Stephena Kinga nikomu nie trzeba chyba przedstawiać. Wystarczy tutaj
wspomnieć, że jest to jeden z najpopularniejszych pisarzy ne tylko
w swoim kraju, ale i na świecie. Jego książki rozchodzą się w
wielomilionowych nakładach, a to o czymś świadczy. Nie umiem
powiedzieć która jego powieść jest najsłynniejsza. Może
„Lśnienie – bardziej znane z filmu, chociaż sam pisarz bardzo
go nie lubi.
„Bastion”,
„Wielki marsz” - można długo wymieniać. Z nowszych to
oczywiście „Outsider” , który swoją drogą doczekał się
serialu, oraz „Instytut” - który z miejsca stał się bestsellerem.
O książce możemy
dowiedzieć się że:
Luke Ellis budzi się
w pokoju do złudzenia przypominającym jego własny, tyle że bez
okien. Wkrótce orientuje się, że trafił do tajemniczego Instytutu
i nie jest jedynym dzieciakiem, którego tu uwięziono. To miejsce
odosobnienia dla nastolatków obdarzonych zdolnościami telepatii lub
telekinezy. W Instytucie zostaną poddani testom, które wzmocnią
ich nadprzyrodzone moce. Opiekunowie nie mają skrupułów –
grzeczne dzieci są nagradzane, nieposłuszne – są surowo karane.
Wszyscy jednak, prędzej czy później, trafią do drugiej części
Instytutu, a stamtąd nikt już nie wraca.
Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu.
Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.
Gdy kolejne dzieci znikają w Tylnej Połowie Luke jest coraz bardziej zdesperowany. Musi uciec i wezwać pomoc. Bo jeśli komuś miałoby się udać, to właśnie jemu.
Tylko że nikt dotąd nie uciekł z Instytutu.
Instytut to King,
ale jakby nie King. Niby pisze, jak on, niby powraca do tych samych
tematów, które przewijały się w jego książkach, a jednak
bardziej przypomina to X-Menów w wersji horror, niż powieść
Stephena. Co nie znaczy, że nie warto jej przeczytać. To dobra
książka w sam raz na halloween i tego warto się trzymać . Warto
przy okazji pamiętać że to King, który zawsze jest gwarantem
świetnej lektury. I "Instytut" nie jest wyjątkiem,.
Lekka, wciągająca opowieść na długie jesienne wieczory. Jak
znalazł, szczególnie, że jak wieść niesie będzie słota i
zimno, więc tylko siedzieć w domu z niezobowiązującą lekturą.
Może być King i jego „Instytut” dla niezwykłych dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz