Nieźle napisany, a narysowany jeszcze lepiej. „Gothamski nokturn” to bardzo fajny powrót Batka do mroczniejszych, onirycznych historii. V i Spurrier robią coś całkiem przyzwoitego i choć nie będzie to Batman, który przejdzie do historii serii, śmiało można sięgnąć, jeśli lubicie postać.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Z Batmanem dzieje się coś niepokojącego. Żaden test ani badania nie pomagają najlepszemu detektywowi na świecie ustalić źródła tego przerażającego lęku – jego własnych demonów i nawarstwiających się sygnałów świadczących o tym, że Bruce Wayne się starzeje. Tymczasem prawdziwe demony kryją się w cieniu, gdy starożytna melodia zakłóca nocny spokój Gotham.
Batman i mrok się lubią. Ram V i Batman? Próbowałem parę razy, ale nie do końca moja bajka, inne poczucie estetyki i wyczucie tematu. Niezły jest, ale niezłych jest masa, a ja już chcę czytać tylko to, co naprawdę najlepsze. Spurier i… no cokolwiek, to też nie do końca to, co lubię, bo miewa momenty, ale nie poczuł choćby takiego „Hellblazera”, którego skiepścił mocno, zniechęcając do dalszego czytania serii. przynajmniej mnie. A tu te dwa minusy dały plusa – małego, ale jednak – i ich Gacek fajnie się czyta, jest tu jakiś pomysł, jest jakiś motyw przewodni i zabawa całkiem niezła też jest. Ale i tak liczą się tu tak naprawdę ilustracje, bo Albuquerque pokazał się od najlepszej strony, robiąc kawał wyśmienitej roboty. Nastrój, realizm, klimat… Wizualnie to najlepszy Batman od dawna. I w ogóle jeden z lepszych nowych Batków odkąd serię przestał pisać King. Mam nadzieję, że kolejne tomu dotrzymają mu kroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz