środa, 17 sierpnia 2016
Miroslav Žamboch Sierżant
/FABRYKA SŁÓW/
Miroslav Žamboch, to bardzo interesujący człowiek.Bowiem, który z pisarzy może się pochwalić, tym, że jest fizykiem jądrowym, który w wolnym czasie uprawia judo i uwielbia wręcz wspinaczki górskie?Być może, ze względu na tak rozległe zainteresowania i wykształcenie, jego książki znacznie odbiegają od tego, do czego zdołali mnie przyzwyczaić, chociażby nasi rodzimi twórcy.
Przygodę z jego twórczością, zacząłem kilka lat temu, kiedy to, właśnie "Sierżant", wpadł w moje ręce.Książka spodobała mi się na tyle, że postanowiłem, bardziej zagłębić się w pomysły tego autora i sięgnąć, także po inne jego powieści, czy zbiory opowiadań.Wśród książek, które zostały wydane u nas, należy przede wszystkim wymienić cykl o Koniarz, który to cykl wzbudza skrajne emocje wśród czytelników.Są to opinie entuzjastyczne, jak i odsądzające od czci i wiary autora.Ale jak wiadomo, gusta są różne, każdy odbiera inaczej, niemalże każdą rzecz, z którą mamy na co dzień do czynienia, a co dopiero mówić o dziele pisanym, gdy rynek powieściowy jest tak bogaty.Ale dość o tym.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fabryka Słów, otrzymałem do recenzji, wspomnianą już przeze mnie pozycję"Sierżant".
A cała opowieść zaczyna się w momencie, w którym, niektóre powieści właśnie się kończą.Zostajemy rzuceni w sam wir wydarzeń, których przebieg, a także konsekwencje działań bohaterów, mogą zmienić wiele.
Lancelot-bo tak nazywa się jeden, z głównych bohaterów tej powieści, kilkanaście lat temu stracił ojca.Dosłownie, bowiem rodziciel, zaginął bez śladu, a wszystko wskazywało na to, że jego praca, jako maga-teoretyka, miała na to znaczny wpływ.Teraz nasz bohater, zostaje wysłany, wraz z oddziałem, na obszar ziemi niczyjej, gdzie tajemnicze wydarzenia sprawiają niemałe kłopoty całemu oddziałowi...
Akcja powieści, rozgrywa się w świecie, w którym niepodzielnie rządzi Królowa.Obszar jej królestwa, jest w sumie niewielki, a praktycznie z każdej strony otoczony jest, przez niebezpieczne tereny, zamieszkałe, przez tajemnicze kreatury.Skąd się wzięły i czym są, nie wiadomo, możemy jedynie wnioskować, że kilkadziesiąt lat temu, wydarzyła się jakaś katastrofa, która doprowadziła do takiego stanu.Technika jest na podobnym poziomie co w naszym świecie.Mamy tu karabiny, pistolety, a także czołgi napędzane parą. Niemalże każdy żołnierz ma magiczną ochronę, a ranny, nawet ciężko, ma szansę wrócić, niezwykle szybko do zdrowia, za sprawą potężnych uzdrowicieli.
Przede wszystkim jest to pozycja, dla wielbicieli militarnego science fiction, z tym, że tutaj, jest to raczej magia, która, tak wpływa na życie wszystkich, że jest praktycznie niezauważalna.Poza tym, świetne opisy potyczek i bitew, które w każdym szczególe sprawiają, że od opisów tychże, trudno się oderwać.I bohaterowie, którym kibicujemy, a także, wraz z nimi zagłębiamy się w tajemnice, które usiłują rozwiązać.
Podsumowując, powrót do prozy tego pisarza, uważam za niezwykle udany dla mnie.Sądzę też, że każdy czytelnik znajdzie w tej książce, coś dla siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łuk Karpat zimą Weronika Łukaszewska, Sławomir Sanocki
Są takie książki, które nie przyciągają sensacją, nie epatują dramatem, nie próbują udowadniać, że ich bohaterowie są niezniszczalni. Zamia...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz