/SQN/
Stan Lee to człowiek
legenda. Stworzył w końcu imperium, jakim jest Marvel, a wraz z nim
wiele postaci. Kto z nas nie zna Spider-Mana, mutantów z drużyny
X-Men, Daredevila, Ant-Mana, Thora… Długo by wymieniać. Poza tym
każdy miłośnik Marvela wie, że Lee sprawdził się też jako
aktor, występując w większości adaptacji komiksów wydawnictwa.
Teraz, kiedy odszedł z tego świata, legenda jego osoby budzi
jeszcze większe zainteresowanie, niż dotychczas. Jaki był? I kim
właściwie był ten człowiek, o którym powstała już niejedna
legenda? Na te pytania stara się odpowiedzieć niniejsza książka,
może nie do końca obiektywnie, ale na pewno w ciekawy sposób.
Nosi ona tytuł
„Stan Lee. Człowiek – Marvel”.
O książce możemy
dowiedzieć się że:
Bob Batchelor
opisuje jedną z najciekawszych postaci świata komiksu, ojca
najbardziej popularnych komiksowych superbohaterów – Stana Lee.
Życie słynnego scenarzysty było równie niesamowite, co wymyślane
przez niego historie. Lee, dzięki ogromnej wytrwałości i
niezwykłemu talentowi, już jako nastolatek został redaktorem w
wydawnictwie, które potem zasłynie jako Marvel Comics. To tam
powstała Fantastyczna Czwórka, Spider-Man, Hulk, Iron Man,
X-Men czy Avengers – najsłynniejsze postaci
komiksowego świata, którymi fascynują się od kilkudziesięciu już
lat kolejne pokolenia czytelników. Na podstawie ich przygód wciąż
powstają popularne adaptacje filmowe, a sami superbohaterowie stali
się niezniszczalnymi symbolami kultury popularnej na całym świecie.
Słowem
podsumowania.
Nie mogę
powiedzieć, że czas spędzony nad tą książką był całkowicie
stracony. Czyta to się dobrze i jeśli wiedza o Marvelu jest marna,
albo żadna można się sporo dowiedzieć o tym wydawnictwie. Tyle
tylko że jest to opowieść o Stanie Lee. Jawi się on w tej
publikacji niemalże jako zbawca ludzkości. Jest to tak przesłodzony
obraz, że osoby, które nie czytały nic na temat tej osoby mogłyby
uwierzyć. Oczywiście o zmarłym mówimy dobrze, albo wcale, tyle że
książka powstała wcześniej, jedynie nasze wydawnictwo trafiło w
sedno – że się tak wyrażę. Jako historia największego
wydawnictwa komiksowego publikacja ta spełnia swoje zamierzenia. Ale
jako biografia, ma wiele niedociągnięć. I nie jest szczera – jak
zapewnia nas okładka. To po prostu podlizywanie się legendzie.
Krótko – jako kolejna historia o Marvelu – tak, jako biografia –
nie bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz