Deadpool, czyli Wade Wilson, to regenerujący się degenerat, jak
można przeczytać na okładce. Nigdy nie przepadałem za tą
postacią, bowiem jego żarty nie są śmieszne, a zachowanie odbiega
znacznie od tego czego można by oczekiwać, a przynajmniej czego ja
bym oczekiwał. Mimo to, postać ta ma całkiem spore grono
wielbicieli, a idąc za sukcesem tejże powstały nawet filmy. I
przyznaję. Po początkowej niechęci, nawet mi te filmy przypadły
do gustu. Może nie sama postać, ale odgrywający aktor zrobił to
na tyle poprawnie, że całość aż tak nie raziła, jak na ten
przykład komiksy. A ósmy tom z serii Dedpool Classic mam właśnie
za sobą.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Broń
X powraca! Szefowie tej szemranej organizacji uparli się zwerbować
Deadpoola, ale Najemnik z Nawijką wcale nie ma ochoty bawić się w
ich tajnego agenta. No, chyba że w zamian wyleczą jego twarz.
Współpraca może go jednak drogo kosztować, zwłaszcza że Broń X
ma również plany wobec Copycat, byłej dziewczyny Wade’a. Jeśli
ten zerwie kontrakt, będzie po nim… Na szczęście ma wrogów,
którzy nigdy nie pozwolą mu umrzeć!
Deadpool
8 to dość
cienki jak na klasykę
tom, do tego dość
mocno związany
z tym, co działo
się
w serii do tej pory. Trochę
przy tym wtórny,
mający
swoje lepsze i
gorsze
momenty. Dla fanów
serii jednak
jak znalazł.
W
tym tomie, sam Wilson mniej mnie irytował niż poprzednio. Albo się
już przyzwyczaiłem do jego wybryków, albo jednak ta wtórność
robi swoje.
Co
do samych plansz, wszystko jest nadzwyczajne. Przepełnione akcją i
humorem i nietypowymi sytuacjami, które dla tego bohatera są
doprawdy mordęgą. Zatem polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz