Wolverine
„narodził się” w 1974 roku, chociaż data jego urodzin to
końcówka XIX wieku. Takie zagmatwanie, to tylko w komiksach.
Wolverine jest mutantem, którego cechuje zdolność szybkiej
regeneracji uszkodzonych tkanek ciała i kostne pazury chowane w
przedramionach obu rąk (później jego szkielet i szpony zostały
zespolone z adamantium). A adamantium, to z kolei materiał
praktycznie niezniszczalny, wymyślony aby wytłumaczyć niektóre
niezwykłe cechy bohaterów ze stajni Marvela. Ale to na marginesie.
A wracając do naszego bohatera, którego możemy nazywać również
Rosomakiem, a także Loganem – trzeba także wspomnieć, że należy
on, albo należał do X- Menów. Czyli bandy mutantów, która
myślała że jest lepsza od innych. Jak nie lubię komiksów, to
xmeni doprowadzają mnie do białej gorączki. Być może to zasługa
doskonałości tego dzieła? Raczej wątpię. A sam Wolverine należy
do grupy moich ulubionych bohaterów z Kapitanem Ameryką i Spider –
Menem na czele. Ostatnio
przeczytałem czwarty już tom cyklu „Staruszek Logan”, a nosi on
tytuł „Ostatni Ronin”.
O
komiksie możemy przeczytać że:
Odkąd
otrzymał drugą szansę, Logan zrobi wszystko, by zapobiec nadejściu
strasznej przyszłości, z której przybył do naszych czasów. Tym
razem weźmie na cel Lady Deathstrike – starą znajomą
odpowiedzialną za masakrę w miasteczku Killhorn Falls. Podążając
jej tropem, dotrze aż do Japonii. Tam okaże się, że przeszłość
i przyszłość splatają się ciaśniej, niż ktokolwiek mógłby
przypuszczać… Zachęcam do lektury.
Scenariusz
do tego tomu napisał Jeff Lemire – który jak wiemy – jest
twórcą Łasucha, a przynajmniej dla mnie to jego dzieło jest
najsłynniejsze, bo je lubię. Co do samego Ronina. Jest to typowy
akcyjniak z laniem po mordach, wyścigami, zabijaniu i co tam jeszcze
chcecie. A sam Rosomak – mimo swoich słusznych już lat daje radę.
Nie bez przyczyny to jeden z moich ulubionych bohaterów.A rysunki , są one dosyć realistyczne. Miejscami przypominają
zdjęcia. Kreska autora jest niekiedy zbyt delikatna, ale rysunki i
tak nieźle ilustrują całość. Polecam także ten tom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz