/REBIS/
Postapokalipsa ostatnimi czasy radzi sobie całkiem dobrze nie tylko na rynku wydawniczym. Bo to nie tylko powieści rozgrywające się w świecie, który niemalże stracił możliwość życia na nim, nie tylko seriale, czy filmy ale i komiksy. Temat modny, także dla każdego coś dobrego. Pozostając więc w temacie przeczytałem pierwszy tom nowego cyklu „Księga bezimiennej akuszerki”.
O książce możemy przeczytać, że:
Na skutek tajemniczej gorączki na całym świecie umiera bardzo wielu mężczyzn oraz niemal wszystkie kobiety i dzieci. Ciąża i poród oznaczają wyrok śmierci – zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Samotna położna brnie przez cmentarzysko, jakim stał się świat, usiłując znaleźć dla siebie miejsce w nowej, groźnej rzeczywistości. Filary cywilizacji runęły, została tylko brutalna siła i ci, którzy ją mają.
Pozostałe przy życiu kobiety są prześladowane przez bandy mężczyzn, którzy je chwytają, trzymają w łańcuchach, używają ich i nimi handlują. Żeby zachować wolność, położna przebiera się za mężczyznę i unika ludzi. Wkrótce odkrywa jednak, że jej zadanie nie ogranicza się do chronienia smutnej namiastki własnej niezależności.
Przewidywalna do bólu i przywołująca tematy które były wałkowane przez wielu autorów. Nie wierzcie zapewnieniom okładki, że oto opowieść podręcznej w świecie postapo. Te książki nawet koło siebie nie leżały. Mimo ciekawego tematu powieść ograniczona do rozrywki a nie przesłania. Niezłe czytadło, ale nic poza tym. To debiut, a my będziemy się męczyć z kolejnymi tomami. To znaczy ja nie będę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz