czwartek, 27 grudnia 2018

Kurt Vonnegut Opowiadania wszystkie




Kurt Vonnegut należy do tych pisarzy, których książki sprawiają, że czytelnik rozmyśla o nich po zakończeniu lektury. Przynajmniej dla mnie jest to zjawisko rzadkie, dlatego z tym większą przyjemnością sięgam po utwory tego twórcy. Swego czasu zaszufladkowany jako pisarz science fiction, sam Vonnegut uważał że nigdy takim nie był, po prostu w jego utworach czasem jakiś wątek miał symptomy fantastyczne.

W swoich dziełach poruszał przede wszystkim tematy związane z wojną, niesprawiedliwością, a także różnicami społecznymi. Jednak zdziwiłby się ten, kto spodziewałby się wiodącego tematu przez całą powieść, czy też opowiadanie. Jego najbardziej znane powieści(a przynajmniej znane mi jako czytelnikowi), to między innymi „Rzeźnia nr 5”, „Kocia kołyska”, czy „Trzęsienie czasu”.
Po jego śmierci wydano parę zbiorów opowiadań, a także bestseller który mnie najbardziej ucieszył
czyli „Opowiadania wszystkie”.

Z okładki możemy dowiedzieć się że:

Pierwszy kompletny zbiór krótkich form literackich autorstwa Kurta Vonneguta, jednego z najgenialniejszych pisarzy xx wieku.
Opowiadania wszystkie Kurta Vonneguta to pierwszy kompletny zbiór krótkich form literackich autora. W jednym tomie zebranych zostało aż dziewięćdziesiąt osiem opowiadań napisanych na przestrzeni kilkudziesięciu lat pracy twórczej pisarza, od 1941 do 2007 roku. Stanowi to nie lada gratkę dla fanów surrealizmu i fantastyki doprawionych szczyptą błyskotliwego humoru. Opowiadania stanowią znaczną część bibliografii Kurta Vonneguta, choć kojarzony jest głównie z powieściami. Część z nich znana jest już czytelnikom, gdyż wcześniej publikowana była w antologiach. Inne pojawiały się tylko w czasopismach czy internecie. Pięć utworów pierwszy raz zostało wydanych drukiem. Historie mają różną tematykę, ale łączy je jedno - niezwykły kunszt literacki autora. Nie brakuje w nich charakterystycznego dla mistrza poczucia humoru, groteski i zabawy formą. Za tym wszystkim kryje się niezmiennie humanizm i humanitaryzm.
Podsumowując. Doskonały zbiór, w którym widać jak wszechstronnym pisarzem był Vonnegut. Pogrupowane tematycznie opowiadają między innymi o bezsensie wojny, roli kobiety w społeczeństwie, czy miłości. Każde z tych opowiadań sprawiło mi tyle samo frajdy podczas czytania. Nie umiałbym wymienić nawet jednego, które byłoby gorsze, lub sprawiło by mi trudność swoją tematyką. Oczywiście, wszystkie te odczucia to tylko moje własne zdanie, którego nie zamierzam zmieniać. Polecam uwadze wszystkim tym, którzy w lekturze szukają czegoś więcej, niż tylko niewinnej rozrywki. Czytajcie Vonneguta, bo warto.


Palcojad #1 Joshua Williamson, Mike Henderson


/EGMONT POLSKA/

Jak się dowiedziałem ze wstępu, znajdującego się na samym początku tego komiksu (niespodzianka), należę do osób które mają po prostu szczęście sięgając po takie dzieła jak „Palcojad”. Bowiem, w tak prężnie rozwijającej się branży, jaką są wydawnictwa komiksowe, trafiłem na album, który zapewne zmieni moje postrzeganie tej gałęzi literatury, jaką jest komiks. Jak wszyscy wiedzą, nie jestem zbytnim fanem tych obrazkowych historii, ale i ja mam swoje ulubione serie i pojedyncze tomy, które trafiły do mnie i do mojej wyobraźni, a przy komiksach jest to o tyle łatwiejsze, że są bogato ilustrowane, niczym bajki dla dzieci. A wracając do „Palcojada”, jest to pierwszy tom zbiorczego wydania tej serii. A o czym opowiada?

Z okładki możemy dowiedzieć się, że:
„Czy wiecie, że w Buckaroo w stanie Oregon urodziło się więcej seryjnych morderców niż w jakimkolwiek innym mieście na świecie?”. Od 1969 r. urodziło się tam szesnastu seryjnych morderców, nazwanych przez media Rzeźnikami z Buckaroo. Najsłynniejszym z nich był Edward Warren „Palcojad”, któremu udowodniono zabójstwo 64 osób. Ogarnięty obsesją agent NSA chce odkryć, dlaczego akurat to małe miasto wydało na świat tylu okrutnych i nikczemnych ludzi. Po długim i pełnym kontrowersji procesie Edward Warren zostaje... uniewinniony i wraca do rodzinnego domu, a tropiący tajemnice ""Rzeźników"" agent... znika. Lokalna policjantka wszczyna poszukiwania, do których włącza się inny agent NSA, zawieszony w prawach w związku z nadużyciem siły. W mrocznej, dusznej atmosferze, przypominającej Miasteczko Twin Peaks, odkrywają kolejne intrygi i tajemnice.
Zachęcam do lektury.

Podsumowując, a jednocześnie wracając do wstępu, zamieszczonego w tym komiksie, stwierdzam, że autor miał sporo racji. Przede wszystkim jest to całkiem wciągające dzieło. Mroczne i pełne niedomówień. Jest i tajemnica i zagadka do rozwiązania. Gdzieś czytałem, że w komiksie nie zawarto wskazówki, dlaczego, akurat to miasteczko „obrodziło” w tylu seryjnych morderców. Uważam, że to nieprawda. Wystarczy przyjrzeć się temu, co jest ukryte na dnie pewnego jeziora.
Ale może to zmyślna zmyłka, że się tak wyrażę. Jednym słowem polecam, zwłaszcza że końcówka zapowiada doprawdy emocjonujące wydarzenia.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Garfield Jim Davis



/EGMONT POLSKA/

Pisząc coś o Garfieldzie, nie można wspomnieć o jego twórcy, czyli Jimie Davisie. Bez niego ekscentryczny kot, który wielbi lazanię, lubi oglądać telewizję i nienawidzi psów, w ogóle by nie powstał. A przecież w czerwcu minęło 40 lat gdy ten żarłoczny futrzak zawojował serca niemalże całego świata. Tak zwane paski z jego przygodami ukazują się w gazetach na wszystkich kontynentach. Powstały także filmy animowane, oraz nowatorskie połączenie animacji z filmem aktorskim. To znaczy nowatorskie w tamtych czasach, a był rok 2000. Nakładem Egmont Polska ukazał się właśnie drugi-zbiorczy tom przygód Garfielda - a co ważniejsze - te paski są ułożone w porządku chronologicznym. Czyli zaczynamy od roku 1978, a tym tomie to już lata osiemdziesiąte. Od tamtego czasu kot przeszedł przemianę jednak nadal to ten sam złośliwy zwierzak. 

Garfiled w zasadzie się nie zmienia. Nienawidzi poniedziałków, uwielbia lazanię. Szczególnie drażni go „ najbardziej uroczy kot na świecie”, czyli Nermala. Bowiem nasz tłusty kot uważa, że taki tytuł należy się jemu. A co możemy zobaczyć w tych „nowszych” paskach? W zasadzie te same sytuacje, przedstawione z punktu widzenia tłustego, leniwego kocura, którego ulubioną rozrywką jest drzemka i oglądanie telewizji. Atakuje harcerki, które sprzedają ciasteczka(szkoda że nie z czekoladą), przechodzi na dietę, a także gubi się i wraca do domu stopem. Bowiem posiada coś, czego nie mają inne koty – kciuki. Zachęcam do lektury.

Podsumowując ta część zbiorczego wydania, jest równie zabawna co poprzednia. Mamy tu okazję poznać kota, który swojego pana traktuje jako dostarczyciela jedzenia i czasem kogoś kto pogłaska. Bo w sumie tym jesteśmy dla wszystkich kotów. Zabawnym szczegółem jest zamieszczenie na kartach tego komiksu porad żywieniowych Garfielda, a także jak w różnych językach wyglądają paski z przygodami rudego sierściucha.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Kaczogród. Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952–1953 Carl Barks



/EGMONT POLSKA/

Carl Barks, to amerykański grafik, scenarzysta i animator. Najbardziej znany ze swoich disneyowskich komiksów ukazujących losy chociażby Sknerusa McKwacza, którego był twórcą. Był także „założycielem Kaczogrodu”, czy organizacji Młodych Skaytów, do której należeli – jak pamiętamy siostrzeńcy Kaczora Donalda. Jest także „ojcem” Diodaka, czy Gogusia Kwabotyna. I wielu innych. Sam Eisner nazwał go Andersenem komiksów i coś w tym jest.
Nakładem wydawnictwa Egmont ukazuje się kolekcja klasycznych komiksów KACZOGRÓD, napisanych i zilustrowanych przez Barksa w latach 1943 – 1972. Co ważne, będą się ukazywać chronologicznie.

A o czym opowiada tom „Powrót do Klondike. 1952 – 1953”?
Tytułowa historia przenosi nas do Klondike, gdzie Sknerus ukrył znaczne zapasy złota i stara sobie przypomnieć, gdzie schował wzmiankowane bogactwo. „Hipnoza” przedstawia maszynkę do hipnozy siostrzeńców Donalda, która działa jedynie na Donalda. W „Ale jaj” Donald opowiada Daisy historię, w której wyjaśnia dlaczego pewne miasteczko zmieniło nazwę na Jajecznicę Wielką, a w jeszcze innej chłopcy usiłują namówić Kaczora do kupna gadającego psa, co prowadzi do iście zwariowanych perypetii. Zachęcam do lektury.

Przyznam się, że dawno się tak nie bawiłem przy czytaniu komiksu. Niektóre z tych historyjek znane mi są z młodości. Jednak pamiętam je inaczej. Jak się dowiedziałem, za historie stworzone przez Barksa brali się inni twórcy – stąd zmiany, a to wydanie to oryginalne komiksy – bez żadnych zmian.  Co nie zmienia faktu, że z przyjemnością do tych opowieści wróciłem.

Podsumowując komiksy te to prawdziwa gratka dla miłośników mieszkańców Kaczogrodu, ale nie tylko. Przez te historie przewijają się praktycznie wszystkie znane nam postaci z Donaldem na czele. W kolejnych tomach spotkamy zapewne kolejnych ulubieńców. Przepiękne rysunki, pełne detali i przezabawne, ale i mądre historie. Czegóż chcieć więcej?
Na końcu książki – rozdział wyjaśnia nam kto jest kim w Kaczogrodzie.

Przekładu komiksów dokonał Jacek Drewnowski, natomiast przedmowę, oraz strony końcowe Marcin Mortka. Ciekawostką jest to że to wydanie to tłumaczenie wydania norweskiego.
Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Ultimate Marvel. Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i pojazdów Adam Bray, Lorraine Cink, Melanie Scott, Stephen Wiacek


/EGMONT POLSKA/

       Marvel Comics, które od jakiegoś czasu jest jedną z filii Disneya działa prężnie od 1939 roku. Wtedy to powstało wydawnictwo Timely Comics, a Marvel jako taki zaczął działalność w latach sześćdziesiątych XX wieku. Najbardziej znane z wydawania komiksów z przygodami takich bohaterów jak Punisher Spider – Man, Kapitan Ameryka czy zapomniany już nieco Kaczor Howard. A powstało tego tyle, że bardzo dobrym rozwiązaniem było wydanie encyklopedii wyjaśniającej niektóre fakty. Co prawda to za ledwie czubek góry lodowej, ale jakoś zacząć trzeba i może doczekamy się kolejnych tomów almanachu. Jak na razie jestem po lekturze tomu, który nosi przydługi tytuł „Ultimate Marvel. Encyklopedia superbohaterów, arcyłotrów, technologii i pojazdów”. Znalazło się tu miejsce także na krainy i planety, ale widocznie tytuł byłby za długi. A czego możemy się spodziewać odwracając kolejne stronice tego dosyć ciężkawego tomiska?

Początek przedstawia nam informacje o bohaterach i  łotrach, których krótkie życiorysy podzielone są tematycznie na Złotą Epokę, w której spotkamy Kapitana Amerykę, Epokę Marvela, w której poznamy takie postaci jak Hulk, Spider – Man, Avengers, czy Ultron. W Brązowej Epoce mamy informację o Vowerinie, a we Współczesnej Epoce dowiemy się co nieco o Starszych Wszechświata, czy Omega Red. Później przychodzi pora na Epokę Bohaterów, w której dowiaduje się czym była Wojna Domowa, a także parę faktów o Przymierzu czy Hawkeyu. Ale to nie wszystko otrzymamy tu także informację o najczęściej spotykanej broni, sławne pojazdy, oraz – najciekawsze dla mnie – krainy i planety na których dzieje się akcja większości komiksów. A są tutaj tak egzotyczne miejsca jak Atlantyda, czy ojczyzna Kaczora Howarda, a także Ziemia, nie tylko współczesna, ale i taka pełna dinozaurów, czy zupełnie odmienna od naszej. Dowiadujemy się także o przełomowych wydarzeniach które zmieniły oblicza naszych ulubionych bohaterów. I o wiele więcej.



Dla osoby takiej jak ja, która sporadycznie sięga po komiksy(chociaż ostatnio zdarza mi się to coraz częściej) taki Almanach Wiedzy jest doskonałym sposobem aby dowiedzieć się co nieco o całym Multiwersum Marvela, które jest tak rozległe, że wątpię że ktokolwiek ogarnia całość tego wszystkiego. Wcale się nie dziwię że co jakiś czas przeprowadzana jest tak zwana czystka, która powoduje że twórcy mogą zacząć wszystko od nowa nie przejmując się tym co namieszali poprzednio. Bez tego do każdego nowego komiksu, zapewne dodawano by księgę wyjaśniającą powiązanie i nie tylko.



Podsumowując – bardzo mi się spodobała ta Encyklopedia, nawet bardziej niż niektóre komiksy, które niekiedy pozbawione są sensu. Mamy tu wszystko przejrzyście ułożone, z informacją gdzie daną postać, czy wydarzenie mogliśmy spotkać, czy też jak wolicie przeczytać po raz pierwszy o tym czy owym. Całość wydana w twardej oprawie w większym formacie. Autorami tego dzieła są 
Adam Bray, Lorraine Cink, Melanie Scott i Stephen Wiacek, a na język polski przełożyła między innymi Paulina Braiter, czy też Marceli Szpak.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska. Przy czym mamy tam do wyboru zwykłe wydanie, a także ekskluzywne w tekturowym pudełku. W sam raz na prezent.

czwartek, 29 listopada 2018

Pierwszy człowiek. Historia Neila Armstronga James R. Hansen



/WIELKA LITERA/

Można by rzec, że Juliusz Verne, był pierwszym człowiekiem, który postawił stopę na Księżycu, że nie wspomnę o panu Twardowskim, który do dzisiaj mieszka na naszym satelicie. Minęło sporo lat, a ludzie nadal zwracali głowę ku górze. Postanowiono wyruszyć w tą podróż, zaczynając od drobnych kroków w kosmosie, a pierwszymi podróżnikami były zwierzęta, jak chociażby pies Łajka i inne.
Ale myśl – aby to człowiek - postawił nogę na innym obiekcie kosmicznym, nadal przyświecała naukowcom. Wszyscy wspominają – tą najważniejszą datę w historii ludzkości. A był 20 lipca 1969 roku, a znamienne słowa wypowiedział oczywiście Neil Armstrong.
Książka „Pierwszy człowiek” opowiada właśnie o nim i jego drodze ku gwiazdom – że się tak górnolotnie wyrażę.

Z okładki możemy się dowiedzieć, że:
Jego legenda rozpoczęła się w 20 lipca 1969 roku, gdy jako dowódca misji Apollo 11 stanął na Księżycu i wypowiedział słynne zdanie:
„To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”.
Spokojny i bezpretensjonalny. Choć to on dowodził załogą, która podjęła pierwszą daleką wyprawę w kosmos, nie lubił być nazywany „Pierwszym Człowiekiem” i zawsze podkreślał, że misja była zespołową pracą ponad 400 tysięcy Amerykanów. Dumny z roli, jaką odegrał, nigdy nie przekuł jej w maszynkę do zarabiania pieniędzy.
Fascynująca biografia, która pokazuje nie tylko życie Armstronga, ale i wartość jego dokonań dla całej ludzkości. Poznajemy człowieka zaangażowanego, pełnego poświęcenia, pewnego siebie i stanowczego, ale zawsze szanującego innych, lojalnego i skromnego optymistę, który unikał rozgłosu.
To fascynująca i ponadczasowa opowieść o potędze ludzkiego umysłu i sile wytrwałości.

Podsumowując, książka ta to fascynujący obraz życia człowieka, który konsekwentnie dążył do realizacji swoich marzeń. Jak wspomniano, także wytrwałość i upór doprowadziły Neila na szczyt.
Całkiem niedawno czytałem wspomnienia naszego kosmonauty, czyli generała Hermaszewskiego i jest tam fragment, mówiący o tym, że nasz człowiek w Kosmosie na pokład wziął - między innymi -
zdjęcie Breżniewa, czy Gierka – oficjalnie- a także kartkę z ulubionymi tytułami powieści. Ciekawi mnie co osobistego na pokład zabrał Armstrong. Chyba że to przegapiłem czytając tą biografię.
Polecam wszystkim tym, którzy interesują się najważniejszymi dokonaniami człowieka. To także przekrój przez ostatnie 50 lat. Na podstawie tej publikacji – całkiem niedawno – w kinach zagościł film pod tym samym tytułem.

Hawkeye kontra Deadpool Gerry Duggan, Matteo Lolli


/EGMONT POLSKA/

Superbohaterowie Marvela tym różnią się od zwykłych ludzi, że posiadają jakieś umiejętności ogólnie uznane za niezwykłe. A ich przygody fascynują praktycznie każdego fana komiksu. Jednak nie wszyscy bohaterowie ze stajni marvelowskiej, to superludzie, którzy bez swych mocy byliby nikim. Są też tacy, którzy są kim są dzięki swoim talentom. Można tu wymienić na przykład Hawkeye’a, który jest po prostu znakomitym łucznikiem. A z drugiej strony mamy takiego Deadpoola, który robi co chce, bowiem jego niezwykła moc regeneracyjna załatwia wszystkie niemal problemy. Jednego z tych bohaterów, można rzec że toleruję, jednak ten drugi mnie irytuje.
A co by było, gdyby te dwie osoby spotkały się na jednej scenie? I o tym właśnie opowiada „Hawkeye kontra Deadpool”.

Z okładki możemy dowiedzieć się że:
Cukierek albo psikus! Halloween na Brooklynie może oznaczać tylko jedno – awantura czai się tuż za rogiem! Czyżby po nowojorskich ulicach przechadzali się złoczyńcy przebrani za śmiałków? Czarna Kotka zamierza wykraść tajne akta ujawniające tożsamość agentów SHIELD. Pomóc miał jej w tym młody haker Jeremy Ellsden, który w ostatniej chwili postanowił odwrócić się od swojej mocodawczyni. Halloweenowa atmosfera nie będzie jednak sprzyjała jego wiarygodności, a konsekwencje okażą się najgorsze z możliwych. Tak rozpoczyna się historia krótkiej współpracy Hawkeye’a z Deadpoolem. Czy to w ogóle możliwe? Czy Deadpool i Hawkeye zdążą odzyskać akta, zanim te wpadną w ręce Czarnej Kotki, czy raczej pozabijają się nawzajem?  Zachęcam do lektury.

Podsumowując.
Komiks ten całkiem znośnie się czyta, jednak jak dla mnie Deadpool jest strasznie irytujący. Jego żarty, czy słowne utarczki robią się coraz bardziej nużące, a to sprawia - że przynajmniej mi - trudno było przebrnąć przez niektóre strony. A sam tytuł wprowadza w błąd. Coś „kontra”, kojarzy mi się z przeciwnikami, a tutaj nasi bohaterowie współpracują. Ale może się mylę. Pomijając Wilsona i jego męczącą osobę, dzieło to – jak już wspominałem – powinno się wszystkim spodobać. I pewnie miłośnikom Deadpoola bardziej niż innym. Sama intryga o liście agentów i próba odwrócenia zła jest trochę przewidywalna, nie ma praktycznie zaskoczenia, gdy już dobrniemy do napisów końcowych.
Jeśli miałbym wskazać jakąś scenę, która szczególnie przypadła mi do gustu – to niestety rozczaruję. Nie utkwiła mi żadna w pamięci. Ten komiks jest rzadkim przykładem tego, że całość sprawia takie samo wrażenie. Jest poprawnie, ale zaznaczam – tylko dla mnie.

Autorem scenariusza jest Gerry Duggan, z rysunkami Matteo Lollego i Jacopo Campagniego.

Komiks w miękkiej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Lanfeust w Kosmosie. Tom drugi Christophe Arleston, Didier Tarquin



/EGMONT POLSKA/

Uwielbiam fantastyczne światy, w których na każdym kroku czeka jakaś niespodzianka. Światy zamieszkałe przez niezwykłe stworzenia, te dobre i te odrażające. Pełne magii, w których technologia cierpi na zastój, a bez swej magii mieszkańcy zapewne nie wiedzieliby co robić.
Mnóstwo jest takich krain, a ja mam szczególną radość gdy odkrywam kolejną i przekonuję się, że przypomina mi inne, już poznane, a jednak inne. Trafiłem właśnie na kolejną-do której- dzięki temu, że znajduje się ona na kartach komiksu, mogłem też zajrzeć. Chodzi tu oczywiście o Lanfeusta i jego przygody w odmętach kosmosy, czy jak kto woli Kosmosu. Pierwszy raz trafiłem na dzieło, w którym tak wyraźnie pokazano granice między technologią, a czymś co można nazwać z grubsza magią.
Nie przedłużając – przedstawiam tom drugi przygód młodzieńca i jego przyjaciół.

O drugim tomie okładka mówi, że:
Dokończenie przygodowo-humorystycznej serii o międzygwiezdnych przygodach Lanfeusta. Heros z prowincjonalnej planety Troy i jego przyjaciele zagubili się nie tylko w kosmosie, ale i w czasie. Młodzieniec, mądry Shlimak i piękna Dżin przenoszą się w odległą przeszłość, żeby zdobyć bakterię gawlax, dzięki której będą mogli pokonać podstępnego Fatacelsjusza. Z kolei ukochana Lanfeusta, C’ixi, przedostaje się na Meirrion, najbogatszą planetę galaktyki. Jak poradzi sobie w tym centrum interesów, spisków i walki o władzę? I czy bohaterowie zdołają ochronić wszechświat przed żądzą władzy istoty ukrywającej się w ciele księcia Dheluu?  Zachęcam do lektury.

Słowem podsumowania, chciałbym zaznaczyć że nie słyszałem wcześniej o tym bohaterze, ani o jego perypetiach. Dopiero jego wojaże kosmiczne wpadły w moje ręce. Sam komiks jest niezwykle dynamicznie narysowany i z każdą sceną przekonujemy się, że twórcom wyszło dzieło interesujące i wciągające. Nawet nie znając wcześniejszych przygód można się przekonać do tej historii.
Mnie najbardziej zainteresowała relacja między Lanfeustem, a jego synem, którego nie widział lat parę. A nawet nie wiedział o jego istnieniu. Jak zbudować relację z kimś, kto wygląda na osobę w podobnym wieku jak ty? Te podróże w czasie…
Zamykając moją krótką opinię, mogę stwierdzić że polecam całą serię, a nawet skuszę się na dalsze przygody Lanfeusta, zwłaszcza że Egmont ma w planach wydanie Odysei Lanfeusta.


Autorem scenariusza jest znany francuski twórca Christophe Arleston. A najważniejszą rzeczą w komiksie – czyli rysunkami(które będę tak nazywał dla uproszczenia) zajął się Didier Tarquin, który stworzył także resztę świata w którym żyje nasz przyjaciel.

Komiks w twardej oprawie można nabyć na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Transmetropolitan - Tom 3 Warren Ellis, Darick Robertson


/EGMONT POLSKA/

Transhumanistyczny komiks. Któż słyszał o czymś takim? Transhumanistyczny, to znaczy taki, w którym nauka jest wykorzystywana, aby poprawić ludzkie osiągi, czy niedoskonałości ciała. To przede wszystkim nanotechnologia i biotechnologia, wykorzystywane w poczuciu działania dla dobra rodzaju ludzkiego. Bardzo to skomplikowane, ale sprowadza się do działań mających z ludzi uczynić prawie że bogów. W takim świecie, w którym technologia jest prawie magią żyje niegdyś słynny dziennikarz Pająk Jeruzalem.

O komiksie możemy przeczytać że:
Trzeci tom cyberpunkowej, transhumanistycznej serii autorstwa Warrena Ellisa z rysunkami Daricka Robertsona. Historia dziennikarza śledczego Pająka Jeruzalema i jego walki o przetrwanie w Mieście, w którym, za swoje publikacje w „Słowie”, jest z równą zaciekłością kochany i nienawidzony. Od momentu objęcia urzędu przez nowego prezydenta Pająk ma prawdziwe kłopoty. Uśmiechnięty poprzysiągł go zniszczyć. A wcześniej całkowicie skompromitować. W Mieście, w którym wszystko można kupić, ukraść lub wyprodukować, tylko Prawda jest towarem deficytowym, a Jeruzalem jest jedynym człowiekiem, który zdecydował się utrzymać ją na rynku – bez względu na cenę. 

Jak podsumować ten komiks, zachęcając potencjalnych czytelników do sięgnięcia po to dzieło, skoro sam mam z tym problem? Nie chodzi o to, że nie polecam tego dzieła. Przeciwnie – uważam ten komiks, za jeden z ciekawszych, pośród tych po które czasem sięgam. Jednak mam problem z wyrażeniem swoich przemyśleń o tym dziele. Sam twórca, jest znany nawet mnie- bowiem jak często podkreślam, za znawcę komiksów nie mogę uchodzić. Jednak jego historia zawarta w tym konkretnym komiksie, jest zbyt dziwna nawet dla mnie. Dlatego sami się przekonajcie. Być może jeszcze nie czas dla mnie na takie historie. A jeszcze na okładce widzę rekomendację – lub jak kto woli – fragment recenzji, że dzieło to trafi do inteligentnego czytelnika. Hmm. Polecam jednak, bowiem sama historia jest na tyle ciekawa, że chce się wiedzieć co będzie dalej.

Jak już wspomniałem autorem tego komiksu jest Warren Ellis, którego kojarzę z dzieła „Avengers. Wojna bez granic”. Rysunki zaś są dziełem Daricka Robertsona.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Punisher Max - Tom 5 Garth Ennis, Goran Parlov i inni...


/EGMONT POLSKA/

Punisher, którego wszyscy znają doskonale, nie cofnie się przed niczym aby wyrwać jak chwasty podłych rzezimieszków. Jego postać jest jedną z ulubionych w universum Marvela. Co przełożyło się oczywiście na popularność jego przygód. Filmy i serial, który czeka właśnie na premierę drugiego sezonu. Jest co oglądać, a do czytania też się coś znajdzie. Dlatego, jako że jestem po lekturze czterech tomów jego przygód, idąc za ciosem sięgnąłem i po piątą część. A co znajdziemy przewracając stronice tego - dosyć obszernego - woluminu?

Tym razem mamy szansę poznać lepiej samego Barrakudę – który jak większość wie jest najzagorzalszym przeciwnikiem Franka. Castle nawet nie przypuszcza co szykuje dla niego jego wróg, a największą zagadką będzie odkrycie kto stoi za wynajęciem zabójcy. A walka będzie doprawdy nierówna, a to przy Punisherze wypada naprawdę dziwnie. Przekonajcie się sami.

Będąc już trochę zaznajomiony z Punisherem i jego sposobami działania, stwierdzam, że tutaj wszystko jest niemalże inaczej, niż można by się spodziewać. Zasługa ta leży pewnie po stronie samego Ennisa i jego niewyczerpanej wyobraźni. A i rysunki są całkiem realistyczne i czasem ma się wrażenie jakby się oglądało zdjęcia, a nie rysunek. A te stworzyli Goran Parlov i Howard Chaykin.

Myślę że można polecić ten komiks wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli szczęścia poznać przygód Franka. Mam wrażenie że ten zbiór jest mniej krwawy od poprzednich, a nawet nie zawaham się napisać, że miejscami nudnawy. Jednak nie mogę powiedzieć, żeby minusy przysłoniły mi plusy, bo tych ostatnich jest znacznie więcej. Krótkim podsumowaniem mogę rzec że polecam. Punisher, to bohater, którego warto poznać.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Ex Machina. Tom 2 Tony Harris, Brian K. Vaughan

/EGMONT POLSKA/

Vertigo, to-jeśli wierzyć Wikipedii imprint DC Comics, specjalizujący się w wydawaniu komiksów dla dorosłych, utrzymywanych najczęściej w konwencji science fiction, fantasy, czy horroru. Najsłynniejsze serie wydawane, pod tym szyldem, to-oprócz  "Kaznodziei", "Sandman”, czy „Saga o potworze z bagien”.
Ja całkiem niedawno trafiłem na drugi tom zbiorczego wydania komiksu  "Ex Machina" , który także wpisuje się w tą - nazwijmy to - serię.

A jest to opowieść o pewnym człowieku, który – po pewnym dziwnym wypadku – zaczyna dosłownie słyszeć wszelkie urządzenia mechaniczne i prawie zawsze może im wydawać polecenia. Tym samym świat zyskał nowego superbohatera. Jednak po pewnym czasie Mitchell ujawnia swoją tożsamość, a startując w wyborach na burmistrza Nowego Jorku wygrywa z miażdżącą przewagą.

Po wydarzeniach z poprzedniej części, wydaje się że jedyne zmartwienia naszego przyjaciela, to zarządzanie wielkim miastem, nieżyczliwi dziennikarze i zwykli szaleńcy. Jednak zaczyna się to zmieniać, kiedy miastem wstrząsa seria zamachów terrorystycznych, a także pojawienie się osobnika, który zdaje się posiadać podobną moc co Mitchell. Czy burmistrz zdejmie z kołka kostium Potężnej Machiny? Przekonajcie się sami.

Komiks ten jest dziełem samego Briana K. Vaughana twórcy „Y – ostatni z mężczyzn”, a to podobno dzieło wyjątkowe. Nie znam tego, ale wypada wierzyć tym, którzy różnego rodzaju komiksy traktują niemalże jak świętą księgę.
W tym zbiorczym wydaniu nie znalazłem sceny, która szczególnie przypadła by mi do gustu. Po prostu ta historia przemawia do mnie w całości. Jedyne czego nie znoszę to ciągłe retrospekcje, a tego jest tutaj mnóstwo. Poza tym jest naprawdę wciągająco i ciekawie.

Z a scenariusz odpowiada – jak wspomniałem Vaughan, a rysunkami zajął się Tony Harris, który jest także współtwórcą serii, a także Chris Sprouse. Wstępem opatrzyli – jeszcze wtedy bracia Wachowscy.

Komiks w twardej oprawie do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Daredevil - Nieustraszony, tom 6 Ed Brubaker, Michael Lark i inni...



/EGMONT POLSKA/

Daredevil zaistniał w wyobraźni czytelników już w 1964 roku, za sprawą Stana Lee i Billa Everetta.
Jak się dowiedziałem, chciano stworzyć postać, która miałaby jakąś znaczącą wadę-w tym przypadku-bohater jest niewidomy. Obawiano się reakcji osób z podobnym problemem, jednak ich opinie były więcej niż pozytywne. Murdock, który jest od dzieciństwa niewidomy pracuje jako adwokat, w najgorszej dzielnicy NY, zwanej Hell Kitchen, a nocami walczy z przestępczością w stroju diabła. Mimo utraty wzroku, nic nie wskazuje na to że jest w jakimś stopniu niepełnosprawny, bowiem jego zmysły są bardzo wyostrzone, a typowa biała laska, to także niezłe narzędzie do walki wręcz. Daredevil przede wszystkim planuje zemścić się na zabójcach swojego ojca-boksera. Z różnym skutkiem mu to wychodzi, w zależności kto akurat pisał scenariusz do jego przygód.
Pokłosiem popularności komiksu jest także film, oraz serial – który ja osobiście bardzo lubię.
W tej całej – całkiem niezłej rozrywce, jaką są przygody Murdocka, doszedłem już do szóstego tomu. A o czym opowiada ta część?

Nasz przyjaciel jest nieco przybity, tym co przydarzyło się jego zonie(chociaż słowo „przybity” nie oddaje ogromu jego cierpień). Do Nowego Jorku wraca zagorzały wróg Daredevila, który zawiązuje pewien sojusz, aby wreszcie pozbyć się „problemu”. Na dokładkę, ktoś po kim nie należało się spodziewać niczego dobrego, proponuje adwokatowi pak, a pewien człowiek „radośnie” przyznaje się do zbrodni, której nie popełnił. Luke Cage prosi Murdocka o pomoc. Ale czy Daredevil potrafi jeszcze wrócić do normalnego – jak na niego – życia? Przekonajcie się sami.

Tak jak i w poprzednich tomach możemy się co nieco dowiedzieć nie tylko o samym Murdocku, ale i o Hell’s Kitchen, czy jego antagonistach. Mamy także możliwość spotkania z osobnikami, których znamy skądś, ale nie bardzo wiem skąd. Jak na przykład Luke Cage, którego po czasie skojarzyłem, jako bohatera pewnego serialu, który to serial także powstał na podstawie komiksu. Człowiek uczy się całe życie, ale czasem te informacje są jak siódma woda po kisielu, czyli do niczego nie potrzebna/

Jeśli miałbym wymienić scenę, która najbardziej przypadła mi do gustu – niestety nie mogę tego zrobić. Ta część jakoś całościowo do mnie przemawia. Jest niezwykle pesymistyczna i praktycznie człowiek czuje, że to wszystko dąży do jakiegoś niezbyt dobrego końca. Ale można się pomylić, co daje rozeznanie,w tym, jak niektórzy odbierają zwykłą historyjkę obrazkową. Mogę polecić tą opowieść, ale zakończenie nieco mnie zawiodło. Być może kiedyś się dowiem jak to się dalej potoczyło.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Jeremi Przybora małoletnim i stuletnim


/EGMONT POLSKA/

Jeremi Przybora to człowiek legenda. Na jego tekstach wychowało się kilka pokoleń słuchaczy. Współtwórca Kabaretu Starszych Panów. Aktor, pisarz, poeta, krytyk. Mało kto wie, że za namową Grzegorza Wasowskiego Przybora dokonał adaptacji kilkunastu najbardziej znanych bajek, które w formie książkowej mam właśnie przed sobą.
„Jeremi Przybora. Małoletnim i stuletnim”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Zapraszamy do lektury najpopularniejszych baśni świata opowiedzianych na nowo przez samego Jeremiego Przyborę. Szesnaście klasycznych tekstów, wśród nich między innymi:
• Zakochany kundel
• Piotruś Pan
• Herkules
• Piękna i Bestia
• Alladyn 
• Alicja w Krainie Czarów
• Robin Hood
• Królewna Śnieżka
zyskało zupełnie nowe interpretacje.

Mistrz słowa, Jeremi Przybora, zachwyca swoimi wersjami znanych baśni. Jego język, pełen polotu i fantazji sprawia, że z opowieści wydobywane jest to, co najpiękniejsze. Baśnie pełne są przepięknych neologizmów i określeń chwytających za serce. I tak na przykład w „Zakochanym kundlu” właścicielami Lady zostali Jim Serdeńko i jego żona Słonko. Piotruś Pan zabiera Wendy i jej braciszka do Niebywalencji. Alicja z Krainy Czarów wylabirynciła się szczęśliwie z labiryntu, a jak zmalała, to nie przejęła się za bardzo, bo wiedziała, że w końcu zdużeje.


Jak mawiała moja znajoma „cudeńko”. Najzabawniejsze baśnie jakie czytałem kiedykolwiek. Mistrz w swoich opowieściach przeznaczonych dla rzekomo małoletnich czytelników, puszcza oko i do dorosłego odbiorcy. Jego opowieści mimo że znane, w jego wykonaniu nabierają głębi i odbieramy je zupełnie inaczej. Postaci tu przedstawione przez pana Przyborę stają się naszymi dobrymi znajomymi, a wszystko to przez miana które twórca nadał bohaterom. Chociażby wspomniana już Niebywalencja. Albo sytuacja w „Małej syrence”, w której rak Sebastian zapytuje króla Trytona, czy jeśli dzieci Arielki będą niegrzeczne, będzie je mógł uszczypać w pupę. Albo wylewna pani Imbryk z baśni „Piękna i bestia”, z której przy byle okazji wylewała się herbata, wprost do zręcznie podstawiającej się filiżanki. I o wiele więcej.

Całość jest pięknie wydana w twardej oprawie, z pięknymi ilustracjami pochodzącymi z filmów Disneya. Baśnie te powstały 20 lat temu, ale nadal zachwycają interpretacją. Polecam gorąco każdemu, a takie wydanie będzie znakomitym prezentem dla każdego, szczególnie że Święta za progiem, a gwiazdkowe prezenty same się nie zrobią... Ja – jakbym nie miał swojego egzemplarza także bym taki chciał.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Lou! Codziennik Julien Neel


/EGMONT POLSKA/

W serii „Komiksy są super!” wydawnictwo Egmont Polska publikuje pełne humoru, świetnie narysowane i mądre komiksy dla dzieci. Zazwyczaj są to bestsellery europejskiego rynku wydawniczego. Teraz te historie trafiają do polskiego czytelnika. W tym cyklu ukazał się również komiks noszący tytuł „Lou! Codziennik”. 
Twórcą jest Julien Neel, który za ten komiks, a raczej serię zdobył główne nagrody na festiwalu komiksowym w 2005 i 2010 roku. A sama seria cieszy się sporą popularnością, nie tylko wśród młodych czytelników – to trzeba zaznaczyć. A o czym opowiada ta historia?

Jest to opowieść o Lou – która ma 10 lat i mieszka ze swoją mama, w pewnym mieści. Jej rodzicielka – co ważne – jest pisarką – a co jeszcze ważniejsze – pisze głównie powieści, które można określić jako science fiction. Najlepszą przyjaciółką Lou jest Mina. Dziewczyna ma – jak większość młodych ludzi – problemy ze wstawaniem, uważa że nikt jej nie rozumie. Zaś jej matka, walczy z brakiem weny, a przy okazji poznaje pewnego Richarda… Zachęcam do lektury.

Otwierając ten komiks nie spodziewałem się, że będzie on tak ciekawy. Zabawny i w pewnym stopniu wzruszający. W przystępny sposób ukazuje problemy, z jakimi mierzyć się musi zapewne każda dziewczynka. A dodatkowo matka głównej bohaterki jest nieco zwariowana, a zaś jej matka jest po prostu boska. Trzeba to przeczytać, żeby wiedzieć o czym mówię. Mimo że jest to publikacja typowo młodzieżowa, wcale tego nie odczułem. Pisarz doskonale rozumie młodych i umie to pokazać w uroczy sposób. Swego czasu czytałem mnóstwo pozycji, ogólnie należących do literatury młodzieżowej, ale tutaj mamy komiks, który przemawia nie tylko słowem, ale i obrazem. Pozostaje mi polecić.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

Ernest i Rebeka - Mój kumpel mikrob. Wyd. zbiorcze tom 1 Guillaume Bianco, Antonello Dalena

/EGMONT POLSKA/

W serii „Komiksy są super!” wydawnictwo Egmont Polska publikuje pełne humoru, świetnie narysowane i mądre komiksy dla dzieci. Zazwyczaj są to bestsellery europejskiego rynku wydawniczego. Teraz te historie trafiają do polskiego czytelnika. W tym cyklu ukazał się również komiks noszący tytuł „Ernest i Rebeka. Mój przyjaciel mikrob”.
Pomysłodawcą tego komiksu, jest francuski scenarzysta Guillaume Bianco, który wraz  z Antonello Dalena stworzył dzieło, które zdobyło główną nagrodę w 2013, na pewnym festiwalu komiksowym.

Główna bohaterka, to Rebeka, która, jako że często choruje dużo czasu spędza w domu. Jednak nie jest to przyjemne chorowanie(jak często dzieci sądzą), bowiem jej rodzice kłócą się coraz częściej, a nad rodziną zawisa groźba rozwodu. Na szczęście w życiu Rebeki pojawia się przyjaciel, którym jest mikrob Ernest. Razem z nim dziewczynka przeżyje mnóstwo przygód, a będąc na wakacjach pozna także znaczenie szczęśliwego życia. Zachęcam do lektury.

Zabawna, wzruszająca, poruszająca istotne problemy historia. Dziewczynka próbująca sobie poradzić ze sytuacja, w której znajduje się niestety mnóstwo dzieci. Ale wcale przez to nie traci swojej radości życia. Nigdy nie pomyślałbym, że wzruszy mnie komiks o mikrobie i jego dzielnej przyjaciółce. Świetna rzecz, którą polecam wszystkim. Nie tylko młodym czytelnikom. W przygotowaniu na rynek polski kolejne zbiorcze wydanie.

Do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

środa, 21 listopada 2018

Studio Tańca - wyd. zbiorcze tom 1 Beka, Crip


/EGMONT POLSKA/

W serii „Komiksy są super!” wydawnictwo Egmont Polska publikuje pełne humoru, świetnie narysowane i mądre komiksy dla dzieci. Zazwyczaj są to bestsellery europejskiego rynku wydawniczego. Teraz te historie trafiają do polskiego czytelnika. W tym cyklu ukazał się również komiks noszący tytuł”Studio tańca”.


Z okładki możemy dowiedzieć się, że:
Humorystyczna seria komiksowa o świecie tańca! Komiks opowiada o przygodach Julii, Lusi i Alii, trzech dziewcząt z college'u, które uczą się tańca w Studio Danse. Uczęszczają na zajęcia z klasycznego baletu i modern-jazzu, a także tańców afrykańskich. Na co dzień mierzą się z trudami treningów, muszą dbać o formę, a także wymyślać własne choreografie. Podkochują się w jednym z nauczycieli i przeżywają zauroczenia kolegami tańczącymi hip-hop. Starają się sprytnie godzić szkolne obowiązki z zajęciami w studio tańca. Scenki z ich życia pełne są humoru i wielu zabawnych sytuacji.  

Słowem podsumowania – seria ta powinna trafić przede wszystkim w gusta dziewczynek. Pełne humoru perypetie dzieci, które kochają tańczyć. Pierwsze miłości, niepowodzenia, a nawet intrygi.
Wszystko ujęte w krótkie historyjki pokazujące od zaplecza szkołę jazdy. Ciekawie wyglądają sceny, w których dowiadujemy się co dziewczynki będą przedstawiać. Zmienia się sceneria, a na koniec widzimy premierę sztuki. A sam komiks został sprzedany w paru milionach egzemplarzy. Ciekawe, czy i u nas znajdzie swoich wielbicieli. Myślę że tak. Polecam zatem uwadze.

Do nabycia na stronie Egmont Polska.

Ptyś i Bill. Do ataku. Tom 1 Pierre Veys, Laurent Verron i inni...



/EGMONT POLSKA/

Z rozpędu miałem napisać, że komiks „Ptyś i Bill. Do ataku!” jest zwycięzcą konkursu imienia Janusza Christy. W sumie historie te na pewno by zdobyły jakąś nagrodę.  Jednak komiks o chłopcu i jego psie w Belgii znany jest już od 1959 roku, a jego twórca Jean Roba chciał, aby Ptyś i Bill byli odpowiedzą na Fistaszki – kolejny komiks legenda. Czy stał się taka odpowiedzią? Nie mnie oceniać, jednak w kraju powstania stała się ta seria niezwykle popularna, na jej podstawie powstały seriale i filmy. Po śmierci autora dalszą kontynuacją zajmuje się twórca - „namaszczony” przez pomysłodawcę.
„Do ataku!” to historie pisane już przez Verrona.

A są to krótkie historyjki przedstawiające nam perypetia chłopca, który wraz ze swoim psem przeżywa mnóstwo przygód. Dużą role w tych perypetiach odgrywa wyobraźnia dziecka. A mamy tu do czynienia między innymi z takimi opowieściami jak ta w której nasza drużyna udając lunatyków podkrada różne smakołyki z lodówki, albo ta opisująca sytuację gdy Bill nie może się wprost rozstać z Ptysiem, gdy ten spieszy do szkoły. Zachęcam do lektury.

Podsumowując seria ta zapewne wywoła  na twarzy niejednego dziecka uśmiech,a  nawet szczery śmiech. A i ja bawiłem się doskonale przewracając kolejne stronice tego komiksu. Sporym plusem są również rysunki – które – jak wiadomo – są podstawą każdego komiksu. Ich autorem jest właśnie wspomniany przeze mnie Verron. A historie tu przedstawione bazują przede wszystkim na perypetiach jakie mogą być udziałem chłopca i jego psa. Szczególnie zaskakującym elementem jest żółwica, która jest zakochana w Billu. Polecam całą serię.

Do nabycia na stronie Egmont Polska.

Masza i Niedźwiedź Złota księga bajek Magdalena Stojicic




/EGMONT POLSKA/

„Masza i niedźwiedź”, to znana rosyjska kreskówka, w której tytułowa dziewczynka mieszka w domu, a opiekuje się nią niedźwiedź. Taka szalona wersja Złotowłosej, jak niedawno usłyszałem. Serial ten aż się skrzy humorem i świetnymi historyjkami. Nic dziwnego, że pokochały go dzieci na całym świecie.
A”Złota kolekcja bajek”, to seria przedstawiająca znane postaci w zupełnie zaskakujących sytuacjach, a jednocześnie przybliżająca dzieciom legendy bajkowego świata. Bo prawdę mówiąc Avengers, to też swego rodzaju bajka, tyle że nieco brutalna, a i dzieci lubią bohaterów z niesamowitymi mocami. Oprócz Avengersów w kolekcji - swoimi przygodami dzielą się także Myszka Miki i Przyjaciele, czy Kubuś Puchatek. A także wspomniany przeze mnie duet Maszy i niedźwiedzia.

Masza to postrach leśnych stworzeń i psotnica, która tylko wygląda jak aniołek. W rzeczywistości niedźwiedź nie pamięta już, jak wyglądało jego życia, zanim zjawiła się u niego dziewczynka. Ale pomimo tego za nic by tego nie zmienił.
W tej książce znajdziemy mnóstwo historii stanowiących dowód na to, że wyobraźnia dziecięca nie zna granic, a zwierzak ma doprawdy świętą cierpliwość. Że nie wspomnę o innych mieszkańcach lasu i okolic.
Jedna z zabawniejszych historii opowiada o głodnych wilkach które porywają koguta i cierpliwie czekają aż ten zniesie im jajka, które mogłyby zjeść. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami.

Sam jestem fanem przygód niedźwiedzia i jego przyjaciółki. Mimo, że pozornie jest to kreskówka dla dzieci, twórcy co jakiś czas puszczają oko do starszych widzów. Przykładem może być i ta książka. Nie dość, że opowieści te są niezwykle zabawne i wciągające, to dodatkowo przepięknie ilustrowane. Każde dziecko – a i dorosły czytelnik – znajdzie tutaj coś dla siebie. Bo dzieckiem jest się całe życie. Tego się trzymam – czego i wam życzę. Polecam całą serię.

Do nabycia na stronie Egmont Polska.

Nowa kolekcja bajek. Miki i przyjaciele



/EGMONT POLSKA/

Gdyby Disney nie stracił praw do Królika Oswalda, być może do dzisiaj dzieci oglądałyby przygody królika, zamiast myszy.  Co nie zmienia tego, że Oswald nadal istnieje. A pierwszy film, w którym znana nam myszka wystąpiła powstał w 1928 roku. Z okazji 90 urodzin co jakiś czas pojawiają się nowe wydawnictwa, pragnące uczcić tą – jakże leciwą mysz. To nie tylko seriale animowane, pełnometrażowe filmy, ale i mnóstwo książek. Przykładem może być jeden z tomów serii”Nowa kolekcja bajek”, w której Miki i przyjaciele przedstawia swoje przygody.

A historie znajdujące się w tym zbiorze to między innymi piknik, na którym okazuje się że każdy z przyjaciół przyniósł to samo, albo historyjka o tym jak Miki czekał na przyjęcie – niespodziankę, z okazji swoich urodzin i kiedy stracił nadzieję, jego przyjaciele go nie zawiedli. W jeszcze innej, z powodu upałów cała paczka przyjaciół rusza nad rzeczkę, aby ochłodzić się w jej wodach.

W przeciwieństwie do Złotej Księgi Bajek, historyjki zawarte w tym tomie, trafią przede wszystkim do młodego czytelnika. Na kartach tych opowieści spotkamy nie tylko Mikiego, czy Minnie, ale i Goofiego oraz Kaczora Donalda, że nie wspomnę o psie Pluto. Wszystkie te historie mają morał, ukazujący co znaczy współpraca w zespole, albo na czym polega dzielenie. Całość jest niezwykle bogato i kolorowo ilustrowana i na pewno taka książka ucieszy niejedno dziecko, zważywszy na to że Mikołaj niedługo zapuka do drzwi. Polecam zatem wszystkim młodym czytelnikom.

Do kupienia na stronie wydawnictwa Egmont Polska.

piątek, 9 listopada 2018

Kłamca tom 1 Jakub Ćwiek


/SQN/

Jakuba Ćwieka nikomu nie trzeba przedstawiać. Jego Chłopców, czy Grimm City czytał każdy, kto chociaż trochę interesuje się fantastyką. Ja jako że z twórczością tego pisarza zaznajomiłem się całkiem niedawno najbardziej lubię z jego dorobku Gotuj z papieżem – przez niektórych uznane za zbyt kontrowersyjne. A kolejne jego dzieło, które lubię to cykl Grimm City o niezwykłym mieście – i jego jeszcze dziwniejszych – mieszkańcach. 
A jeśli już mowa o słynnych książkach – wydawnictwo Sine Qua Non wznawia właśnie debiut tego pisarza, czyli cykl Kłamca.

Z okładki możemy dowiedzieć się że:
Jest jeden Bóg To znaczy był, bo odszedł i dziś nikt nie wie, gdzie się podziewa.
Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludziom wyobraźnię, wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych bogów, półbogów, tytanów i innych, którzy zasiedlili ziemię i wprowadzili nowe porządki.
Aniołowie potrzebują sojusznika, którego nie obowiązują ich rygorystyczne zasady i prawa. Kogoś, kto pomoże im wygrywać w toczących się na ziemi starciach i bez problemu odnajdzie się zarówno pośród istot mitycznych, jak i współczesnych ludzi.
Wybór archaniołów pada na Lokiego, boga ognia i kłamstwa z panteonu Asów. Współpraca zaczyna się obiecująco, ale czy ktoś taki jak on da się długo trzymać na krótkiej smyczy?


Słowem podsumowania, ta publikacja to raczej zbiór krótkich opowiadań, niż powieść, jednak niektóre elementy są wspólne jak – chociażby – anielskie zastępy, czy kłamca doskonały, jakim jest Loki. W tej książce przeważają także dialogi, a przynajmniej dla mnie taka przewaga występuje. Chciałbym poczytać więcej opisów miejsc, w których rozgrywa się akcja tej publikacji, albo chociaż miejsc, z których pochodzą bohaterowie. Bowiem anioły i Loki to nie są postaci pojawiające się w każdej opowieści. Ciekawie tutaj wyszło połączenie wierzeń chrześcijańskich i tych, w których bogowie nordyccy wiodą prym. Tu nie ma zwycięzcy, tutaj każdy byt ma coś do powiedzenia w sprawie swoich owieczek. A sam Loki nie jest taki naiwny jak zapewne uważają anioły. Nie daje sobą manipulować i w gruncie rzeczy to on gra tutaj pierwsze skrzypce, choć mogłoby się wydawać inaczej.
Nowe wydanie, z nową grafiką na okładce. Powrót po nastu latach wygląda na udany. Polecam, zachęcam do lektury.

wtorek, 6 listopada 2018

Cesarstwo popiołów Anthony Ryan




Draconis Memoria to seria książek Anthony’ego Rayan’a opowiadająca – w wielkim uproszczeniu o smoczej krwi, której właściwości są wprost nie do ocenienia. Upadały imperia i powstawały nowe, a smocza posoka była towarem który miał ogromne znaczenie. Ze względu na to, że jej zażywanie czyniły człowieka praktycznie niezwyciężonym. Nie wszyscy mogli korzystać z tego dobrodziejstwa. Ci szczęśliwcy zwani byli Błogosławionymi. Mało kto jednak wiedział, że potężne smocze rody chyliły się ku upadkowi, a jedynym ratunkiem było odnalezienie legendarnej smoczej rasy, żyjącej gdzieś w niezbadanych rejonach. Bohaterowie ruszają na poszukiwania tego cennego zwierzęcia, nie zdając sobie sprawy z tego, że obudzenie Białego Smoka spowoduje jedynie większe kłopoty, niż mogli sobie wyobrazić. Trzecie tom cyklu, wydany całkiem niedawno jako nowość nosi tytuł”Cesarstwo Popiołów”.

Z okładki tego tomu możemy się dowiedzieć że:
Armia Białego smoka na całym świecie zbiera krwawe żniwo. Po jej przejściu zostają zgliszcza. Od jej ostrzy zginęły tysiące niewinnych, a na tym z pewnością nie koniec. Tylko dawny drobny złodziejaszek Claydon Torcreek, znakomita tajna agentka Lizanne Lethridge i garstka ich przypadkowo dobranych sprzymierzeńców stoją pomiędzy furią Białego i końcem świata. Aby ocalić przyszłość, muszą zagłębić się w przeszłość i rozwikłać prastarą tajemnicę, która - być może - na dobre odwróci losy wojny. Wielkie armie spotkają się w licznych bitwach, a wiekowe sekrety zostaną ujawnione.

Słowem podsumowania. Bardzo się ucieszyłem, że wreszcie wydano wieńczący całość tom. Byłem podekscytowany tym spotkaniem z ulubionymi bohaterami i starałem się dawkować sobie treść, a rzadko mi się to zdarza. Być może większość nie uzna tego cyklu - za wydarzenie przynajmniej sezonu, jednak dla mnie jest to jeden z najlepszych i najciekawszych trylogii, jakie czytałem. Otrzymałem odpowiedzi na mnóstwo pytań, jednak pojawiło się mnóstwo innych. Myślę sobie że doskonałym pomysłem byłoby stworzenie pobocznego cyklu, który odpowie jeszcze bardziej na pojawiające się wątpliwości. Trochę szkoda żegnać się z takim bohaterami, ale myślę, że jeszcze nie raz wrócę do całej trylogii. Pozostaje mi polecić całość. Smoki zasługują na naszą uwagę...


poniedziałek, 5 listopada 2018

Wracać wciąż do domu Ursula K. Le Guin



/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

PRZEDPREMIEROWO

Ursula. K LeGuin, to jedna z najwybitniejszych pisarek, specjalizujących się w powieściach, które w uproszczeniu można nazwać fantastyką. Wystarczy tu wymienić-mój ulubiony cykl-”Ziemiomorze”, „Rybak znad Morza Wewnętrznego” czy inne. Zdobyła wszystkie możliwe nagrody a jej dzieła wzbudzają ogromne zainteresowanie wśród czytelników. Wpisana na listę Żyjących Legend przez Bibliotekę Kongresu. Niestety w styczniu 2018 roku pisarka zmarła. Pozostawiła po sobie genialne powieści i interesujące opowiadania.
Nakładem wydawnictwa Prószyński i s-ka ukaże się niedługo kolejne zbiorcze wydanie słynnego cyklu. Tym razem przyszła pora na „Wracać wciąż do domu”.

O książce możemy dowiedzieć się że:
Zbiór "Wracać wciąż do domu" jest doskonałym uzupełnieniem poprzednich tomów Ursuli K. Le Guin, jednej z najwybitniejszych i najczęściej nagradzanych autorek SF i fantasy. W skład zbioru wchodzą: "Kroniki Zachodniego Brzegu", "Wracać wciąż do domu" oraz "Międzylądowania".
Autorka ponownie zabiera czytelników do swojej niezwykłej wyobraźni, gdzie powstały kunsztowne i subtelne światy. Zbiór "Międzylądowania" oraz druga i trzecia część "Kronik Zachodniego Brzegu" ukazują się w Polsce po raz pierwszy! Tematyka zawarta w tym zbiorze to człowiek, jego światy i inne egzotyczne miejsca, których mieszkańcy są bardzo ludzcy…

Ursula K. Le Guin wykorzystuje różne środowiska by odpowiedzieć nam na pytanie, czym mogliśmy albo czym jeszcze możemy się stać. .

Po przeczytaniu tej powieści mamy wrażenie, że oto opuszczamy świat, który istnieje tuż obok naszego, a autorka, jakimś sposobem zajrzała tam i przekazała nam to co zobaczyła. Jest to kompletny wszechświat. To nie tylko ludzie z niezwykłymi umiejętnościami, ale także historia, sztuka, swego rodzaju religia. Wszystko to połączone w taki sposób, że nie mamy wyjścia. Wierzymy w każde słowo i z niecierpliwością czekamy co zdarzy się za chwilę. Ale niezwykłe przygody to nie wszystko. Autorka doskonale umie pokazać nierówności społeczne, walkę o władze, miłość, nienawiść, współczucie, czy radość. To także swego rodzaju traktat filozoficzny, a także analiza społeczeństwa. Trzeba być Ursulą LeGuin aby to wszystko połączyć w jedno i się nie pogubić. Gorąco polecam ten, jak i inne dzieła pisarki. Niestety nie stworzy już nic nowego, ale już powstałe dzieła zostaną z nami na zawsze. Czytajcie bo warto.

Przyszłość ludzkości. Podbój Marsa, podróże międzygwiezdne, nieśmiertelność i nasze miejsce poza Ziemią Michio Kaku



/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Michio Kaku, to jeden z najsłynniejszych naukowców i wykładowców, współtwórca teorii strun. Jego książki rozchodzą się w wielomilionowych nakładach. Wśród których warto wymienić takie jak”Fizyka rzeczy niemożliwych”, czy”Hiperprzestrzeń”. Kolejne jego dzieło to”Przyszłość ludzkości. Podbój Marsa, podróże międzygwiezdne, nieśmiertelność i nasze miejsce poza Ziemią „. 

O książce możemy dowiedzieć się że:
Autor bestsellerowej "Przyszłości umysłu" wkracza na niezbadane obszary astrofizyki, sztucznej inteligencji i nowoczesnej techniki, by przedstawić zapierającą dech w piersiach wizję naszej przyszłości w kosmosie i ostatecznego celu ludzkości.
Światowej sławy fizyk i futurolog, profesor Michio Kaku, roztacza przed nami niezwykle szczegółową i przekonującą wizję rozwoju ludzkości prowadzącego do powstania samowystarczalnej cywilizacji w przestrzeni kosmicznej. Przewiduje, że kolejne odkrycia w dziedzinie robotyki, nanotechnologii i biotechnologii pozwolą nam przystosowywać obce światy do naszych potrzeb i budować rozwijające się prężnie miasta na Marsie i innych ciałach Układu Słonecznego. 
Profesor Kaku zabiera nas w podróż poza Galaktykę, a nawet poza nasz Wszechświat, rozważając najbardziej kontrowersyjne zagadnienia współczesnej nauki 
Zaraźliwy entuzjazm autora i jego dogłębne zrozumienie najnowszych osiągnięć w dziedzinie lotów kosmicznych sprawiają, że podróż z profesorem Kaku jest dla wszystkich czytelników jego książki emocjonującą i inspirującą wyprawą do przyszłości, w której ludzkość znajdzie dla siebie w końcu upragnione miejsce pośród gwiazd.

Słowem podsumowania chciałbym zaznaczyć, że do naukowca mi daleko, jednak temat zawarty w tej książce wydaje mi się niezwykle ciekawy. Autor snuje przed nami wizję Kosmosu, który w całości staje się naszym domem. Przedstawia co musimy zrobić aby do tego doszło. Snuje również rozważania, jak wyglądałaby sytuacja ludzkości, gdyby trzeba było opuścić nagle Ziemię. Czy potrafilibyśmy się zjednoczyć, w obliczu zagłady? Ale to nie jedyny temat. Zachęcam do lektury, książka, mimo że przedstawia naukowe fakty, jest napisane językiem, który powinien dotrzeć do każdego, kto się tym tematem interesuje. Polecam, zachęcam do lektury.

Holokaust. Nowa historia Laurence Rees


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Holokaust, czyli ofiara całopalna. Podczas II wojny światowej, w wyniku działań niemieckich władz zginęło około 6 milinów Żydów i innych ludzi. Liczba ta nie jest pewna, bowiem Niemcy w obliczu klęski zaczęli niszczyć najważniejsze dokumenty, a tym samym, pewnie nigdy nie dowiemy się ilu tak naprawdę ludzi zmarło w tak okropny sposób. Na temat tej zagłady napisano tyle, że każdy kto interesuje się tym tematem, zapewne trafi na coś co go zainteresuje. Ja czytam dużo na ten temat, a ostatnio trafiłem właśnie na noś nowego w tym temacie. Jest to książka autorstwa Laurence Reesa
„Holokaust. Nowa historia”. Pisarz jest znanym brytyjskim historykiem, specjalizującym się w II wojnie światowej.


O książce możemy dowiedzieć się, że:
Jak i dlaczego zostało wymordowanych niemal sześć milionów Żydów przy użyciu przemysłowych metod, pod nadzorem aparatu państwowego Trzeciej Rzeszy? Po setkach rozmów z ocalałymi z Zagłady, z jej sprawcami i naocznymi świadkami, przeprowadzonych w ciągu dwudziestu pięciu lat, Laurence Rees łączy w książce ich świadectwa, w większości nigdy niepublikowane, z najnowszymi ustaleniami historyków, tworząc chronologiczną opowieść o największej zbrodni popełnionej w XX wieku w Europie. Dowodzi, że choć fundamentem ideologii nazistowskiej była nienawiść do Żydów, to nie sposób zrozumieć ich tragedii w oderwaniu od hitlerowskich planów systematycznej likwidacji milionów innych ludzi: niepełnosprawnych fizycznie i intelektualnie, komunistów, Romów, Polaków, Rosjan. Odkrywa także wewnętrzne machinacje na najwyższych szczytach kierownictwa nazistowskiego państwa, pokazując, że Holokaust nie był starannie zaplanowaną akcją, podjętą wskutek jednego rozkazu, ale efektem szeregu drobnych decyzji, zapadających na różnych szczeblach władzy w wyniku lokalnych inicjatyw i indywidualnych ambicji, a czasem zwykłego przypadku, które skumulowały się, doprowadzając do powstania fabryk śmierci i popełnienia bezprzykładnych w dziejach ludzkości okrucieństw.

Słowem podsumowania, chciałbym zaznaczyć, że temat tej publikacji jest niesamowicie ciężki i trudno było to czytać „Jednym ciągiem”, jak często robię przy innych lekturach. Pisarz ciekawie przedstawił same początki”ruchu”, który przerodził się w antysemityzm, by później przybrać znane nam wszystkim oblicze. Możemy prześledzić najwcześniejsze wydarzenia, inspiracje twórców Ostatecznego Rozwiązania. Od czasów narodzin idei, do uwolnienia obozów. Mimo że temat nie należy do lekkich pisarz wykazał się lekkością pióra i nie jest to-nielubiane przeze mnie-przedstawienie suchych faktów. Przeciwnie-czyta się to doskonale. Polecam każdemu, kto interesuje się tematem II wojny światowej, a przede wszystkim genezą powstania idei zgładzenia jednego narodu przez inny. A przy okazji można by rzec także innych narodowości.

niedziela, 4 listopada 2018

Paradoks Charlie Fletcher Cykl: Trylogia Nadzoru (tom 2)



Kto mnie zna, a raczej zna moje gusta czytelnicze wie, że uwielbiam wprost historie dziejące się w wiktoriańskiej Anglii. Dlatego tak lubię powieści Dickensa czy jego bliskiego przyjaciela Collinsa. A jeśli do miłościwie nam panującej Wiktorii dodamy szczyptę magii, to moja pełnia szczęścia jest bardziej niż pełna. W tym temacie trudno trafić, na jakąś nowość jednak temu pisarzowi to się udało. Nadzór to organizacja zajmująca się-najprościej rzecz ujmując nadzorem. Aby istoty nadprzyrodzone w rodzaju wróżek, elfów, czy trolli mogły współistnieć z tymi, którzy są całkowicie zwykłymi istotami. Tym samym od setek lat organizacja ta wyznacza granice między tym co magiczne a niezwykłe. A jednocześnie nie dopuszcza do tego, aby zło zapanowało nad Anglią. Jednak to się zmienia…

Ostatnia Ręka Nadzoru wciąż patroluje granicę pomiędzy tym, co naturalne a tym, co nadprzyrodzone, rozświetlając ciemności nikłym płomieniem świecy. Nikt nie potrafi przewidzieć, jak sobie poradzi. Nowym członkom brakuje wyszkolenia, a weterani są zmęczeni i bezbronni. Ta słabość przyciąga do miasta nowych wrogów, ale także zaskakujących sprzymierzeńców zza oceanu.
Najbardziej jednak szokujące są nowe rewelacje dotyczące przeszłości Nadzoru, które ujawniają prawdziwe niebezpieczeństwo zagrażające światu. Ich źródło kryje się w miejscu, w którym utknęli Sharp i Sara. To właśnie tam będą oni musieli rozwikłać sekret Czarnych Luster i zmierzyć się z tym, co się w nich czai, uważając, aby nie podążyło za nimi do domu.
Tyle możemy dowiedzieć się z okładki.

Paradoks", to doskonała kontynuacja serii, która swoim tematem zawładnęła moja wyobraźnią. Odwieczna walka dobra ze złem, która tutaj wydaje się być skazana na porażkę. Pewien element sprawia, że istoty-dotąd trzymające się z daleka od żelaza-zaczynają wychodzić na ulice. A sami bohaterzy ich dylematy, chęć niesienia pomocy, a jednocześnie ich sekrety mogące zmienić wszystko bardzo mi się podobały. Że nie wspomnę tu o czasach, w których dzieje się akcja tej powieści. Ciemne zaułki, zwykli obywatele i ciemne moce usiłujące nimi zawładnąć. Jest co czytać i na pewno polecam. A jeśli o wadach także należy wspomnieć, to są one tak nieznaczne, że nie warto się nad nimi rozwodzić. Cykl jest interesujący i zapewne sięgnę po 3 tom serii.


Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 1 Jim Davis

/EGMONT POLSKA/

Pisząc coś o Garfieldzie, nie można wspomnieć o jego twórcy, czyli Jimie Davisie. Bez niego ekscentryczny kot, który wielbi lazanię, lubi oglądać telewizję i nienawidzi psów, w ogóle by nie powstał. A przecież w czerwcu minęło 40 lat gdy ten żarłoczny futrzak zawojował serca niemalże całego świata. Tak zwane paski z jego przygodami ukazują się w gazetach na wszystkich kontynentach. Powstały także filmy animowane, oraz nowatorskie połączenie animacji z filmem aktorskim. To znaczy nowatorskie w tamtych czasach, a był rok 2000. Nakładem Egmont Polska ukazał się właśnie pierwszy-zbiorczy tom przygód Garfielda-a co ważniejsze-te paski są ułożone w porządku chronologicznym. Czyli zaczynamy od roku 1978. Od tamtego czasu kot przeszedł przemianę jednak nadal to ten sam złośliwy zwierzak.

Garfield nienawidzi najbardziej poniedziałków, poranków i Nermala-w tej właśnie kolejności. Jest złośliwy w stosunku do Odiego-owszem, ale nie można powiedzieć że go nienawidzi. Toleruje-to najlepsze słowo. A swojego pana uważa za dostarczyciela lazanii i innych smakołyków.
Na kartach tego zbiorczego wydania mamy okazję przekonać się dlaczego ten kot jest tak wielbiony przez prawie wszystkich. Jego geniusz to przede wszystkim złośliwe uwagi na temat wszystkiego, poczucie humoru i to, że nie zniechęca się gdy jakiś jego wredny plan nie wyjdzie. Przystepuje wtedy do kolejnego.

Słowem podsumowania, uważam że ten komiks, to jedna z najzabawniejszych rzeczy jakie powstały. Garfield, Odie i jego pan, który jest nieudacznikiem. I Nermal, który swoją doskonałością doprowadza naszego kota do białej gorączki. To trzeba znać. Zachęcam zatem do lektury. Bawić się będziecie-zapewniam-doskonale. Komiks do nabycia na stronie wydawnictwa Egmont Polska. Już za niedługo światło dzienne ujrzy drugi tom zbiorczego wydania przygód zwariowanego kota.

Księżna Jeleń Andres Ibanez




/REBIS/

Na stronie wydawnictwa Rebis o autorze książki, którą przeczytałem całkiem niedawno można przeczytać że:
Andrés Ibáñez urodził się w Madrycie w 1961 roku. Poeta, pisarz i pianista jazzowy. W wieku pięciu lat napisał własną wersję Don Kichota. W 1989 roku wyjechał do Nowego Jorku, gdzie spędził siedem lat, tworząc po angielsku sztuki teatralne. Autor kilku doskonale przyjętych powieści oraz zbioru opowiadań. Współpracuje z „ABC Cultural”, gdzie prowadzi własną rubrykę. Autor głośnej powieści”Lśnij morze Edenu”. A przynajmniej takie można odnieść wrażenie, gdy czyta się opinie o tej powieści. Ja zaznajomiłem się najpierw z publikacją której tytuł brzmi”Księżna Jeleń”.

A jest to opowieść o pewnym młodym chłopaku, który przybywa na dwór króla potężnego państwa, bowiem pragnie zostać giermkiem, a z czasem i rycerzem. Jednak przypadek sprawia, że zostaje zauważony przez nadwornego maga i chcąc nie chcąc zostaje jego uczniem. Na pewnym etapie nauki, a nawet wcześniej spotyka księżną, w której oczywiście się zakochuje. Razem szkolą się w byciu lepszymi od swojego mistrza. W międzyczasie księżniczkę czeka małżeństwo zaaranżowane po to, aby wzmocnić królestwo. Grupa rusza na spotkanie księcia. Po drodze spotykają różne dziwne stwory, walczą. A księżniczka zaczyna coś czuć do naszego bohatera. Czyli typowy happyend… Ale nie do końca. Zachęcam do lektury.

Niemalże oklepany do granic możliwości temat ucznia maga i odkrywania własnych możliwości. W tle wielka polityka, potwory, bitwy, fantastyczne krainy i co tam jeszcze występuje w takiej powieści. Szczególnie interesująco wyglądają fragmenty opisujące historię krain które wraz z bohaterami przemierzamy Całkiem przyjemnie się to czyta, mimo że praktycznie wiemy co nastąpi na kolejnych stronicach. Ale gdy przeczytałem o „uroczym” penisie głównego bohatera-zwątpiłem w to co czytałem. Człowiek uczy się przez całe życie i nawet typowe powieści potrafią nas zaskoczyć.

Szkoła Trzęsiportków. Magiczny chomik Becka Moor Pamela Butchart



/ZIELONA SOWA/

Literatura oraz książki edukacyjne i aktywnościowe dla dzieci. W ofercie są książki dla 6-latka, 7-latka oraz 8-latka. Dzieci mają okazję poznać niezwykłe historie: ulubionych zwierząt („Zaopiekuj się mną”, „Zosia i jej zoo”), fantastycznych postaci („Magiczni przyjaciele”, „Pewnego razu w Nibylandii”), niezwykłego wikinga Tappiego („Przygody Tappiego”), zwariowanej Tośki Marzec („Dziennik Tośki Marzec”) oraz Mai i jej szkolnych kolegów („Szkolne szaleństwa”). Dzieci uczą się i ćwiczą swoją pamięć, spostrzegawczość i umiejętność logicznego myślenia („Dla mądrego nic trudnego”), mogą wykonywać zwariowane polecenia („Brudnopis różnorodności”) oraz kolorować naprawdę duże kolorowanki („Megakolorowanki”).
Do tych książek należy także seria”Szkoła Trzęsiportków”, w której to serii-pozornie niesamowite wydarzenia okazują się być zupełnie zwyczajnymi.

„Magiczny chomik”, to jedna z pozycji w serii. Są to trzy krótkie opowiadania, łączące bohaterów, a przedstawiające różne dziwne wydarzenia.
Pierwsza dotyczy chomika, którego dzieci podejrzewają o to, że jego wzrok potrafi hipnotyzować, a tym samym osoba ta, robi wszystko aby zadowolić zwierzątko.
Druga, to historia dziewczynki, która przypadkiem połknęła muchę i od tego czasu zaczyna się dziwnie zachowywać. Jej koledzy mają wrażenie że koleżanka zamienia się w muchę.
Trzecia historia to opowieść o pewnym chłopcu, który oczekuje na wiadomość czy jego mama urodziła. Jednak jego dziwne zachowanie skłania kolegów to podejrzeń, że ich przyjaciel zamienia się w robota. Zachęcam do lektury wszystkie dzieci.

Słowem podsumowania-seria ta to całkiem sympatyczne opowieści zawierające to wszystko co powinno zadowolić młodego czytelnika. Czyli bohaterowie w podobnym wieku, szkoła, w której dochodzi do dziwnych zdarzeń, mnóstwo humoru i sympatyczne rysunki. Będziecie się śmiać tak mocno, że spadną wam portki!

Tappi i tajemnica bułeczek Bollego Marcin Mortka


/ZIELONA SOWA/

Marcin Mortka to pisarz specjalizujący się w powieściach historycznych, w których ważnym elementem jest tło, które prawie zawsze jest fantastyczne. A jego dzieła, to nie tylko powieści dla młodzieży, czy dorosłych, ale i dużo uroczych opowiastek dla dzieci. A dodatkowo pisarz zajmuje się także tłumaczeniem książek na nasz piękny język. Najsłynniejszy jego cykl, dla młodszych czytelników, to oczywiście perypetie niezwykle sympatycznego wikinga Tappiego i jego przyjaciół. Powstało już kilkanaście tomów i ciągle jest nadzieja na kolejne.

„Tappi i tajemnica bułeczek Bollego”, to kolejny tom. A o czym jest ta opowieść?

Każdy poranek Tappi wraz ze swoim przyjacielem Chichotkiem zaczynają od wędrówki do karczmarza Bollego, aby zjeść jeszcze cieplutkie i przesmaczne bułeczki. Niestety pewnego dnia karczma jest zamknięta, a przed nią stoi kolejka mieszkańców Szepczącego Lasu. Coś widocznie musiało się stać. Czy Tappiemu i Chichotkowi uda się dowiedzieć z jakiego powodu Bolle nie otworzył swojej karczmy? No i czy mieszkańcy Szepczącego Lasu wrócą dzisiaj do swoich domów głodni? Oczywiście to nie jedyna przygoda zawarta w tej książce. Poznamy również wodnika grającego na skrzypcach, czy drzewo, które-jako że jest bardzo stare-zna wiele interesujących historii. Renifer który zastępuje Księżyc, oraz duchy bawiące się w sklep, to kolejne historie z tej książeczki.

Słowem podsumowania, seria ta jest jedną z najsympatyczniejszych, jakie miałem przyjemność czytać.
Autor doskonale rozumie młodego czytelnika i w jego opowieściach to widać. A Tappi to wiking, który bije o głowę tych znanych z serialu. Oczywiście-serial jest dla dorosłych, jednak wiking jest tylko jeden. To Tappi-nie ma żadnych wątpliwości. Zaletą tego cyklu są także kolorowe ilustracje, przenoszące nas do świata opowieści. Pozostaje mi polecić.

Universum DC według Neila Gaimana

Gaiman i superhero. Wydaje się, że nie po drodze, ale czasem coś tam w główny nurcie zrobi. A to, co zrobił, przynajmniej dla DC, zebrano w ...