Bruce Wayne w wyniku wojny Jokera stracił swoją fortunę i dom. Przegrywa również bitwę o serca i umysły mieszkańców Gotham. W mieście dochodzi do fali protestów przeciwko samozwańczym stróżom prawa. Atmosferę podgrzewa kampania wyborcza Christophera Nakano, byłego policjanta rannego podczas jednego z ataków Jokera, kandydującego na burmistrza. Jakby tego było mało, pojawia się tajemniczy nowy złoczyńca, Zwierciadło, który podburza wszystkich do wyjścia na ulice i dąży do wszczęcia brutalnych starć, w których tak naprawdę nikt nie może zwyciężyć. Oprócz tego zobaczymy również starcie z Robinem, kryzys związany z atakiem Husha oraz początek nowej ery w Gotham.
Ten Batman nie ma już takiego klimatu jak dotąd. To opowieść, która powinna być wielkim finałem serii na tym jej etapie, a jest po prostu kolejnym komiksem o Batmanie. Na dodatek takim, złożony z różnych historii, które nie trzymają jednego poziomu. Niemniej dla fanów to wciąż przyzwoita lektura, po którą mogą sięgnąć. Nie muszą, ale mogą. Bo ten tom Batmana to takie pomieszanie z poplątaniem. Dzieje się wiele, wrogów jest dużo, powracają ci znani, pojawia się nowy, ale jednocześnie brak tu jakiegoś mocnego akcentu na koniec. Czegoś, co by zmieniło wszystko i sprawiło, że komiks zapadłby nam w pamięć. Jest po prostu typowa rozrywka, jakich wiele. Da fanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz