Od 1946 roku Lucky
Luke, wraz ze swym rumakiem i głupkowatym psem, bawi kolejne
pokolenia czytelników. Nie tylko tym młodych, ale i starszych.
Powstało również mnóstwo adaptacji filmowych, ale także serial
fabularny z niezrównanym Hillem w roli głównej, czy też
kinowy film z Jeanem Dujardinem w roli rewolwerowca. Od 1962 roku,
komiks został udostępniony polskim wielbicielom i od tego
czasu na stałe zagościł w naszej pamięci. A
wznowienia, jak i nowe przygody naszego rewolwerowca wydaje EgmontPolska. Kolejny tom to „Człowiek z Waszyngtonu”.
Pojedynek Lucky
Luke’a z Billym Kidem zostaje przerwany, bo Samotny Kowboj dostaje
pilne wezwanie do Waszyngtonu. Senatorowie proszą go o eskortowanie
Rutherforda Hayesa, kandydata na prezydenta, podczas trasy wyborczej
po Dzikim Zachodzie. Pan Hayes rzeczywiście potrzebuje ochrony, bo
na jego życie czyha morderca wynajęty przez kontrkandydata do
fotela prezydenckiego. Na szczęście Luke nie bez przyczyny jest
nazywany człowiekiem, który strzela szybciej od własnego cienia.
Czy jednak pan Hayes zdoła bezpiecznie wrócić do Waszyngtonu? I
czy Billy Kid będzie cierpliwie czekał, aż nasz bohater znajdzie
czas na dokończenie pojedynku?
Podsumowując.
Kolejna zwariowana przygoda Luke’a. Tym razem mamy wstęp do samej
elity Waszyngtonu, bowiem pan Hayes zostanie dziewiętnastym
prezydentem USA. Tym samym mamy okazję nie tylko oglądać Samotnego
Rewolwerowca, ale i śledzić kampanię prezydencką, co w tamtym
czasach nie było takie proste jak teraz. Z przymrużeniem oka –
oczywiście, niemniej wszystko jest pokazane znakomicie. Tym bardziej
zachęcam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz