środa, 4 lipca 2018

Mag. Stefan Ossowiecki. Karolina Prewęcka


/FABUŁA FRAZA/

Stefan Ossowiecki to jedna z najbarwniejszych postaci przedwojennej Polski. Jasnowidz, który swoimi wizjami, przepowiedniami, sprawiał, że nawet najwięksi sceptycy wierzyli w to, co miał im do przekazania. Wystarczy wspomnieć że sam Piłsudski zapraszał go na spotkania, a takie tuzy jak Rothschild chcieli wiedzieć co o pewnych sprawach wie Ossowiecki. Interesująca postać, którą naprawdę warto poznać.

Dlatego sięgnąłem po książkę Karoliny Prewęckiej”Mag. Stefan Ossowiecki”.
Autorka skupia się w niej nie na odkrywaniu skandali, które być może były jego udziałem, ale opisuje człowieka który kochał ludzi, a przez swoje zdolności pragnął pomóc wszystkim, którzy o taką pomoc się zwrócili. Nie można powiedzieć, że robił to z chęci zysku, bo nawet od najbogatszych potrafił nie przyjąć zapłaty. Na temat jego umiejętności krążyły legendy, a on sam ponoć przewidział nie tylko II wojnę światową, ale i swoją śmierć w 1944 roku. 

Interesująca pozycja przybliżająca nam postać człowieka, nieco już zapomnianego. Autorka nie neguje jego zdolności, przedstawia wszystko jako fakty, a to bardzo mi się spodobał. Można tu znaleźć nie tylko opisy jego spotkań z Marszałkiem, ale i zwykłe życie tego człowieka, który mimo swojej olbrzymiej popularności, do końca pozostał skromną osobą.
Tłumy przemieszczające się przez jego warszawskie mieszkanie i ludzie którzy szukali nie tylko pocieszenia, czy twierdzenia się w swoich domysłach, ale i błogosławieństwa, co Ossowiecki kwitował zazwyczaj zwrotem, że nie jest przecież Ghandim.
Polecam do przeczytania.
Na końcu publikacji zawarto dokumenty zapisane podczas niektórych eksperymentów przeprowadzonych z udziałem jasnowidza, a także omówiono wpływ jaki jego osoba wywarła na zwykłych ludziach, ale i na tych bardziej znanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...