wtorek, 1 lipca 2025

Daredevil. Tom 3

 


Daredevil Zdarskyego trwa i naprawdę dobrze robi czytelnikom. To, jak ten gość prowadzi tę historię, udowadnia, że nadal da się w superhero opowiadać fajne, wciągające rzeczy i coś z tematu wycisnąć. Nowi czytelnicy się tu nie zgubią, starzy będą zadowoleni z kierunku, w jakim poszła ta seria. Mieliśmy już wiele świetnych opowieści o Śmiałku, ta dotrzymuje kroku większości z nich i pozwala bawić się w iście filmowym rytmie.

 

Matt Murdock wylądował za kratkami i dzielnica Hell’s Kitchen straciła swojego diabła stróża. W zamian zyskała… prawdziwą diablicę! Śmiertelnie groźna zabójczyni Elektra Natchios wzięła na siebie rolę nowej Daredevil, ale nie ma lekko. Wilson Fisk wciąż okupuje fotel burmistrza Nowego Jorku, a na dodatek w mieście pojawia się seryjny morderca, który najwyraźniej opanował sztukę przebywania w kilku miejscach naraz. Jakby tego było mało, z kosmosu nadciąga Król w Czerni, gotów pogrążyć Ziemię w wiecznej ciemności. Czy Elektra pierwszy raz w życiu znajdzie się w sytuacji, która ją przerośnie?

 



Jaka jest ta wersja postaci w wykonaniu Zdarskyego? Łączy w sobie mroczną sensację, kryminał, nieco polityki i dobrą akcję. Dobre są też same pomysły, znakomity klimat zapewniony dzięki rysunkom robi tu robotę, a całość … Wszystko to przekłada się na naprawdę znakomitą lekturę. Taką z emocjami, z wyczuciem, z zabawą motywami i świetnym poprowadzeniem wątku Elektry – jednej z moich ukochanych komiksowych heroin.

 

Mało? to wszystko to ma super tempo, umie wcisnąć w fotel i nadaje się na widowiskowe przygody kinowe albo serialowe. Jest też w tym lekkość, jest fajne nakreślenie postaci i szacunek, z jakim scenarzysta do nich podchodzi. A rysunki to w ogóle perełka, klarowne, wyraziste, klimatyczne, z odpowiednią dozą czerni i mroku. No i wydanie – standardowe, ale fajnie, że dostajemy tę serię w grubaśnych tomach, którymi można cieszyć się dłużej i bardziej.

 

Bierzcie, bo warto. Może to nie poziom Millera czy Bendisa, jednak ta seria daje masę satysfakcji i jeszcze więcej frajdy, oferując rozrywkę na podobnym poziomie, co run Waida i jemu podobnych. Warto.


Amazing Spider-Man. Korporacja Beyond. Tom 2



 Drugi i ostatni tom „Korporacji Beyond” to domknięcie wątku klona Petera i otwarcie na nowe. Nie jest to jakiś super komiks, wszystko, co w nim znajdziecie, gdzieś kiedyś już było – bo mieliśmy fabułę, w której Peter trafił do szpitalnego łóżka, a jego klon przejął za niego robotę i to jeszcze w latach 90. – ale czyta się go szybko dzięki solidnej dawce akcji.

 

Kiedy Doc Ock atakuje, nawet klon Spider-Mana może mieć kłopoty. Tymczasem Czarna Kotka zostaje porwana i tylko Mary Jane może jej pomóc. Kapitan Ameryka musi za to widzieć jedno: czy poturbowany Peter Parker może znów być Spider-Manem, bo trzeba szykować się na spotkanie z Królową Goblinów. Ale nie myślicie chyba, że korporacja Beyond ma na swojej liście płac tylko klona Spider-Mana...

Scenariusz napisali między innymi Patrick Gleason, Jed MacKay, Kelly Thompson, Geoffrey Thorne i Zeb Wells, a rysunki przygotowali Mark Bagley, Jan Bazaldua, Michael Dowling, Fran Galán, Patrick Gleason, Carlos Gómez, Sara Pichelli, Jim Towe i C.F. Villa.

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Amazing Spider-Man” (2018) #86–93, #88.BEY i #92.BEY oraz „Mary Jane & Black Cat: Beyond”.

 



No i właśnie akcją, a nie oryginalnością ten komiks stoi. To nie jest opowieść dla tych, którzy dobrze znają losy Spider-Mana i wydarzenia z jego przeszłości, chociaż do nich odnosi się na każdym kroku. To opowieść dla tych, którzy chcą jeszcze jednego komiksu o Pajęczaku, nie znając tych wcześniejszych historii, z których czerpie pełnymi garściami, albo po prostu im takie kopiowanie pomysłów nie przeszkadza – chcą jedynie dobrej akcji, widowiskowych walk i szybkiego tempa. I dokładnie to dostają.

 

Co jeszcze? Na pewno sporo humoru, ale i dramatu. Sporo postaci i wątków. I to sporo widoczne jest też w objętości – ten tom to ok. 300 stron przygód, poprzedni był jeszcze grubszy, więc fani takich klimatów mają tu naprawdę co poczytać. Do tego rzecz jest ładnie, klimatycznie zilustrowana, a dzięki komputerowym fajerwerkom na polu kolorów jest na co popatrzeć.

 

A to dopiero początek. Tym wydarzeniem Wells przejął pisanie przygód Spider-Mana, a od kolejnego tomu zaczyna na nowo jego przygody. Jak mu to wyjdzie, zobaczymy. Tu jednak mamy sporą dozę akcji z Peterem i jego klonem i kto takie rzeczy lubi, nie będzie zawiedziony.



Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt II. Tom 3


Odkrywania tajemnic Gotham i Batmana ciąg dalszy. Tak w skrócie można podsumować ten album. I chociaż Ram V to taki scenarzysta, który mnie nigdy mocniej nie zaciekawił i nie zachwycił, tu naprawdę daje radę. Co prawda odkrywanie takich sekretów przeszłości było w serii już nie raz, ale nadal to motyw samograj, który autentycznie dostarcza sporo frajdy.

 

Mroczny Rycerz odkrywa przerażającą tajemnicę pod ruinami starego Azylu Arkham, która łączy Gotham z rodem Orghamów, a nawet z początkami Batmana! Wspierany przez Nightwinga i Batgirl musi odeprzeć ataki demona Azmera próbującego zatruć jego umysł. Jedyną linią obrony są dręczące go własne demony oraz... Barbatos. Całość uzupełniają krótkie i mroczne opowieści z udziałem Mister Freeze’a, Arzena Orghama, komisarz Renee Montoyi oraz młodego Bruce’a Wayne’a.

Scenarzysta Ram V oraz cała grupa utalentowanych artystów, jak Stefano Raffaele, Ivan Reis, Dustin Nguyen, Francesco Francavilla i wielu innych, zabierają Batmana w piekielną wyprawę, z której może już nie wrócić.

 



To, co mi się podoba w runie Rama V to przede wszystkim pójście w klimaty miejskiej legendy. To, co bym sobie w niej darował, to przede wszystkim dorzucenie elementu fantastycznego, bo „Batman” – i nawet tytuł „Detective Comics” to potwierdza – to rzecz, która zagadkami kryminalnymi, sensacją i tajemnicami stała, nie fantastyką. Wiadomo, przez lata namnożyło się różnych elementów, były podróże w czasie i przestrzeni, po kosmosie także, apokalipsa, demony etc., ale mi osobiście jakoś nigdy to nie pasowało.

 

Ale najważniejsze, że jest tu ten klimat miejskiej legendy, zagadki i sensacji. Że jest co odkrywać i jest fajny nastrój. Dzieje się tu dużo, sporo mamy różnych postaci i do tego fajnie nakreślonych, a obok głównej opowieści są tu także krótsze, bardziej samodzielne historie. No i jeszcze szata graficzna, bardzo ładna, miła dla oka i pasująca do treści.

 

W skrócie, po prostu fajny komiks o Batmanie. Może to nie będzie legenda na miarę podobnych, zgłębiających przeszłość Gotham i Gacka opowieści, jak „Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta” czy nawet „Trybunał sów”, ale w dobrym stylu dodaje coś od siebie.


 



niedziela, 8 czerwca 2025

DC Deluxe Catwoman. Rzymskie wakacje Tim Sale Jeph Loeb

 

 


 

 „Catwoman: Rzymskie wakacje” to osobna, sześcioczęściowa miniseria wydana pierwotnie w latach 2004–2005, będąca spin-offem kultowego „Batman: Długie Halloween”. Jeph Loeb i Tim Sale po raz kolejny łączą siły, by opowiedzieć historię Seliny Kyle w stylu klasycznego thrillera noir, osadzonego w malowniczych sceneriach włoskiej stolicy. Efektem jest pełna stylu, zagadek i nastrojowego klimatu opowieść, która nie tylko pogłębia postać Catwoman, ale też rzuca cień podejrzeń na przeszłość jednej z najbardziej intrygujących kobiet Gotham.



Fabuła koncentruje się na podróży Seliny Kyle do Rzymu, gdzie w towarzystwie Edwarda Nygmy (Riddlera) próbuje rozwikłać tajemnice swojego pochodzenia. Pojawia się pytanie, które od lat towarzyszy postaci Catwoman: czy Carmine Falcone, niegdyś najpotężniejszy mafioso Gotham, był jej ojcem? Śledztwo szybko zmienia się w walkę o życie, gdy bohaterka zostaje wplątana w śmiertelnie niebezpieczną intrygę, pełną morderstw, trucizn i ukrytych motywów. W tle przewijają się inne postacie z uniwersum Batmana, ale to Catwoman gra tu pierwsze skrzypce — i robi to z gracją i charakterystycznym pazurem.



 

Jeph Loeb w mistrzowski sposób prowadzi narrację. Dialogi są błyskotliwe, a wewnętrzne monologi Seliny pełne emocjonalnej głębi i subtelnych odniesień do jej wewnętrznych konfliktów. Selina balansuje między byciem złodziejką a poszukującą prawdy córką, co dodaje postaci wielowymiarowości. Riddler w roli towarzysza podróży to zabieg zaskakujący, ale udany – jego obsesja na punkcie zagadek i chęć zrozumienia Batmana stanowią ciekawy kontrapunkt dla motywacji Seliny.


 

 


 Tim Sale po raz kolejny tworzy wizualne arcydzieło. Jego charakterystyczny, ekspresyjny styl idealnie oddaje atmosferę włoskiej elegancji i gotyckiej noir. Rzym jest tu pięknie uchwycony — z jednej strony romantyczny i słoneczny, z drugiej mroczny i pełen cieni. Kadry są dynamiczne, a kostiumy Seliny zmieniają się w zależności od sceny niczym na wybiegach mody, podkreślając jej zmysłowość i zmienność. Rysunki są pełne szczegółów, a kolory Dave’a Stewarta dodają głębi i nastroju każdej scenie.



 


„Rzymskie wakacje” to opowieść o tożsamości, zaufaniu i manipulacji. Komiks balansuje na granicy sensacyjnego kryminału i psychologicznego dramatu. Selina nie tylko walczy z przeciwnikami z zewnątrz, ale przede wszystkim z własnymi lękami i wątpliwościami. Podróż do Rzymu staje się dla niej nie tylko ucieczką od Gotham, ale też okazją do odkrycia samej siebie. Choć historia nie udziela jednoznacznych odpowiedzi, zostawia czytelnika z satysfakcją i refleksją.


„Catwoman: Rzymskie wakacje” to stylowa, emocjonalna i świetnie napisana opowieść, która rozwija postać Seliny Kyle i ukazuje ją w nowym świetle. To komiks, który zadowoli zarówno fanów detektywistycznych zagadek, jak i tych, którzy szukają czegoś więcej niż typowej superbohaterskiej akcji. Loeb i Sale tworzą duet, który po raz kolejny udowadnia, że opowieści z uniwersum Batmana potrafią być nie tylko mroczne, ale też piękne i zmysłowe.


Marvel Fresh Wolverine. X żywotów/X śmierci Benjamin Percy Joshua Cassara Federico Vicentini

 

 


 

 „Wolverine – X żywotów/X śmierci” to kontynuacja „Inferno” – komiksowego eventu zamykającego cykl „Rządy X” i otwierającego cykl „Przeznaczenie X”.

 Wolverine to jeden z najpopularniejszych, ale i najbardziej tajemniczych bohaterów komiksów. Człowiek z przeszłością, której fragmenty przez dekady odkrywano nam, najczęściej jeszcze bardziej rozbudzając naszą wyobraźnię, niż udzielając odpowiedzi. „Broń X”, „Geneza” i tym podobne historie rozwijały postać, a one wszystkie w ten czy inny sposób łączą się w tym albumie. Albumie będącym z jednej strony domknięciem pewnego etapu serii – to w sumie epilog do „Inferno” – jak i otwarciem nowego. I, chociaż napisał go Percy, wypada całkiem przyjemnie i wart jest uwagi.


 


Cała historia – a właściwie dwie miniserie – oparte są na prostym, ale chwytliwym schemacie skonfrontowania bohatera z jego przeszłością. Rzecz pod tym względem przypomina pięćsetny zeszyt „Amazing Spider-Mana”, gdzie Straczynski, ówczesny scenarzysta serii, rzucił swojego bohatera w podróż w czasie, która wymusiła na nim przeżycie wszystkich najważniejszych, czyli najczęściej najtrudniejszych, chwil jego życia. Motyw samograj, a całość to po prostu lekka, niewymagająca rozrywka superhero, mająca swoje znaczenie i potrafiąca dostarczyć porcji zabawy.

 

 

Fajne jest takie granie na sentymentach, wracanie do przeszłości, zabawa motywami. Jest też akcja, jest konkret, nie ma za to nudy, album, chociaż to prawie 300 stron, czyta się szybko i bez żalu, że wydało się na niego pieniądze czy poświęciło czas. Graficznie też jest przyjemnie, bo chociaż mamy różnych autorów, ich styl pasuje do opowieści i wpada w oko. Jest widowiskowo i z klimatem. I po prostu miło się na to wszystko patrzy. W skrócie, dobry komiks dla fanów Wolverine’a. Rzecz ukazująca nam jego losy, ale i dobrze nakreślająca postać, jednocześnie nie zapominając o akcji i fajnych pomysłach. Śmiało możecie czytać.








Inferno Jonathan Hickman Stefano Caselli

 

 


 

Jonathan Hickman zrewolucjonizował mitologię X-Men, przekształcając status quo mutantów poprzez „House of X / Powers of X”. Gdy stworzył nowy dom dla mutantów na wyspie Krakoa, wydawało się, że wreszcie mają swoją utopię. Ale jak każda utopia, i ta miała swoje tajemnice. „Inferno” to czteroczęściowa miniseria.

 


 

W centrum wydarzeń stoi Moira MacTaggert, odmieniona i ujawniona jako mutanka z unikalną mocą odradzania się z pełną pamięcią poprzednich żyć. To jej wiedza kształtowała decyzje Krakoańskich liderów – Charlesa Xaviera i Magneta. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. W „Inferno” tajemnice, które były skrzętnie ukrywane, zaczynają wychodzić na jaw. Emma Frost odkrywa prawdę o Moirze. Mystique realizuje swój buntowniczy plan, żądając przywrócenia do życia swojej ukochanej, Destiny, mimo że jej powrót może zniszczyć całą wizję przyszłości. 

To opowieść o zdradzie, władzy i pytaniu, kto naprawdę zasługuje na kontrolę nad przyszłością mutantkindu. Hickman mistrzowsko prowadzi narrację, w której niemal każda scena ma drugie dno, a dialogi iskrzą napięciem. Hickman po raz kolejny stosuje swój znak rozpoznawczy – wplecione dokumenty, wykresy i dane z Krakoańskiej infrastruktury. To sprawia, że komiks czyta się jak polityczny thriller z elementami science fiction. Każda strona wnosi coś nowego do mitologii mutantów i poszerza horyzonty tego uniwersum. Choć seria liczy tylko cztery zeszyty, każdy z nich jest obszerny (po ok. 40–50 stron), co pozwala autorowi snuć rozbudowaną opowieść bez kompromisów. Fabuła jest intensywna, pełna zwrotów akcji i psychologicznie złożonych postaci.




 Wizualnie „Inferno” to dzieło kilku artystów: Valerio Schiti, R.B. Silva i Stefano Caselli. Styl każdego z nich różni się, ale dzięki spójnej kolorystyce Davida Curiela, seria pozostaje jednolita wizualnie. Kadry są dynamiczne, ekspresyjne i pełne detali. Zwłaszcza momenty z Mystique i Destiny zachwycają klimatem i emocjonalnym napięciem. Charakterystyczne dla Hickmana graficzne infografiki dodają głębi i pomagają czytelnikowi zrozumieć skomplikowaną politykę Krakoa.


„Inferno” to historia o tym, jak władza korumpuje, jak wielkie idee mogą zawieść i jak jednostki — nawet te z najlepszymi intencjami — mogą stać się tyranami. Hickman nie daje łatwych odpowiedzi. Charles i Magneto, tradycyjni bohaterowie mutantów, ukazani są tu jako moralnie niejednoznaczni przywódcy. Mystique, zwykle postrzegana jako antagonistka, staje się głosem oporu i emocji, których nie da się już dłużej ignorować.
„Inferno” to nie tylko zakończenie pewnego etapu w historii X-Men, ale też mocna, emocjonalna i filozoficzna opowieść o tym, czym jest przeznaczenie, wolność i zdrada. Jonathan Hickman żegna się z mutantami w wielkim stylu, zostawiając po sobie świat bardziej skomplikowany niż kiedykolwiek wcześniej. To lektura obowiązkowa dla każdego fana mutantów – nie tylko ze względu na fabułę, ale przede wszystkim dlatego, że pokazuje, jak ambitny i dojrzały może być komiks superbohaterski.

niedziela, 1 czerwca 2025

Old Boy #2 Garon Tsuchiya

 

 


 

Drugi tom Old Boya autorstwa Garona Tsuchiyi (scenariusz) i Nobuaki Minegishiego (rysunki) pogłębia tajemnicę, którą zainicjowano w pierwszej części. Główny bohater, po dziesięcioletnim uwięzieniu bez wyjaśnienia, kontynuuje swoje poszukiwania sprawcy, który odebrał mu życie i tożsamość.

Tom 2 wciąga czytelnika coraz głębiej w intrygę. Zaczyna się zarysowywać misterna gra psychologiczna między protagonistą a jego niewidocznym przeciwnikiem. Z każdym rozdziałem rośnie napięcie, a atmosfera staje się coraz bardziej duszna. Autorzy doskonale budują napięcie – informacje są dawkowane oszczędnie, co budzi naturalne uczucie niepokoju i ciekawości.

Rysunki Minegishiego nadal zachwycają – realistyczna kreska i umiejętne operowanie światłocieniem doskonale podkreślają mroczny klimat historii. Twarze bohaterów są pełne emocji, a kadrowanie bardzo filmowe – nie bez powodu Old Boy doczekał się kultowej ekranizacji.

Choć tempo narracji jest miejscami powolne, to wydaje się być celowym zabiegiem – pozwala lepiej zrozumieć psychikę bohatera i wejść w jego perspektywę. Wątki zaczynają się komplikować, a zakończenie tomu zostawia czytelnika z jeszcze większą liczbą pytań.
 Old Boy to świetnie poprowadzony thriller psychologiczny, który nie tylko trzyma w napięciu, ale też stawia ważne pytania o pamięć, tożsamość i cenę zemsty. To mroczna, dojrzała manga, która nie idzie na skróty i wymaga od czytelnika pełnego zaangażowania.

Maja Lunde Czas zatrzymany

 


 

Co by się stało, gdyby czas dla ludzi przestał płynąć? Gdyby nikt już nie umierał – ale też nikt się nie rodził? Maja Lunde, znana z poruszających powieści ekologicznych i humanistycznych (Historia pszczół, Błękit), wraca z kolejną intrygującą wizją w książce Czas zatrzymany.

Pisarka w swoim charakterystycznym stylu łączy intymność ludzkich historii z globalnym kryzysem o wymiarze metafizycznym. Tym razem jednak stawką nie jest wyłącznie klimat, ale samo pojęcie życia – i jego granic. Czas zatrzymał się w zwykły wtorek, a ludzkość stanęła w miejscu. Nie starzejemy się. Nie chorujemy. Nie umieramy. Ale też nie rodzimy się, nie dojrzewamy, nie rozwijamy.

Autorka pokazuje to przez pryzmat losów kilku bohaterów: Jenny, której śmierć została wstrzymana; młodego małżeństwa czekającego na narodziny dziecka, które nigdy nie nadejdą; oraz Otto – samotnika, który odkrywa piękno zatrzymanego świata, ale płaci za to samotnością. To portrety nieoczywiste, pełne sprzecznych emocji – od ulgi, przez frustrację, aż po rozpacz.

Tym, co czyni tę książkę wyjątkową, jest subtelne napięcie między naturalnym porządkiem a ludzką ambicją, by go kontrolować. Świat roślin i zwierząt wciąż funkcjonuje normalnie – tylko my, ludzie, zostaliśmy „zatrzymani”. Czy to kara? Eksperyment? A może przestroga?
Lunde nie daje gotowych odpowiedzi. Zamiast tego prowokuje do myślenia – o kruchości czasu, o naszej zależności od natury, o tym, co naprawdę znaczy być żywym. Czas zatrzymany to opowieść, która zostaje z czytelnikiem długo po zamknięciu książki. To refleksyjna, poruszająca lektura dla tych, którzy cenią literaturę zmuszającą do zadawania trudnych pytań.

poniedziałek, 19 maja 2025

Bernard Minier – „Lucia”

 




Bernard Minier, autor bestsellerowych thrillerów i znany przede wszystkim z cyklu z komendantem Martinem Servazem, zaskakuje czytelników nową powieścią, otwierającą być może zupełnie nowy rozdział w jego twórczości. „Lucia” to historia, która odbiega nieco od poprzednich klimatów, choć nadal pozostaje wierna gatunkowi mrocznego thrillera psychologicznego. Tym razem zamiast chłodnej i surowej Francji, akcja przenosi się do pełnej kontrastów i tajemnic Hiszpanii, a główną bohaterką zostaje kobieta – Lucía Guerrero.

Lucía, wykładowczyni kryminalistyki na uniwersytecie w Salamance, zostaje wciągnięta w brutalne śledztwo po serii makabrycznych morderstw, które szybko przestają wyglądać na przypadkowe. Wraz z inspektorem policji – tajemniczym i zamkniętym w sobie Germánem Herrerą – Lucía rozpoczyna prywatne śledztwo, w którym stawką jest nie tylko poznanie prawdy, ale także ocalenie własnej tożsamości i bezpieczeństwa.


Od samego początku książka emanuje niepokojem i narastającym napięciem. Minier świetnie buduje atmosferę zagrożenia, grając nie tylko brutalnymi scenami zbrodni, ale również psychologiczną głębią postaci. Czytelnik czuje, że nic nie jest takie, jakie się wydaje, a każdy trop prowadzi do nowych pytań. 


Lucía Guerrero to postać wyjątkowo złożona. Z jednej strony – silna, analityczna i intelektualnie niezależna. Z drugiej – obciążona własnymi traumami i niepewnościami. Jej przeszłość powoli wyłania się z mroku, wpływając na przebieg wydarzeń i kształtując jej decyzje. Minier przedstawia bohaterkę wiarygodnie, unikając przesadnych uproszczeń czy stereotypów. Widać, że autor celowo stara się zbudować nową, autonomiczną serię wokół tej postaci. 


Minier pisze sprawnie, z wyczuciem dla rytmu i napięcia. Jego styl jest momentami surowy, momentami wręcz poetycki, co wprowadza ciekawy kontrast – zwłaszcza w zestawieniu z brutalnością opisywanych zbrodni. Autor nie unika szczegółów, potrafi wprowadzić czytelnika w zakamarki ludzkiego umysłu, ale też pozostawia miejsce na domysły i interpretację. Akcja rozwija się powoli, co może niektórych zniechęcić, jednak cierpliwy czytelnik zostanie wynagrodzony złożonością fabuły i mocnym finałem. 


„Lucia” to nie tylko opowieść kryminalna. Minier porusza tu wiele wątków pobocznych: trauma, przemoc wobec kobiet, władza systemów i instytucji, granice pomiędzy nauką a praktyką śledczą. Pojawia się też refleksja nad tym, jak przeszłość potrafi zdeterminować nasze wybory i jak łatwo przekroczyć cienką linię między ofiarą a sprawcą. Choć to fikcja, powieść pulsuje emocjonalnym i społecznym realizmem.


Finał „Lucii” jest intensywny, wielowarstwowy i – co istotne – pozostawia czytelnika z pytaniami, a nie gotowymi odpowiedziami. Nie wszystko zostaje dopowiedziane, co świadczy o ambicji autora i być może zapowiada kontynuację. Minier nie serwuje łatwych rozwiązań – jego świat to miejsce pełne sprzeczności, bólu i cieni.


„Lucia” to ambitny thriller psychologiczny, w którym autor stawia na psychologiczną głębię, socjologiczny kontekst i gęstą, klaustrofobiczną atmosferę. Choć może nie ma tempa znanego z amerykańskich thrillerów, to oferuje coś więcej – wielowymiarową opowieść z inteligentną bohaterką i refleksją nad ludzką naturą.



---


Ocena: 8,5/10

Dla fanów mrocznych, powolnych thrillerów z duszną atmosferą i silną bohaterką. Zdecydowanie warto przeczytać – szczególnie jeśli szukasz czegoś bardziej ambitnego niż przeciętny kryminał z półki bestselerów.

sobota, 17 maja 2025

Saga o Potworze z Bagien

 


Pierwszy tom Sagi o Potworze z Bagien w wydaniu Alana Moore’a, zatytułowany po prostu Tom 1, to początek jednej z najważniejszych transformacji w historii amerykańskiego komiksu. To nie tylko rewolucja w sposobie opowiadania historii obrazkowych, ale również głęboka, egzystencjalna podróż, która redefiniuje pojęcie bohatera i horroru w popkulturze.





Gdy Moore przejął serię po wcześniejszych autorach (konkretnie po Marty’m Pasko i Danie Mishkinie), zamiast kontynuować ich wątki, postanowił... je zakończyć. Już pierwszy zeszyt jego autorstwa, „Lekcja anatomii” (The Anatomy Lesson), uważany jest za jedno z arcydzieł komiksu. To nie tylko mistrzowsko skonstruowana opowieść grozy, ale i głęboko filozoficzne dzieło, które zmienia fundamenty całej historii.


Moore burzy dotychczasową mitologię Potwora z Bagien. Alec Holland nie jest już człowiekiem uwięzionym w roślinnym ciele – zamiast tego okazuje się, że to sama roślinność, która wchłonęła jego wspomnienia i stworzyła z siebie coś „podobnego do człowieka”. Ta reinterpretacja to więcej niż zwrot fabularny – to głęboki komentarz na temat tożsamości, świadomości i tego, co czyni nas ludźmi.





Stephen Bissette i John Totleben tworzą niezwykle sugestywną, gęstą atmosferę. Ich rysunki przypominają senne koszmary – bagna zdają się żyć własnym życiem, granice między ciałem a naturą się zacierają, a Potwór z Bagien staje się nie tyle postacią, co samą istotą otoczenia. Każda plansza jest przesycona mrokiem, detalem i biologicznym niepokojem. Wizualnie komiks jest pełen gnijących kształtów, dziwacznych form życia i deformacji, które potęgują wrażenie obcowania z czymś pierwotnym, tajemniczym, a czasem odrażającym.



Choć Saga o Potworze z Bagien to komiks zakorzeniony w estetyce horroru, nie poprzestaje na tanich straszakach. Moore sięga po grozę Lovecrafta, po mistykę natury, po osobiste lęki egzystencjalne. Nie brakuje tu brutalności (sceny śmierci, dezintegracji ciała), ale jej celem nie jest szokowanie, lecz zbudowanie poczucia nieuchronności, dekadencji, rozpadu.


Tom 1 to nie tylko historia o przemianie głównego bohatera, ale i wstęp do szeroko zakrojonej refleksji nad światem. Wątki ekologiczne, antymilitarne, społeczne – to wszystko Moore powoli, lecz konsekwentnie zaczyna wprowadzać. Komiks czyta się niemal jak poezję – narracja jest gęsta, pełna metafor, rytmiczna. To literatura, która oddycha własnym tempem.




W czasach, gdy superbohaterowie byli najczęściej jednoznaczni moralnie i silnie osadzeni w schematach walki dobra ze złem, Potwór z Bagien jawił się jako istota samotna, tragiczna i niesklasyfikowana. Nie walczy o sprawiedliwość, nie ma peleryny, nie ściga złoczyńców. Jego walka to walka o zrozumienie, o pogodzenie się z własną nieludzkością. To bohater bardziej przypominający ducha natury niż człowieka – i właśnie dlatego tak przejmujący.




Pierwszy tom Sagi o Potworze z Bagien to punkt zwrotny – nie tylko dla tej konkretnej serii, ale i dla całego medium komiksowego. Alan Moore otworzył nowe drzwi – do komiksu jako literatury, jako sztuki, jako głębokiego, refleksyjnego przeżycia. To historia o potworze, który okazuje się bardziej ludzki niż niejeden człowiek – i o człowieku, który zostaje zapomniany przez swoje własne wspomnienia.


To pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów horroru czy fantastyki, ale dla każdego, kto szuka w komiksie czegoś więcej niż rozrywki. To opowieść o tym, co dzieje się, gdy natura mówi ludzkim głosem – i nie mówi rzeczy pocieszających.

niedziela, 11 maja 2025

Najazd z przeszłości James P. Hogan





 Najazd z przeszłości – czyli jak Ziemianie próbowali skolonizować ludzi, którzy nie mieli rządu, a mimo to ogarniali życie


James P. Hogan to gość, który prawdopodobnie pomyślał: „A co, jeśli dzieci wychowane przez roboty w kosmosie stworzą społeczeństwo lepsze niż my wszyscy razem wzięci?” I tak powstał Najazd z przeszłości – książka, która udowadnia, że można mieć pokój na planecie bez policji, podatków i polityków (czyli science fiction w czystej postaci).


O co chodzi?


Ziemia (czyli my) – zrujnowana wojną, rządzona przez wojskowych z ego wielkości Marsa – dowiaduje się, że na odległej planecie Chiron żyje sobie grupa ludzi, którzy zostali „wysłani w kosmos” w postaci zarodków. Wychowali ich roboty, nie znają telewizji śniadaniowej ani przepisów podatkowych i – co najdziwniejsze – dogadują się bez wojen i Facebooka.


Ziemianie, nie mogąc znieść tej hańby, ruszają z „bratnią pomocą” w stylu: Halo, to nasze dzieci, dajcie nam je z powrotem, z podatkami i obowiązkową służbą wojskową! A Chirończycy patrzą, unoszą brew i mówią: Yyy... po co?


Postacie


Na Ziemi – typowy zestaw: generałowie, korporacyjni cwaniacy i szczypta moralnego niepokoju.

Na Chironie – ludzie, którzy nie wiedzą, czym jest przemoc, ale gdyby istniała kosmiczna wersja TEDx, to byliby prelegentami każdego tygodnia.


Dlaczego to zabawne?


Bo wszystko, co na Ziemi wymaga miliardów dolarów, 17 ustaw i trzech protestów społecznych, na Chironie działa... bo ludzie sobie ufają. Tak, wiem, brzmi jak absurd, ale to właśnie czyni tę książkę tak przyjemnie surrealistyczną.


Dla kogo to jest?


Dla fanów klasycznego sci-fi, którzy lubią nieco filozofii w kosmicznym opakowaniu.


Dla tych, którzy lubią myśleć: a co, jeśli...?


I dla każdego, kto chciałby przeczytać historię, w której pokojowo nastawieni hippisi pokonują zbrojną armię... swoją logiką i spokojem.



Podsumowanie?


Jeśli myślisz, że książki sci-fi to tylko lasery i wybuchy – Hogan udowodni Ci, że da się napisać kosmiczną opowieść, w której największą bronią jest zdrowy rozsądek i brak systemu podatkowego.


Ocena końcowa: 9/10 teleportujących się zarodków.

Bonusowy punkt za to, że roboty są lepszymi rodzicami niż politycy.

Daredevil. Tom 3

  Daredevil Zdarskyego trwa i naprawdę dobrze robi czytelnikom. To, jak ten gość prowadzi tę historię, udowadnia, że nadal da się w superhe...