piątek, 23 grudnia 2022

X-Men: Punkty zwrotne. Masakra mutantów Chris Claremont, Louise Simonson, Walter Simonson, Ann Nocenti ...

 


Kolejny zbiorczy tom z X-Menami to porcja klasyki. Opowieść z czasów największej świetności cyklu, kiedy pisał go Claremont. I świetna to rzecz, nie dla każdego jednak i o tym też trzeba pamiętać, bo tekstu tu dużo, akcji mniej, treści więcej i więcej oldschoolowego podejścia.


X-men. Punkty zwrotne. Masakra mutantów”.

Głęboko pod Manhattanem mieszkają tajemniczy Morlokowie – mutanci, którzy wybrali życie z dala od ludzi i swoich krewniaków z powierzchni. Ktoś jednak pragnie ich śmierci, i to tak bardzo, że wynajmuje zawodowych zabójców, by zeszli do kanałów i zmasakrowali ich niewinnych mieszkańców. Wkrótce w podziemnym labiryncie dochodzi do straszliwej rzezi i nawet X-Men, którzy śpieszą Morlokom na ratunek, mogą okazać się bezsilni wobec okrucieństwa morderców… a potem wobec wspomnienia masakry, które będzie ich nawiedzać przez kolejne tygodnie. Czy kiedykolwiek podniosą się po tym, co ujrzą w mrocznych tunelach pod Manhattanem? 


Ten tytuł w dzisiejszych czasach czytać może się ciężko. Bo tekstu dużo, dużo wyjaśniania i tłumaczenia, jeszcze więcej dialogów, za to mało akcji jako takiej. Nie że brak tu wątków czy fabuł, po prostu wszystko jest bardziej opowiadane, niż pokazywane, nie ma takiej dynamiki. I nie każdemu będzie to odpowiadać. Ale dla mnie jest to świetne. Każdy za to doceni rysunki i wydanie. Grafiki są świetne, klasyczne, miłe dla oka. Wydanie znakomite i pięknie wyglądające na półce. Jakość jak najwyższa, zabawa dobra, ale pod warunkiem, że lubicie klasykę.

Batman. Zabobonna zgraja. Tom 4 James Tynion IV



Bruce Wayne, w przebraniu rozprawia się ze złoczyńcami w swoim rodzinnym mieście jakim jest Gotham City. Nie ma żadnych supermocy: jego bronią są intelekt, sprawność fizyczna i niezwykłe gadżety, którymi są nafaszerowane jego pojazdy na przykład. Jako jeden z najbogatszych ludzi, może sobie na to pozwolić. Komiks ten doczekał się mnóstwa adaptacji na potrzeby telewizji, czy kina i wraz ze Supermanem jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów. Oczywiście twórcy komiksowi też sporo namieszali w życiu biednego Batmana i co rusz wychodzą nowe przygody, które nijak mają się do oryginalnej historii. A o czym jest „Batman. Zabobonna zgraja”?


O komiksie możemy przeczytać, że:

Po ataku na Azyl Arkham w Gotham panują strach i dezinformacja. Strach na Wróble ponownie atakuje! Jeszcze nigdy nie był tak zdeterminowany, aby zdestabilizować miasto i zasiać strach w sercach mieszkańców. Podczas gdy Batman próbuje się dowiedzieć, jaki jest prawdziwy cel ataków Stracha na Wróble, nowy burmistrz – wrogo nastawiony do całego ruchu samozwańczych obrońców prawa – zamierza podpisać umowę z Saint Industries, tajemniczą korporacją, która ma własny plan, jak zaprowadzić porządek w mieście. Co gorsza, grupa znana jako Kolektyw Nadpoczytalności chce dzięki kradzieżom zdobyć fundusze na nową technologię, która ma na stałe zmienić przyszłość Gotham. 


Jak to mówią „takie se”, jednak mnie się całkiem podobał. Mamy Batmana, interesującą historię, tajemnicze organizacje, niezłe rysunki i sporo akcji. Przy czwartym tomie można się przyzwyczaić do zamysłu twórców i czyta się to całkiem dobrze. Być może nie jest to arcydzieło, jednak jako całkiem ciekawa opowieść, broni się całkiem nieźle. I tego się trzymajmy.

wtorek, 6 grudnia 2022

Stan przyszłości. Liga Sprawiedliwości Joëlle Jones, Ram V, Joshua Williamson



 I wreszcie ostatni tom „Stanu przyszłości”. Wreszcie, bo zapowiadało się ciekawie, a wyszło… No dość przeciętnie, momentami nieźle, a przy okazji przewidywalnie i zachowawczo. A „Liga” to niestety najsłabszy z tomów, który przeczytać śmiało można, ale niewiele to w nosi i okazuje się rzeczą dla zagorzałych fanów.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Nowa Liga Sprawiedliwości wyjaśnia zagadkową śmierć swoich największych wrogów! Mroczna Liga Sprawiedliwości powraca po latach, aby walczyć ze złem prześladującym magiczne istoty! Następczyni Wonder Woman schodzi do piekła po duszę wojowniczki! Barry Allen usiłuje ocalić swojego dawnego partnera Wally’ego Westa! A syn Czarnej Manty i córka Aquamana muszą się ponownie odnaleźć po tym, jak rozdzielił ich tajemniczy ocean. 


Dużo bohaterów, dużo akcji, dużo wydarzeń no i jakoś niewiele z tego wszystkiego wynika. Tak podsumować można ten tom, ale i całą serię. Masa twórców zbiera się, żeby opowiedzieć coś o przyszłości świata DC i opowiada, ale że powiedziane zostało już wszystko, robi to w sposób znajomy, czasem wtórny. Przebłyski lepszej jakości się zdarzają, ale nieczęsto. Jest czysto rozrywkowa, typowa robota. Robota nieźle, choć też nie zawsze, ilustrowana. Do poznania bardziej, jako ciekawostka, niż cokolwiek innego, bo nie musimy tego znać, nic, co się tu dzieje, nie jest konieczne, ale można. Choć tylko pod warunkiem, że uwielbiamy postacie czy uniwersum i po prostu chcemy jeszcze jednej takiej opowieści.

Blade Runner 2029 Michael Green, Mike Johnson

 


Filmowy „Blade Runner” jest świetny. Książkowy pierwowzór jeszcze lepszy. A komiks? komiks jest niezły, ale nic co wybijałoby się ponad gatunkową przeciętność. Dzieje się tu sporo, ale też nie za szybko. Z klimatem, choć niezbyt wyrazistym. I ogólnie jest nieźle, choć bez wow.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Łowczyni androidów, detektyw Aahna „Ash” Ashina, powraca na Ziemię do mrocznego Los Angeles. To, co tam zastaje, dalekie jest od sielanki. Kasta wybrańców wciąż wykorzystuje replikantów, aby żyć w odrealnionym świecie niesłychanego bogactwa i luksusu, w przeciwieństwie do zwykłych ludzi. Niedobitki replikantów schodzą do podziemia. A detektyw Ash staje pomiędzy poczuciem obowiązku związanego z pracą, jaką wykonuje, a zakazanym uczuciem, które czyni ją outsiderką wśród swoich. Szybko przekonuje się, że w cieniu jej własnych problemów, rośnie wróg siejący wokół siebie zniszczenie i śmierć...


Komiksowy „Blade Runner” to taki zbiór różnych miniserii. Miniserii niby wzajemnie się uzupełniających i opowiadających jedną opowieść, ale na tyle prostą, że nie ma się co w to wgryzać. Nie znacie pierwszego? Zacząć możecie i teraz, zagubieni nie będziecie. Ani zachwyceni też, bo to taka zachowawcza robota, całkiem przyjemna, ale zaraz potem wypadająca z pamięci. Fanom filmowej serii się spodoba – do książkowej średnio to wszystko pasuje – bo dodaje coś, coś przedłuża. Ale można było wycisnąć z tego więcej. Graficznie też. Chciałoby się zobaczyć tę opowieść w mrocznym tonie i synthwave’owych barwach rodem z lat 80., a jest bardziej współcześnie. Pewne oldschoolowy tony pobrzmiewają, ale mało ich ogólnie. Niemniej dla oka całkiem miłe. I ogólnie całkiem miłe, chociaż niezaskakujące, jest to wszystko.

piątek, 2 grudnia 2022

Rorschach Tom King, Jorge Fornés

 


Strażnicy. Znacie ten komiks? Inaczej się nie da. Legenda, genialna i przełomowa. Ogólnie wszystko co naj w komiksie, znajdziecie  właśnie tu. Więc nic dziwnego, że się do niego wraca. A teraz wrócił Tom King, który miał pomysł na swój komiks i stworzył dzieło ponure, ale urzekające i wciągające. Mroczne, ale i z nadzieją. Oto „Rorschach”.

O komiksie możemy przeczytać, że:

W 1985 roku gigantyczna kałamarnica z innego wymiaru zaatakowała Nowy Jork. Równocześnie zniknęli prawie wszyscy superbohaterowie znani jako Strażnicy. W 2020 roku dochodzi do zamachu na kandydata na prezydenta USA. Jednym z terrorystów okazuje się starzec w masce Rorschacha. Czy jest możliwe, że po trzydziestu pięciu latach powrócił ten legendarny Strażnik? Do rozwiązania zagadki zostaje zaangażowany świetny detektyw... 

King na warsztat bierze tu mit najlepszej postaci tamtej serii i przekłada ją na nowe czasy. Zagadka, polityczne aluzje, analiza sytuacji społecznej i rozwoju ameryki po takich, a nie innych zmianach, splatają się z tu z detektywistyczną historią. Jest też superhero, ale przede wszystkim są ludzie i to o  nich autor nam opowiada. Świetnie się to czyta i przyjemnie ogląda. Dzieje się tu sporo, ale powoli, bez epatowania efekciarstwem. Po prostu dobry komiks z ambicjami, celujący w dojrzalszych czytelników.

Persepolis Marjane Satrapi


 Persepolis to historia mocna. Kultowy komiks, powieść graficzna o ciężkich tematach, jakże aktualnych. Egmont wydał ją akurat teraz, gdy na Bliskim Wschodzie w tematyce tu poruszanej źle się dzieje, gorzej niż w ostatnich latach, więc tym bardziej warto po album ten sięgnąć.

O komiksie możemy przeczytać, że:

„Persepolis” to donośny głos sprzeciwu wobec narzuconego siłą religijnego reżimu. W komiksowej autobiografii Marjane Satrapi ukazuje początek rewolucji islamskiej w Iranie, swój kilkuletni pobyt w Wiedniu i powrót do kraju. Persepolis to dzieło uniwersalne, pełne niezwykle celnych obserwacji oraz obrazów, zabarwione zarówno humorem, jak i ironią czy nostalgią. Przed patosem chroni je jednak poczucie dystansu autorki, wspaniale współgrające z czarno-białymi, często symbolicznymi ilustracjami. 

Komiks ten to niby cartoonowy i prosty od stopny graficznej, nieskomplikowany, ale jednak wymagający. I taka jest cała opowieść, jaką w nim czytamy. Wizualnie i fabularnie to rzecz życiowa, pozbawiona kombinowania, relacjonująca jedynie to, co się działo w życiu bohaterki. I właśnie dzięki temu braku fajerwerków i wizualnych a także fabularnych popisów, rzecz tak mocno trafia nam do serca i umysłów. Porusza, skłania do zadumy, do myślenia. I do zajęcia stanowiska też, bo nie da się przejść obok tego wszystkiego obojętnie. Bardzo ładnie wydany, ładnie wygląda na półce, a to też ważne. Bo zostanie z nami na dłużej - w sercu, w pamięci, ale i w kolekcji, bo takich historii pozbywać się nie chcemy  - chcemy za to do nich wracać.

poniedziałek, 14 listopada 2022

Uniwersum DC Stan przyszłości. Superman Steve Pugh Mikel Janin John Timms

 


Saga „Stan przyszłości” trwa. Tym razem padło na postać Supermana. I, jak poprzedni tom – a także kolejny – to składanka różnych historii, związanych ze sobą raczej tematycznie, niż czymkolwiek innym. Niezła, ale skierowana przede wszystkim do fanów.


Przedstawiamy historie z przyszłości – spotkamy w nich ulubionych Kryptonijczyków, ich przyjaciół, a także wrogów. Przyjrzymy się, jak Jonathan Kent stara się zostać prawdziwym Supermanem, podczas gdy jego ojciec Clark walczy na arenach Świata Śmierci. Będziemy też kibicować Lois Lane starającej się pokrzyżować niegodziwe plany Lexa Luthora. Poznamy również zupełnie nową wersję Czarnego Podróżnika, która musi wkraść się do Świata Wojny. Na koniec zaś przeniesiemy się w czasie i spotkamy potomków Clarka Kenta chroniących wszechświat jako Ród El. 




Różni członkowie rodziny Supermana, jedna przyszłość. Ale tych przyszłości było już wiele, każdy to chyba wie, te niczym zbytnio się nie różnią. Ot chodzi o to, by było kolorowo, widowiskowo, z akcją i dużą ilością postaci. No i jest. Nie jest też źle, ale inwencji większej tu brak. Miała być rewolucja, jest jedynie kolejna dawka lekkiej rozrywki. Narysowana też najczęściej lekko, niewymagająca zbytniej uwagi, trochę dziecinnie. Są mocniejsze, lepsze zeszyty pod tym względem, ale to wyjątki potwierdzające regułę. Fani poznać mogą. Reszta śmiało może sobie darować.

Savage Avengers. Tom 1 Mike Deodato Jr., Gerry Duggan i inni

 


Kolejna wariacja na temat Avengers. Czy była nam potrzebna? Nie, ale coś trzeba było zrobić z postacią Conana włączoną do uniwersum Marvela, więc zrobiono. I wyszedł z tego niezły komiks, ale nic, co wybijałby się ponad typową marvelowską przeciętność.


Poznajcie drużynę najwredniejszych bohaterów Marvela! Należą do niej Wolverine, Punisher, Elektra oraz sam… Conan Barbarzyńca! Tak, to prawda – sławny cymeryjski wojownik przeniósł się do współczesnego uniwersum Marvela. Jego przygody w tym świecie zaczną się od starcia ze śmiercionośną armią ninja, która sprzymierzyła się z czarownikiem pragnącym wezwać straszliwego Boga Szpiku. 


Gerry Duggan nie czuje się zbyt dobrze w poważnych opowieściach. Pokazał nam to w „Wojnach nieskończoności”, pokazuje też teraz. Poziom obu komiksów jest zbliżony, jest tu dużo bohaterów, dzieje się wiele, ale nie ma to jakoś większego znaczenia. Jest, bo jest, tak to mniej więcej wygląda. Pomysł był, ale Duggan nie kontroluje tego do końca i nie wyciska jego potencjału. Jest czysta, prosta rozrywka. I tyle. Ale w tym wypadku to wystarcza. Tym bardziej, że rzecz jest autentycznie świetnie zilustrowana. I to jej najmocniejszy punkt. Dla niego warto sięgnąć po ten album.

Elektra i Wolverine. Odkupienie Yoshitaka Amano, Greg Rucka

 



Takiej publikacji Egmont jeszcze w ramach swojej komiksowej działalności chyba nie wydawał. Album „Elektra i Wolverine”, choć wydany jako komiks, w rzeczywistości mamy tu do czynienia z opowiadaniem. Może nowelą nawet. Obowiązkowo ilustrowaną. Ale naprawdę przyjemną.



To miała być zwyczajna noc w życiu najemnej zabójczyni Elektry Natchios: zlikwidować bogatego naukowca, zgarnąć osiem milionów dolarów nagrody i nie zostawić przy życiu ani jednego świadka. Jednak zamordowanie nastoletniej Avery, która przypadkiem znalazła się na miejscu zbrodni, okazuje się dla Elektry trudniejsze, niż powinno. W dodatku dziewczyny broni Wolverine – cierpiący na amnezję mutant, który ma nadzieję znaleźć dzięki niej odpowiedzi na dręczące go pytania o przeszłość. Razem z Elektrą stoczy na ulicach Nowego Jorku krwawą walkę na śmierć i życie – czy jednak uda im się odkryć, kto pociąga za sznurki? 


Za fabułę tego „komiksu” opowiada znany komiksowy wyjadacz chleba, który wpraw ma. I opowiadanie też wychodzi mu całkiem nieźle, chociaż czasem stylistycznie to rzecz jak rodem z literatury młodzieżowej. A powinien być krwisty, solidnie napisany thriller. Rysunki? Znany mangaka serwuje nam rzeczy proste pod tym względem. To bardziej kolorowe szkice, niż rysunki, czasem niedopracowane, z dziwnym designem twarzy postaci. Ale nadal ma  to urok i nastrój. I taki jest ten „komiks”. Rzecz z urokiem i nastrojem. Choć kolejna rzecz skierowana stricte do fanów. Nie, żeby nowi czytelnicy się tu zgubili, bo rzecz jest dostosowana do czytania bez znajomości historii postaci. Po prostu chyba nikt niezainteresowany tymi bohaterami nie sięgnie po to wszystko.

wtorek, 11 października 2022

Grób Batmana Warren Ellis

 




W tym miesiącu fani Batmana nie mają na co narzekać. Na rynku pojawiły się dwa, solidnej grubości albumy z ich ulubieńcem. I chociaż odnośnie „Stanu przyszłości” można mieć pewne zastrzeżenia, „Grób Batmana” to rzecz, po którą absolutnie warto jest sięgnąć. I to nie tylko jeśli jesteście fanami postaci, ale i po prostu chcielibyście dobrego komiksu, gdzie superhero miesza się z kryminałem.



O komiksie możemy przeczytać, że:

Raz w tygodniu Alfred Pennyworth udaje się na niewielki cmentarz na terenie posiadłości należącej do jego pracodawcy i bez względu na pogodę starannie dogląda miejsc spoczynku Thomasa i Marthy Wayne’ów – usuwa chwasty, czyści pomniki, szoruje nagrobki. Jednocześnie zadaje sobie w duchu pytanie, kiedy przyjdzie mu się zajmować jeszcze jednym grobem... Najnowsze wyzwanie zmusza Batmana do zagłębienia się w umysł ofiary pozbawionej przez mordercę połowy twarzy i popycha go ku konfrontacji z wrogiem, którego wpływy sięgają najdalszych zakamarków Gotham. Każdy krok Batmana przybliża go do jego własnego grobu! 


Ellis wziął na warsztat Batmana i wycisnął z niego wszystko to, co w serii lubimy. Dostajemy więc opowieść detektywistyczną, świetna akcję, policyjne klimaty, thriller i dużo ponurego nastroju. Mocno to uwspółcześnione i dostosowane do tego, czego oczekuje obecnie odbiorca, ale i tak wszystko jest takie, jak być powinno.Dobra akcja, świetny nastrój, znakomite, realistyczne rysunki. Kupuje mnie to i kupi i Was. To dobry dojrzały komiks z nietoperzem, jedna z najlepszych historii o nim od lat i warto po nią sięgnąć.

poniedziałek, 10 października 2022

Stan przyszłości. Batman Ridley John , Tamaki Mariko , Oliver Ben

 


Batman miał już kilka wersji swojej przyszłości. Lepszych, gorszych. Ta znajduje się gdzieś pośrodku, będąc całkiem niezłym, ale też nieidealnym komiksem opartym na sprawdzonych motywach.



O komiksie możemy przeczytać, że:

Przenosimy się do świata, w którym wszyscy członkowie Ligi Sprawiedliwości nie żyją, a do głosu dochodzi następne pokolenie bohaterów. Poznajemy nowego Batmana, Supermana, Wonder Woman oraz innych superherosów. Dowiadujemy się także, czym jest Magistrat. Poznajemy świat przyszłości, który jest czymś więcej niż alternatywną historią. W Gotham pojawia się złowroga siła, z jaką członkowie batrodziny nie mieli jeszcze do czynienia. Magistrat – prywatna agencja nadzorująca przestrzegania prawa – kontroluje niemal wszystko: handel, prawa obywatelskie, wprowadza nawet godzinę policyjną. Funkcjonariusze Magistratu korzystają z nowoczesnej broni, taktyki wojskowej i technik inwigilacji, aby polować na działających w mieście bohaterów i złoczyńców. 



Sporo akcji, sporo bohaterów i różnorodności, ale wszystko na co tu traficie, jest znajome. Właściwie ten komiks to taka ciekawostka, do poznania, ale tylko przez fanów, którym mało jest podobnych historii. Chcą więcej i więcej dostają, czasem naprawdę na poziomie, choć im bliżej końca tomu, tym bardziej spada poziom opowiastek. Także graficzny. Większość tomu narysowana jest świetnie, ostatnia historia jednak wręcz zniechęca infantylnością. Ale jako całość to rzecz, którą fani Batmana i uniwersum DC śmiało mogą poznać. Reszta lepiej niech zainwestuje w „Grób Batmana”.

Oto nadchodzi Daredevil Mark Waid

 


Drugi tom „Daredevila” Marka Waida to, jak pierwszy, opowieść pełna akcji i humoru. Lekka, szybka, pomysłowa, bawiąca się i gatunkiem thrillerów sądowych, i superhero. Zabawa jest dobra, może nie tak, jak w pierwszym tomie, który wprowadzał więcej świeżości i różnorodności, ale polecenia jest naprawdę warta,



Kiedy Punisher i jego uczennica Rachel Cole-Alves omal nie zabijają Daredevila, żeby zdobyć Dysk Omega, Nieustraszony i jego wieloletni przyjaciel Spider-Man postanawiają zawrzeć z nimi chwiejny sojusz. Najpierw próbują przerwać polowanie na ludzi prowadzone przez Megacrime, a potem wciągają rywalizujące ze sobą mafijne rodziny w wojnę. Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem i życie Daredevila zawisa na włosku! 



Daredevil to najczęściej postać ponura, depresyjna, obracająca się w brudzie tego świata, mrocznych zaułkach i ponuractwie ludzkich żywotów. Los doświadczył go ciężko, a on coraz odbijał się od dna. Dlatego jego przygody najczęściej były mroczne i dołujące, przynajmniej na tyle na ile pozwala na to rozrywkowa forma. A Waid poszedł inną drogą – zrobił z tego pełną akcji, ale jednak komedię. I wyszło to serii dobrze. Na stronach dzieje się dużo i szybko. Jest się z czego pośmiać, są wątki romantyczne i niemal erotyczne, są sądowe klimaty i solidna dawka superbohaterszczyny. Lekko i prosto wszystko narysowane i podane, ładnie wydane, fanom się spodoba. I nadaje się dla nowych odbiorców.

Wielkie wyprawy Zbigniew Kasprzak, praca zbiorowa


 Kasprzak to twórca legenda, którego każdy kojarzy choćby ze słyszenia. Przynajmniej każdy, kto interesuje się rodzimym komiksem. Dlatego albumy zbierające jego prace to spore wydarzenia na naszym rynku. Najnowszy z nich, zbierający wszelkiej maści komiksy historyczne to kolejna warta uwagi pozycja. Album ten nosi tytuł „Wielkie wyprawy”.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Słynni podróżnicy Krzysztof Kolumb, Ferdynand Magellan i James Cook wyruszają w swoje największe i najcenniejsze dla ludzkości wyprawy… We wschodniej Kanadzie na początku XIX wieku kwitnie handel futrami, a ich transportem zajmują się ludzie zwani Podróżnikami… Piękna i utalentowana gwiazda kina wszech czasów Marylin Monroe mierzy się ze swoim losem, przeżywając wzloty i upadki… Te i inne opowieści o ogólnie pojętej tematyce historycznej zawarte w niniejszej szczególnej antologii stworzył wybitny polski rysownik opowieści graficznych Zbigniew „Kas” Kasprzak. 


Co tu dużo mówić, ten komiks rysunkami stoi. Przyjemny dla oka, różnorodny… Sięga się po niego nie dla fabuł, które są często mocno skoncentrowane, że aż graniczą z formą streszczenia, a dla grafik Kasprzaka, bo te są świetne. Treść też jest niezła, ale ilustracje to to, czym komiks ten stoi.Ale ogólnie to rzecz przyjemna. Staromodna, nie dla każdego, ale warta poznania. Są tu też nowsze rzeczy, a samo wydanie robi spore wrażenie i pięknie się prezentuje. Ja jestem zadowolony, na coś takiego liczyłem i dostałem dokładnie to, na co miałem ochotę.

poniedziałek, 12 września 2022

Tony Stark. Iron Man. Tom 2 Dan Slott, Christos Gage

 


Znów ten nieszczęsny Iron Man, chciałoby się powiedzieć. Pierwszy tom był sporym zawodem, czymś jedynie dla zagorzałych fanów postaci, którzy chcieli więcej i więcej. i więcej dostali. Z ciekawym pomysłem wyjściowym, ale niestety niespełnioną realizacją. 


Król mrocznych elfów Malekith najechał Ziemię i sprzymierzył się z wcieloną chciwością – smokiem Sadurangiem. W starciu z nimi Iron Man wykorzysta najnowsze wynalazki swojej firmy… Tylko czy zaawansowana technologia wystarczy, by pokonać magię? Tymczasem wśród sztucznych inteligencji narasta bunt, a Ultron wykorzystuje sytuację, by zaatakować. Tony Stark musi zaś odpowiedzieć sobie na pytanie, kim właściwie jest: człowiekiem czy może… symulacją samego siebie? 



Akcji jest dużo, Tony’emu dużo się sypie w życiu, dzieje się jeszcze więcej, ale mało z tego wynika. Rozkminy z filozoficznym zacięciem kończą tu w jednym worze z pędzącą na złamanie karku pełną walk akcją, a ta je przytłacza. Zresztą scenarzysta tego nie kontroluje, nie panuje nad tym i właściwie nie potrafi wyciągnąć tej głębi na powierzchnię.

Samo mordobicie jest jednak całkiem widowiskowe i ogólnie niezłe. Z tym, że wtórne. Rysunki bronią tego komiksu, bo są miłe dla oka, niezłe jest też same wydanie, jak zawsze, ale mogło być z tego coś dobrego. Dobrze jednak, że to już ostatni tom.

Cixi z Troy Christophe Arleston

 



Cixi z Troy”, jest całkiem niezłe. I jako fantasy, i jako komedia. To też dobra historia przygodowa. Dobry komiks po prostu.

C’ixi – chwilami będąca towarzyszką życia Lanfeusta, chwilami cesarzową Xingdu, a chwilami mścicielką w obcisłym trykocie. Czy wszystko o niej wiemy? Absolutnie nie! W jej życiorysie istnieją luki. Co się z nią wtedy działo? „Tajemnica C’ixi” opowiada o tym, jak wojownicza brunetka radziła sobie w czasach, gdy Thanos Pirat chciał zdobyć władzę nad światem. Szalona piękność wreszcie doczekała się własnej serii! 


Ten tom to kolejna poboczna inicjatywa. Coś, co można czytać niezależnie, choć serię uzupełnia. Nie wiem czy dobra to rzecz na początek, bo wyjaśnia to i owo o tytułowej bohaterce, ale jednak nie ma tu nic, co psułoby lekturę całej reszty cyklu. A dobry to cykl, lepszy od tego tomu, bo fabularnie jest tu dobrze, ale szata graficzna już takiego wrażenia nie robi.

Zmiana rysownika odbija się na realizmie historii. Ten zawsze łączył się z cartoonową prostotą, tu prostota króluje, jest w niej nieco brudu, niewprawności. Kolory podnoszą jakość, ale jednak brakuje na tym polu czegoś. Ale i tak jest dobrze. Fanom polecam z czystym sumieniem.

środa, 7 września 2022

Smerfy i śnieżyca. Thierry Culliford, Alain Jost, Alain Maury

 


Smerfy wszyscy znają, a co jakiś czas powtarzają również serial, o tych niebieskich stworkach, a co za tym idzie, każdy może się z nimi zaznajomić, jeśli oczywiście ich nie zna. Ostatnimi czasy powstały również filmy kinowe o tych błękitnych maleństwach. Peyo stworzył niezwykle sympatyczne postaci, po jego odejściu serię kontynuuje jego syn Thierry. Kolejny tom nosi tytuł „Smerfy i śnieżyca”.

Smerfy w tym wydaniu są naprawdę znakomite. To taki zimowy tomik, w sam raz na nadchodzące miesiące, ale także dobra i mądra opowieść przygodowa dla całej rodziny, z morałem, humorem i siłą wyrazu. Pięknie przy tym zilustrowana, bo zasypana śniegiem wioska to jeden z najlepszych obrazków całej serii. Cieszy więc i oko, i serce. Dostarcza rozrywki i jest autentycznie wspaniała. Niemalże na poziomie komiksów Peyo. Polecam zatem uwadze wszystkich.

Daltonowie wciąż uciekają Goscinny Morris

 



Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o Lucky Luke'u. Rewolwerowiec ten, szybszy od swojego cienia wpisał się już na stałe w nasze wyobrażenie o prawym kowboju, który z wprawą rozprawia się z bandytami. Nasz Luke oczywiście najczęściej zmaga się z bandą niezbyt inteligentnych braci Daltonów, którzy nie mogą pokonać dzielnego strzelca. Niemniej istotny jest pełen ironicznego humoru dzielny rumak oraz pojawiający się od czasu do czasu troszkę głupkowaty pies. Nakładem Wydawnictwa Egmont ukazał się właśnie tom, noszący tytuł „Daltonowie wciąż uciekają”.

O fabule możemy przeczytać, że:

Daltonowie ciągle są ośmieszani przez Lucky Luke’a, który łapie ich zawsze, gdy uciekają z więzienia. Zawsze? Cóż, z okazji wyboru nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych wydarza się coś, dzięki czemu tym razem to czterej bracia zakpią z Samotnego Kowboja... Chyba jednak niezbyt długo będą górą, bo ich bandyckie ciągoty znów sprowadzą ich na drogę występku. A że Luke nie spuszcza ich z oka, szykuje się kolejny ciąg podstępów i pościgów!

Komiks ten został stworzony przez niezapomniany duet, jaki stworzyli Goscinny z Morrisem. Fabuła tego tomu jest oczywiście klasycznym westernem, w którym od czasu do czasu autorzy puszczają oczko do czytelników. Liczne nawiązania do popkultury, świetnie zarysowane charaktery, oczywiście niektóre przerysowane, ale nie o to chodzi. Ważne, że jest ciekawie, wciągająco i przede wszystkim zabawnie. Warto zapoznać się z całą serią, która liczy już kilkadziesiąt tomów.

poniedziałek, 11 lipca 2022

Flash Meta DC Odrodzenie Flash Tom 15 Joshua Williamson




 „Flash. Tom 15. Meta”.

Tym razem Barry Allen znów musi zmierzyć się z Odwrotnym Flashem i największymi ze swoich wrogów. Odwrotny Flash stworzył Legion Zooma, w skład którego weszli Kapitan Chłód, Turtle, Goryl Grodd oraz Trickster, i chce nie tylko pokonać Barry’ego Allena, ale także przejąć jego życie i tożsamość. Czy Najszybszy Człowiek na Ziemi poradzi sobie z atakiem na Central City, gdy wszystkim, których kocha, grozi niebezpieczeństwo? Kiedy największy wróg Flasha zwraca się ku jego dzieciom z przyszłości, rodzina Szkarłatnego Sprintera wspiera go w najważniejszej i decydującej bitwie. 


Ostatni tom "Flasha" to wielka, epicka jazda bez trzymanki. Starcie typowe dla serii, ale dobrze wykonane. Miały być fajerwerki i są i chociaż rzecz rewolty wielkiej nie robi, pozostaje udanym komiksem wieńczącym naprawdę dobry run.

Jak na przygody najszybszego herosa przystało, wszystko tu jest podane szybko i dynamicznie. Ciągle coś się dzieje, akcja pędzi na złamanie karku, ale nie brak też miejsca na elementy ważne dla serii, czyli wątki obyczajowe. Czyta się to bardzo dobrze, na nudę nie ma miejsca, a po wszystkim zostaje wrażenie, że warto było cykl poznać.

Do tego mamy przyzwoite rysunki i dobre wydanie. Owszem, to rzecz głównie dla fanów, ale jednak udana i satysfakcjonująca/ Tak jako ciąg dalszy, jak i wielki finał.

Lucky Luke kontra Pinkerton PRACA ZBIOROWA


 Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o Lucky Luke'u. Rewolwerowiec ten, szybszy od swojego cienia wpisał się już na stałe w nasze wyobrażenie o prawym kowboju, który z wprawą rozprawia się z bandytami. Nasz Luke oczywiście najczęściej zmaga się z bandą niezbyt inteligentnych braci Daltonów, którzy nie mogą pokonać dzielnego strzelca. Niemniej istotny jest pełen ironicznego humoru dzielny rumak oraz pojawiający się od czasu do czasu troszkę głupkowaty pies.

Oczywiście, nie mogła się ta historia komiksowa obyć bez licznych adaptacji, nie tylko animowanych, ale także pełnometrażowych filmów. Któż z nas nie widział Lucky'a w interpretacji Hilla? Nakładem Wydawnictwa Egmont ukazały się wszystkie tomy przygód rewolwerowca.

Tym razem przeczytałem tom noszący tytuł „Lucky Luke kontra Pinkerton”. Jest album, który Morris zaledwie zainspirował.


O samym tytule możemy przeczytać, że:

Lucky Luke, słynny pogromca bandytów, jest największą legendą Dzikiego Zachodu... ale tylko do czasu, gdy pojawia się Allan Pinkerton. Jego doskonale zorganizowana agencja detektywistyczna tropi przestępców wszelkiego typu – od drobnych oszustów po krwawych desperados. Co więcej, Pinkerton dostępuje zaszczytu utworzenia ochrony osobistej prezydenta Lincolna. Czy w takiej sytuacji Samotny Kowboj jest jeszcze potrzebny? A może lepiej będzie mu na emeryturze? Chyba jednak nie wszyscy są zadowoleni z nowych porządków, a już na pewno nie Daltonowie!


Całkiem interesująca i przede wszystkim zabawna opowieść. Nie widać zupełnie, że to nie Morris wymyślił całą tę intrygę. Przynajmniej ja tego nie zauważyłem. Jednak czytałem różne opinie i niektórzy przeglądają wyłącznie historie wymyślone przez wspomnianego przeze mnie Morrisa. To tak jakbym chwalił Biblię, w której dodano zupełnie nowe rozdziały. „Nie widać zupełnie, że nie były inspirowane przez Ducha Świętego”. Jednak chwalę, bo to dobry komiks. Można narzekać, że to nie Morris / Gościnny go zrobili, ale po co? Lepiej spojrzeć na to jako dobrą historię, pełną satyry, nawiązań i żartów, gdzie dzieje się dużo, z humorem i w sposób, który przypadnie do gustu każdemu, niezależnie od wieku.

Armada 3 Jean Morvan




 Trzeci tom serii, która wywoływała swego czasu prawdziwy szał, wśród wielbicieli komiksów. Egmont od jakiegoś czasu wydaje zbiorcze tomy tego dzieła. Każdy nosi tytuł „Armada”, jak wspomniałem, jestem po lekturze trzeciej części.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Krążowniki, statki admiralskie, transportowce wojenne, moduły techniczne... Armada to konwój tysięcy pojazdów kosmicznych, poszukujących nowych form życia na nieznanych planetach. Statki Armady są zamieszkiwane przez stworzenia pochodzące ze wszystkich stron galaktyki. W gronie kosmicznych podróżników jest nawet jeden człowiek – Navis, młoda agentka wywiadu Armady. Trzeci album zbiorczy zawiera oryginalne tomy: „Pułapka”, „Odzyskane wspomnienia”, „Niestały świat” i „Wolna strefa”. 



