piątek, 30 sierpnia 2019

Templariusze na wojnie 1120-1312 Paul Hill


/REBIS/

Templariusze. Tajemniczy zakon, którego domniemany olbrzymi majątek doprowadził do jego upadku. Zakon – jak pamiętamy powstał aby bronić pielgrzymów podążających do Ziemi Świętej. Z czasem jego znaczenie znacznie wzrosło, a jedna z legend głosi, że właśnie templariusze mieli pod swoją opieką Graala. Ja trafiłem ostatnio na książkę opisującą zmagania zbrojne, w których zakon uczestniczył. Nosi ona tytuł „ Templariusze na wojnie. 1120 – 1312”.

Autor przybliża najważniejsze aspekty ponad dwustuletnich średniowiecznych zmagań zbrojnych na pograniczach chrześcijaństwa. Pisze o finansowaniu i zaopatrzeniu wojsk zakonnych, ich organizacji, dowodzeniu, taktyce i strategii.

Twórca poświęca również dużo uwagi ich wyszkoleniu, strukturze społecznej, oraz życiu codziennemu braci. Barwnie opisuje bitwy z których bracia nie zawsze wychodzili zwycięsko, ale zawsze z honorem.

Cóż mogę więcej napisać. Dla każdego, kto chociaż trochę interesuje się tym tematem, jest to lektura obowiązkowa. Ciekawie napisana pozycja, bez uciekania w suche fakty. A dodatkowo bogato ilustrowana. Na uwagę zasługuje również wydanie w twardej oprawie z obwolutą.

1491. Ameryka przed Kolumbem Charles C. Mann








 /REBIS/
Przypadkiem trafiłem na publikację która obala niemalże wszystkie mity narosłe wokół Ameryki, tuż przed „odkryciem„ jej przez Kolumba. Ciekawie przedstawiona historia, której tytuł brzmi „1491. Ameryka przed Kolumbem”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Charles C. Mann przedstawia wyniki badań archeologicznych ostatnich dziesięcioleci. Wnioski są zaskakujące. W chwili przybycia Kolumba na Hispaniolę w Amerykach żyło więcej ludzi niż w Europie; największe, blisko milionowe miasto Tenochtitlan miało sprawne wodociągi, ogrody botaniczne i nieskazitelnie czyste ulice – czym nie mogła się poszczycić żadna ze stolic Starego Świata; indiańscy rolnicy wyhodowali kukurydzę ze zwykłego chwastu i potrafili prowadzić uprawy w tropikalnej dżungli bez jej niszczenia (sztuka dziś nieosiągalna); matematyka, astronomia i pismo były w Mezoameryce rozwinięte nie gorzej niż u Sumerów. Nowy Świat nie był ostoją pierwotnej przyrody ani pustkowiem, ale w znacznej mierze krajem przeobrażonym przez człowieka.

Podsumowując. Ameryka wcale nie była taka zacofana, jak chcieli jej odkrywcy. Autor wciągająco przedstawia mnóstwo dowodów na to że było całkiem inaczej. Niektórych czytelników może zainteresować postać Johna Smitha znanego z historii z Pocahontas. Ta opowieść być może nigdy się nie wydarzyła a Smith po prostu dodał sobie kilka wydarzeń do swojego życia, aby je nieco ubarwić. Zachęcam do lektury.

Hiob. Komedia sprawiedliwości Robert A. Heinlein



/REBIS/

Robert A. Heinlein, to jeden z największych mistrzów powieści SF i trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy tu wymienić „Luna to surowa pani”, czy „Kawaleria kosmosu”. Na jego koncie jest także powieść „Hiob. Komedia sprawiedliwości” którą właśnie przeczytałem.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Dla Alexandra Hergensheimera nierozważny zakład na Polinezji staje się początkiem serii wstrząsających zmian. Gdy odzyskuje przytomność po próbie ognia, jego świat wygląda inaczej… a on nie nazywa się już Hergensheimer. Zdezorientowanego Amerykanina wspiera zakochana w nim Margrethe, lecz przemiany rzeczywistości przyspieszają, a sytuacja pary się pogarsza. Przekonany, że wielkimi krokami zbliża się sąd ostateczny, Alexander robi wszystko, by Margrethe dostąpiła zbawienia. Bez niej bowiem niebo nie będzie dla niego rajem.
W tej historii współczesnego Hioba błyskotliwa satyra przeplata się z obrazoburczym przedstawieniem religii, a rozważaniom o tym, kto decyduje o ludzkich losach, towarzyszy odwieczne pytanie, dlaczego dobrzy ludzie doznają ogromnych cierpień. Zachęcam do lektury.

Podsumowując.

To świetna książka dla miłośników fantastyki i nietypowych historii miłosnych. Z ambicjami, z klimatem, ze świetnymi pomysłami. Coś, co warto poznać, jeśli lubicie dobra literaturę , nie zważając na gatunek. Doskonały przykład powieści, który skłania do przemyśleń i zostaje z czytelnikiem na długo. Zatem polecam wszystkim.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Gliniany most Markus Zusak






Markus Zusak zyskał sławę swoją powieścią „Złodziejka książek”. A gdy książkę sfilmowano stał się jeszcze popularniejszy. Kto czytał wspomnianą publikację powinien sięgnąć także po Posłańca, a na naszym rynku wydawniczym ukazała się kolejna nowość tego autora „Gliniany most”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Pięciu braci Dunbar mieszka w pogrążonym w chaosie domu bez dorosłych. Pewnego dnia nagle pojawia się ojciec, który porzucił ich po śmierci matki chłopców. Teraz chce, żeby jeden z nich wybudował z nim most. Niespodziewaną propozycję przyjmuje Clay, dręczony skrywaną od dawna tajemnicą. Dlaczego jest tak zdruzgotany? I dlaczego musi podjąć się tego niezwykłego wyzwania?
Zachęcam do lektury.

Kolejna powieść w której pełno jest retrospekcji. Niczego tak nie znoszę w powieściach, jak ciągłe zmiany. Po pewnym czasie można się pogubić co jest głównym wątkiem w czytanej treści, a naprawdę to przeszkadza, bo bez tego jest to całkiem interesująca lektura. Autor doskonale gra na emocjach czytelnika, potrafi nas wzruszyć, rozbawić ale nie tylko. Jak chce adnotacja na okładce jest to także wielowarstwowa powieść. I trudno się z tym nie zgodzić. A o samej treści trudno coś napisać sensownego – przynajmniej mi sprawia to kłopot. Trzeba po prostu zaznajomić się z całością i odkryjemy co autor chciał przekazać czytelnikom. Może to tylko czytadło bez znaczenia – ot lektura dla zabicia czasu? Ja nie jestem przekonany do takiej opinii. Dlatego zachęcam do lektury. Książce bliżej do „Posłańca” tego autora, niż do słynnej „Złodziejki...” I jest to wyłącznie moje zdanie. Jak wielokrotnie podkreślałem każdy odbiera zupełnie odmiennie jakieś dzieło. A moim zdaniem ta powieść zbliżona jest bardziej do wspomnianego przeze mnie tytułu. Chociaż „Posłaniec” zaliczany jest do literatury dla młodszych czytelników, a „Gliniany most” trudno nazwać pozycją dla dzieci. Warto samemu się przekonać. 

taniaksiazka.pl

środa, 14 sierpnia 2019

Kapitan Ameryka – Zimowy Żołnierz. Tom 1 Steve Epting, Ed Brubaker i inni...




