piątek, 23 grudnia 2022

X-Men: Punkty zwrotne. Masakra mutantów Chris Claremont, Louise Simonson, Walter Simonson, Ann Nocenti ...

 


Kolejny zbiorczy tom z X-Menami to porcja klasyki. Opowieść z czasów największej świetności cyklu, kiedy pisał go Claremont. I świetna to rzecz, nie dla każdego jednak i o tym też trzeba pamiętać, bo tekstu tu dużo, akcji mniej, treści więcej i więcej oldschoolowego podejścia.


X-men. Punkty zwrotne. Masakra mutantów”.

Głęboko pod Manhattanem mieszkają tajemniczy Morlokowie – mutanci, którzy wybrali życie z dala od ludzi i swoich krewniaków z powierzchni. Ktoś jednak pragnie ich śmierci, i to tak bardzo, że wynajmuje zawodowych zabójców, by zeszli do kanałów i zmasakrowali ich niewinnych mieszkańców. Wkrótce w podziemnym labiryncie dochodzi do straszliwej rzezi i nawet X-Men, którzy śpieszą Morlokom na ratunek, mogą okazać się bezsilni wobec okrucieństwa morderców… a potem wobec wspomnienia masakry, które będzie ich nawiedzać przez kolejne tygodnie. Czy kiedykolwiek podniosą się po tym, co ujrzą w mrocznych tunelach pod Manhattanem? 


Ten tytuł w dzisiejszych czasach czytać może się ciężko. Bo tekstu dużo, dużo wyjaśniania i tłumaczenia, jeszcze więcej dialogów, za to mało akcji jako takiej. Nie że brak tu wątków czy fabuł, po prostu wszystko jest bardziej opowiadane, niż pokazywane, nie ma takiej dynamiki. I nie każdemu będzie to odpowiadać. Ale dla mnie jest to świetne. Każdy za to doceni rysunki i wydanie. Grafiki są świetne, klasyczne, miłe dla oka. Wydanie znakomite i pięknie wyglądające na półce. Jakość jak najwyższa, zabawa dobra, ale pod warunkiem, że lubicie klasykę.

Batman. Zabobonna zgraja. Tom 4 James Tynion IV



Bruce Wayne, w przebraniu rozprawia się ze złoczyńcami w swoim rodzinnym mieście jakim jest Gotham City. Nie ma żadnych supermocy: jego bronią są intelekt, sprawność fizyczna i niezwykłe gadżety, którymi są nafaszerowane jego pojazdy na przykład. Jako jeden z najbogatszych ludzi, może sobie na to pozwolić. Komiks ten doczekał się mnóstwa adaptacji na potrzeby telewizji, czy kina i wraz ze Supermanem jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów. Oczywiście twórcy komiksowi też sporo namieszali w życiu biednego Batmana i co rusz wychodzą nowe przygody, które nijak mają się do oryginalnej historii. A o czym jest „Batman. Zabobonna zgraja”?


O komiksie możemy przeczytać, że:

Po ataku na Azyl Arkham w Gotham panują strach i dezinformacja. Strach na Wróble ponownie atakuje! Jeszcze nigdy nie był tak zdeterminowany, aby zdestabilizować miasto i zasiać strach w sercach mieszkańców. Podczas gdy Batman próbuje się dowiedzieć, jaki jest prawdziwy cel ataków Stracha na Wróble, nowy burmistrz – wrogo nastawiony do całego ruchu samozwańczych obrońców prawa – zamierza podpisać umowę z Saint Industries, tajemniczą korporacją, która ma własny plan, jak zaprowadzić porządek w mieście. Co gorsza, grupa znana jako Kolektyw Nadpoczytalności chce dzięki kradzieżom zdobyć fundusze na nową technologię, która ma na stałe zmienić przyszłość Gotham. 


Jak to mówią „takie se”, jednak mnie się całkiem podobał. Mamy Batmana, interesującą historię, tajemnicze organizacje, niezłe rysunki i sporo akcji. Przy czwartym tomie można się przyzwyczaić do zamysłu twórców i czyta się to całkiem dobrze. Być może nie jest to arcydzieło, jednak jako całkiem ciekawa opowieść, broni się całkiem nieźle. I tego się trzymajmy.

wtorek, 6 grudnia 2022

Stan przyszłości. Liga Sprawiedliwości Joëlle Jones, Ram V, Joshua Williamson



 I wreszcie ostatni tom „Stanu przyszłości”. Wreszcie, bo zapowiadało się ciekawie, a wyszło… No dość przeciętnie, momentami nieźle, a przy okazji przewidywalnie i zachowawczo. A „Liga” to niestety najsłabszy z tomów, który przeczytać śmiało można, ale niewiele to w nosi i okazuje się rzeczą dla zagorzałych fanów.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Nowa Liga Sprawiedliwości wyjaśnia zagadkową śmierć swoich największych wrogów! Mroczna Liga Sprawiedliwości powraca po latach, aby walczyć ze złem prześladującym magiczne istoty! Następczyni Wonder Woman schodzi do piekła po duszę wojowniczki! Barry Allen usiłuje ocalić swojego dawnego partnera Wally’ego Westa! A syn Czarnej Manty i córka Aquamana muszą się ponownie odnaleźć po tym, jak rozdzielił ich tajemniczy ocean. 


Dużo bohaterów, dużo akcji, dużo wydarzeń no i jakoś niewiele z tego wszystkiego wynika. Tak podsumować można ten tom, ale i całą serię. Masa twórców zbiera się, żeby opowiedzieć coś o przyszłości świata DC i opowiada, ale że powiedziane zostało już wszystko, robi to w sposób znajomy, czasem wtórny. Przebłyski lepszej jakości się zdarzają, ale nieczęsto. Jest czysto rozrywkowa, typowa robota. Robota nieźle, choć też nie zawsze, ilustrowana. Do poznania bardziej, jako ciekawostka, niż cokolwiek innego, bo nie musimy tego znać, nic, co się tu dzieje, nie jest konieczne, ale można. Choć tylko pod warunkiem, że uwielbiamy postacie czy uniwersum i po prostu chcemy jeszcze jednej takiej opowieści.

Blade Runner 2029 Michael Green, Mike Johnson

 


Filmowy „Blade Runner” jest świetny. Książkowy pierwowzór jeszcze lepszy. A komiks? komiks jest niezły, ale nic co wybijałoby się ponad gatunkową przeciętność. Dzieje się tu sporo, ale też nie za szybko. Z klimatem, choć niezbyt wyrazistym. I ogólnie jest nieźle, choć bez wow.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Łowczyni androidów, detektyw Aahna „Ash” Ashina, powraca na Ziemię do mrocznego Los Angeles. To, co tam zastaje, dalekie jest od sielanki. Kasta wybrańców wciąż wykorzystuje replikantów, aby żyć w odrealnionym świecie niesłychanego bogactwa i luksusu, w przeciwieństwie do zwykłych ludzi. Niedobitki replikantów schodzą do podziemia. A detektyw Ash staje pomiędzy poczuciem obowiązku związanego z pracą, jaką wykonuje, a zakazanym uczuciem, które czyni ją outsiderką wśród swoich. Szybko przekonuje się, że w cieniu jej własnych problemów, rośnie wróg siejący wokół siebie zniszczenie i śmierć...


Komiksowy „Blade Runner” to taki zbiór różnych miniserii. Miniserii niby wzajemnie się uzupełniających i opowiadających jedną opowieść, ale na tyle prostą, że nie ma się co w to wgryzać. Nie znacie pierwszego? Zacząć możecie i teraz, zagubieni nie będziecie. Ani zachwyceni też, bo to taka zachowawcza robota, całkiem przyjemna, ale zaraz potem wypadająca z pamięci. Fanom filmowej serii się spodoba – do książkowej średnio to wszystko pasuje – bo dodaje coś, coś przedłuża. Ale można było wycisnąć z tego więcej. Graficznie też. Chciałoby się zobaczyć tę opowieść w mrocznym tonie i synthwave’owych barwach rodem z lat 80., a jest bardziej współcześnie. Pewne oldschoolowy tony pobrzmiewają, ale mało ich ogólnie. Niemniej dla oka całkiem miłe. I ogólnie całkiem miłe, chociaż niezaskakujące, jest to wszystko.

piątek, 2 grudnia 2022

Rorschach Tom King, Jorge Fornés

 


Strażnicy. Znacie ten komiks? Inaczej się nie da. Legenda, genialna i przełomowa. Ogólnie wszystko co naj w komiksie, znajdziecie  właśnie tu. Więc nic dziwnego, że się do niego wraca. A teraz wrócił Tom King, który miał pomysł na swój komiks i stworzył dzieło ponure, ale urzekające i wciągające. Mroczne, ale i z nadzieją. Oto „Rorschach”.

O komiksie możemy przeczytać, że:

W 1985 roku gigantyczna kałamarnica z innego wymiaru zaatakowała Nowy Jork. Równocześnie zniknęli prawie wszyscy superbohaterowie znani jako Strażnicy. W 2020 roku dochodzi do zamachu na kandydata na prezydenta USA. Jednym z terrorystów okazuje się starzec w masce Rorschacha. Czy jest możliwe, że po trzydziestu pięciu latach powrócił ten legendarny Strażnik? Do rozwiązania zagadki zostaje zaangażowany świetny detektyw... 

King na warsztat bierze tu mit najlepszej postaci tamtej serii i przekłada ją na nowe czasy. Zagadka, polityczne aluzje, analiza sytuacji społecznej i rozwoju ameryki po takich, a nie innych zmianach, splatają się z tu z detektywistyczną historią. Jest też superhero, ale przede wszystkim są ludzie i to o  nich autor nam opowiada. Świetnie się to czyta i przyjemnie ogląda. Dzieje się tu sporo, ale powoli, bez epatowania efekciarstwem. Po prostu dobry komiks z ambicjami, celujący w dojrzalszych czytelników.

Persepolis Marjane Satrapi


 Persepolis to historia mocna. Kultowy komiks, powieść graficzna o ciężkich tematach, jakże aktualnych. Egmont wydał ją akurat teraz, gdy na Bliskim Wschodzie w tematyce tu poruszanej źle się dzieje, gorzej niż w ostatnich latach, więc tym bardziej warto po album ten sięgnąć.

O komiksie możemy przeczytać, że:

„Persepolis” to donośny głos sprzeciwu wobec narzuconego siłą religijnego reżimu. W komiksowej autobiografii Marjane Satrapi ukazuje początek rewolucji islamskiej w Iranie, swój kilkuletni pobyt w Wiedniu i powrót do kraju. Persepolis to dzieło uniwersalne, pełne niezwykle celnych obserwacji oraz obrazów, zabarwione zarówno humorem, jak i ironią czy nostalgią. Przed patosem chroni je jednak poczucie dystansu autorki, wspaniale współgrające z czarno-białymi, często symbolicznymi ilustracjami. 

Komiks ten to niby cartoonowy i prosty od stopny graficznej, nieskomplikowany, ale jednak wymagający. I taka jest cała opowieść, jaką w nim czytamy. Wizualnie i fabularnie to rzecz życiowa, pozbawiona kombinowania, relacjonująca jedynie to, co się działo w życiu bohaterki. I właśnie dzięki temu braku fajerwerków i wizualnych a także fabularnych popisów, rzecz tak mocno trafia nam do serca i umysłów. Porusza, skłania do zadumy, do myślenia. I do zajęcia stanowiska też, bo nie da się przejść obok tego wszystkiego obojętnie. Bardzo ładnie wydany, ładnie wygląda na półce, a to też ważne. Bo zostanie z nami na dłużej - w sercu, w pamięci, ale i w kolekcji, bo takich historii pozbywać się nie chcemy  - chcemy za to do nich wracać.

UnOrdinary. Tom 1 Uru-chan

 "Un Ordinary". Powieść graficzna. Taka kolejna próba przeniesienia mangowych schematów na grunt komiksów z innych krajów. Francuz...