wtorek, 31 października 2017

Zapadła dziura Bone Gap Laura Ruby


/REBIS/

Powieści które zawierają tak zwany realizm magiczny nigdy nie trafiały do mojego gustu. No może parę zwróciło moją uwagę, jednak nie były to jakieś dzieła godne zapamiętania. Ot czytanki na jeden wieczór. Zawsze istnieje szansa, że wreszcie się trafi na coś, co sprawia minimalną przynajmniej przyjemność z czytania.

"Zapadła dziura Bone Gap", to... dziura. Miejsce, w którym pieprz rośnie, a diabeł mówi dobranoc. Kiedy więc pewna dziewczyna Róża znika bez śladu, nikt nie zwraca uwagi. Albo inaczej- wszyscy wiedzą, jednak godzą się z takim stanem rzeczy. Jedynie Finn widział mężczyznę który ją porwał. Jednak nikt mu nie wierzy, nawet brat. Chłopak po prostu nie pamięta twarzy porywacza...
Kto porwał dziewczynę i czy uda się ją odnaleźć? Zachęcam do lektury.

Świetna książka, którą przeczytałem w jeden wieczór. I bohaterowie, na czele z Finnem i jego bratem i tajemnicza Róża-wszystko w tej powieści na prawdę mi się podobało. I jeszcze sympatyczny wątek polski z pierogami i Krakowem. Jednym słowem warto. A magia tej książki, to przede wszystkim sama historia.
Polecam.

Morderstwa w Somerset Anthony Horowitz


/REBIS/

Anthony Horowitz to uznany pisarz twórca nowych przygód Sherlocka Holmesa, Jamesa Bonda, oraz scenariuszy do tak znanych seriali jak na przykład "Morderstwa w Midsomer", czy "Poirot".

"Morderstwa w Somerset" to jego kolejna powieść. Poznajemy w niej pewną redaktorkę z maleńkiego wydawnictwa, która dostaje do korekty książkę pewnego słynnego pisarza kryminałów. Poznajemy całą powieść, którą ona redaguje. Dosłownie możemy się zapoznać z całością tego kryminału. A raczej prawie z całością. Kiedy już wciągniemy się w całą opowieść, okazuje się że brakuje najważniejszych rozdziałów które wyjaśniają kto zabił i dlaczego. 
Redaktorka rozpoczyna własne śledztwo mające wyjaśnić, gdzie podziały się brakujące rozdziały. Sprawę komplikuje fakt, że autor opowieści popełnił samobójstwo. Nie wierząc w tą wersję zaczyna szukać poszlak, które mogłyby wskazać mordercę. Ale czy będzie chciała poznać prawdę?

Bardzo mi się to wszystko podobało. I kryminalna opowieść o Atticusie i jego śledztwie i zmagania redaktorki, która nie ustaje w dążeniu do prawdy. Książka w książce, która prowadzi nas w kolejną niewyjaśnioną sprawę. Autor świetnie połączył obie te sprawy. Senne angielskie miasteczka, to najlepsze miejsce na popełnienie jakiejś zbrodni. Wiedzieli o tym już Holmes, czy Poirot. Tutaj nie jest inaczej. Tajemnice ukrywane od lat, wychodzą na jaw, zmieniając życie nie jednej osoby. Zazdrość, miłość i w końcu zbrodnia.
Polecam.

niedziela, 29 października 2017

Nadejście Trzeciej Rzeszy. Richard J. Evans


/NAPOLEON V/

Powstanie III Rzeszy-czyli przyczyny i skutki, zostały już tak dogłębnie przeanalizowane, że praktycznie można by nic nowego nie tworzyć, bo wydaje się, że na ten temat powiedziano już wszystko.
Richard J. Evans jest jednym z czołowych historyków zajmujących się nowoczesną historią Niemiec. Urodził się w Londynie w 1947 roku. Od 1989 do 1998 r. był profesorem historii w Birkbeck College, University of London. Od 1998 r. był profesorem historii nowoczesnej na Cambridge University. W 1994 r. został wyróżniony Hamburskim Medalem Sztuki i Nauki za kulturalne zasługi wobec miasta, a w roku 2000 był głównym biegłym w procesie o zniesławienie Davida Irvinga. Wśród jego książek znajdują się The Feminist Movement in Germany, 1894-1933; Death in Hamburg (laureatka Wolfson Literary Award for History), In Hitler’s Shadow Rituals of Retribution (laureatka Fraenkel Prize in Contemporary History), In Defence of History (książka przetłumaczona do tej pory na osiem języków), Telling Lies About Adolf Hitler oraz Nadejście Trzeciej Rzeszy (nominowana do Los Angeles Times Book Prize).
I właśnie "Nadejście Trzeciej Rzeszy" rzuciło nowe światło na ten temat.

Poczynając od Żelaznego Kanclerza, to znaczy Bismarcka, autor snuje opowieść o tym, co sprawiło że taki twór jak Rzesza w ogóle zaistniał. Duży wpływ na to miało niezadowolenie Niemców po I wojnie światowej, którzy uważali że postanowienia traktatu pokojowego, są ze wszech miar niesprawiedliwe. 
Ale to tylko jeden temat przewijający się w pierwszym tomie.
Możemy się dowiedzieć także, kto ukuł pseudośredniowieczne zawołanie "heil!"oraz"fuhrer". Oraz kiedy zaczęły się tworzyć tak naprawdę pierwsze ruchy antysemickie. I o wiele więcej. Zachęcam do lektury.

Pierwszy tom trylogii jest niezwykle ciekawą zapowiedzią kolejnych części. Dogłębna analiza problemu, próba odpowiedzi na pytania, które zadają sobie historycy i naukowcy  zgłębiający temat. Dla osób który interesują się tematem, a także poszerzają swoją wiedzę lektura obowiązkowa, to na pewno. Ja przeczytałem z zainteresowaniem i sięgnę niewątpliwie po kolejne tomy.

niedziela, 22 października 2017

Budka Suflera – Memu miastu na do widzenia. Muzyka – miasto – ludzie Jarosław Sawic


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Budka Suflera, założona w 1974 roku, a działająca nieprzerwanie do roku 2014. Wielokrotnie zmieniany skład, jednak to co najlepsze zawsze zostawało w Budce. Wokale i teksty Romualda Lipki. Jeden z największych sukcesów to płyta "Nic nie boli tak jak życie", która sprzedała się w ponad milionowym nakładzie. A piosenki, nie tylko z tej płyty zna cała Polska. "Jolka, Jolka pamiętasz", "Błękitna Arka", czy "w cieniu wielkiej góry". To z tym zespołem swoją karierę zaczynała Urszula.

Książka"Budka Suflera. Memu miastu na do widzenia. Muzyka, miasto ludzie", to pierwsza biografia tego zespołu, a na pewno tak obszerna. Od zamierzchłych czasów roku 1969, po najnowsze dokonania. Zmiany w zespole, różni wokaliści, składy, koncerty praktycznie na całym świecie i o wiele więcej. Znajdziemy tu także mnóstwo anegdot o bandzie, jak na przykład ta, o tym, jak doszło do odkrycia zespołu. Oczywiście biografia nie może się obejść bez zdjęć. A tych jest tu mnóstwo.

Podsumowując, całkiem udana historia, jednego z moich ukochanych zespołów. Dzień bez Budki Suflera, jest dniem straconym. I tego się trzymam. Czego i wam życzę. Polecam.

Grace i Grace Margaret Atwood


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Margaret Atwood, to znana i ceniona pisarka, której największym osiągnięciem jest powieść "Opowieść podręcznej", nie tak dawno zaadaptowana na potrzeby serialu telewizyjnego. Kolejna powieść i kolejny serial na podstawie, mający swoją premierę na Netfliksie.

"Grace i Grace", to opowieść o pewnej kobiecie, która odsiaduje dożywotni wyrok, za zabójstwo swojego pracodawcy i jego gospodyni. Mimo, dożywotniego wyroku, kobieta ma szansę wyjścia na wolność. Grace twierdzi, że niczego nie pamięta ze zdarzeń, które doprowadziły do skazania jej. Ale może to tylko wymówka? Czy kobieta jest winna, czy też jest ofiarą systemu? Przekonajcie się sami.

Całkiem dobra powieść, jednak autorka po raz kolejny przedstawia kobiety jako nieszczęsne ofiary knowań rodu męskiego. Robi się to powoli nużące, przynajmniej dla mnie. Jeśli pominiemy ten aspekt dzieła, mamy całkiem interesującą biografię kobiety, która twierdzi, że jest niewinna. Również przedstawienie połowy XIX wieku wyszło całkiem interesująca. Pisarka wybija się na pewno ponad przeciętność, jeśli porównamy jej dokonania z innymi kobiecymi twórczyniami, dlatego warto się zaznajomić z jej twórczością.

Dziesięć tysięcy żyć Michael Poore


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Reinkarnacja jako temat powieści, został już-można by rzec całkowicie wyeksploatowany. Nie tylko w literaturze, ale i w filmach, że o serialach nie wspomnę. Tym bardziej byłem ciekaw jak kolejny pisarz wplótł swoją wizję tego tematu do swojej powieści.

Żyjemy, umieramy i tak bez końca. Milo ma już za sobą prawie dziesięć tysięcy żyć. Jeszcze pięć żywotów i dostanie szansę wywyższenia swojej duszy ponad inne. Jeśli mu się nie uda, czeka go całkowita anihilacja. Milo pragnie jednak końca. Tym bardziej, że Suzie, jak ją nazywa, jest jego kochanką, a przy okazji jest Śmiercią, taką z kosą i w kapturze, tyle że bez tych atrybutów. Ale czy jego plany uda się zrealizować? Przekonajcie się sami.

Dawno nie czytałem takich głupot, jednak mimo tego, nie sposób się oderwać od tej powieści. Mamy tu historie żyć które przyszło przeżyć Milo. Między innymi w starożytności, czy jako surfer. Albo takie na statku kosmicznym. Dowiadujemy się dużo o rodzajach zgonów jakich doświadczył bohater. Jedne były znaczące, drugie spowodowane przez wypadki, a jeszcze inne w wyniku starości. Jednocześnie mamy świadomość tego, że Milo dąży do zakończenia "cyklu".
A już perełką całej tej opowieści, jest rekin, który pamięta, że w poprzednim wcieleniu był Królową Truskawek. 
Tak że polecam, ale nie wierzcie słowom z okładki, tych o Gaimanie i Pratchecie, bo to nieprawda.

Belgariada David Eddgins


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

David Eddgins, najbardziej znany jest ze swojego cyklu Belgariada. Zanim stworzył to dzieło, jego popularność nie była zbyt wielka, był rozpoznawalny raczej w swoim kraju tylko. Dopiero ten cykl sprawił, że jego twórczość zaczęła się cieszyć popularnością praktycznie na całym świecie.

A"Belgariada", to pięciotomowy cykl, wydany właśnie u nas w jednym tomie, ze genialną okładką i w twardej oprawie. A o czym opowiada ta seria fantasy?
Młody chłopak żyje sobie spokojnie na pewnej farmie. Otoczony przez przyjaciół, pod opieką kobiety, którą uważa za swoją krewną, praktycznie nie ma żadnych zmartwień. Wyczekuje tylko na wizyty pewnego starca, którego nazywa Pan Wilk. Pan Wilk, kiedy przybywa raczy wszystkich opowieściami, kiedy to po świecie chodzili bogowie, a życie było prostsze. I tak mijają kolejne lata. Po kolejnej wizycie starca, chłopak dowiaduje się że wraz ze swoją ciotką i Panem Wilkiem wyrusza w podróż, podczas której muszą odnaleźć pewien niezwykle ważny artefakt. Jeśli nie zdążą go odzyskać, stanie się to co stać się musi. Co to za przedmiot i kim się okażą Pan Wilk i ciotka Pol? Przekonajcie się sami.

Mój ukochany cykl z dzieciństwa, który przeczytałem znowu z wielką przyjemnością. I jak niektórzy piszą przewidywalny. A co nie jest? Z łatwością wymienię co najmniej kilkanaście tytułów, którymi tłumy się zachwycają, a już po rozdziale można się domyślić jak się to skończy.
Motyw podróży po jakiś niezwykle ważny przedmiot, jest oczywiście mocno wyeksploatowany, jednak jest to tutaj tak sympatycznie ukazane, że nie zwracałem na to uwagi. I bohaterowie i ich perypetie zapadają w pamięci.

Autor stworzył także ciekawy świat zaludniony przez różne rasy,jedne przyjazne, inne ekstremalnie wrogie. Każda ma swoją religię, kulturę i sposób bycia. A bogowie, w swoich poczynaniach czasami zwracają uwagę na maluczkich i zstępują z niebios. Być może jestem dzieckiem-dla mnie "Belgariada" nie straciła nic ze swojego uroku.
Polecam nieustająco.

piątek, 20 października 2017

Improwizator Hans Christian Andersen


/MG/

Wszyscy zaczytywali się w baśniach Andersena, nie wiedząc pewnie nawet, że pisarz ten całkiem udanie umiał również dorosłych przekonać do swoich dzieł, tworząc powieści właśnie dla nich. Zbiorcze wydanie jego "Dzienników...", czy właśnie "Improwizator", to tylko niektóre próby wkroczenia do świata dorosłości.
Być może "Mała syrenka" nie kończy się zbyt sielankowo, jednak jest traktowana jako typowa opowieść dla dzieci.

"Improwizator", to taka baśń dla dorosłych. Antonio, w wyniku tragicznych zbiegów okoliczności, musi praktycznie radzić sobie sam. Pod opieką pewnej rodziny doskonali swój niezwykły talent- tworzy poezję na każdy temat, a jednocześnie ma piękny głos, który zachwyca wielu. Chcąc zadowolić swoich protektorów, usilnie stara się pogłębiać swoją wiedzę i stara się zostać właśnie improwizatorem. Oczywiście, baśń bez uczucia nie może się obyć, więc także tutaj nasz bohater przeżyje niejedno zauroczenie. Tyle fabuła.

Autorowi całkiem zgrabnie wyszło połączenie typowej opowieści o samotnej sierocie z opowieścią o sztuce. Razem z bohaterem poznajemy co ważniejsze miejsca Rzymu, czy Wenecji. Obcujemy ze sztuka, czytamy klasycznych autorów, oraz kontemplujemy wybitne dzieła znanych malarzy oraz rzeźbiarzy. To takie przewodnik po największych dziełach jakie stworzyła ludzkość, połączona ze zgrabną historią talentu, który chciał być wielki. Zachęcam do lektury.

Wspomnienia z martwego domu Fiodor Dostojewski



/MG/

Fiodor Dostojewski to jeden z najwybitniejszych pisarzy rosyjskich, to nie ulega wątpliwości. Zresztą jego dzieła są znane i cenione na całym świecie. Bo kto nie zna "Zbrodnia i kara", "Idiota", czy "Bracia Karamazow". Nakładem Wydawnictwa MG, ukazała się właśnie kolejna jego powieść "Wspomnienia z martwego domu". Jak doszło do napisania tej książki?

W 1849 roku Dostojewski, za przynależność do pewnej organizacji i za "poglądy wywrotowe" został skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Cudem uniknął kary, kiedy to car w ostatniej chwili zmienił mu karę śmierci na katorgę, połączoną z ciężkimi robotami. Miało to trwać 4 lata. Pisarz swoje wspomnienia z tamtego okresu zawarł właśnie we wspomnianej przeze mnie opowieści.

Jednak nie on jest jej bohaterem. Jej bohaterem jest pewien szlachcic, który za zabójstwo żony dostaje 10 lat ciężkich robót. W czasie odsiadywania swojego wyroku poznaje ludzi do cna złych, którzy niewątpliwie zasłużyli na swoje położenie. Są tam także niewinni i dobrze, którzy tragicznym zbiegiem okoliczności znaleźli się w takim miejscu. Nasz bohater nawiązuje przyjaźnie, zdobywa nowych wrogów i doświadczenia, których nikomu by nie życzył. Jednocześnie zmienia się jego podejście do życia, do świata. Tyle fabuła.

Słowem podsumowania to dzieło to przede wszystkim analiza działań człowieka i zmian jakie w nim zachodzą, kiedy musi się zmierzyć z rzeczywistością, która daleka jest od ideału. To także odpowiedź na pytanie, czy w ekstremalnie trudnych warunkach, człowiek się zmienia nieodwracalnie, czy potrafi zachować swoją indywidualność i przekonania?
Zachęcam do lektury.

środa, 18 października 2017

Śpiące królewny Stephen King Owen King


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

W zasadzie mógłbym przyjąć do wiadomości, że jakaś powieść, czy zbiór opowiadań, może nie przypaść komuś do gustu, bo na przykład tego pisarza nie znosi, a z kolei opowiadania, mimo że jest ich dajmy na to trzydzieści są praktycznie o tym samym. Mogę zrozumieć takie nastawienie do rzeczonego problemu, jednak nie umiem zrozumieć kogoś kto ocenia książkę zanim jeszcze się ukazała. To jest dla mnie niezrozumiałe i raczej nigdy tego nie pojmę. Taka sytuacja miała miejsce przy powieści, którą-zarwawszy noc właśnie skończyłem. 
Chodzi tu oczywiście o „Śpiące królewny” Stephena Kinga i jego syna Owena. Z jednym z synów napisał już pewien drobiazg, że wspomnę tutaj o „W wysokiej trawie”.  Jednak jeśli chodzi o potomstwo Króla, bardziej znany jest oczywiście drugi z synów Kinga, czyli Joe Hill. Jednak nie o tym tutaj dywaguję.

A wszystko zaczyna się od pewnej epidemii, w wyniku której, kobiety na całym świecie zapadają w podobny do śpiączki sen, a ich ciała spowija podobny do kokona twór. Próby obudzenia którejś kobiety powoduje u takiej niesłychaną agresję i rządzę mordu. Mężczyźni - pozostawieni praktycznie sami sobie, stają się sami agresywni i praktycznie cofają się w rozwoju, a co za tym idzie cywilizacja praktycznie przestaje istnieć. Co ciekawe, jedyną przedstawicielką słabej płci, która zdaje się być odporna na działanie zarazy, jest Evie. Kobieta ta ma swoje własne plany, można by powiedzieć wobec całego świata. I na koniec, co w tym wszystkim robią ćmy? Przekonajcie się sami.

Na pierwszy rzut oka, a nawet na kolejny, fabuła tej powieści wydaje się być, jakkolwiek to zabrzmi nieco dziwna nawet jak na Kinga. Sam opis tego, czego możemy się spodziewać na kartach  tejże, wywołuje jakiś rodzaj zażenowania, przynajmniej u mnie tak było. A jeszcze, jak ktoś wspomniał jest to powieść napisana w duecie z innym pisarzem, a to zawsze wiąże się z ryzykiem przedobrzenia. Jednak ja nie mam takich obiekcji. Duety pisarskie Kinga, takie jak przy okazji opowieści „Talizman” całkiem mi się podobały. Syn z ojcem, całkiem udanie sięgnęli po klasyczną zdawałoby się historię o śnie i ubrali ją w interesującą całość.
Porwani zostajemy od pierwszej strony i nawet się nie obejrzymy, a musimy zamknąć tomiszcze.
Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam tą pozycję ku uwadze. Król jest tylko jeden i czekamy już na kolejne, tak wciągające dzieła.

W zasadzie tak Jacek Fedorowicz


/WIELKA LITERA/

Jacek Fedorowicz to człowiek orkiestra można by powiedzieć. Aktor, pisarz, felietonista, prowadzący audycję w radiu i w telewizji. Bazując na jego cyklicznych audycjach radiowych, w latach siedemdziesiątych ukazała się jego książka „W zasadzie tak”. Według informacji na okładce, to cud, że została wydana w niezmienionej formie.

A zawarte tu są pozornie poważne porady, dla każdego, kto w tamtych czasach miał do czynienia z pewnymi sytuacjami, czy  chciał uzyskać fachową poradę.
Autor radzi jak się zachować w sytuacjach, które mogą wymagać naszego zaangażowania.

Możemy się dowiedzieć co następuje:
-dlaczego należy unikać dopiero co wybudowanych hoteli i dlaczego lepiej meldować się w hotelu, który już ma przynajmniej parę lat
-dlaczego należy unikać meldunku na niższych piętrach
-jak zamawiać posiłki w restauracji
-jak rozmawiać z taksówkarzem
-jak najszybciej naprawić auto, jeśli je mamy
-jak poruszać się po drodze
-czy należy brać autostopowiczów
i o wiele więcej.

Autor śmiertelnie poważnie, niesamowicie zabawnie objaśnia, radzi i przestrzega przed pewnymi zachowaniami. Robi to znakomicie i zabawa jest naprawdę murowana.
Dodatkowo całość ilustrowana jest zabawnymi rysunkami, które wykonał sam Fedorowicz.
Polecam wszystkim, którzy pamiętają te-nie tak znowu odległe czasy, ale i tym którzy szukają lekkiej i przyjemnej lektury, która jest także zabawnie poważna.

wtorek, 17 października 2017

Imperium Achai. Virion. Wyrocznia, tom 1 Andrzej Ziemiański



/FABRYKA SŁÓW/


„Achaja” okazała się jedną z tych książek, o których trudno zapomnieć. Powieść tą czytałem całkiem dawno temu, a całkiem dobrze pamiętam o co chodziło w całej tej intrydze. A jak powtarzam do znudzenia, coraz mniej powstaje takich dzieł, które zostawiają jakiś ślad w naszej pamięci.
Pozostając więc w temacie, nie mogłem więc przegapić opowieści, której akcja dzieje się w tym samym wszechświecie.

„Wyrocznia”, opowiada historię pewnego młodego chłopaka, obdarzonego słuchem absolutnym. Jednak nie jest to przewodnia historia. Być może niesłusznie oskarżony o morderstwo, zostaje skazany, a za sprawą intrygi pewnej wysoko postawionej kobiety, udaje mu się uciec. Wszystko to przez rzekomy skarb, którego być może Virion wie gdzie szukać. Czy skarb rzeczywiście istnieje? Czy oskarżenia o zbrodnie są prawdziwe i czy wreszcie chłopak pokaże na co go stać? Tego dowiecie się z książki.

Pozostając w temacie, całkiem to udany powrót i czuć tutaj niepowtarzalny klimat tych wczesnych tomów, które opowiadały historię przyszłej cesarzowej. Poza tym mamy tu mnóstwo świetnych scen walki, dużo intryg, zemstę, wyrazistych bohaterów…
Dodatkowo autor bardzo ciekawie przedstawił świat w którym dzieje się akcja tej powieści. Umie także wciągnąć czytelnika w swój świat, co nie zawsze pisarzom wychodzi, a to naprawdę duży plus. Pozostaje mi polecić.

Co do autora.
Andrzej Ziemiański jest autorem takich książek, jak wznowiona niedawno „Toy Wars”, „Zapach szkła”, czy-nie zapominajmy, cyklu o Achai.

poniedziałek, 16 października 2017

Minecraft. Rocznik 2018 Milton Stephanie


/EGMONT POLSKA/

Nigdy nie mogłem pojąć co takiego niezwykłego jest w grze w której pikseloza to stan wrodzony a gracze pozornie chodzą bez celu i rozbijają co raz nowe klocki. Gra swoją popularnością przerosła zapewne oczekiwania twórców i doczekała się już paru wydań. Stworzono także całą otoczkę do tej gry. Czyli poradniki, zagadki, ciekawostki, powstają nawet powieści dziejące się w tym universum.

w :Minecraft Rocznik 2018" przedstawiono nowe dodatki do gry, a także przedstawiono jak zbudować jakieś interesujące budowle.
I tak można się dowiedzieć jak stworzyć
-park wodny
-Rollercoaster
-przetrwanie w Leśnym Dworze
-podbój i przetrwanie w Twierdzy
-jak zbudować warsztat św. Mikołaja
W książce możemy znaleźć także wywiad z Maxem Brooksem, który zasłynął książką "World War Z". Teraz także jako twórca powieści dziejącej się w świecie Minecrafta.

Podsumowując doskonała rozrywka dla wielbicieli gry. Także dla tych, którzy dopiero zamierzają przystąpić do rozgrywki, a szukają nowych trików, czy porad.

Oskar i Fabrycy. Tom 1. Straszne smoczysko Mieczysław Fijał


/EGMONT POLSKA/

Kolejny komiks nagrodzony w konkursie imienia Janusza Christy. W paru edycjach wyłowiono twórców, których dzieła zdobyły uznanie jurorów i zyskały szanse aby przedstawić się szerszemu gronu odbiorców.

Ten komiks opowiada historię dwóch współczesnych nam chłopców, którzy za sprawą działań pewnego czarownika przenoszą się w odległe czasu. Dostają za zadanie zgładzenia wielkiego smoka, który panoszy się po okolicy. Początkowo sceptyczni przyjaciele, dążą jednak do tego aby wykonać swoją misję jak najlepiej potrafią. Zachęcam do lektury.

Całkiem sympatyczna opowieść. Bajecznie kolorowa i świetnie zilustrowana. Autor przedstawił typową opowieść o zderzeniu dwóch światów, w całkiem wesoły sposób. Dzieci zapewne wczują się w przygody tej dwójki i zapewne będą chciały sięgnąć po kolejny tom z serii. Polecam.

To Stephen King


Krwiożerczy klaun z...Kosmosu?

Stephen King,  pisarz którego  nikomu nie trzeba przedstawiać. Czy się lubi jego twórczość, czy nie bardzo, trudno przejść obojętnie obok jego powieści. Ja je lubię i zawsze czekam na kolejne jego dzieło. Książkę „To” przeczytałem jakiś czas temu, kiedy jako nowość ukazała się na naszym rynku na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Od tego czasu powieść ta doczekała się dwóch adaptacji, z czego najnowsza pochodzi z tego roku. Jednak nie byłbym sobą gdybym przepadał za wersją najnowszą. Przeciwnie-uważam że wersja z 1990 roku jest bardziej interesująca.
Ale to wyłącznie moje odczucie. A o cóż chodzi w tym horrorze?

Małe miasteczko Derry, gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Tutaj wszystko płynie swoim utartym rytmem, niespiesznie i powoli. Mieszkańcy znają praktycznie wszyscy wszystkich i każdy obcy od razu jest zauważany. Ale czy na pewno?
Spójrzcie na Georga. Jego brat, złożony chorobą robi mu niezatapialną łódkę, a chłopiec w swojej żółtej pelerynce i czerwonych gumowcach wybiega na dwór aby w strugach deszczu sprawdzić jak też jego łódź będzie się sprawować. Zwabiony przez klauna, który przedstawia się jako Pennywise, George zostaje prawie rozerwany na strzępy. Od tego czasu miasteczko wstrząsa seria niewytłumaczalnych zbrodni na najmłodszych członkach społeczności. Panika gości w sercach, a dzieci są pouczane aby nie zadawały się z nieznajomymi.
Billy, wraz z grupką przyjaciół odkrywa pewien sekret klauna, który może pomóc w jego pokonaniu.,, Problem w tym, że zdaje się że tylko dzieci mają wgląd w poczynania potwora. Jednak stwora udaje się pokonać. Po 27 latach koszmar powraca, a dorośli już przyjaciele stają znowu w szranki z koszmarem. Czy i tym razem uda się go pokonać, i czy wszyscy wyjdą z tej potyczki cało? Przekonajcie się sami.

Świetny kawał powieści, która-mimo sporej objętości, naprawdę czyta się jednym tchem. Zmagania ze złem, pierwsze poważne problemy, pierwsze miłości, odwaga i poświęcenie. Całość stanowi odpowiedź na odwieczne pytanie, czym jest zło i czy da się z nim walczyć? Zwłaszcza gdy okaże się, że przybyło ono całkiem z daleka? Polecam nieustająco.



wtorek, 10 października 2017

Ostatni autobus i inne opowiadania Truman Capote


/REBIS/

Truman Capote, to amerykański pisarz i dramaturg-jeden z najsłynniejszych twórców, jakim przyszło tworzyć, nie tylko w Ameryce. Uznanie i zasłużone zachwyty spłynęły na niego za sprawą dwóch powieści, które do dzisiaj stanowią lekturę obowiązkową dla miłośników jego talentu. Są to "Inne głosy, inne ściany", oraz "Harfa traw". W powieściach tych pisarz zawarł wątki autobiograficzne, jeśli wierzyć znawcom jego dzieł. Ale to nie jedyne sławne jego publikację. Najsłynniejsze opowiadanie to oczywiście"Śniadanie u Tiffany’ego" z 1958 roku, które szybko stało się filmem, zyskując dodatkowe uwielbienie.

"Ostatni autobus" to zbiór opowiadań, w których twórca stara się pokazać świat swoimi oczami. Mamy tutaj zbrodnię z namiętności, zwyczajne amerykańskie życie, czy szaloną przygodę. W niektórych krótkich formach słychać echo jego kolejnego słynnego arcydzieła"Z zimną krwią". Zachęcam do lektury.

Podsumowując, dla kogoś kto jeszcze nie zna twórczości tego dramaturga, ten zbiór opowiadań może być doskonałym rozpoczęciem naszej przygody z tym pisarzem. Autor ten doskonale opisuje życie i dylematy zwykłego człowieka, a nie każdemu wychodzi to równie dobrze, jak jemu. Pozostaje mi polecić.

Pani Śmierci Terry Goodkind



/REBIS/

Richard i Kahlan, to bohaterowie świetnego cyklu fantasy, jakim jest "Miecz prawdy". Powstało kilkanaście tomów, a autor sprawił sporą niespodziankę swoim fanom tworząc tak bogate uniwersum, pełne magii, potworów, ciekawych postaci i porywających historii. Bazując więc na tej opowieści autor stworzył zupełnie nowy cykl, bohaterką robiąc osobę, któa bardzo namieszała w życiu Richarda, ale nie tylko.

"Kroniki Nicci. Tom 1. Pani Śmierci" to podróż w głąb magicznego świata, w której możemy poznać byłą przyboczną Jaganga, który słynął jako zły imperator. Pani Śmierci, bo tak była nazywana Nicci postanawia jednak zmienić front działania i wybiera Richarda Rahla. Od tej pory postanawia służyć mu i Kahlan. Pełniąc funkcję emisariuszki musi udać się w podróż wraz z Nathanem, który jest prorokiem, ale utracił swój dar. Ciągle jednak pragnie go odzyskać. Czy uda mu się to dzięki księdze życia podarowanej podróżnikom przez wiedźmę? Jedno jest pewne, księga ta wplącze ich w magiczny pojedynek i sprowadzi na nich wiele zagrożeń. Ryzykowne starcia i niebezpieczeństwa z magią w tle to nie wszystko, co ukazują "Kroniki Nicci". Tyle można dowiedzieć się z okładki.

Autora miejscami poniosła wyobraźnia, chociaż dziwnie to brzmi, w końcu to fantasy. Jednak przedstawienie niektórych postaci, a zwłaszcza ich zachowania woła o pomstę do nieba. Feministki zapewne będą piały z zachwytu nad tak przedstawionym rodem męskim, ale to nie znaczy że wszyscy się zachwycą...
Co do świata przedstawionego w tej powieści, magii oraz różnych fantastycznych wydarzeń, nie mam tu nic do zarzucenia. Wystarczy przeczytać, aby samemu się przekonać.

Ciemny las Cixin Liu


/REBIS/

Cixin Liu zdobył za swoją książkę nagrodę Hugo. Było to o tyle znaczące, że pisarz ten był pierwszym obcokrajowcem który dostał to wyróżnienie. Po sukcesie pierwszego tomu, przyszła pora na kolejne zmagania ludzkości z nieznanym i oczekiwanym wrogiem, można by rzec.


Mieszkańcy Ziemi nie mogą otrząsnąć się z szoku po odkryciu, że za czterysta lat czeka ich inwazja kosmitów. Ruch na rzecz Ziemskiej Trisolaris został pokonany, ale obcy dzięki sofonom mają dostęp do wszystkich gromadzonych przez ludzi informacji. Tylko to, co się dzieje w ludzkich umysłach, pozostaje przed nimi ukryte. Staje się to bodźcem dla stworzenia programu Wpatrujących się w Ścianę, opracowania tajnych strategii, niemożliwych do rozszyfrowania zarówno dla Trisolarian, jak i dla Ziemian. Tyle możemy się dowiedzieć z okładki o fabule.

Słowem podsumowania, daleki jestem od zachwytu nad tą powieścią. W gruncie rzeczy to całkiem nudne dzieło, które stało się fenomenem. Jedynie opisanie życia w Chinach, w wiadomym reżimie zasługuje na uwagę. Cała ta otoczka fantastyczna jest nijaka i do niczego. Bardzo mnie to dzieło wynudziło i raczej nie sięgnę po część kolejną. Szkoda oczu, jak to ktoś ładnie ujął. Jednak nie zamierzam bronić czytania tej powieści. Przeciwnie, każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie o tym dziele i o zamyśle autora.

Między nami. Wiersze zebrane Jacek Kaczmarski




/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Jacek Kaczmarski (1957–2004) – poeta, prozaik, kompozytor, piosenkarz, twórca tekstów piosenek. Absolwent Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zadebiutował w 1976 roku, a rok później zdobył nagrodę na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie za utwór „Obława”. W roku 1979 rozpoczął współpracę z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim. W momencie wprowadzenia stanu wojennego przebywał we Francji. W latach 80. dał setki koncertów na całym świecie. Wrócił do Polski w 1990 roku. Został pochowany w Alei Zasłużonych na Warszawskich Powązkach. Odznaczony Krzyżami Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Nazywany bardem Solidarności, w swoich wierszach piętnował przede wszystkim zakłamanie ówczesnej władzy, komentował szarą rzeczywistość zwykłych szarych ludzi, ale nie tylko, Powiedzieć, że Kaczmarski był tylko piosenkarzem, to jakby nic nie mówić. Był wielkim poetą, którego utwory do dzisiaj mają nam wiele do przekazania, a przecież od jego śmierci minęło zaledwie 13 lat. Jego słowa wywołują niepokój, zadumę, zachwycają złożonością. To trzeba znać, nie można powiedzieć, że się nie słyszało o Jacku Kaczmarskim.

I mimo że nie przepadam za jego "śpiewaniem" doceniam jego genialne teksty, może nawet bardziej od tych, którzy kojarzą go tylko z tego nieszczęsnego śpiewania. Słowacki wielkim poetą był, to nie podlega dyskusji, a co powiedzieć o Kaczmarskim? Otóż to. Polecam. Wyjątkowy zbiór, wydany z okazji 60 urodzin artysty.

1000 słów Jerzy Bralczyk



/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Jerzy Bralczyk należy do największych autorytetów, jeśli chodzi o to co mówimy i czy robimy to dobrze. Można by rzec tak w skrócie. Na jego audycjach, książkach wychowują się kolejne osoby, że nie powiem pokolenia. Zna się na tym co robi, umie to przekazać, a dla nas ignorantów, to najlepsza okazja aby dowiedzieć się, czy słowa jakich używamy mają jakikolwiek sens, w sensie czy używamy ich dobrze.

"1000 słów", to kolejna publikacja profesora, w której snuje on swoje opowieści o zdawałoby się błahych sprawach. Książkę podzielono na kilka działów i niektóre z nich wyglądają niezwykle tajemniczo. Choćby słowa obiecujące. Historie o ludziach, a słowami najlepiej opowiedzieć jakąś historię, ot co.

Podsumowując, jako że Pan profesor niezwykle zajmująco przedstawia swoje wykłady, ta pozycja powinna znaleźć uznanie u wszystkich. Tych którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze słowem, ale i tych którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej drążąc jakiś temat. Pozycja obowiązkowa-rzecz jasna.

Świat kupek Terry Pratchett


/PRÓSZYŃSKI I S-KA/

Panna Felicity Beedle to autorka zabawnych acz pouczających czytanek dla młodzieży płci obojga. Jej niezrównane teksty zna każde dziecko, które potrafi i lubi czytać, albo ma przynajmniej nianię, która może zaznajomić z treścią czytając swojemu podopiecznemu do poduszki.  Lista dzieł panny Beedle jest długa, że wymienić tylko takie jak „Melvin i czyrak giganta”, czy nie mniej pouczająca „Daphne i dłubacze w nosie”, albo nie mniej znana”Siuś-ludzie”.

Za sprawą Terry’ego Pratchetta mamy możliwość zaznajomić się z kolejnym utworem tejże pisarki.
„Świat kupek” przedstawia historię pewnego zaradnego chłopca Geoffreya, który pewnego dnia trafia pod opiekę swojej babki, mieszkającej w samym Ankh-Morpork. Chłopiec jest ciekaw świata, a jego marzeniem jest założenie muzeum, w którym każdy mógłby podziwiać jego zbiory, a konkretnie kupki każdego żywego stworzenia. Poczynając od gołębi, przez pieska Lejka, na gargulcach kończąc. Chłopiec swoją pasję rozwija z taką pasją, że babka zaznajamia go z samym Harrym Królem, że użyję tego słowa króla kloaki. Fascynujący świat ekskrementów wciąga chłopca bardzo, a życzliwa pomoc osób zajmujących się tym pachnącym inaczej interesem, znacząco pomaga mu w powiększeniu jego kolekcji.

Słowem podsumowania, dawno się tak nie bawiłem czytając, z pozoru dziecinną książeczkę. Geoffrey i jego nietypowe zainteresowania sprawiły mi wielką radość. Duża tu zasługa znakomitego tłumaczenia, że o autorze nie wspomnę. Cudownie staroświecka, jak to ujęto na okładce, wywołuje jedynie uśmiech, a nawet gromki śmiech. I jeśli chcecie wiedzieć jak się gra w „misie-kupisie” koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

sobota, 7 października 2017

Pikapidula. Wszyscy na pokład! Agnieszka Surma



/EGMONT POLSKA/

Konkurs imienia Janusza Ch, dla młodych twórców komiksowych miał już kilka edycji i każda wyłoniła kilku genialnych rysowników, mających do opowiedzenia niebanalne historie. Tym większa radość oglądać takie opowieści, przy czym tekst jest nie mniej ważny.

