środa, 22 maja 2019

Głodne słońce. Ołtarz i krew Wojciech Zembaty


/POWERGRAPH/

 Cytując moją opinię o pierwszym tomie tego cyklu :
Czasy, gdy Cortez, ze swoją zgrają rzezimieszków najechał Amerykę Północną są nam doskonale znane, nie tylko z licznym interpretacji historycznych, ale i ze świadectwa naocznych świadków tamtych wydarzeń. Na ten temat powstało mnóstwo, udanych, bądź mniej historii, nie tylko analizujących, tamte sytuację, ale i czysto rozrywkowe dzieła. A co jeśli inwazja się nie udała, a Białe Diabły zostały wyparte za morza? O tym właśnie jest ta opowieść. W drugim tomie oczywiście cała opowieść przedstawia nam zupełnie nowe wydarzenia, jednak cały czas mamy świadomość tego, że rdzenni mieszkańcy Ameryki żyją sobie całkiem miło bez hordy barbarzyńców z Europy. Pomijając oczywiście krwawe ofiary, które nie wszystkim mogą przypaść do gustu, a szczególnie samym ofiarom.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Obsydianowe miecze, zapach czekolady przyprawionej chilli i ofiary krwi składane na schodach piramid. Czytelnik znajdzie tu także tajemniczy narkotyk zmieniający rzeczywistość, okrutne kampanie wojenne i potworne istoty chroniące się w podziemiach przed światem. O Aztekach mało kto już pamięta, za to wciąż przerażenie budzi każda wzmianka o Klątwie, która powstrzymała inwazję Białoskórych… Zachęcam do lektury.

Słowem podsumowania. Tom drugi w niczym nie ustępuje części pierwszej. Jest krwawo, wciągająco, poznajemy nowych bohaterów, spotykamy starych przyjaciół. Dowiadujemy się więcej o Klątwie, która ocaliła ludy Ameryki od inwazji. Uczestniczymy w rytuałach skąpanych w krwi i o wiele więcej. Świetnie napisana, przedstawia interesującą wizję świata, który poszedł inną drogą. Polecam wszystkim wielbicielom fantastyki, którzy cenią sobie niebanalne rozwiązania.



Koniec dzieciństwa Arthur C. Clarke







/REBIS/

Arthur C. Clarke należy do najwybitniejszych twórców literatury – z szeroko pojętego nurtu fantastyki. Na jego powieściach wychowały się pokolenia, a kolejne odkrywają jego dzieła na nowo. Wystarczy tu wspomnieć „Spotkanie z Ramą”, czy „2001 Odyseja kosmiczna”. Na podstawie tej ostatniej powstał słynny film. Bodajże jedyny, w którym dźwięk w kosmosie się nie rozchodzi. Tak powinno być, ale twórcy wiedzą lepiej. A wracając do pisarza - to ostatnio trafiłem na książkę, którą czytałem dawno temu. Dzięki nowego cyklowi wydawnictwa Rebis mamy okazję zapoznać się z najsłynniejszymi dziełami z gatunku science fiction. To nie tylko czyta rozrywka, ale i treści które skłaniają do przemyśleń.

O książce możemy dowiedzieć się że:

O losach Ziemi decydują wielkie mocarstwa, a ludzkość z napięciem śledzi wyścig programów kosmicznych USA i Rosji. Gdy jednak człowiek ma już ruszyć na podbój kosmosu, kosmos przybywa do niego – nad największymi miastami planety pojawiają się ogromne statki obcych. Po okresie niepewności i daremnych próbach oporu sytuacja wygląda obiecująco: przybysze jednoczą państwa, eliminują ubóstwo i przestępczość, zaprowadzają powszechny pokój. Większość populacji jest zadowolona. Tylko nieliczni już mają świadomość, że nadzorcy rodzaju ludzkiego muszą mieć jakiś cel. Pytanie tylko - jaki? I co to będzie oznaczać dla świata?


