Remigiusz Mróz to autor którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Młody pisarz,
który uparł się że w ilości wydanych książek pobije Barbarę
Cartland, chociaż pisze trochę inaczej… Mróz znany jest przede
wszystkim z Chyłki i nieszczęsnej Kasacji, która to powieść
wywołała u mnie niestrawność. Ale są i lepsze dzieła, że
wspomnę tylko o cyklu „Parabellum”, czy nie związany z żadnym
cyklem tytuł „Świt który nie nadejdzie”. Ostatnio trafiłem
na nowość noszącą tytuł „Listy zza grobu”.
O książce możemy
dowiedzieć się że:
Ojciec Kai
Burzyńskiej nie żyje już od dwóch dekad. Jednak kobieta raz w
roku otrzymuje od niego wiadomości. Mężczyzna przygotował je
przed śmiercią i zadbał o to, żeby jego córka dostawała je
corocznie zawsze tego samego dnia.
Przez wiele lat Kaja przyzwyczaiła się do tego, że dostaje wiadomości od nieżyjącego ojca. Wszystko się zmienia, kiedy w tych listach zaczyna dostrzegać coś jeszcze - ukryte przesłanie.
Seweryn Zaorski po ponad dwudziestu latach wraca do miasteczka, z którego kiedyś wyjechał. Samotnie wychowuje dwoje dzieci i postanawia kupić niszczejący dom Kai. Kiedy zaczyna remont, w zniszczonym garażu odkrywa tajemniczą, zamurowaną skrytkę. Rzeczy, które w niej znajduje, są powiązane z niewyjaśnioną sprawą sprzed dwóch dekad…
Przez wiele lat Kaja przyzwyczaiła się do tego, że dostaje wiadomości od nieżyjącego ojca. Wszystko się zmienia, kiedy w tych listach zaczyna dostrzegać coś jeszcze - ukryte przesłanie.
Seweryn Zaorski po ponad dwudziestu latach wraca do miasteczka, z którego kiedyś wyjechał. Samotnie wychowuje dwoje dzieci i postanawia kupić niszczejący dom Kai. Kiedy zaczyna remont, w zniszczonym garażu odkrywa tajemniczą, zamurowaną skrytkę. Rzeczy, które w niej znajduje, są powiązane z niewyjaśnioną sprawą sprzed dwóch dekad…
Dla wielbicieli
twórczości autora pozycja obowiązkowa. Zwłaszcza, że twórca
dwoi się i troi aby przykuć uwagę czytelników. Jak mu to wyszło?
Nie mnie oceniać, jednak finalne sceny moim zdaniem pokazują że
pisarz zapędził się w kozi róg z tajemnicami i w panice usiłował
wszystko odplątać, a nie wszystko wyszło tak, jak zapewne się
spodziewał. Owszem czyta się lekko, ale jest to zaledwie lektura
poprawna. Nie ukrywam że spodziewałem się większych emocji
towarzyszącym czytelnikowi. Taki Coben, który także pisze lekko,
ale z jego intryg nic nie wynika, bowiem praktycznie od razu wiemy
czego się spodziewać. Na pewno nie napiszę, aby sobie darować lekturę. W sumie to ja sam jestem przyzwyczajony do stylu naszego Mroza i chętnie sięgam po każdą powieść, którą postanowił wydać, jednak w tej czegoś m brakuje. Trochę szkoda, zwłaszcza że to pierwszy
tom nowego cyklu. Na szczęście gusta są różne i każdy może wyrobić sobie własne zdanie na temat przeczytanych słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz