No to tak – jestem na nie. mówi się do trzech razy sztuka, więc zacząłem sięgając po „Ten, który spadł”, druga sztuka była gdy czytałem pierwszy tom „Supermana” no i nic z tego mi nie podeszło. Dałem trzecią szansę i chyba koniec, bo to, jak Johnson pisze scenariusze jakoś mi nie podchodzi. Ten tom nosi tytuł „Arena” i rzeczywiście musiałem się sporo nagimnastykować, żeby dotrzeć do napisów końcowych.
Superman i grupa bohaterów znana jako Authority opuścili Ziemię ze specjalną misją uwolnienia uciemiężonych mieszkańców Świata Wojny. Aby to zrobić, muszą pokonać Mongula, potężnego władcę sztucznej planety. Nie mają pojęcia, że tyran doskonale zna ich plany i chce je wykorzystać jako pretekst do przejęcia władzy nad Organizacją Planet Zjednoczonych. Jednak zanim herosi dotrą do Mongula, muszą przetrwać starcie na arenie!
Fabuła tego komiksu jest wtórna. To raz. Dwa, że po prostu mimo potencjalnie interesujących elementów, nic nie było w stanie mnie zainteresować. Tu przynajmniej do końca dobiega opowieść o Świecie Wojny. No i szybko się to czyta. Ale niestety niewiele poza tym. Fabuła typowa, narracja miałka, wydarzenia nijakie. Niby jest co być powinno, a jakoś tak nie ma nic. Pustką wieje. Tylko rysunki są naprawdę fajne – plus wydanie –ale to za mało bym naprawdę dobrze się bawił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz