/REBIS/
Philip.K.Dick, to jeden z najsłynniejszych twórców literatury
fantastycznonaukowej. Za życia-owszem znany, jednak dopiero po
swojej przedwczesnej śmierci zyskał szacunek i uznanie należące
mu się bez wątpienia. Kto nie słyszał o "Człowiek z
Wysokiego Zamku"-alternatywnej wizji świata, w którym to
hitlerowcy wygrali wojnę, a Stany Zjednoczone podzielone są na
strefy wpływów niemieckich i japońskich? Takich przykładów jest
wiele. Być może znany jest również z tego, że donosił na
naszego rodzimego pisarza, czyli Stanisława Lema, do FBI, twierdząc,
że pisarz ten to spisek komunistów, bowiem nikt nie może tworzyć
tak różnorodnych dzieł... Talentu mu jednak odmówić nie można.
Wydawnictwo Rebis właśnie wznowiło ostatnią powieść tego autora
„Transmigracja Timothy’ego Archera”. I uprzedzając jest to
powieść wyjątkowo pozbawiona „fantastyczności” - mimo tego
jest fantastyczna.
O samej opowieści możemy przeczytać, że:
Trudno o bardziej trafne podsumowanie życia i twórczości Philipa K. Dicka.
Transmigracja Timothy’ego Archera jest przepełniona śmiercią – wielce stosownie jak na ostatnią powieść. Problem w tym, że pięćdziesięciotrzyletni Dick nie chorował i nie miał podstaw, żeby się spodziewać rychłej śmierci. Stało się tak, że jego organizm – a to obejmuje również jego nadczułą psychikę – podyktował mu na zakończenie życia powieść o śmierci uwieńczoną znalezieniem świętego Graala. Bo biskup Archer wyrusza na ostatnią wyprawę w poszukiwaniu mądrości, a znajduje śmierć oraz współczucie bodhisattwy, czyli miłość. - Lech Jęczmyk, „Od tłumacza“.
Transmigracja Timothy’ego Archera jest przepełniona śmiercią – wielce stosownie jak na ostatnią powieść. Problem w tym, że pięćdziesięciotrzyletni Dick nie chorował i nie miał podstaw, żeby się spodziewać rychłej śmierci. Stało się tak, że jego organizm – a to obejmuje również jego nadczułą psychikę – podyktował mu na zakończenie życia powieść o śmierci uwieńczoną znalezieniem świętego Graala. Bo biskup Archer wyrusza na ostatnią wyprawę w poszukiwaniu mądrości, a znajduje śmierć oraz współczucie bodhisattwy, czyli miłość. - Lech Jęczmyk, „Od tłumacza“.
Podsumowując. Jeśli człowiek przyzwyczai się do tego, co może
oczekiwać od pisarza, którego powieści zna i ceni, trochę trudno
czyta się coś co odbiega od tego do czego nas przyzwyczaił. Tak
jest w przypadku „Transmigracji...”, bowiem trudno tutaj znaleźć
jakieś fantastyczne elementy. Owszem można je spotkać, jednak
tłumaczone są jako zaburzenia psychiczne. Ta publikacja to przede
wszystkim rozważania o śmierci, życiu, o poszukiwaniu Boga. I
nietypowo u tego autora – główna bohaterka to kobieta, w dodatku
zwracająca się bezpośrednio do czytelnika. Naprawdę nie
przypomina żadnej z poprzednich książek Dicka, mimo tego widać w
tym dziele jego rękę. Trudno to wytłumaczyć nawet, jeśli znacie
jego twórczość. Ta historia, mimo że trochę inna, odkrywa nowe
oblicze ulubionego pisarza. Mnie zafascynowała, dlatego polecam.
Atutem tego wydania są jak zwykle genialne rysunki Wojciecha
Siudmaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz