czwartek, 9 lutego 2023

Kaczogród. Carl Barks. Papuga z Singapuru i inne historie z lat 1945–1946 Carl Barks

 


Kolejny tom Kaczogrodu nosi tytuł „Papuga z Singapuru” i jest to kolejna porcja rewelacyjnej rozrywki dla całej rodziny. Klasycznej, mającej już na karku kilkadziesiąt lat, ale ani odrobinę się niestarzejącej. Efekt jest taki, że każdy jest zachwycony, dobrze się bawi, a przede wszystkim coś z tej lektury wynosi.

Niniejszy album zawiera komiksy Carla Barksa z lat 1945–1946. Ptak z tytułowej opowieści ma na imię Joe, a jego dziób skrywa niewyparzony język, który wyjątkowo daje się we znaki Donaldowi. Z kolei w komiksie Mądry pies kaczory postanawiają przyjąć pod swój dach kudłatego czworonoga. Donald upiera się, że zwierzę musi mieć rodowód i należeć do najinteligentniejszej rasy na świecie. Wszystko oczywiście toczy się zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażał. Zwierząt jest w tym zbiorze więcej. W jednej z historii siostrzeńcy zaprzyjaźniają się z młodą foczką, a w innej – Donald usiłuje zdobyć indyka, żeby tradycji na Święto Dziękczynienia stało się zadość. Najdłuższy komiks w tomie, Postrach rzeki, opowiada o pewnym wodnym potworze. Donald nie potrzebuje jednak zwierząt, żeby wpaść w tarapaty. 

Kaczogród to coś dla wszystkich. Przygody, fantastyka, akcja, humor, przesłanie. Dzieje się tu dużo, historie są różnej długości, na dodatek pomysłowe. Aż ciężko uwierzyć, że publikowano je tak dawno temu, bo wciąż są żywe, znakomite i aktualne. Mogły się zestarzeć, ale nie, nadal bawią i uczą – i przyjemne są dla czytelników niezależnie od wieku. A do tego jakże znakomicie zilustrowane i jak świetnie wydane. Kredowy papier, twarda oprawa, dodatki… Super, po prostu super. Coś, co można brać w ciemno i zawsze, za każdym razem będzie się zadowolonym.

Superman. Ten, który spadł Phillip Kennedy Johnson

 



To, że ten album powstanie, było wiadome. Superman to jedna z tych serii, które nigdy się nie kończą, więc gdy zakończony został jeden jej etap, rozpocząć się musiał kolejny. I rozpoczął. Tu, co prawda, mamy dzieło samodzielne, ale jednak łączące to, co było, z tym co nadchodzi. Ale zbędne to dzieło, skierowane stricte dla fanów, ale sprawiające wrażenia czegoś bez większego pomysłu.


Po wydarzeniach z albumu „Nieskończona granica” rozpoczyna się nowy rozdział w uniwersum DC. Tom „Superman – Ten, który spadł” przygotowuje grunt pod nową erę w dziejach Supermana, która odbije się szerokim echem w uniwersum DC Comics.

Twórcami albumu są nominowany do Nagrody Eisnera scenarzysta Phillip Kennedy Johnson („The Last God”) oraz rysownicy Scott Godlewski („The Lost Boys”, „Copperhead”) i Phil Hester („Swamp Thing”, „Green Arrow”).

Kiedy Superman odbiera wiadomość od jednego ze starych sprzymierzeńców z odległego świata, Clark i Jon Kentowie ruszają w kosmos. Przyjdzie im stawić czoło pasożytniczej istocie, która potrafi zawładnąć umysłami swoich ofiar. Ojciec i syn muszą stworzyć zgrany duet, by uwolnić mieszkańców planety i wrócić bezpiecznie do domu. Jednak gdy Jon zaczyna objawiać nowe, wyjątkowe zdolności, Clark zaczyna sobie uświadamiać, że jego moce słabną. Czy to koniec Supermana, czy nadejście nowego?

Czasem zmiany twórców wychodzą seriom na dobre, czasem nie. A w ostatnim czasie DC i Marvel zdają się gonić swój ogon i stawiać na odtwórstwo, a nie nowe pomysły. I taki jest też ten komiks. Niby coś tu jest, niby coś się dzieje, ale nie porywa to jakoś, nie angażuje, nie zachwyca. Jest akcja, jest sporo gadania i szybko okazuje się, że już po. Zmieniło się coś? Nie czuć tego. Otworzyło na nowe? Też jakoś tak się tego nie odbiera. Ot po prostu jeszcze jeden komiks dla fanów postaci, który przeczytać można, ale nie za bardzo jest po co. Także graficznie nic tu nie zachwyca. Kanciaste, cartoonowe rysunki, często bez odpowiedniej perspektywy, bez zachowania proporcji, jakoś nie pasują do opowieści, która z założenia miała być poważniejsza i cięższa. Wszystko tu jest proste, zachowawcze. I tyle.

Dom szeptów. Tom 3. Obserwatorzy Nalo Hopkinson, Dan Watters ...



 Neil Gaiman to pisarz którego powieści, a szczególnie zbiory opowiadań bardzo lubię i cenię. A raczej doceniam jego niezwykłą wyobraźnię i umiejętność wciągania czytelnika do swoich historii. „Gwiezdny pył”, „Amerykańscy bogowie”, „Koralina” to tylko niektóre z jego powieści, które niezwykle mi się podobały. Autor ten zawsze chodzi ubrany na czarno i jak sam żartuje jego ciemną  stronę natury oddają komiksy, do których również pisze scenariusze. Najsłynniejsza seria to „Sandman”. A ja zaznajomiłem się właśnie z tomem trzecim, który nosi tytuł „Dom szeptów. Obserwatorzy”. I jest to kolejna część oparta na pomyśle Gaimana, bez jego udziału.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Trzecia i ostatnia część rozgrywającej się w uniwersum Sandmana opowieści o bogini wudu Erzulie i jej staraniach o odzyskanie magicznego Domu Szeptów. Klucz do powodzenia Erzulie może spoczywać w dłoniach dziewczynki Poquity, która zaprzyjaźnia się z pozornie miłą istotą, a tak naprawdę najgroźniejszym mieszkańcem Śnienia – Koryntczykiem! Demon ten usiłuje przejąć władzę nad Domem Obserwatorów. Niestety nie wszystko idzie po jego myśli, a w konsekwencji zaraża złem miliony wyznawców Erzulie. Bogini będzie musiała go powstrzymać. Tymczasem jest ktoś, kto po stuleciach dąży do zemsty na strasznym pająku Anansim... 


Sandman, który nim nie jest, albo jest w niewielkim stopniu. Poboczna seria rozwijająca uniwersum, ale nie mająca już tego czegoś. Nadal pozostaje ciekawa i warta polecenia fanom, niemniej tylko im. Grafika za to jest interesująca, oddająca senny i magiczny klimat tej opowieści. Mnie się podobała bardziej niż sama treść, a to rzadko się zdarza. Tak więc, mogę polecić.

Neil Gaiman Śmierć

 


Za najlepsze dzieło Gaimana uważa się „Sandmana”. Ale to nie jedyne z jego dzieł cieszących się wielkim prestiżem. „Księgi magii”, „Dni pośród nocy” czy „Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?” to tylko niektóre z nich. I jest jeszcze „Śmierć”, jedno z najbardziej uznanych jego dokonań i coś, co po prostu absolutnie warto jest poznać.


Postać Śmierci z Nieskończonych – znana wszystkim wielbicielom Neila Gaimana – wyłoniła się z kart jego bestsellerowego arcydzieła „Sandman”, i w krótkim czasie stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych bohaterek tego autora. W interpretacji Gaimana starsza siostra Snu jest atrakcyjną brunetką, stylizowaną na gotkę. Jest wesoła, dowcipna i ironiczna, kocha ludzi i… życie.

 Niniejsze wydanie „Śmierci” zawiera wszystkie historie Gaimana, w których Śmierć występuje w roli głównej: „Śmierć – wysoka cena życia”, „Śmierć – pełnia życia”, zeszyty „Sandmana” – „Odgłos jej skrzydeł” i „Fasada”, rozdział „Śmierć i Wenecja” z „Sandmana – nocy nieskończonych” oraz „Zimową opowieść”, „Koło” i „Śmierć mówi o życiu”. Zbiór zawiera również bogatą galerię portretów Śmierci autorstwa najwybitniejszych artystów komiksowych. Miniseria „Wysoka cena życia” w 1994 roku została uhonorowana dwoma Nagrodami Eisnera.

Uznane, cenione, nagradzane – takie to właśnie dzieło. „Śmierć”, czyli poboczny tom do „Sandmana”, przedstawiający losy siostry tytułowego bohatera tamtej serii – bohaterki fascynującej i urzekającej, chyba najlepszej, jaką Gaiman stworzył – to dzieło dobrze uzupełniające cykl, a zarazem samodzielne. Mieszanka fantastyki i horroru, z nutą filozofowania, ma klimat, ma akcję i ciekawe wątki też ma. Wszystko to zaś jest zilustrowane po prostu znakomicie, przez różnych, ale bez wyjątku świetnych artystów. I świetne wydanie. Warto tą „Śmierć” poznać.

UnOrdinary. Tom 1 Uru-chan

 "Un Ordinary". Powieść graficzna. Taka kolejna próba przeniesienia mangowych schematów na grunt komiksów z innych krajów. Francuz...