Czy ludzkość jest gotowa na to co przynieśli ze sobą Zwierzchnicy? Niezwykle ciekawy obraz świata, który wręcz tonie w dobrobycie, jednak cały czas ma się wrażenie, że coś jest nie tak…
Nie będę zbytnio wdawał się w szczegóły, ale kiedy po raz pierwszy czytałem tę książkę, zastanawiałem się, czy rzeczywiście autor mnie „zawiedzie” i puenta tego dzieła będzie przewidywalna. Tak nie jest, a ja zachęcam wszystkich do lektury. Można również spojrzeć na serial „V” z 1983 roku, który jest pewną adaptacją sytuacji z tej powieści.

Saga Winlandzka #2 Makoto Yukimura



/HANAMI/

Wikingowie od wieków rozpalają wyobraźnię, nie tylko zwykłych ludzi. Fascynacja tym walecznym ludem, wzięła się być może stąd, że żaden nie doczekał się tylu legend i mitów o swojej działalności co ten. Większość mocno podkolorowana, bowiem, kogo ciekawił by los grupy ludzi mieszkających sobie spokojnie w mroźnej krainie? Oczywiście sławne wyprawy łupieżcze miały miejsce, jednak nie były one aż tak częste, jakby mogło się wydawać. To stanowiło zaś pożywkę dla filmowców, którzy uczynili z tego ludu krwiożerczych barbarzyńców. Wystarczy tu przypomnieć serial „Wikingowie”. To samo ma miejsce w książkach, że o komiksach nie wspomnę. Na szczęście manga, którą niedawno przeczytałem, przedstawia całkiem ciekawą historię.

Chodzi mi o drugi tom „Sagi Winlandzkiej”.
Jest rok 1008. Anglia walczy przeciw najeźdźcom, wśród których prym wiodą Wikingowie. Jednak z czasem zwykły napad zmienia się w inwazję. Bowiem Wikingowie mają jeden cel. Zapanować całkowicie nad anglosaską ziemią, łącznie z obaleniem panującego rodu.
Młody zwiadowca uciekając przez angielskimi wojakami, zostaje ranny i wpada do wody. Życie ratuje mu pewna kobieta, która zaczyna traktować młodego Thorfinna niemalże jak własnego syna. Młodzieniec zaczyna dostrzegać bestialstwo swoich pobratymców. Jednak, czy starczy mu odwagi, aby jawnie się im przeciwstawić? To musicie odkryć sami. Zachęcam do lektury.

„Saga Winlandzka” uchodzi za jedną z najlepszych mang, jakie powstały. Nie mnie to oceniać, jednak dawno nie czytałem mangi, która potrafi zaciekawić, wywołać wzruszenie, czy nawet rozbawić. Z pewnością to zasługa autora. Duże znaczenie mają także obrazy, które oglądamy, obracając kolejne karty tego obrazu. Świetnie przedstawiona nie tylko przyroda, ale – co oczywiste – walki. W stylu „mangowym” oczywiście, jednak jest na co popatrzeć.

Jednym słowem polecam. Przygoda z historią podane w ciekawy sposób. Na swoją kolej czekają następne tomy Sagi, tak że polecam całość.

sobota, 11 maja 2019

Kowboj w Paryżu Morris, Achdé










Lucky Luke pojawił się po raz pierwszy już w 1946 roku. Jak można się było spodziewać, od razu zyskał rzesze oddanych fanów. Nieustraszony rewolwerowiec, który jest szybszy od własnego cienia – to nie mogło się nie udać! Sylwetkę naszego przyjaciela stworzył niezapomniany duet w osobach Morrisa i Goscinnego. Ukazło się kilkadziesiąt albumów, a tytuł „Kowboj w Paryżu „ to – jak na razie – ostatni tytuł z cyklu. Ukazał się we Francji w 2018 roku, a u nas całkiem niedawno za sprawą wydawnictwa Egmont Polska. Oczywiście stworzony przez innych już twórców, bo oryginalni artyści niestety już nie żyją.


O komiksie możemy dowiedzieć się że:
Tym razem rewolwerowiec szybszy od własnego cienia wybierze się na Stary Kontynent! Lucky Luke dwukrotnie ratuje z poważnych opresji francuskiego rzeźbiarza Bartholdiego. Przybysz z Europy odbywa właśnie tournée po Stanach Zjednoczonych, prezentując swoje dzieło: ogromną pochodnię, która jest częścią Statuy Wolności – gigantycznego posągu, mającego stanąć w nowojorskim porcie. Samotny Kowboj postanawia chronić rzeźbiarza przed zbirami nasłanymi przez szalonego dyrektora więzienia, który nie chce dopuścić do wzniesienia pomnika wolności. Bohaterów czeka wiele przygód – nie tylko w Ameryce, gdyż najszybszy strzelec Dzikiego Zachodu dotrze nawet do Paryża! Czy spodoba mu się najsłynniejsze miasto świata?







Słowem podsumowania. To chyba pierwszy tom przygód rewolwerowca, który nie dzieje się na Dzikim Zachodzie. Nasz przyjaciel znalazł się w Paryżu, co od razu skłoniło twórców do żartów z mentalności Francuzów, ale nie tylko. Pełno tu żartów słownych, sytuacyjnych, a jednocześnie – to całkiem wciągająca opowieść, mimo że słyszałem zarzuty, że prosta. Ale kto oczekuje od czysto rozrywkowego dzieła głębi? Właśnie. Następcy legendarnego duetu dają radę. Możecie się sami przekonać, a ja polecam cały cykl.

Sędzia René Goscinny, Morris







Tradycyjnie już niemal chciałem zacząć od krótkiego przedstawienia głównej postaci komiksu, który właśnie przeczytałem. A właściwsze byłoby stwierdzenie że obejrzałem. A konkretnie chodzi tu o postać, która jest rozpoznawalna na całym świecie. Nie tylko za sprawą znakomitych komiksów, ale i filmów, czy seriali. Tą postacią jest Lucky Luke. Najszybszy rewolwerowiec na Dzikim Zachodzie ma już ponad siedemdziesiąt lat, ale na emeryturę się nie wybiera. Wydawnictwo Egmont Polska co jakiś czas wznawia albumy z jego przygodami. I tym razem trafiłem na zeszyt „Sędzia”.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:
Bohaterem albumu jest najbardziej niewiarygodny sędzia, jaki kiedykolwiek żył w Ameryce. W Teksasie, w zwykłym baraku, będącym zarazem barem i sądem, pod koniec XIX wieku sędzia Roy Bean sprzedawał swoje piwo i egzekwował prawo za pomocą starego Kodeksu Cywilnego, którego nigdy nie używał, i kolta, którego używał często. Traf chciał, że w tej okolicy pojawił się Lucky Luke, który od razu stał się podejrzanym i w krótkim czasie sędzia wytoczył mu proces... Czy Samotnemu Kowbojowi uda się dowieść swojej niewinności, czy zostanie niesprawiedliwie skazany i powieszony?


Tym razem – oprócz scen które nas bawią, komiks ten zawiera także sporą dawkę sytuacji, które powinny wywołać dreszczyk emocji. Przeglądając ten album bowiem, możemy mocno trzymać kciuki za naszego przyjaciela, który przecież na pewno jest niewinny. Oprócz typowych sytuacji, które przewijają się praktycznie w każdym komiksie z serii, mamy tu ukazaną postać autentyczną. Chodzi tutaj o osobę sędziego który – jak wyjaśnia Morris – rzeczywiście wydawał wyroki. Co ciekawe – rzadko była to kara więzienia. Zazwyczaj były to jakieś prace społeczne. Jeden ze skazanych na przykład wykonał afisze… Polecam uwadze całą serię. Okazuje się, że nie tylko bawi, ale i uczy.

Yakari i biały bizon Derib, Job





Seria komiksów o małym Indianinie z plemienia Siuksów powstała w 1973 roku. Od tego czasu powstało kilkadziesiąt albumów, a w 2016 roku twórca Job, napisał ostatnie przygody Yakariego. Ale seria nadal jest kontynuowana. Wydawnictwo Egmont Polska postanowiło wznowić klasyczne już numery, czego rezultatem jest już drugi numer serii „Yakari i biały bizon”.

O tym komiksie możemy dowiedzieć się że:
Drugi tom znakomitej przygodowo-humorystycznej opowieści o najsłynniejszym komiksowym Indianinie. Kończy się zima, ale wiosna nie chce nadejść, przez co na prerii wciąż nie pojawiły się bizony. Myśliwi z plemienia Siuksów wyruszają na polowanie, jednak nie znajdują zwierząt. Indianom grozi głód. Na szczęście mały Yakari znów ma prorocze sny zesłane przez Wielkiego Orła – dzięki nim wie, gdzie musi się udać, aby uratować swój lud. Wyrusza na długą wyprawę, podczas której odnajdzie niezwykłe miejsce pośrodku pustyni... Czy uda mu się przywrócić równowagę w przyrodzie i sprawić, że preria znów stanie się pełna bizonów?






Tak jak i w przypadku pierwszego tomu, jest to całkiem interesująca historia, ze sporą dawką humoru, poruszająca jednak niekiedy poważne tematy. Zapewne spodoba się młodym czytelnikom, ze względu na niezwykłe umiejętności chłopca, oraz również dlatego, że jest to w sumie prosta opowieść, którą przyjemnie się czyta. Zatem zachęcam do lektury.

Yakari i Wielki Orzeł Derib, Job





Andre Jobin – znany jako Job to znany twórca komiksów, założyciel pisma dla dzieci. Od 1973 roku stworzył kilkadziesiąt tomów przygód małego Indianina. W 2016 roku napisał swoją ostatnią historię o Yakarim. Ale seria nadal jest kontynuowana. Wydawnictwo Egmont postanowiło wznowić klasyczne już przygody młodego Siuksa. Pierwszy tom nosi tytuł „ Yakari i wielki orzeł”.

O pierwszym tomie możemy dowiedzieć się że:
Pierwszy album słynnej przygodowo-humorystycznej opowieści o małym Indianinie. Cykl ukazuje się od pięćdziesięciu lat, a mimo to nadal bawi i wcale się nie zestarzał, gdyż zawiera treści uniwersalne i ważne w każdej epoce. Obecnie liczy prawie czterdzieści tomów. Yakari, kilkuletni chłopiec z plemienia Siuksów, marzy, aby zostać mężczyzną i wejść do grona wojowników. Nie wie, jak tego dokonać, na szczęście w jego snach pojawia się Wielki Orzeł, duch opiekuńczy, który krok po kroku będzie kierował poczynaniami Yakariego. Od tej pory bohatera czekają pełne magii i niebezpieczeństw przygody. Pozna też Małego Pioruna, szybkiego jak wiatr konika, który zostanie jego przyjacielem i wiernym towarzyszem. A że Yakari jest odważny i rozumie mowę zwierząt, wyjdzie cało z każdego zagrożenia!



Podsumowując. To nie tylko niezwykle zabawne przygody młodego chłopca, który potrafi porozumiewać się ze zwierzętami, ale i całkiem udanie przedstawione życie Indian, które do łatwych nie należało. Ciekawi bohaterowie, interesujące przypadki. Wszystko to sprawia, że komiks ten powinien spodobać się wszystkim czytelnikom. Gdyby to było z 30 lat wcześniej, napisałbym, że chłopcy którzy uwielbiają „Winnetou” pokochają i Yakariego. Ale i teraz seria – jak mniemam – znajdzie swoich wielbicieli. Seria jest prosta i szybka w odbiorze. Dzieci nie zrazi nadmiar tekstu. Polecam, zachęcam do zapoznania się z całą serią.

Studio Tańca. Tom 3 Beka, Crip






Komiksy są super – to nowa seria wydawnictwa Egmont Polska, w której prezentowane są wartościowe komiksy. Mądre, z przesłaniem, nie rzadko zabawne. Są to jednocześnie serie które podbiły europejskie rynki komiksowe, a w Polsce dopiero się pojawiają. Na milionowe nakłady nie mają co liczyć u nas, ale nie znaczy to że nie zdobędą popularności. A są tego warte. Seria „Studio tańca”, to właśnie jedna z propozycji. To już trzeci tom, a każdy zawiera zbiorcze wydanie trzech oryginalnych opowieści.


O trzecim tomie możemy dowiedzieć się że:
Trzeci album zbiorczy humorystycznej serii, która sprzedaje się we Francji w milionowych nakładach. Alia, Lusia i Julia chodzą po lekcjach do Studia Tańca, ale że zajęcia im nie wystarczają, dziewczyny tańczą wszędzie: w parku, na placu i w domu. Kiedy koleżanka daje im znać, że w zimowe ferie odbędzie się w Londynie nabór do świątecznego musicalu, od razu decydują się jechać. A kiedy szkoła organizuje spektakl o królewnie Śnieżce, z radością podejmują się odgrywania wyznaczonych ról. Nawet w wakacje nie mogą porzucić swojej pasji, wyjeżdżają więc na miesięczne tournée z przedstawieniem o historii tańca jazzowego. Każdy dzień niesie trzem przyjaciółkom kolejną wesołą przygodę związaną z tańcem! 





W trzecim tomie opowieści są dłuższe, niż dotychczas. Ale nie zmieniło się jedno: Bohaterki wciąż uczą się w szkole, wciąż ćwiczą i jak zawsze na koniec czeka je jakaś forma sprawdzianu ich zdolności - czy to przedstawienie, czy jakiś konkurs . Jest to niezwykle sympatyczna seria i powinna trafić zwłaszcza do dziewczynek. Ale i ja miałem niezły ubaw, a dziewczynką trudno mnie nazwać. Tak że polecam wszystkim

Basia. Wielka księga pytań Zofia Stanecka, Marianna Oklejak




Basia, to rezolutna dziewczynka, która z pasją oddaje się swojemu największemu hobby – czyli nękaniu dorosłych. Oczywiście, zadawanie pytań, to nie jedyne zajęcie Basi. Dziewczynkę można spotkać także w takich publikacjach jak: „Wielka księga przygód”, „Wielka księga słów”, czy właśnie „Wielka księga pytań”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
„Basia. Wielka księga pytań” to tak naprawdę wielka księga odpowiedzi na codzienne i niecodzienne pytania przedszkolaków. W końcu, jak wyliczyli naukowcy, dzieci w wielu przedszkolnym zadają około 300-400 pytań dziennie. Basia również. Dlaczego? Po co? Jak? Kiedy? Dociekliwa Basia dopytuje mamę, wierci dziurę w żołądku tacie i ciągnie za język babcię, dziadka, a nawet pluszowego Miśka Zdziśka. Chce zrozumieć, po co jest to wszystko, skąd się wzięło i jak działa.



Podsumowując. Doskonała „pomoc naukowa” dla rodziców, którzy nie wiedzą jak odpowiedzieć na niektóre pytania dziecka. W tej księdze dzieci znajdą odpowiedzi na najróżniejsze pytania. Jak działa bankomat? Skąd się biorą sny? Po co są komary i czy mają uszy? I o wiele więcej. Sympatycznie zilustrowana książka, która w zabawny sposób odpowiada na setki typowych pytań dzieci. A Basia jest przewodniczką po tym morzu zapytań i odpowiedzi.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

poniedziałek, 6 maja 2019

Wilkie Collins Kobieta w bieli






/MG/


Nie jestem obiektywny w stosunku do Wilkiego Collinsa, ponieważ każda jego powieść mnie zachwyca i nie mam nigdy prawie żadnych zastrzeżeń. Ten dziewiętnastowieczny twórca umiał jak nikt inny sprawić, że czytelnik miał wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach przedstawionych w publikacji, a nie jest to zbyt częste. Twórca ten był równocześnie najbliższym przyjacielem Dickensa, a ten pisarz także należy do moich ulubionych. Collins jest autorem takich dzieł jak „”Armadale”, „Prawo i dama” czy „Córki niczyje”. A w moje ręce trafiła niedawno opowieść „Kobieta w bieli”.

O książce możemy dowiedzieć się że:

Walter Hartright, młody nauczyciel rysunku, podczas wędrówki z Hampstead do Londynu późnym letnim wieczorem spotyka tajemniczą kobietę ubraną w biel, najwidoczniej w tragicznym położeniu. Pomaga jej dotrzeć do Londynu, ale później dowiaduje się, że uciekła ona ze szpitala psychiatrycznego. Następnego dnia Hartright podróżuje na północ do Limmeridge House, ponieważ został zatrudniony jako mistrz rysunku dla mieszkańców tego domu, czyli Laury Fairlie, bratanicy gospodarza domu, i Marianny Halcombe, jej oddanej przyrodniej siostry. Kilka dni po swym przybyciu Hartright uświadamia sobie, że Laura jest zadziwiająco podobna do kobiety w bieli. Ta w dzieciństwie mieszkała przez jakiś czas w Cumberland i bardzo przywiązała się do matki Laury, która zawsze ubierała ją na biało. Walter i Laura szybko zakochują się w sobie. Jednakże Laura obiecała ojcu na łożu śmierci, że poślubi sir Parsivala Glyde’a, więc Marianna – wiedząc, że Laura, mimo uczucia, spełni wcześniejsze przyrzeczenie – doradza nauczycielowi, by opuścił Limmeridge…


Powieść ta uważana jest za pierwszą książkę, w której intryga kryminalna odgrywa bardzo dużą rolę, a jednocześnie jest to jedna z najwcześniejszych powieści detektywistycznych. A sama intryga, jak to u Collinsa rozwija się powoli. To nie tylko pyszna zagadka, ale i ciekawi bohaterowie, którym się kibicuje. A także – co widać w innych jego dziełach – pisarz ten wykazuje zrozumienie dla nizin społecznych i nie zgadza się na faworyzowanie osób z tak zwanych - wyższych sfer. Tym bardziej polecam każdą jego powieść. Szczególnie, że wydawnictwo MG rozpieszcza nas i wydaje co rusz nowe opowieści Collinsa, a większość nie została nigdy opublikowana w Polsce.

Usagi Yojimbo Saga. Księga 2 Stan Sakai


/EGMONT POLSKA/

Jak to dobrze, że sięgam po komiksy sporadycznie, chociaż ostatnio zdarza mi się to coraz częściej. Tym samym mogę trafić na serię, której nie znam, a która może mnie zachwycić, a nawet zainteresować historią pewnego kraju. Mogę wymienić co najmniej jedną taką serię. A chodzi dokładnie o „Usagi Yojimbo”. Seria ta opowiada o króliku roninie, który przemierza kraj walcząc o sprawiedliwość, a jednocześnie doskonali swoje umiejętności samurajskie.

O drugim tomie możemy dowiedzieć się że:
Pod koniec szesnastego wieku Japonią wstrząsały liczne wojny domowe. W jednej z bitew Miyamoto Usagi utracił swojego suwerena, pana Mifune. Od tego dnia samotny ronin przemierza kraj, poszukując spokoju ducha, walcząc o sprawiedliwość i doskonaląc umiejętności samurajskie. W tym tomie w ręce Usagiego trafi Pożeracz Traw – legendarne ostrze, którego pożądają członkowie Spisku Ośmiu, waleczny królik spotka też młodego samuraja podążającego za cieniem swojego bohaterskiego ojca, weźmie udział w turnieju szermierczym i pozna błyskotliwego detektywa, inspektora Ishidę, z którym połączy go wieloletnia przyjaźń.



Seria ta wydawana od ponad trzydziestu lat, to znakomita mieszanina legend i podań, oraz całkiem wiernie przedstawionej historii Japonii. Tyle że bohaterami są zwierzęta. Nie znaczy to że seria porusza jakieś błahe tematy. Jest krwawo, miejscami bardzo poważnie. Co najważniejsze – drugi tom w niczym nie odbiega od pierwszego. Wysoki poziom to chyba wyznacznik tego komiksu. Jestem zachwycony i mam nadzieję, że kolejne tomy są równie znakomite. Polecam całą serię.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Usagi Yojimbo Saga. Księga 1 Stan Sakai



/EGMONT POLSKA/


Ostatnio trafiłem na komiks który – jeśli wierzyć zapewnieniom okładki – zachwycił samego Stana Lee, a Will Eisner uznał to dzieło za wybitne -  lekturę obowiązkową dla każdego wielbiciela sztuki przedstawiania komiksu. Autor to Amerykanin japońskiego pochodzenia Stan Sakai, który za swoje dzieło zdobył najwyższe wyróżnienie jakie może zdobyć taki twórca. Mowa tu oczywiście o nagrodzie Eisnera. Do dzisiaj powstało kilkadziesiąt tomów – wszystkie przetłumaczono na nasz język.
Chodzi oczywiście o serię „Usagi Yojimbo”, którego zbiorcze wydanie ukazało się nakładem Egmont Polska.

O pierwszym zbiorczym tomie możemy dowiedzieć się że:
Nowe wydanie popularnej serii Usagi Yojimbo. Ponad 600 stron przygód niezwykłego królika ronina. Pierwszy tom zbiera historie wydane w tomach: Cienie śmierci, Daisho i Pomiędzy życiem a śmiercią.  Pod koniec szesnastego wieku Japonią wstrząsały liczne wojny domowe. W jednej z bitew Miyamoto Usagi utracił swojego suwerena, pana Mifune. 
Od tego dnia samotny ronin przemierza kraj, poszukując spokoju ducha, walcząc o sprawiedliwość i doskonaląc umiejętności samurajskie. W tym tomie Usagi będzie walczył u boku Żółwi Ninja, wyruszy w pościg za hersztem bandy rozbójników, który ukradł jego daisho – osobistą parę mieczy, i za sprawą buddyjskiego mnicha usłyszy legendarną muzykę niebios.  



Podsumowując. Usagi opiera się na legendach japońskich, oraz całkiem wiernie przedstawia Japonię z tamtego okresu. Mimo, że bohaterami są zwierzęta, nie można powiedzieć, że to seria dla dzieci. Przeciwnie – jest krwawo i poważnie. Poruszono tu wiele tematów, które trudno uznać za błahe. Nie brakuje tu wątków miłosnych, a przy okazji sporej dawki fantastyki i nawiązań popkulturowych – pojawiają się tutaj między innymi Żółwie Ninja. Tom ten bazuje oczywiście na czarnobiałych rysunkach i moim zdaniem świetnie oddaje to atmosferę przedstawianych wydarzeń. Polecam wszystkim, na pewno sięgnę po kolejne tomy, tym bardziej – że jak wspominałem – zaczęto wydawać zbiorowe tomy, dodatkowo wzbogacone kolorową galerią okładek.


Neonomicon Alan Moore, Jacen Burrows


/EGMONT POLSKA/

H. P. Lovecraft, to twórca mrocznego wszechświata, którym rządzą odrażające stwory przybyłe przed eonami na Ziemię z odmętów kosmosu. Niektórzy uważają, że kreatury te to bogowie, którzy oddziałują na swoich wyznawców przede wszystkim myślą. Samotnik z Providence nie doczekał się uznania za życia, dopiero po jego śmierci jego dzieła ujrzały światło dzienne i z miejsca zyskały uznanie wśród czytelników. A tym samym powstało dodatkowo mnóstwo opowieści, które bazowały na pomysłach Lovecrafta. Nie tylko powieści, czy opowiadania, ale i filmy. Oczywiście komiks nie mógłby być gorszy w tym zestawieniu, a ja niedawno trafiłem na album „Neonomicon”.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:
Aldo Sax, agent FBI specjalizujący się w teorii anomalii, poszukuje sprawcy piętnastu bestialskich morderstw. Analiza śladów wiedzie go prosto do klubu Zootique i tajemniczego, skrywającego twarz za chustką Johnny’ego Carcosy. Dalsze śledztwo okaże się jednak dużo bardziej niebezpieczne, a próba odkrycia prawdy doprowadzi Saxa na skraj szaleństwa. Jego śladem wyruszy kolejnych dwoje agentów…



Dwie opowieści stworzone przez legendarnego twórcę jakim jest Alan Moore. To nie tylko ukłon w stronę autora „Zgrozy w Dunwich”, ale i całkiem udane nawiązanie do chociażby serialu „Z archiwum X”. Przynajmniej taka jest moja interpretacja. Interesujące historie, przeznaczone raczej dla widzów dorosłych, bowiem sporo w tym komiksie scen, które trudno uznać za odpowiednie dla młodszego czytelnika. Tradycyjnie już – mnie się podobało, więc zachęcam i Was do sięgnięcia po ten album.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Batman - Metal: Mroczne dni Greg Capullo, Andy Kubert i inni...



/EGMONT POLSKA/

Batman – słynna postać fikcyjna znana z licznych komiksów w tym roku obchodzi osiemdziesiąt lat! Można by rzec że zleciało jak z bicza trzasł. A sama postać doczekała się nie tylko licznych historii – co oczywiste – ale także powstały także seriale, czy filmy. Filmowy Batman to oczywiście Adam West,a z pewnością najbardziej znany. A przynajmniej dla mnie. Bruce Wayne – bo tak nazywa się nasz superbohater, gdy nie lata w pelerynie - należy do moich ulubionych postaci ze świata komiksów. Oczywiście najbardziej lubię te klasyczne, jednak czasem trafiam i na takie, które trudno nazwać klasyką. Mimo to są interesujące. Chociażby ostatnio trafiłem na interesujący tytuł „Batman Metal. Mrocznedni.” A jest to dopiero pierwszy tom dłuższego cyklu.

O komiksie możemy dowiedzieć się że:
Podczas dochodzenia w sprawie istnienia i właściwości różnych metali, które od wielu tysiącleci ukryte są w różnych zakątkach świata, Batman odkrywa spisek mający na celu otwarcie portalu prowadzącego do mrocznego multiwersum. Znajdują się w nim światy, w których historia potoczyła się zupełnie inaczej niż na naszej Ziemi, a ich mieszkańcy przypominają postaci rodem z sennych koszmarów.  Zachęcam do „obejrzenia”.

Jak głosi notka na stronie wydawnictwa Egmont Polska, seria ta to trylogia, która była z niecierpliwością oczekiwana przez wszystkich fanów. A co ja sądzę o pierwszym tomie? Powiem krótko – podobało mi się i to bardzo. Jedyny wyjątek to Harley Quinn. Tak wrednej baby dawno nie spotkałem, a w dodatku jest nieziemsko irytująca. Idealna małżonka dla Deadpoola. Może by się pozabijali wzajemnie, ale niestety chyba nie ma szans na taki mariaż…

Co do rysunków, nie mogę wymienić sceny, która szczególnie przypadła mi do gustu, a to ze względu na to, że całość przemówiła do mnie jak najbardziej pozytywnie. Plusem jest także okazja spotkania „starych znajomych” w osobach Supermana, czy Wonder Woman. A także końcowe strony na których zamieszczono alternatywne wersje okładki. Polecam, czekam na kolejne tomy serii.

Superman - Action Comics #1000 Scott Snyder, Brian Michael Bendis i inni...


/EGMONT POLSKA/

Dopiero co pisałem o Batmanie, a tu się okazało, że i Superman obchodził swoje osiemdziesiąte urodziny! Ale ten czas leci. Uratowany z pewnej planety dzieciak, wyrósł na bohatera, bez którego świat już dawno by zginął. Clark nie tylko jako reporter broni tych, którzy pomocy potrzebują najbardziej. Przez te wszystkie lata nasz kosmita doczekał się nie tylko licznych komiksów, ale i filmów, w których ratuje świat przed zagładą. Historia zakręciła koło i z klasycznego Supermana niewiele zostało we współczesnych historiach, jednak i tutaj są opowieści, które warto znać. Niedawno trafiłem na zeszyt „Action Comics. #1000”.

Można się o nim dowiedzieć że:
Przez osiem dekad Człowiek ze Stali wielokrotnie ratował Metropolis oraz Ziemię, ale to nie koniec jego niezwykłej przygody! Teraz rozpoczyna się nowy rozdział podróży tego ikonicznego już superbohatera. W jubileuszowym wydaniu Action Comics #1000 znani i cenieni scenarzyści i rysownicy oddają hołd magazynowi, od którego wszystko się zaczęło. 


Przekonajcie się sami. Krótkie historyjki mające uczcić nie tyle tysięczny numer legendarnego magazynu, ale przede wszystkim 80 urodziny Supermana – który - mimo podeszłego wieku na emeryturę się nie wybiera. Godne podsumowanie tysiąca numerów, a jednocześnie rozpoczęcie nowej ery która dopiero się zaczyna.

Komiks do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...