Mając na uwadze to, że poprzednie tomy, mimo że je przeczytałem nie przypadły mi do gustu, muszę stwierdzić, że ten album mnie zaciekawił. Być może cała historia rozkręca się tak długo, że dopiero od siódmego tomu coś się wreszcie zaczyna dziać! „Pułapka” przywróciła mi wiarę w tą opowieść i muszę stwierdzić, że jest to całkiem interesujący zbiór. Tak więc, jeśli lubicie takie historie, ta seria jest dla was. Ja zacząłem zauważać jej potencjał dopiero w trzecim zbiorczym tomie.

Star Trek Rok piąty Nic słabszego od człowieka Rok Piąty część 2 Scott Tipton , David Tipton David Messina




 Star Trek to franczyza obejmująca nie tylko kilka seriali, ale i filmy, książki, albumy, komiksy, figurki i co tylko przyjdzie wam do głowy. A wszystko zaczęło się w latach 60 ubiegłego wieku, kiedy to Gene Roddenberry wpadł na pomysł serialu, w którym ludzkość porzuciła wojny, zlikwidowała głód i zajmuje się prawie tylko podbojem kosmosu. Oczywiście to bardzo skrótowy opis serialu, który ma nieco więcej do powiedzenia. Pierwsza seria nie spotkała się z entuzjazmem widzów, dopiero powtórki odcinków odniosły sukces. I ruszyła lawina. Oczywiście jestem fanem tego wszechświata, jednak daleko mi do osób, które uczą się klingońskiego, albo zmieniają swój pokój w replikę mostka dowodzącego, a tacy maniacy tego uniwersum też są.


Egmont wydaje od jakiegoś czasu opowieści w formie komiksu, z tego bogatego universum. Całkiem niedawno zaznajomiłem się z tytułem „Star Trek. Rok Piąty: Nic słabszego od człowieka”.

O tym komiksie możemy przeczytać, że:

Album, będący kontynuacją tomu „Star Trek – Rok Piąty” przedstawia finał ostatniej, pięcioletniej misji załogi statku kosmicznego U.S.S. Enterprise. Po odwiedzeniu obcych planet i rozwiązaniu niezwykłych, kosmicznych problemów załoga kapitana Jamesa T. Kirka wreszcie powróciła na terytorium Federacji. Jednak nie jest to już ta Federacja, którą opuścili przed pięcioma laty. Kirk, Spock, Bones, Uhura, Sulu, Scotty i Chekov ujawnią straszliwe tajemnice i zmierzą się z wyzwaniem zagrażającym powodzeniu ich całej pięcioletniej misji!



Podsumowując. Przeglądając ten komiks, miałem wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach, a spotkanie starych znajomych, było naprawdę dużą frajdą. Sama opowieść także została nieźle poprowadzona, jednak trochę za bardzo, wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia. Jesteśmy prawie pewni tego, a to trochę psuje odbiór całości. Jednak zaznajomiłem się z całością, z ciekawością i całkiem mnie wciągnęła ta opowieść. Tak więc polecam cały cykl nie tylko komiksów.

Batman Detective Comics. Droga do zagłady. Tom 6 Peter J. Tomasi, James Tynion IV, Mariko Tamaki ...

 


Batman. Droga do zagłady”:

Bruce Wayne w wyniku wojny Jokera stracił swoją fortunę i dom. Przegrywa również bitwę o serca i umysły mieszkańców Gotham. W mieście dochodzi do fali protestów przeciwko samozwańczym stróżom prawa. Atmosferę podgrzewa kampania wyborcza Christophera Nakano, byłego policjanta rannego podczas jednego z ataków Jokera, kandydującego na burmistrza. Jakby tego było mało, pojawia się tajemniczy nowy złoczyńca, Zwierciadło, który podburza wszystkich do wyjścia na ulice i dąży do wszczęcia brutalnych starć, w których tak naprawdę nikt nie może zwyciężyć. Oprócz tego zobaczymy również starcie z Robinem, kryzys związany z atakiem Husha oraz początek nowej ery w Gotham.



Ten Batman nie ma już takiego klimatu jak dotąd. To opowieść, która powinna być wielkim finałem serii na tym jej etapie, a jest po prostu kolejnym komiksem o Batmanie. Na dodatek takim, złożony z różnych historii, które nie trzymają jednego poziomu. Niemniej dla fanów to wciąż przyzwoita lektura, po którą mogą sięgnąć. Nie muszą, ale mogą. Bo ten tom Batmana to takie pomieszanie z poplątaniem. Dzieje się wiele, wrogów jest dużo, powracają ci znani, pojawia się nowy, ale jednocześnie brak tu jakiegoś mocnego akcentu na koniec. Czegoś, co by zmieniło wszystko i sprawiło, że komiks zapadłby nam w pamięć. Jest po prostu typowa rozrywka, jakich wiele. Da fanów.




Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...