Nokturn trwa. Ten tom kontynuuje swoją opowieść o Batmanie i chociaż ta część jest słabsza od poprzedniej – głównie za sprawą tego, że nie ma już tak znakomitych ilustracji, rzecz nadal warta jest uwagi. Kto lubi gacka, śmiało może zajrzeć a nawet powinien.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Mroczna opera o Gotham staje się coraz bardziej niebezpieczna dla Batmana, gdy Two-Face i Mister Freeze zbierają przeciwko niemu siły. Ale gdy złoczyńcy zaciskają wokół niego pętlę, największym zagrożeniem dla Mrocznego Detektywa mogą być kłębiące się w nim demony, te metaforyczne i te dosłowne.
Ram V w Batmanie lubi to, co zawsze lubiłem w dawnych, mniej oczywistych mniej typowych historiach – idzie w oniryczne, horrorowe klimaty. Ja wiem, że Gacek wyrósł na gruncie opowieści detektywistycznych, że to taki Sherlock i w ogóle, ale jednocześnie blisko mu zawsze było do takich, a nie innych klimatów rodem z horrorów. Ile to świetnych, do dziś wielkich opowieści mocno z nich czerpie? No i Ram V wraca do tych, mam wrażenie zaniedbanych w ostatnich latach rzeczy. I fajnie to robi. Oczywiście jest też akcja, jest superhero i są też wrogowie. Jest klimat, jest dobre tempo i próba zrobienia czegoś po swojemu. Nie jest to może wielki komiks, nie stanie w jednym rzędzie obok dzieł Millera, Morrisona, Moore’a czy Loeba, ale daje radę. Do tego okazuje się być przyjemnie narysowany. Niestety to, co najbardziej urzekało poprzednio, te świetnie, różnorodne ilustracje, tu już takie dobre nie są, ale nadal przyjemnie się je ogląda
Czyli w skrócie przyjemny komiks. dla fanów, ale w końcu każda dana seria jest dla jej miłośników. A ci będą zadowoleni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz