/CZARNA OWCA/
Alexandra Tidswell, ukończyła studia z kultury i języka Maorysów.
Była dyplomatką, Mieszka w Nowej Zelandii. „Lewisville”, to
opowieść oparta na rodzinnej historii.
O książce możemy
przeczytać, że:
Martha Grimm jest
zamożna i szanowaną kobietą, która mieszka w Wellington w Nowej
Zelandii. Nikt nie wie jaką drogę musiała przejść, aby znaleźć
się tutaj, gdzie jest tutaj. Od dziecka marzyła o lepszym życiu.
Jaką cenę zapłaciła za swoje marzenia? Kim są ludzie, których
zostawiła za sobą?
O ty, jaką drogę
musiała przejść wie tylko jej córka. Nikt nie zdaje sobie sprawy,
że Martha przyszła na świat w nędznej wiosce na końcu świata.
Opowieść o
kobiecie, która mimo przeciwności losu, nie wahała się dążyć
do spełnienia swoich marzeń. Co prawda po drodze musiała podjąć
kilka trudnych decyzji, ale jej się udało. Nie uważam, żeby
Martha była do końca bohaterką pozytywną. A przynajmniej nie do
końca. Sam fakt pozostawienia swoich dzieci na łasce losu, o czymś
świadczy. Ale trzeba przyznać, że taka była mentalność
większość ludzi w tamtej epoce. Oddanie do przytułku własnych
dzieci, nie uznawano za coś złego. Przeciwnie, mimo trudnych
warunków, często miały tam lepiej niż w domu rodzinnym. Tło
historyczne jest świetne, zwłaszcza wyobrażenia pani Grimm, co
czeka ją w Nowej Zelandii. Spotkało ją spore rozczarowanie, gdy
okazało się, że do wszystkiego musi dojść sama. Nawet piękną
rezydencję musi wybudować sobie od podstaw. Ciekawie też wygląda
historia pierwszego męża Marthy, którego porzuciła, a potem
zataiła informację że w ogóle istnieje. Taka trochę telenowela z
tego wyszła, ale wszystko w granicach prawdopodobieństwa. Mnie
książka się podobała i przeczytałem ją bardzo szybko. Jak dla
mnie powieść ta jest w sam raz lekturą do przysłowiowej kawy.
Szybko się czyta, ale się jej nie zapomina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz