wtorek, 21 grudnia 2021

Uncanny X-Men. Upadek X-Men Kelly Thompson, Matthew Rosenberg Mahmud Asrar, R.B. Silva

 



X – Men zostali wymyśleni w 1962 roku, oczywiście przez niezawodnego Stana Lee. Od czasu ich debiutu grupa mutantów zmieniała się co jakiś czas, jednak idee które im przyświecały są ciągle takie same, albo bardzo podobne. Czyli walka ze złem i zapobieganie nieszczęściom – to tak w wielkim skrócie. Na podstawie ich przygód powstało mnóstwo seriali animowanych, jeszcze więcej filmów kinowych, a każda z tych postaci na stałe zapisała się w universum Marvela.

Ich moce, czy sztuczki którymi manipulują maluczkimi sprawiły, że zostali jedną z najsłynniejszych grup bohaterów walczących ze złem, a najczęściej to „zło”, to po prostu mutanci, którzy nie chcą być dobrzy. Zupełnie nowa seria „Marvel Fresh” postanawia przedstawić znanych bohaterów w niecodziennych sytuacjach. A ja całkiem niedawno zapoznałem się z  tomem „Uncanny X – Men. Upadek X – Men”.



O albumie możemy przeczytać, że:

Wszystko zaczyna się od tajemniczego i dramatycznego zaginięcia. A śledztwo prowadzi X-Men w jeszcze większe tarapaty! Kim lub czym są Czterej Jeźdźcy Ocalenia? Jaki związek z nimi ma Nate Grey, przepotężny mutant o pseudonimie X-Man? Czy znów należy się obawiać jego rodzimego wymiaru – Ery Apocalypse’a? A może nadchodzi Era X-Mana i kres drużyny X-Men? Ta historia zmieni wszystko, a mutantów może zostawić w rozsypce! 

Taka trochę pokręcona opowieść z mnóstwem bohaterów i z zawiłościami których nie powstydziłaby się sama Delia Fiallo. Akcja jest, znani mutanci są, ci których nie kojarzę także przewijają się przez całą historię. Same ilustracje także mogą przypaść do gustu. Być może nie jest to arcydzieło historii obrazkowych, ale całkiem wciągające. Czytywałem lepsze ale i to daje radę. Tak że polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

All Eight Eyes. Tom 1 Foxe Steve Kowalski Piotr

  Niezły, doceniony scenarzysta plus polski rysownik, razem w horrorze. Czyli coś, co rodzimych miłośników grozy na pewno zaciekawi. Czy jes...