czwartek, 27 lipca 2017
Śmierć przewodnika rzecznego Richard Flanagan
/WYDAWNICTWO LITERACKIE/
Długo zbierałem się w sobie, aby napisać coś sensownego o tej książce, która wywołuje takie emocje. Przynajmniej według mnie, jest to niesamowicie poruszająca i trudna w odbiorze lektura. Zasługa to zapewne i pisarza i historii, którą nam przedstawił. Bo Flanagan to klasa sama w sobie. Dodatkowo jego dzieła nie były zbytnio znane w naszym kraju, albo wcale. Na szczęście to się zmieniło. Kolejna jego powieść i znowu mam kłopot z interpretacją. Bo tej publikacji nie można zaszufladkować jako dobrego czytadła. Ale zacznę może od początku.
Jest takie powiedziane, że w ostatnim momencie życia, albo w realnym zagrożeniu przed oczami przesuwa się cały nasz żywot. Chwile dobre, szczęśliwe, te złe i takie których nie chcemy pamiętać.
To właśnie przydarza się pewnemu przewodnikowi rzecznemu, który uwięziony w nurcie rwącej rzeki, nie mając nadziei na ratunek, zaczyna doświadczać całego spektrum swoich doświadczeń. Od czasu swoich narodzin, po czasy kiedy już dorosły nieraz musiał się zmagać z przeciwnościami losu. Wizje te próbuje zrozumieć, poukładać je w sensowną całość, a jednocześnie kurczowo chwyta się tych-jak mniema ostatnich chwil.
Niezwykła książka, która głęboko zapada w pamięci i niezwykle trudno opisać ją w paru słowach. Rwący nurt rzeki, to prawdę mówiąc alegoria życia każdego z nas. Raz łagodne, raz niebezpieczne, ale zawsze pełne emocji.
Pisarz ten niezwykle ciekawie przedstawia swoją opowieść. Doskonale operuje słowem i jego historia od razu trafia do czytelnika. Doskonałe dzieło, które warto przeczytać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łuk Karpat zimą Weronika Łukaszewska, Sławomir Sanocki
Są takie książki, które nie przyciągają sensacją, nie epatują dramatem, nie próbują udowadniać, że ich bohaterowie są niezniszczalni. Zamia...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz