poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Papua. Z wyspy na wyspę Gra planszowa Grzegorz Rejchtman


Kolejny raz jesteśmy zmuszeni do siedzenia w domu. To znaczy większość z nas. Wtedy walkę z nudą możemy wygrać , zagłębiając się w znakomite gry planszowe od Wydawnictwa Egmont. Jedną z ciekawszych pozycji na tym polu jest „Papua. Z wyspy na wyspę”.


O grze możemy przeczytać, że:

Najnowsza gra autora bestsellerowego „Ubongo”.


Każdy gracz otrzymuje plansze zadania z egzotycznymi wyspami. Trzeba je jak najszybciej połączyć mostami! Gracze mają do dyspozycji fragmenty konstrukcji o różnych kształtach i długości. Buduj, obracaj, przekręcaj i kombinuj z ustawieniami mostów. Uważaj na wulkany! Kto najszybciej rozwiąże swoją łamigłówkę, zdobywa szacunek miejscowych Papuasów i punkty zwycięstwa. Trzy poziomy trudności pozwolą dostosować grę do wieku i umiejętności graczy.



Elementy gry:

32 dwustronne plansze zadań (128 zwykłych, 128 trudnych, 1024 zadania w łatwiejszym wariancie gry np. z młodszymi graczami)

52 kafelki mostów (po 13 w każdym kolorze)

4 pionki

8 żetonów bonusowych

4 żetony wulkanów

Spinner

kostka



Liczba graczy: 2-4 osoby

Wiek: 8+

Czas gry: 25 minut


„Papua” to logiczna gra na czas, pozbawiona jakichkolwiek negatywnych interakcji między graczami. Sama rozgrywka, jak wspomniano zajmuje około pół godziny, ale to czas – można by rzec – na jedną plansze, bo wariacji jest sporo. Nie będę się – tradycyjnie zresztą – rozpisywał. Wystarczy samemu się przekonać. Znakomicie wydana, kolorowa gra dla wszystkich. Znakomita rozrywka zapewniona.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Doktor Strange. Tom 4 Peter David, Niko Henrichon i inni...

 


Doktor Strange – fikcyjna postać  znana z różnych serii komiksowych wydawanych przez Marvel Comics, oraz adaptacji. Jego twórcami są scenarzysta Stan Lee i rysownik Steve Ditko. Zadebiutował on w Strange Tales 1963 roku. Doktor Strange jest byłym neurochirurgiem, który stał się Najwyższym Czarnoksiężnikiem , walczącym z wszelkimi zagrożeniami o nadprzyrodzonej naturze. A ja zapoznałem się z już czwartym tomem cyklu, który nawiązuje do wydarzeń ukazujących przemianę Kapitana Ameryki w agenta Hydry.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Gdy Doktor Strange podniósł z ruin Las Vegas, zniszczone przez tajne imperium Hydry, niechcący zaprosił do naszego wymiaru samego władcę piekieł! Mephisto przejął raj hazardzistów i zmienił go w piekło na ziemi. Stephen Strange musi teraz pobić diabła w jego własnej grze, ale potrzebuje do tego czegoś więcej niż magii i sprytu – potrzebuje przyjaciół. Problem w tym, że wszyscy się od niego odwrócili… A może tylko tak mu się wydaje?  



To krótka acz treściwa rozrywka dla każdego miłośnika postaci. Lekka, bez większej głębi, ale interesująca i mamy co robić na te kilka chwil. Czyta się szybko, jak to komiks, a jednocześnie nie trzeba zbytnio wysilać wyobraźni, bowiem rysownicy zrobili robotę za nas a my czytając od razu widzimy co czytamy. Genialne w swojej prostocie...

Hitman. Tom 4 Garth Ennis, John McCrea


 Garth Ennis to twórca, między innymi komiksu „Kaznodzieja”. To jego najsłynniejsze dzieło, a przynajmniej ja kojarzę go najbardziej z tym tytułem. Legendarny Ennis jest również twórcą serii „Hitman”, a wydawnictwo Egmont Polska, właśnie zaprezentowało nam już czwarty  tom tej serii.

O tym komiksie możemy przeczytać, że:

Po niszczycielskim trzęsieniu ziemi władze spisały Gotham City na straty. Miastem zawładnęły rozkład i anarchia. Większość mieszkańców wyjechała, a ci, którzy pozostali zabijają się wzajemnie za darmo, co źle wpływa na płatnych zabójców. Tommy’emu jednak nie zabraknie przeciwników – tym razem będą to wampiry, dinozaury i rozsierdzone zwierzęta z zoo. Jednak najbardziej bolesny cios otrzyma z najmniej spodziewanej strony, a prawdziwe życie zrani go znacznie głębiej niż dotąd. 

Dobra rozrywka gwarantowana. Lekka, zabawna, ale i brutalna. Coś w sam raz dla dojrzałych miłośników komiksów, którzy chcą rozrywki dostosowanej do własnego wieku i oczekiwań. I na dodatek świetnie wydana.

Deadpool Classic. Tom 10 Juan Bobillo, Daniel Way i inni...


 Deadpool, czyli Wade Wilson, to regenerujący się degenerat, jak można przeczytać na okładce. Nigdy nie przepadałem za tą postacią, bowiem jego żarty nie są śmieszne, a zachowanie odbiega znacznie od tego czego można by oczekiwać, a przynajmniej czego ja bym oczekiwał. Taki na przykład Punisher-zachowuje się znacznie gorzej, ale jego „dokonania” mają przynajmniej jakieś wytłumaczenie. A Wade robi to co robi, bo podejrzewam, że po prostu się nudzi. Postać ta ma jednak znaczne grono wielbicieli, czego powodem jest film, a nawet druga część. Mimo że dużo obiecywałem, złamałem swoje postanowienie i sięgnąłem po kolejny – dziesiąty już! – tom przygód Wade’a.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Pomiędzy zniknięciem a powrotem Deadpoola po uniwersum Marvela szalał tajemniczy Alex Hayden, zwany Agentem X. Jest najemnikiem, ma nawijkę i czynnik gojący, ale przecież nie może być Wade’em Wilsonem… prawda? Tak czy inaczej, zanim jego przygody dobiegną końca, Alex musi się zająć Agencją X, pewnym niewidzialnym człowiekiem, powracającym w chwale Fight-Manem oraz Czarnym Łabędziem – łotrem, który nie jest wcale tak martwy, jak się wydawało… 

Deadpool Classic 10” obśmiewa wiele znanych motywów z komiksów i, choć zmienili się twórcy, którzy chcą pokazać, co potrafią, nadal jest to sama opowieść, co wcześniej. Komu się podobało, spodoba i teraz, kto nie strawił, nie strawi i tym razem.

Trolle z Troy. Tom 4 Christophe Arleston, Jean-Louis Mourier


 Uwielbiam fantastyczne światy, w których na każdym kroku czeka jakaś niespodzianka. Światy zamieszkałe przez niezwykłe stworzenia, te dobre i te odrażające. Pełne magii, w których technologia cierpi na zastój, a bez swej magii mieszkańcy zapewne nie wiedzieliby co robić.

Mnóstwo jest takich krain, a ja mam szczególną radość gdy odkrywam kolejną i przekonuję się, że przypomina mi inne, już poznane, a jednak inne. Trafiłem właśnie na kolejną-do której- dzięki temu, że znajduje się ona na kartach komiksu, mogłem też zajrzeć. A nosi on tytuł „Trolle z Troy”.


O komiksie możemy przeczytać, że:

W świecie Troy żyją różne groźne potwory, ale szczególnie niebezpieczne są trolle. Jeden z nich, Tetram, wraz z przybraną córką Wahą wyruszają do ludzkiego miasta, aby uwolnić z sierocińca dwoje trollich dzieci. Przy okazji napotkają niezbyt lotnego umysłowo króla Kunana Barbarzyńcę. Później poznamy tajemnicę pochodzenia Wahy – trollicy nieprzypominającej innych trollic. W końcu bohaterowie ulegną pewnemu zaklęciu, w efekcie którego zaczną widzieć świat z zupełnie nowej perspektywy. Aby znów stać się sobą, będą musieli wyruszyć w daleką i niebezpieczną wędrówkę. Ale co to dla trolli, które niczego się nie boją? 



To już 20 lat gdy seria o Troy zaczęła ukazywać się na naszym rynku. Z czasem wydano również moją ulubioną serię czyli „Lanfeust w kosmosie”, ale to nie jedyny cykl. A „Trolle z Troy” to jedna z najzabawniejszych rzeczy dziejąca się w tym zwariowanym świecie. Mamy tu więc mnóstwo humoru, akcji, lejącą się krew a nawet nieco erotyki. Mimo tego wszystkiego nie jest to wcale głupia opowiastka i to jedno z zaskoczeń jakie nam towarzyszy podczas lektury. Trzeba także zwrócić uwagę na fakt, że mimo iż to 4 tom to spokojnie możemy od niego zacząć swoja przygodę z tą wspaniała krainą. Polecam zatem.

Smerfy i świat emocji. Smerf, który bał się ciemności. Tom 1 Thierry Culliford, i inni i inni...

 


Smerfy wszyscy znamy. Tym razem przyszła pora na serię która w bajkowej scenerii pozwala zrozumieć dzieciom ich lęki i obawy. Jeden z tomów serii nosi tytuł ”Smerf, który bał się ciemności”.


O książeczce możemy przeczytać, że:

Pierwszy tomik zupełnie nowej serii o Smerfach. Przeznaczona jest dla najmłodszych czytelników i pomaga im w przezwyciężeniu wszelkiego rodzaju lęków i problemów. Każdy album jest uzupełniony zrozumiale napisanymi radami dla rodziców, jak mają rozmawiać z dzieckiem, aby pomóc mu w kłopotach emocjonalnych. Także same dzieci mogą korzystać z tych wskazówek. Strachuś boi się wszystkiego, jednak najgorzej jest nocą – nie może zasnąć, bo czuje obezwładniający strach przed ciemnością. W dodatku jego krzyki sprawiają, że cała wioska budzi się raz za razem. Na szczęście innym Smerfom i Papie nie brakuje pomysłów, jak pomóc biednemu przyjacielowi! 



Jak w temacie. Typowy komiks o przygodach niebieskich skrzatów, który pokazuje jak poradzić sobie ze swoimi lękami. Fajnie narysowany, przygoda spodoba się małym czytelnikom, a jednocześnie nauczy ich czegoś ważnego.

Śledztwa Enoli Holmes - 4 - Zagadka wachlarza Serena Blasco

 


Sherlock Holmes, to słynny detektyw wymyślony na potrzebę serii książek. Jego metody śledztwa sprawiły, że tysiące ludzi wysyłali swoje prośby na jego adres, prosząc o pomoc. To jedna z tych postaci, które mimo tego że nie istniały wywarły bardzo duży wpływ na popkulturę. Książki to jedno, należy także wspomnieć o niezliczonych filmach i serialach, które bazują na postaci Sherlocka. Stojący za sukcesem tej postaci sir Arthur Conan Doyle zapewne się nie spodziewał takiej – niemalże histerii. Wiele lat później Nancy Springer „popełniła” całą serię książek o nastoletniej Enoli, która jest – uwaga – młodszą siostrą Holmesa. Powieści szybko odniosły sukces, nakręcony film, a całkiem niedawno wyszedł czwarty tom komiksu noszący tytuł „Zagadka wachlarza”.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Enola dniami i nocami przemierza Londyn, aby poznać sekrety wielkiego miasta zarówno z punktu widzenia arystokracji, jak i uliczników. Dzięki wędrówkom po nowych miejscach trafia na trop niezwykłej afery z wyższych sfer. Okazuje się, że sprawa ponownie dotyczy nastoletniej lady Cecily Alistair. Młoda pani detektyw będzie musiała skorzystać z różnych przebrań i odważnie stawić czoło złym ludziom, aby dotrzeć do sedna tajemnicy. Na swojej drodze natknie się też na obu braci – czy wciąż będą próbowali zmusić ją do powrotu do domu?



Słowem podsumowania. Niezła historia, która trafi przede wszystkim do młodszych czytelników. Mało tu zaskoczenia, rozwiązań zastosowanych tutaj można się spokojnie domyślić. Jednak jest tak uroczo zilustrowana, że można na to nie zwracać w ogóle uwagi. W końcu to siostra największego detektywa, jakiego nosiła Ziemia, a i Enola nie daje sobie w kaszę dmuchać. Tym samym polecam. 

Ptyś i Bill. Zabawy Billa Jean Roba


 Komiks o chłopcu i jego psie w Belgii znany jest już od 1959 roku, a jego twórca Jean Roba chciał, aby Ptyś i Bill byli odpowiedzą na Fistaszki – kolejny komiks legenda. Czy stał się taka odpowiedzią? Nie mnie oceniać, jednak w kraju powstania stała się ta seria niezwykle popularna, na jej podstawie powstały seriale i filmy. Po śmierci autora dalszą kontynuacją zajmuje się twórca - „namaszczony” przez pomysłodawcę. „Zabawy Billa” to przykład historyjek pisanych i rysowanych jeszcze przez Robę.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Ptyś lubi bawić się z innymi dziećmi, ale jego najwierniejszym kompanem jest spaniel Bill. Razem wymyślają psikusy, razem sędziują mecze piłkarskie, razem szukają czterolistnych koniczyn i puszczają latawce. Kiedy jednak trzeba wykąpać nieznoszącego wody Billa, Ptyś staje po stronie rodziców. Lecz sprytny spaniel też potrafi postawić na swoim, choćby po to, żeby zdobyć ulubione przysmaki! Obaj również mają swoje słabości – chłopiec bardzo wstydzi się rozmawiać z dziewczynkami, a pies nie może się powstrzymać przed ukrywaniem kości w najdziwniejszych miejscach... Nie ma dnia, żeby Ptyś i Bill nie wyczyniali szaleństw albo nie grali dorosłym na nerwach! 



Świetna seria i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Pies i jego pan doskonale się dogadują a ich perypetie nie raz doprowadzają rodziców chłopca co najmniej do bólu głowy. Pełne humoru, czasem wzruszające, czy wywołujące dreszczyk na plecach. Tą serię warto znać – dlatego polecam. W przygotowaniu kolejny tom.

Smerfy i wioska dziewczyn. Nowy początek. Luc Parthoens, Thierry Culliford Laurent Cagniat


Smerfy zostały stworzone przez Peyo kilkadziesiąt lat temu i od momentu powstania ich przygody cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem zarówno wśród dzieci jak i nieco starszych czytelników. A nawet kinomaniaków, bowiem filmy tez oczywiście powstały, w tym słynny serial animowany. W swojej przygodzie z niebieskimi ludkami sięgnąłem tym razem po tom noszący tytuł „Smerfy i wioska dziewczyn. Nowy początek.”.


O tym komiksie możemy przeczytać, że:

Przysłany przez Gargamela gadający kruk został pokonany, ale w wyniku jego podstępnych działań spłonęły nadrzewne domki dziewczyn... Teraz podopieczne mądrej Wierzby muszą szukać nowego miejsca do życia. W towarzystwie przyjaciół z wioski chłopaków wyruszają w daleką wędrówkę przez lasy, góry i bagna. Czy znajdą wymarzoną krainę? Na tej pełnej niebezpieczeństw drodze spotkają też olbrzymiego potwora, jakiego nigdy wcześniej nie widziały! 


Kolejna odsłona przygód Smerfów tym razem pokazująca przygody z punktu widzenia wioski, w której rządzą dziewczyny.  Jest zabawnie, miejscami strasznie, z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem. Nasi przyjaciele mają więc więcej powodów do świętowania, gdy jest ich tak dużo.

Jednak w porównaniu do klasycznych albumów zabrakło tego czegoś. Przekonajcie się sami.

Góry Czarne René Goscinny, Morris


 

Lucky Luke to najsłynniejszy rewolwerowiec na świecie. Szybszy od swojego cienia, nigdy nie chybia, a dodatkowo jest niezwykle prawy i wzbudzający sympatię. Jego przygody to wspólnego dzieło Morrisa i Gooscinnego. A przynajmniej te najsłynniejsze albumy. A album „Góry Czarne”, to kolejny w którym Lucky Luke pomaga przebyć trudną trasę pewnej grupie naukowców. 


O tym numerze możemy przeczytać, że:

Samotnego Kowboja czeka kolejna daleka i niebezpieczna podróż! Na zachód od Gór Czarnych rozciąga się słabo poznana kraina zamieszkana przez wojowniczych Czejenów. Władze Stanów Zjednoczonych postanawiają wysłać ekspedycję naukową, która ma ocenić, czy obszary za górami nadają się do kolonizacji. Przewodnikiem wyprawy zostaje oczywiście Lucky Luke, najsłynniejszy kowboj Ameryki. Jednak nie tylko dzika przyroda i wrogo nastawieni Indianie będą przeszkodami w wypełnieniu misji. Najpoważniejsze okaże się zagrożenie ze strony pewnej wysoko postawionej osoby z Waszyngtonu... 



Pełen humoru i akcji komiks który ukazuje z dużym przymrużeniem oka świat Dzikiego Zachodu. Mamy więc Indian, kowbojów, kolonizacje niebezpiecznych obszarów i o wiele więcej. Wszystko to przedstawione w znakomitym stylu, do którego duet Morris&Goscinny zdążył nas przyzwyczaić. Polecam całą serię.

sobota, 3 kwietnia 2021

Yakari. Wielka nora Derib&Job


 Cykl o małym Indianinie stworzyli w latach 60 dwaj Szwajcarzy Job i Derib. Powstało już kilkadziesiąt tomów, a ja zapoznałem się z dziesiątym, który nosi tytuł „Yakari. Wielka nora”.


O komiksie możemy przeczytać, że:

Dziesiąty tom przygód małego Indianina, który wraz ze swoim dzielnym koniem zdobywa kolejnych zwierzęcych przyjaciół. Pewnego ranka Yakari odkrywa, że ktoś ułożył na ziemi strzałki z patyków. Czy to wskazówka dla chłopca? I dokąd strzałki prowadzą? Jadąc na Małym Piorunie, mały Siuks dociera do krainy pośród wzgórz, gdzie nigdzie wcześniej nie był... Po co ktoś go tam sprowadził? Czego chce i czy ma przyjazne zamiary? Przed Indianinem pełna zagadek i zaskoczeń przygoda w niekończących się podziemnych korytarzach!  

Tak jak i w przypadku poprzednich tomów, jest to całkiem interesująca historia, ze sporą dawką humoru, poruszająca jednak niekiedy poważne tematy. Zapewne spodoba się młodym czytelnikom, ze względu na niezwykłe umiejętności chłopca, oraz również dlatego, że jest to w sumie prosta opowieść, którą przyjemnie się czyta. Zatem zachęcam do lektury.

Universum DC według Neila Gaimana

Gaiman i superhero. Wydaje się, że nie po drodze, ale czasem coś tam w główny nurcie zrobi. A to, co zrobił, przynajmniej dla DC, zebrano w ...