Pierwsze opowiadania o ojcu Brownie i jego śledztwach ukazały się
w 1911 roku. Książki te po jakimś czasie ukazały się także u
nas, tym bardziej że autor wielokrotnie podkreślał sympatię do
naszego kraju. Na bazie sukcesu postaci powstał film z samym Alekiem
Guinessem, serial w latach 70, a także najnowszy film w odcinkach z
2012 roku, kręcony do dzisiaj. Sam ojciec Brown – jak wielokrotnie
podkreślał twórca był niejakim przeciwieństwem Sherlocka Holmesa
ponieważ był niski i przy tuszy, a swoje zagadki rozwiązywał
kierując się racjonalnymi wyjaśnieniami, a jednocześnie nie
zapominał o tym że jest duszpasterzem. Chcąc się zaznajomić z
pisanymi przygodami księdza sięgnąłem po nowość „Ojciec Brown. Księga wszystkich spraw”.
O książce możemy
dowiedzieć się że:
Ojciec Brown to skromny, szczery i przesympatyczny ksiądz, który
posiada niebywałą zdolność do rozwiązywania nawet najbardziej
skomplikowanych zagadek kryminalnych.Tajemnica jego sukcesu leży w
nieprzeciętnej inteligencji. Używając wyobraźni i sprytu, stawia
się na miejscu przestępcy i próbuje odgadnąć jego kolejny ruch.
Czasem wystarczy zaledwie jeden rzut jego uważnego oka na miejsce
zbrodni, aby odtworzyć najbardziej nawet nieprawdopodobny
scenariusz, aby odkryć motywy kierujące zbrodniarzem i jego
tożsamość, aby odsłonić wszystkie tajemnice. W dodatku w swojej
chrześcijańskiej wielkoduszności nie wątpi, że zawsze można
uzyskać przebaczenie i odkupienie… Zachęcam do lektury.Oglądając serial z Markiem Williamsem w roli głównej zwróciłem uwagę na idylliczne wręcz ukazanie angielskich miasteczek. Oazy spokoju i szczęścia ich mieszkańców, które od czasu do czasu przerywa jakaś zbrodnia. Podobnie jest w książce. Kiedy poznajemy duszpasterza nic nie wskazuje na to, że oto mamy do czynienia z genialnym detektywem. Dopiero stopniowo odkrywamy jego ponadprzeciętną inteligencję, nierzadko poczucie humoru oraz często zrozumienie dla grzechów swoich owieczek. Sprytniejszy od stróżów prawa, jako duchowny potrafi „wcisnąć się” tam gdzie policjantów niechętnie zapraszają. A jego towarzysze z początkowymi oporami, z zapałem biorą udział w rozwiązywaniu kolejnych spraw. Obraz miasteczek, czy raczej miasteczka może przypominać niektórym czytelnikom podobne w klimacie „Morderstwa w Midsomer”. Tyle że tam śledztwa prowadzi policjant, czy też detektyw.
Opowiadania mimo ponurego wydźwięku spowodowanego tą czy inną zbrodnią doprawione są sporą dawką humoru, a bohaterowie z miejsca zyskują naszą sympatię. Sam ojciec Brown staje nam się niezwykle bliski i kibicujemy jego wszystkim poczynaniom. I jeszcze jedno – opowiadania te wciągają niesamowicie. Mimo obszerności tego dzieła czyta się je jednym tchem. Polecam zatem wszystkim wielbicielom nietypowych detektywów, ale i tym którzy lubią ciekawe zagadki kryminalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz