niedziela, 14 grudnia 2025

Superman kontra Lobo Andolfo Mirka Beattie Sarah Seeley Tim





Oj było już starć między nimi sporo. Po polsku też się coś trafiło, chociaż zdecydowanie więcej działo się na rynku amerykańskim. Ale nie o to chodzi. To, co tu mamy, to jeszcze jedno mordobicie pomiędzy oboma postaciami. Komiksowy przeciętniak, w którym nie chodzi o sens i logikę, ani żadną ambicję, a o rozrywkę. Ta, jak na współczesnego „Supermana” jest typowa, ale niezła, jak na „Lobo”… no sami się domyślcie. Ale to starcie, w odróżnieniu od poprzednich, jest dłuższe i bardziej rozbudowane.


Czasy kiedy Lobo był gwiazdą, minęły dawno temu. W sumie nie ma się co dziwić, bo w czasach, kiedy komiksy nie tylko są najczęściej nijakie i pozbawione jaj, postać taka, jak Ważniak, która łamała nie tylko czwartą ścianę zanim Deadpool w ogóle błądził po zwojach mózgowych twórcy, ale i konwencje, z równą łatwością, co kości, karki i żywoty ludzi, jest zbyt odważna, zbyt postmodernistyczna i zbyt dobra, by kontynuować jej losy. Dlatego DC nawet jeśli do niego wraca, łagodzi go, zmienia, upraszcza.



I złagodzony jest też tutaj. To Lobo taki, jak współczesne komiksy, niby podobny, a jednak jakby bez jaj, jak to się mówi. Ułagodzony rozrabiaka, zabijaka może, ale nie ten Ważniak, którego pokochaliśmy w latach 90. Komiks z nim jest jednak niezły, bardziej Supermanowy niż Lobowy i to na uwadze mieć trzeba, jednak czyta się go całkiem przyzwoicie. Szybka, lekka rozrywka, gdzie dzieje się dużo, nawet jeśli bez większego znaczenia. Za to z humorem i szaleństwem rodem z growych nawalanek, gdzie liczy się wymiana ciosów, a nie treść.





Rysunki są podobne. Specjalistka od romansideł i erotyków nie była najlepszym wyborem. Stara się jednak, coś tam jej wychodzi, a całość, choć to nie Bisley, nie Dwyer ani Kennedy, którzy po mistrzowsku ilustrowali „Lobo”, nie wypada źle. Po prostu dość łagodnie, prosto, z mangowym zacięciem, a liczyłem na mocną, mroczną i krwawą, a jednocześnie dynamiczną szatę graficzną. Całość jednak jest po prostu przyzwoitym przeciętniakiem, komiksem, jakich na rynku wiele, ale ładnie wydanym i nie rozczarowującym. Mam jednak nadzieję, że ta publikacja w temacie „Lobo” coś ruszy i doczekamy się wznowień nie tylko „Portretu bękarta”, który niedawni trafił na rynek ponownie, tym razem w edycji kieszonkowej w zasadzie, ale i całej masy legendarnych historii, które od dekad krążą z drugiej ręki w astronomicznych cenach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Superman kontra Lobo Andolfo Mirka Beattie Sarah Seeley Tim

Oj było już starć między nimi sporo. Po polsku też się coś trafiło, chociaż zdecydowanie więcej działo się na rynku amerykańskim. Ale nie o ...