czwartek, 7 lutego 2019

Każde martwe marzenie Robert M. Wegner






/POWERGRAPH/

Robert M. Wegner, swoim cyklem sprawił, że na nowo uwierzyłem w fantasy, jako osobny dział literatury. W ostatnich latach wyszło mnóstwo miałkich dzieł, które nie zasługiwały na większą uwagę. Tym większa niespodzianka, że polski autor, potrafił stworzyć dzieło, doskonałe pod wieloma względami. Tym bardziej wypada się cieszyć, bowiem jestem już po lekturze piątego tomu i mam nadzieję, że jeszcze znajdę się na Pograniczu…

Z okładki można dowiedzieć się że:

Deana d’Kllean, niegdyś Pieśniarka Pamięci i mistrzyni miecza, a dziś rządząca pustynnym księstwem wybranka Boga Ognia, stoi na progu wojny. Powstanie niewolników, które wybuchło u południowych granic państwa, zatacza coraz szersze kręgi. Genno Laskolnyk wraz ze swoim czaardanem wolnych jeźdźców wpada w sam środek wojny. Czego szuka wśród niewolników, którzy postanowili zrzucić jarzmo krwawych panów? Tymczasem tysiące mil na północ Czerwone Szóstki trafiają na tajemnicę, która pochłonęła już niejedną ofiarę. Czy odwaga górali ocali im życie?

Meekhan spływa krwią i wydaje się, że nic już nie powstrzyma płomienia, który ogarnia Imperium.

Długo czekałem na dalszy ciąg tego cyklu. A jako że pamięć mi ostatnio szwankuje przypomniałem sobie przy okazji poprzednie części, aby być na bieżąco ze światem, bohaterami i ich perypetiami.
Trzy lata to jednak szmat czasu. Ale zważywszy na to, że na zakończenie pewnego cyklu czekamy już pewnie z dekadę, to te trzy lata to całkiem niedługo.
A wracając do meekhańskiego pogranicza, trzeba zaznaczyć,m że Wegnerowi daleko do lekkiego tonu, jaki spotykamy w większości powieści fantasy. A to wielki plus. Z cyklu, który początkowo był zbiorem opowiadań, powstała seria, od której trudno się oderwać. Krótko mówiąc – warto zapoznać się z całym cyklem. Czyta się znakomicie, a jeśli ktoś już zna ten świat, z pewnością z radością do niego wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...