To już 60 lat jak duet Gallów którzy stawiają czoła Cezarowi
bawi kolejne pokolenia czytelników.
Szalone przygody
tych wojaków na stałe wpisały się w kulturę nie tylko Francji,
czego przykładem popularność tych postaci na całym niemal
świecie. Komiksy te stworzył znakomity duet Uderzo i Goscinny. Po
śmierci Rene scenariusze tworzyli inni twórcy. I taki właśnie
album, który nie wyszedł spod skrzydeł słynnego duetu miałem
okazję przeczytać. Jest to dzieło „Córka Wercyngetoryksa”.
Asteriks i Obeliks
powracają w zupełnie nowej przygodzie! Oto czwarty album stworzony
przez francuski duet – scenarzystę Jean-Yvesa Ferriego i rysownika
Didiera Conrada. Pod osłoną nocy do wioski niezłomnych Galów
przybywa tajemnicza młoda dziewczyna w towarzystwie dwóch wodzów
Arwernów. Ich pojawienie się wzbudza wielkie poruszenie
mieszkańców, bowiem tytułowa bohaterka Adrenalina to nie byle kto,
to córka wielkiego wodza Galii – Wercyngetoryksa!
W Alezji, tuż przed
poddaniem się Cezarowi, Wercyngetoryks przekazał córce swój
torkwes i poprosił, aby zawsze stawiała opór w jego imieniu i by
zawsze pozostała wolna. Od tamtej pory dziewczyna jest ścigana
przez Rzymian, którzy chcą odebrać jej naszyjnik i zrobić z niej
porządną Rzymiankę. Galia nie jest już bezpieczna, wodzowie chcą
zabrać Adrenalinę do Brytanii, jednak do czasu przypłynięcia
statku ma zostać w galijskiej wiosce pod opieką Asteriksa i
Obeliksa. Zadanie wydaje się proste, ale czy na pewno? Czy nasi
dzielni bohaterowie dadzą sobie radę z dorastającą, pełną
energii nastolatką?... Może to być dla nich nie lada wyzwanie!
Kolejne zwariowane
przygody naszych przyjaciół – tym razem stworzone przez kogoś
innego. Ale jeżeli chcemy zauważyć różnicę, to jej nie
zauważymy. Przynajmniej ja nie znalazłem. A sama historia jest
dosyć ciekawa i fajnie przedstawia stereotypy nastolatków i ich
bunt przeciw wszystkim. Spodobało mi się bardzo to jak
przedstawiono sceny w których wspomina się się ojca Adrenaliny.
Jako że jego imię rzadko jest wymawiane, z różnych powodów –
gdy tylko zostaje wypowiedziane „w dymku” zrobiono to mniejszą
czcionką. Tak że i bez dźwięku wiemy co zostało powiedziane
szeptem. Zachęcam do lektury.
Uwielbiam przygody Asteriksa i Obeliksa, cieszy mnie więc niezmiernie, że jest ich coraz więcej! Dopisuję do listy lektur!
OdpowiedzUsuń