poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Peanatema Neal Stephenson







Neal Stephenson, to amerykański pisarz science fiction, kojarzony przeze mnie ze swoich monumentalnych książek. Bowiem jego powieści rzadko mają mniej niż 600 stron. Wystarczy tu wymienić „Diamentowy wiek” - bodaj najbardziej znaną powieść tego autora, czy nowszą „Wzlot i upadek D.O.D.O”. Ostatnimi czasy trafiłem na nieco starsze jego dzieło, wydane w tym roku jako nowośćPeanatema”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Fraa Erasmas jest młodym deklarantem z koncentu saunta Edhara, azylu dla matematyków, naukowców i filozofów, chroniących się przed zepsuciem dotykającym świata zewnętrznego (Saeculum) pod osłoną prastarego kamienia, odwiecznej tradycji i skomplikowanych rytuałów. Na przestrzeni wieków na zewnątrz, za murami koncentu, powstawały i upadały kolejne miasta i rządy. Trzykrotnie w dziejach świata nastawał mroczny czas przemocy zrodzonej z przesądów i niewiedzy, która unicestwiała zamknięte społeczeństwo matemowe. A jednak deklarantom za każdym razem udało się przetrwać kataklizm i dostosować do nowych realiów; po każdym pogromie żyli coraz skromniej i stawali się coraz mniej uzależnieni od techniki i dóbr materialnych. Jednakże Erasmas nie boi się świata zewnętrznego, extramuros. Kiedy jednak na jego barkach nieoczekiwanie spoczywa oszałamiająca odpowiedzialność, stwierdza nagle, że gra jedną z głównych ról w przedstawieniu, które zadecyduje o losach świata. Wyrusza w niezwykłą podróż, która zawiedzie go w najbardziej niebezpieczne i niegościnne rejony ojczystej planety - a nawet jeszcze dalej... Zachęcam do lektury.

Pomijając to, że dzieło to uważane jest za arcydzieło, muszę stwierdzić, że strasznie ciężko się to dzieło czyta. Owszem – nie mogę powiedzieć, że nie wciąga. Mamy możliwość zobaczyć świat, który po każdej katastrofie podnosi się z ruin. Bohaterowie żyją w swoim własnym wewnętrznym świecie i pozornie nie zwracają uwagi, co dzieje się na „zewnątrz”. Dużo tu odniesień do dzieł, tak zwanych filozoficznych, mnóstwo słów, których znaczenia trzeba się domyślać. Jednak, jak się zacznie czytać, to trudno tą powieść odłożyć. Genialna wizja świata. Czytając „Peanatemę” skupiałem się na losach bohaterów, nie na dysputach filozoficznych. Bo te, to jakby powieść w powieści. A połączenie „Imienia róży” z „Diuną” niestety nie znalazłem. A takie dzieło obiecuje jedna z recenzji na okładce. Polecam wszystkim tym, którzy lubią dzieła, przy których trzeba się trochę wysilić. To nie jest łatwa lektura, ale na pewno warto.

taniaksiazka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...