Za najlepsze dzieło Gaimana uważa się „Sandmana”. Ale to nie jedyne z jego dzieł cieszących się wielkim prestiżem. „Księgi magii”, „Dni pośród nocy” czy „Batman: Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?” to tylko niektóre z nich.
O tym tomie możemy przeczytać, że:
Panie Łaskawe mają wiele imion: Erynie, Eumenidy, Furie. Są uosobieniem zemsty, nieprzejednanym i niepowstrzymanym. Nie spoczną, dopóki zbrodnie, za które chcą ukarać, nie zostaną zmyte krwią. To do nich zwraca się Lyta Hall, gdy ginie jej synek Daniel. Ich celem staje się wówczas Sen z Nieskończonych. Ale za smutkiem i nieustępliwą wściekłością matki kryją się mroczniejsze siły, a to, co wprawią w ruch, będzie wymagało poświęcenia większego niż wszystko, czego dotychczas doświadczyło Śnienie.
Brzydko narysowany, ale bardzo fajnie napisany. Taki jest ten nowy, przedostatni już Sandman. Bardzo fajna seria, która dotąd pochwalić się mogła wyśmienitą szatą graficzną, teraz na tym polu traci na jakości, ale nadal warto. Ten tom to przede wszystkim domykanie wątków i przygotowywanie się na finał. Ale nie ma tu szybkiej akcji, wszystko jest raczej stonowane, niespieszne, bajkowe. Ale przyjemne. Czyta się to niespieszenie, ale miło. I tylko te rysunki rodem z komiksów dla dzieci jakoś psują nieco efekt. Bo tu liczy się klimat, nastrój, a niestety, tym razem gdzieś w znacznym stopniu giną. Choć na szczęście nie całkowicie. W skrócie, warto i tak. Swoje minusy ma, ale ma je każda seria, a ta niezmiennie urzeka fabułą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz