czwartek, 4 stycznia 2018

Język cierni. Opowieści snute o północy i niebezpieczna magia Leigh Bardugo



Zazwyczaj baśnie kojarzą nam się z historiami, w których sierotki nękane przez siostry przyrodnie stają się księżniczkami, głupek wioskowy okazuje się być kimś zupełnie innym, a potwór którego wszyscy się bali staje się nagle całkiem sympatyczną bestią. Od wieków uczono nas że zło nigdy nie wygra z dobrem, a każdy najdrobniejszy nawet przejaw altruizmu zostanie nam zwrócony z nawiązką, Takim ewenementem były pierwsze baśnie braci Grimm, w których krew lała się strumieniami, a biedne sierotki nie raz musiały stracić życie w dobrej wierze. Później oczywiście takie historie uładzono i każdy spodziewa się że w baśni dobro zawsze zwycięży, albo przynajmniej będzie miało szansę wyjść cało z opresji.

Sytuację tą zmieniła Leigh Bardugo w swojej książce „Język cierni. Opowieści snute o północy i niebezpieczna magia”. Przedstawiła tutaj z pewną szczyptą nowości klasyczne opowieści, a zakończenie każdej z nich nie jeden raz mnie zaskoczyło. Wszystkie zaczynają się jak klasyczne baśnie. Jednak im głębiej wchodzimy w opowieść zostajemy zaskakiwani niezwykłymi zwrotami akcji, czy końcowymi scenami, które nijak nie pasują do utartych zakończeń.

Słowem podsumowania, doskonała lektura dla każdego. Jednak jeśli ktoś liczy na ckliwe, polukrowane opowiastki srogo się zawiedzie. Tutaj dobro musi się bardzo starać aby pokonać zło, a co ważniejsze nie zawsze to się udaje. Polecam.

Co do szaty graficznej, ilustratorka dokonała czegoś wspaniałego. Przy pomocy zaledwie kilku kolorów stworzyła przepiękne ilustracje, zawiłe ornamenty i to praktycznie na każdej stronie. Tak właśnie powinny wyglądać księgi z baśniami. Nie tylko bogate w treść ale i w magię ilustracji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...