Kryminały cieszą się uznaniem czytelników i od słynnego już Holmesa, na tym polu powiedziano wiele i zapewne jeszcze wiele przyjdzie nam się dowiedzieć. Intrygująca zagadka, zazwyczaj zmęczony życiem inspektor-to zawsze, albo prawie zawsze recepta na sukces. Zazwyczaj takie opowieści dzieją się na znanym nam podwórku, że tak to ujmę. Jednak czasem możemy doświadczyć powiewu nowości i w tym temacie. Tak jest w tym przypadku.
Ben Aaronowitch stworzył serię o pewnym policjancie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien szczegół. Peter Grant to jednocześnie całkiem zdolny mag, dokształcający się w tej sztuce.
„Szepty pod ziemią” to trzeci tom przygód Granta. Tym razem nasz przyjaciel zostaje skierowany do morderstwa, którego dokonano na torach metra. Ofiarę zadźgano, a wszystko wskazuje na to, że duży udział w tym miały magiczne fluidy i artefakty. Przy pomocy swojego mentora i wątpiących w jego moce kolegów Peter rozpoczyna śledztwo. Nie wszystko pójdzie gładko, zwłaszcza gdy się okaże, że ofiara była synem senatora, a na dokładkę do śledztwa włącza się pewna agentka FBI. Jakby tego było mało Grant w podziemiach metra odkrywa coś, w co nikt nie chce uwierzyć. Co takiego znajduje się w metrze i czy zagadka znajdzie rozwiązanie? Przekonajcie się sami.
Świetna lektura, w sam raz na zimowy wieczór. Jako ciekawostkę dodam, że zacząłem czytać tę książkę w poniedziałek-dokładnie tydzień przed Świętami. Akcja także rozgrywa się w tygodniu poprzedzającym Boże Narodzenie. Także można by rzec wczułem się w ten przedświąteczny klimat.
Co do bohaterów Grant oraz jego przyjaciele wzbudzają sympatię i kibicuje im się w ich dokonaniach. A Londyn w oparach magii również zasługuje na uwagę. Polecam, zachęcam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz