niedziela, 11 czerwca 2023

Tajna Inwazja Leinil Francis Yu, Brian Michael Bendis

 


Wielkimi krokami zbliża się premiera serialu „Tajna inwazja”, więc Egmont postanowił nam przypomnieć komiks, na którym serial będzie się opierał. Znakomity pomysł, bo event jest całkiem dobry i warto się z nim zaznajomić. 


O komiksie możemy przeczytać, że:

Zmiennokształtni obcy z kosmosu, zwani Skrullami, podstępem przeniknęli do najpotężniejszych organizacji chroniących bezpieczeństwo Ziemi. Nikt już nie wie, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem – pod maską każdego superbohatera może się ukrywać kosmiczny złoczyńca! Czy przez ten wszechobecny brak zaufania ziemscy herosi pokonają się sami? I czego naprawdę pragną Skrulle? Oczywiście poza inwazją na pełną skalę, która… właśnie się rozpoczęła! 


Event dobry i ważny, ale czegoś mu brakuje aby określić go bardzo dobrym. Tak naprawdę, to tylko podstawowa miniseria, część wielkiej całości, poprowadzona tak dynamicznie, że na fabułę nie ma tu miejsca. Czyta się to szybko, lekko i przyjemnie ale potencjał tematu nie został niestety w pełni wykorzystany. Nadal udany to komiks, bardzo ładnie narysowany, ale nic poza tym. Wyrazista gęsta kreska i dużo detali sprawia, że znakomicie to się ogląda. Kadry są bogato wypełnione i ze świetnym kolorem. Oglądać to można jak dobry kinowy megahit.

Batman. Stan strachu. James Tynion IV

 


Kolejny Batman za mną. Po jakimś czasie można się przekonać, że coraz dziwniejsze te opowieści. Nie są złe, ale Batman nie jest już tym klasycznym Batmanem, do którego przekonało się tylu wielbicieli komiksów. „Batman. Stan strachu” to kolejna opowieść z innej beczki.



O albumie tym możemy przeczytać, że:

Strach na Wróble przystępuje do realizacji ostatniej fazy swojego planu, a Magistrat dzięki burmistrzowi Nakano zyskuje niemal całkowitą władzę w mieście. W Gotham panuje coraz większy chaos, policja jest praktycznie bezradna, nawet Oracle i batrodzina nie są w stanie zapanować na tym, co dzieje się na ulicach. Jeśli Batman i jego sojusznicy nie zdołają pokrzyżować planów Stracha na Wróble oraz pokonać Simona Sainta i jego armii robotów, wszystkich mieszkańców Gotham czeka przerażająca przemiana.



Całkiem ciekawa opowieść, która powinna zainteresować każdego. Ciekawie zarysowane postacie, sporo wątków, intryga, prawie że kryminał. Graficznie też całkiem udanie, tak że mogę stwierdzić że warto sięgnąć i po ten album. Na pewno nie będzie to czas stracony.

Avengers. Era Khonshu. Jason Aaron



 Avengers, to grupa bohaterów stworzona przez studio Marvela, w odpowiedzi na Justice League z konkurencyjnego studia DC.Nie znam się zbytnio na komiksach, jak to wielokrotnie powtarzałem, ale nawet ja kojarzę niektórych z tych bohaterów. A Marvel Fresh to zupełnie nowe spojrzenie na tą grupę superbohaterów. Czasem jest ciekawie, a czasem durnowato. W Marvel Fresh znajdziemy także komiks „Avengers. Era Khonshu”.



O albumie możemy przeczytać, że:

Tony Stark, uwięziony w epoce lodowcowej, traci nie tylko swoje cudowne wynalazki, ale i zmysły. Czy po zachodzie słońca, w godzinie diabła, utraci również duszę? Tymczasem we współczesności Avengers zmagają ze swoim byłym sprzymierzeńcem – groźniejszym od wszystkich wrogów! To przez niego na całym świecie ożywają mumie, a ich tajemnicze armie maszerują przy świetle księżyca od Wakandy po Nowy Jork, zwiastując świt nowej ery – ery Khonshu! 



Trochę efekciarsko, jednak jak już się zagłębimy w całą opowieść zaczynamy doceniać całą tą historię. Bohaterów jest oczywiście całkiem sporo, ale zważywszy na to że to avengersi to nie potykamy się aż tak często o kolejnego. Największy plus tego dzieła to oczywiście świetne grafiki, oddają nie tylko sceny akcji ale i spokojniejsze sytuacje, których tutaj jest jednak niewiele. Ołówek, akcja! I mamy komiks Era Khonshu. Czy warto? Przekonajcie się sami.

Amerykański Wampir 1976. Tom 9 Snyder Scott Albuquerque Rafael

 


Nigdy nie przepadałem za jakże chodliwym towarem, jakim jest bez wątpienia wampir. Osławione istoty, które żyją tylko po to aby – dosłownie – napsuć swoim ofiarom trochę krwi. Jednak i ja mam swoje ulubione opowieści z tego rozległego gatunku. „Wywiad z wampirem”, czy „Blade” to tylko wyjątki od reguły. Ostatnio, chcąc sobie przypomnieć o co chodzi w tym lepszych opowieściach o wąpierzach, sięgnąłem po komiks „Amerykański wampir. 1976”. A jest to już dziewiąty tom cyklu.



O albumie możemy przeczytać, że:

Jest rok 1976 i Ameryka chwieje się w posadach. Obywatele nie ufają rządowi, wszędzie panuje paranoja, a sam diabeł planuje rozpętać piekło na ziemi – akurat na dwusetną rocznicę powstania Stanów Zjednoczonych. Amerykański Wampir Skinner Sweet też nie najlepiej się miewa. Minęło dziesięć lat od dnia, gdy ostatni bohaterski wyczyn pozbawił go nieśmiertelności. Skinner skończył już z walką i zamierza odejść z hukiem – w istocie jest bliższy śmierci niż kiedykolwiek, gdy dawna protegowana, Pearl Preston, zdradza mu kuszący sekret, aby zachęcić Sweeta do jeszcze jednej misji: zdobycia niezwykłej broni, która pomoże ocalić świat i – być może – przywróci mu dawne moce. 



Fajna seria i fajny tom. To już trochę nie to, taki powrót po latach nie wyszedł aż tak dobrze, jak powinien ale nadal warto. Rzecz całkiem dobrze łączy historię, tematy społeczne, zmiany zachodzące w Ameryce i horror, który jest tylko pretekstem dla całej reszty. Mamy więc sporo akcji, niezły klimat i rysunki, które w swym brudzie graficznym wypadają całkiem nieźle, ale czegoś im brakuje. Wniosek? Przyjemny komiks, ale potencjał miał znacznie większy.

Krasnoludy. Redwin z Bractwa Kuźni Nicolas Jarry Pierre-Denis Goux

 



Od dawna lubię historię fantasy i z chęcią odkrywam nowe których jeszcze nie poznałem. Jedna z takich opowieści rozgrywa się w świecie Akwilonu. Poznałem właśnie pierwszy tom, noszący tytuł „Krasnoludy. Redwin z Bractwa Kuźni”. I jest to oczywiście komiks.



O komiksie tym możemy przeczytać, że:

Tom pierwszy opowiada o Redwinie, niepokonanym w dziesiątkach pojedynków największym z krasnoludzkich wojowników. Teraz czeka go walka, która zdecyduje o przyszłości krain napadniętych przez hordy ożywionych trupów. Redwin wspomina swoją trudną i pełną goryczy drogę na szczyt sławy. Ma już dość przelewania krwi, czy znajdzie więc siłę na stawienie czoła przerażającemu wrogowi? 


Nie mam żadnych zastrzeżeń. Świetnie opowiedziana, z fajnymi bohaterami. Że nie wspomnę o znakomitych rysunkach, które, dosłownie nas przenoszą do Akwilonu. Polecam, zapewne sięgnę też po kolejne tomy cyklu.

UnOrdinary. Tom 1 Uru-chan

 "Un Ordinary". Powieść graficzna. Taka kolejna próba przeniesienia mangowych schematów na grunt komiksów z innych krajów. Francuz...