/EGMONT POLSKA/
Kapitan Ameryka powstał w 1941 roku i początkowo wykorzystywany był do propagandy. Istnieje między innymi rysunek na którym uderza pięścią w twarz Hitlera. W początkowych numerach jego przygód ma nawet pomocnika, który w swoim czasie stanie się superbohaterem. Lubię tą postać i zawsze z ciekawością sięgam po kolejne jego przygody. Że o filmach nie wspomnę, a pojawia się ta postać w kilkunastu produkcjach. Niedawno trafił w moje ręce „Kapitan Ameryka. Zimowy żołnierz”. Kiedyś podzielony na dwie części, teraz mamy okazje na śledzenie przygód, bez sięgania po kolejne numery. To tak w skrócie.

O komiksie można się dowiedzieć że:
Przez ponad pół wieku legendarny sowiecki zabójca, znany jedynie jako Zimowy Żołnierz, siał postrach wśród politycznych elit Zachodu. Niedawno powrócił i zaczął pracować dla bezwzględnego generała Łukina, który zdobył Kosmiczną Kostkę – artefakt o nieograniczonej mocy, pozwalający dowolnie kształtować rzeczywistość. Kapitan Ameryka musi ją odzyskać, ale prędzej czy później natknie się na Zimowego Żołnierza – a to, czego się o nim dowie, na zawsze odmieni jego życie. 

Podsumowując. Czytając ten komiks miałem wrażenie uczestnictwa w większości scen. Szczególnie że akcja pędzi tu na złamanie karku, nawet James Bond miałby kłopot z nadążaniem za wydarzeniami...Wszystko jest bardzo dynamicznie przedstawione, nie ma niepotrzebnych dłużyzn, a te trafiają się nawet w komiksach. Postacie świetnie oddane, rysunki są znakomite. Czego chcieć więcej. Mogę tylko zachęcić do lektury.

 Pierwszy tom mrocznego thrillera szpiegowskiego ze scenariuszem Eda Brubakera – laureata Nagrody Eisnera i twórcy serii Daredevil: Nieustraszony!, Gotham Central czy Nieśmiertelny Iron Fist. Autorami rysunków są: Steve Epting (Avengers, Velvet), Michael Lark (Daredevil: Nieustraszony!, Gotham Central), John Paul Leon (Earth X, Skalp) i Mike Perkins (Avengers). 

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Ultimate Spider-Man Tom 4 Brian Michael Bendis Mark Bagley



/EGMONT POLSKA/

Spiderman, albo jak wolą niektórzy Spider - Man zaistniał w wyobraźni komiksomaniaków już w 1965 roku. I jak można się dowiedzieć jego sylwetkę wzorowano na kilku postaciach, z których jedna była złoczyńcą. A wszystko zaczęło się, kiedy Peter Parker, będąc na wycieczce szkolnej, przypadkowo zostaje ukąszony przez radioaktywnego pająka, w wyniku czego nabiera mocy, z których tkanie pajęczych sieci, jest najmniej spektakularną. Oczywiście Peter - jako że jest nastolatkiem - musi ukrywać swoje moce. Ale wraz z mocą przychodzi również odpowiedzialność. Chłopak szybko się o tym przekonuje, kiedy przez jego niezaangażowanie, ginie członek jego rodziny. Od tego czasu nasz Człowiek Pająk staje w szranki z najgorszymi zbirami, a niektórzy szczerze go nienawidzą. Na podstawie komiksu powstało kilkanaście seriali animowanych, parę wersji aktorskich, oraz filmy kinowe, z których najnowszy miał premierę nie tak dawno temu.
Nie jestem na bieżąco w tych całych opowieściach. W moje ręce wpadł więc tom czwarty zbiorczego wydania o znamiennym tytule”Ultimate Spider - Man”.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:

