środa, 13 grudnia 2023

Inna historia uniwersum DC

 


Inna historia uniwersum DC. No inna, niby ta sama, ale opowiedziana z założenia przez postacie, które zawsze były na dalszym planie, mniej eksponowane… Z tym, że z tych pomijanych na pierwszym planie autor wybrał nie ogólnych reprezentantów, a po prostu mniejszości – etniczne, seksualne. Tak, jak wybrał, by zamiast fabuły, zamiast opowieści, serwować nam nieco bardziej literacko podane streszczenia wydarzeń znanych z uniwersum, a podanych z perspektywy tych wybranych postaci. Efekt? Dość kuriozalny, bo to, co miało ambicję stać się dobrym i ważnym komiksem, artystycznie – poza świetną szatą graficzną – poległo.

 

Wydawca podaje, że to:

Wyjątkowy album, który ukazuje historię superbohaterów ze świata DC, a także XX-wieczną historię Stanów Zjednoczonych z... innej strony. Znamy te dzieje z punktu widzenia Supermana, Batmana czy sławnych grup herosów. Tymczasem można je również przedstawić z perspektywy bohaterów, którzy stali w cieniu, czy to ze względu na kolor skóry czy orientację seksualną. Czarna Błyskawica, Bumblebee czy Katana też istnieli i wcale nie mieli łatwo, bo samo bycie obrońcą ludzkości nie zapewniało ani sławy, ani szczęścia. Musieli sobie radzić, chociaż nie byli gorsi od uwielbianych przez tłumy kolegów i koleżanek.

Autorem tekstu do albumu jest sławny amerykański scenarzysta, pisarz i dramaturg John Ridley, laureat Oscara za scenariusz do filmu „Zniewolony. 12 Years a Slave”.

Autorami rysunków są dwaj Włosi – Giuseppe Camuncoli, który od wielu lat działa na rynku amerykańskim („Potwór z Bagien”, „Hellblazer”) i Andrea Cucchi, wcześniej znany przede wszystkim z ilustracji do komiksów wydawanych na rynku francuskojęzycznym (m.in. „Churchill et moi”).

 


Kiedy czyta się ten komiks, odnosi się wrażenie, że samo poruszenie tematyki wystarczyło autorowi i wydawcy. Bo kto skrytykuje, narazi się zaraz na komentarze, że jest rasistą czy homofobem. Rzecz w tym, że nie o przekonania, a jakość wykonania tu chodzi. Wybór bohaterów jest jaki jest, to wizja autorska, choć dość mocno wybiórczo potraktowano tę kwestię. Podstawowy problem jest taki, że ani to komiks, ani picture book. Że forma – od strony pisarskiej – nie sprawdza się. I że rzecz miewa dobre momenty, ale tylko miewa, bo dobra sama w sobie nie jest.

 

Mocno przeciętne wykonanie sprawia, że czyta się to ciężko. Autor serwuje nam streszczenie, ale podlane swoistym wodolejstwem. Dużo gada, niewiele z tego wynika… Tu powinny grać emocje, powinno coś nas skłonić do zadumy, do pochylenia się nad tematem a czytamy i jest to tak męczące, że wszystko nam w zasadzie jedno. Zresztą same postacie też zostały nakreślone dość sztampowo, nie angażują i nie ciekawią. Są i tyle, jakby to miało nam wystarczyć. A nie wystarcza.

 

No i ta forma. Tekst, który jest nieco zbyt literacki, jak na streszczenie, ale zdecydowanie zbyt mało literacki, żeby traktować go jako prozę… No i tylko naprawdę świetnie to zilustrowane, równie świetnie wydane. A sam komiks, ot ciekawostka, do przeczytania i zapomnienia, bo niewiele niestety ma do zaoferowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UnOrdinary. Tom 1 Uru-chan

 "Un Ordinary". Powieść graficzna. Taka kolejna próba przeniesienia mangowych schematów na grunt komiksów z innych krajów. Francuz...