Co zrobić z mutantem, który jest tak zachwycony swoimi mocami, że popisując się nimi, popada w konflikt z prawem? Peter Parker chciałby go powstrzymać, ale… nie może nawet znaleźć swojego kostiumu. Cóż… Życie superbohatera to nie bułka z masłem. Na szczęście z pomocą Pająkowi przybywa delegacja X-Men! Spider-Man wpada też w oko Czarnej Kotce. Ponętna złodziejka ostrzy sobie na niego pazurki, ale kiedy udaje jej się przechwycić tajemniczą tabliczkę, której pożąda Kingpin, razem z Pająkiem będą musieli zmierzyć się z samą Elektrą. Tymczasem Mary Jane chciałaby powiedzieć Peterowi coś bardzo ważnego…

Kolejny komiks który mi się podobał od początku do końca. Być może mam nie wysublimowany gust, ale właśnie takie połączenie lubię, w tego typu dziełach. Nie tylko bohaterowie, z którymi można się utożsamiać, ale i świetne rysunki. Może daleko im do realizmu, ale czego można oczekiwać od komiksu? Jest zabawnie, czasami groźnie i przede wszystkim wciągająco. Mogę polecić całą serię czytelnikom co tym samym czynię.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Hellblazer. Tom 2 Marcelo Frusin, Giuseppe Camuncoli i inni...


/EGMONT POLSKA/

Hellblazer, to seria komiksowa ukazująca się od 1988 roku do 2012 – co czyni ją jedną z najdłuższych serii Vertigo. Łącznie ukazało się 300 numerów komiksu. Serię w Polsce wydaje Egmont Polska, a na naszym rynku ukazał się właśnie tom drugi.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:
W drugiej części opowieści autorstwa Briana Azzarello jej bohater – John Constantine kontynuuje podróż po Stanach Zjednoczonych, nostalgicznie wspominając lata spędzone w Londynie, gdy z punkowym zespołem „Błona śluzowa” występował w barach i pubach. Kontestując rzeczywistość, nie przypuszczał wówczas, że w przyszłości będzie musiał stawić czoła demonom, zjawom i duchom, ale także ludziom – „patriotom” zdecydowanym wyeliminować każdego, kto nie spełnia kryteriów „prawdziwego Amerykanina”. Zachęcam do lektury.

Podsumowując. Po niezłym tomie pierwszym przyszła pora na równie interesujący tom drugi. Co ważne – można go czytać bez znajomości poprzedniej części, a dla mnie to zawsze plus, nie zawsze mam wszystkie tomy kolekcji. Sam komiks to thriller, horror i magiczne smaczki w jednym. Autor rozwija jedne wątki i kończy inne, jak na przykład pobyt bohatera w więzieniu. Twórca zaserwował nam  ciekawą cechę bohatera. Mimo że działa w tym samym wszechświecie co Batman, tylko on podlega upływowi czasu, a jednocześnie jest jedynym niezmiennym bytem, mimo wszelkich eventów. Scenariusz jest mroczny, brutalny i kontrowersyjny. Wciąga i to nieźle i mam nadzieję, że kolejne części są równie dobre, albo i lepsze. Polecam wszystkim którym znudziły się uładzone historyjki, miałkie i bez polotu. Tutaj miło się zaskoczą. 

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Batman- Mroczny Książę Z Bajki Enrico Marini






/EGMONT POLSKA/

Batmanowi stuknęła osiemdziesiątka. Jak na takiego staruszka Bruce Wayne jest całkiem żwawy, a o jego przygodach rozpisują się coraz to inni twórcy. A temat filmów z Człowiekiem Nietoperzem także jest żywy, zwłaszcza zawirowania dotyczące kto go ma zagrać w najnowszym filmie. A wracając do komiksów moja uwagę przykuł tytuł „Batman. Mroczny Rycerz z bajki”.  Historię tą stworzył Europejczyk, co sprawia że jest nieco inna od tych serwowanych przez Amerykanów.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:
Album o Batmanie autorstwa jednego z najbardziej rozpoznawalnych europejskich twórców komiksowych – Enrica Mariniego! Miliarder Bruce Wayne, skupiony na roli Batmana, nie ma zbyt wiele czasu na prywatne życie, dlatego jest zdumiony, kiedy pewna kobieta wytacza mu proces o ojcostwo. Z okazji korzysta Joker, który porywa domniemaną córkę bogacza, aby wymusić na nim kupno niezwykłego brylantu. Po co superłotrowi akurat ten kamień szlachetny? Okazuje się, że także przestępcy mogą się kierować miłością... Batman znajduje się w trudnej sytuacji: albo będzie musiał spełnić żądanie Jokera, albo mała dziewczynka może stracić życie... 

Jak na baśń przystało wszystko – mniej więcej – kończy się dobrze, w rodzaju żyli długo i szczęśliwie. Urokliwa historia która wnosi nieco świeżości w kreowaniu postaci Batmana. Ale nie tylko w tym. Twórca stworzył można by rzec od nowa Gotham, poprawił także niektóre gadżety Człowieka Nietoperza, Przekonajcie się sami. Na uwagę zasługuje także depresyjny klaun, który wnosi dużo humoru do samej historii( może też być tak, że tylko mnie bawił). Mnie się podobało, dlatego polecam – zachęcam do lektury.

Komiks w twardej oprawie i obwolucie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Batman - Metal: Mroczny wszechświat Greg Capullo, Bryan Hitch i inni...






 /EGMONT POLSKA/
W maju minęło 80 lat, kiedy to postać Batmana zawładnęła wyobraźnią nie tylko wielbicieli komiksów. Od tego czasu Człowiek Nietoperz doczekał się nie tylko licznych adaptacji filmowych, czy serialowych. Powstały także książki dla najmłodszych czytelników, że o wszelakich gadżetach nie wspomnę. Jako że jestem tradycjonalistą najbardziej lubię klasyczne historie, w których nasz bohater walczy na ten przykład z Jokerem lub z Pingwinem. Jednak czasem w historiach, które bawią się konwencją można znaleźć coś ciekawego. Ma to miejsce w moim odczuciu w serii Batman Metal, a ja jestem po trzecim tomie historii, który nosi tytuł "Mroczny wszechświat".

O tej części możemy dowiedzieć się że:
Liga Sprawiedliwości kontra Mroczni Rycerze. Multiwersum kontra mroczne multiwersum. Gdy Batman i Superman zostają schwytani i uwięzieni w jednej z wież Barbatosa, ostatni pozostający na wolności superbohaterowie próbują zebrać metale o potężnych właściwościach. Czy dzięki ich mocy odniosą wreszcie decydujące zwycięstwo i ocalą przed zagładą liczne, równoległe rzeczywistości? Opowiedziana w trzech tomach Batman Metal historia do głębi wstrząśnie bohaterami uniwersum DC Odrodzenie! 

Podsumowując.
Batman Metal, to najbardziej kompleksowy event DC wydany kiedykolwiek w Polsce. Czytając tą serię nie trzeba znać większego eventu, bo wszystko co ważne wyjaśniono w licznych dodatkach. Ta część to kolejna opowieść o dziwnych światach, miłośnicy horroru także znajdą tutaj coś dla siebie. Może czasem się dłuży to czytanie, bo pobocznych historii jest sporo, a gdy dotrzemy do finału, czujemy lekki rozczarowanie, bo przy takich przygotowaniach, finał nie jest taki spektakularny, jak można by oczekiwać.
Rysunki są przyjemne dla oka, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie że są realistyczne. To sprawia że przegląda się całość z zainteresowaniem, i tym samym mogę szczerze polecić.

Komks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

środa, 7 sierpnia 2019

Morderstwo w hotelu Kattowitz Marta Matuszczak







 /WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE/


Gucio i spółka powraca. Kolejny tom rozgrywa się w Katowicach w pewnym obskurnym hotelu. A część ta nosi tytuł „Morderstwo w hotelu Kattowitz”

Szymon Solański rusza do pewnego hotelu, aby wyjaśnić morderstwo, którego ofiarą padłapewna szalenie popularna artystka o dziwnym pseudonimie DJ Dzidzia. W hotelu tym, nie tylko Szymon będzie musiał wysilić szare komórki. Róża ku swemu przerażeniu odkrywa, że szefową ochrony w tymże hotelu jest jej własna matka, która porzuciła karierę lekarza. Ale czy wszystko jest takie proste jak się wydaje? Przekonajcie się sami.

Świetna kolejna część, która także sprawiła że bawiłem się doskonale. Gucio jest mistrzem w swoich przemyśleniach. Zabawne relacje Róży z własną rodzicielką, to dodatkowy plus. Solański otrzymuje dalsze informacje o swojej zmarłej żonie. A kolejny raz Kwiatkowska jest gotowa udusić Solańskiego. Zabawnie wygląda scena w której dziennikarka szuka w telefonie numeru do Solańskiego i znajduje go pod pseudonimem „ten buc”. A zdarzało się że ten pseudonim brzmiał „Szymonek”. Wszystko zależało jakie uczucia akurat przeważały co do jego osoby. Spotykamy także „starych znajomych”. Byłego chłopaka Róży, „aspiranta Masiusiaka, czy jak mu tam” i innych. Wszystko aż się skrzy od dobrego humoru, oraz zabawnych wstawek w jęzsyku śląskim, co tylko dodaje całej powieści uroku. Polecam wszystkim. Ja biorę się za lekturę kolejnego tomu. Oby było ich jak najwięcej.
Tak na marginesie chciałem nadmienić, że pierwowzór Gucia odszedł z tego świata, o czym poinformowała sama pisarka. Jednak w sercach czytelników i na kartach książek, Gucio ma się całkiem dobrze i tak pozostanie.

Zło czai się na szczycie Marta Matyszczak






/WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE/


Wiele się zmieniło w moim życiu od premiery „Tajemnicza śmierć Marianny Biel”. Przeczytałem więcej książek, z których jedne były dobre, inne złe. Jedno się nie zmieniło. Moje uwielbienie dla kryminałów pod psem. Dlatego z radością sięgnąłem po czwarty już tom przygód Solańskiego, Kwiatkowskiej i wściubiającego we wszystko noc Gucia. A nosi on tytuł „Zło czai się na szczycie”.

Tym razem Solański przebywając na pewnym weselu staje przed kolejną zagadką do rozwiązania. W świeżo wylanych fundamentach nowego hotelu zostaje znalezione ciało aptekarza. A właściciel hotelu zatrudnia naszego przyjaciela do rozwiązania zagadki. Problem w tym że mieszkańcy wioski niezbyt chętnie wyjawiają swoje sekrety. Na dokładkę sprawa zaczyna być wiązana z pewnym morderstwem sprzed wielu lat. Ale to nie wszystko. W tej właśnie miejscowości zginęła żona Szymona. Czy wreszcie uda mu się rozwiązać tą zagadkę i przestanie obwiniać siebie? Przekonajcie się sami.

Podsumowując w kilku zdaniach. Świetne postacie, cudowny Gucio, który wnosi bardzo wiele w prowadzone śledztwo, ciekawa intryga i najważniejsze. Książka ta rewelacyjnie poprawia humor. Dawno nie miałem tak przyjemnej lektury. Oczywiście nie wspominam o poprzednich częściach cyklu – które są równie znakomite . Dlatego polecam wszystkim całość. Cieszmy się, że powstają kolejne części.

piątek, 2 sierpnia 2019

Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy? Czyli ekonomia bez tajemnic Robert H. Frank






/WYDAWNICTWO LITERACKIE/


Wreszcie trafiłem na książkę, która w przystępny sposób objaśnia wszystkim ekonomię. Po lekturze tej książki nie będzie się jawiła jako swego rodzaju czarna magia, a to największy plus.



O książce możemy dowiedzieć się że: Dlaczego mleko sprzedawane jest w sześciennych opakowaniach, a coca-cola w cylindrycznych? Co sprawia, że czarne laptopy Apple są droższe niż białe, a modelki zarabiają o wiele więcej niż modele? Czemu służą zamki w drzwiach sklepów czynnych przez całą dobę? Dlaczego guziki w ubraniach męskich są po prawej, a w kobiecych po lewej stronie?Życie pełne jest zagadek, nie zawsze przez nas uświadamianych. Znany profesor ekonomii prestiżowego amerykańskiego uniwersytetu oraz jego studenci udowadniają, że wystarczy znać tylko kilka prawideł ekonomicznych, aby zrozumieć setki absurdów, z którymi stykamy się na co dzień. Oto najlepszy kurs ekonomii dla żółtodziobów. Na wesoło i z biglem!

Słowem podsumowania. Jak zaznaczyłem we wstępie, ta książka to rzadki przykład pozycji, która w ciekawy sposób przedstawia tajniki - w tym przypadku ekonomii – i nie ucieka przy tym w jakiś bełkot. Wszystko jest prosto przedstawione, a jednocześnie całkiem zabawnie. Bo większość tych pozycji, obojętnie o czym chcą nas nauczyć, są niesłychanie nudne i tylko udają takie, w których znajdziemy coś, co nam się przyda. A ta jest wyjątkiem. Dlatego polecam.

Mademoiselle Oiseau w Argentynii Andrea de La Barre de Nanteuil, Lovisa Burfitt


/WYDAWNICTWO LITERACKIE/

Mademoiselle Oiseau to tajemnicza dama która potrafi latać, ale to nie jedyna umiejętność którą dysponuje. A w tle Paryż i wszystko co kojarzymy z tym miastem.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Już wiosna! W Alei Minionych Czasów krzaki róż puszczają pierwsze błyszczące listeczki, lecz Mademoiselle Oiseau jest melancholijna i przygnębiona… Czyżby nie lubiła wiosny? A może dość ma już kotów, ptaków, latających dywanów i naszyjników z pereł? Czy nowa wyprawa w towarzystwie Isabelli przywróci jej dobry nastrój i natchnie do nowych, zwariowanych pomysłów?Ponad dachami Paryża leży Srebrna Kraina, Argentynia. Jest daleko i całkiem blisko. Łatwo do niej dotrzeć lecz trudno znaleźć drogę powrotną. To miejsce, w którym spełniają się marzenia, śnią się najdziwniejsze sny i dzieją się rzeczy zupełnie magiczne. Pośród porcelanowych skarbów, wielobarwnych motyli oraz ekscentrycznych mieszkańców tej osobliwej krainy ożywają stare wspomnienia, rozwiązują się tajemnice i wszystko w zaskakujący sposób łączy się ze sobą... Może to więc nie przypadek, że szalona, cudowna Mademoiselle Oiseau i dziewięcioletnia Isabella stały się najlepszymi przyjaciółkami? Zachęcam do lektury.



Niezwykle sympatyczna i nieco ekscentryczna baśń, która przenosi nas w niezwykłe krainy. A wszystko to znajduje się niemalże za rogiem. Wystarczy sięgnąć. Sama Mademoiselle to taka trochę zwariowana czarodziejka, która czerpie z życia pełnymi garściami, pełna wdzięku. Przekonamy się dlaczego to Isabella stała się jej najlepszą przyjaciółką, Co przyniesie cała podróż do niezwykłej krainy, ale nie tylko. Reklamowana jako lektura obowiązkowa lektura dla dziewczynek które uwielbiają Paryż, niezwykłe podróże, oraz przede wszystkim koty, które tutaj odgrywają niebagatelną rolę. Ale mimo tych „ostrzeżeń”, jak także nieźle bawiłem się podczas lektury, tak że polecam wszystkim.

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...