Jednym z wyróżnionych komiksów jest”Pikapidula. Wszyscy na pokład”.
Opowiada on o szalonych przygodach pewnej dziewczynki, który uwielbia wprost piratów i wszystko co z nimi związane i stara się wiedzieć, a nawet zachowywać jak groźny korsarz. W tych zmaganiach dzielnie wspierają ją rodzice, dla których pasja córki jest tylko dowodem na niezwykłą wyobraźnię dziecka i starają się bawić wraz z nią.

Podsumowując tą krótką opinię. Wspaniała zabawa zapewniona. Bajecznie kolorowe plansze, zabawne przygody, zapewne skłonią każde dziecko do sięgnięcia po ten egzemplarz. Autorka informuje, że przy tworzeniu większości historii duży udział miała jej córka.
Polecam.

Oto Tosia. W poszukiwaniu Pietrostwora Marta Falkowska


/EGMONT POLSKA/

Konkurs imienia Janusza Christy ma za zadanie wyłonienie twórców którzy swoimi dziełami wybijają się ponad przeciętność. Były już trzy edycje konkursu i każdy ukazał jak świetnych rysowników, opowiadaczy historyjek mamy. Oby tak dalej.

„Oto Tosia. W Poszukiwaniu Pietrostwora” opowiada historię dziewczynki, która bardzo lubi tworzyć różnego rodzaju wynalazki. Pewnego dnia, wraz ze swoim kotem Preclem rusza na wyprawę, mającą wyjaśnić tajemnicę dziwnych śladów przed ich domem. Z obietnicą złożoną mamie, że wróci na 16, dziewczyna rusza na wyprawę. Spotyka różne dziwne stwory, a Pietrostwór okaże się całkiem sympatyczny, w dodatku nosi swojskie imię Marian. Pomoże także dziewczynce i kotu wrócić na czas do domu.

Zabawna opowieść, która na pewno spodoba się większości dzieci. Rezolutna dziewczynka i kot, który upomina ją na każdym kroku, to coś z czym warto się zaznajomić. Dodatkowo całość całkiem przyjemnie zilustrowano. Tym bardziej polecam.

Malutki lisek i wielki dzik. Świt. Berenika Kołomycka


/EGMONT POLSKA/

Janusz Christa, to jeden z najwybitniejszych twórców komiksowych nie tylko w Polsce. Autor takich niezapomnianych serii, jak „Kajko i Kokosz”, czy „Gucek i Roch”. Egmont Polska ogłosiło parę lat temu edycje konkursu imienia tego twórcy. Zamiarem odznaczenia tych twórców, którzy swoimi dziełami wybijają się ponad przeciętność.

Jednym z laureatów drugiej edycji konkursu jest Berenika Kołomycka, autorka opowieści o Malutkim Lisku i Wielkim Dziku. W tej części komiksu dwaj przyjaciele wędrują przez mokradła. W czasie swej wędrówki, spotykają pewną jętkę, która czeka na swój wielki dzień. Zwierzęta zaprzyjaźniają się z nią. Jednak po jednym dniu jętka umiera-taka jej natura. Lisek ma wyrzuty sumienia, nie umie sobie poradzić z tą stratą. Dzik mu tłumaczy, że chociaż jętki już nie ma, nadal o niej pamiętają i żyje ona w ich sercach.

Pouczająca historia dla młodych czytelników, uzmysławiająca nam kruchość życia. Koniec to dopiero początek, należy żyć chwilą i pamiętać co piękne, zapomnieć co złe i okrutne. Nie zawsze można się pogodzić z utratą, jednak można pielęgnować te dobre chwile, które pamiętamy.
Polecam.

Maja i minizaury Kajetan Wykusz


/EGMONT POLSKA/

Janusz Christa, jako twórca wspaniałych historii zyskał miejsce w sercu nie jednego komiksomaniaka. Jego dzieła bawią kolejne pokolenia czytelników. Dla uczczenia jego osoby Wydawnictwo Egmont Polska, ogłosiło konkurs jego imienia, mający wyłonić twórców, których dzieła znacząco się wybijają ponad przeciętność.

Jednymi z laureatów jest Kajetan Wykusz i jego”Maja i minizaury”.
Maja, to jedenastoletnia dziewczynka mieszkająca z ojcem. Dziewczynka ogromnym uwielbieniem darzy dinozaury i wszystko co z nimi związane. Pewnego dnia, na jej podwórku ląduje statek kosmiczny z dinopodobnymi stworkami, które okazują się być przodkami naszych dinozaurów. Opuściły swoją planetę, ze względu na wielkie zanieczyszczenie atmosfery, szukając planety dobrej do zamieszkania. Czy Maja pomoże im odnaleźć zaginiony statek? I czy dziewczynce uda się zaprzyjaźnić z kosmitami? Przekonajcie się sami.

Kolejny świetny komiks z nagroda, która należała mu się bez wątpienia. Zabawne przygody Mai i kosmitów, na pewno zaciekawią nie jednego młodego czytelnika. Wszystko doskonale zilustrowane i bajecznie kolorowe. Polecam.

czwartek, 5 października 2017

Drobinki nieśmiertelności Jakub Ćwiek


Jak sam autor mówi”Popkultura uwielbiam i której jednocześnie się boję, to wielkie koło zamachowe ludzkości. Stworzyliśmy ją sobie […] Potem energia poszła w świat, a widząc efekty, zapragnęliśmy, by nasze życie podążało torem tych schematów i uproszczeń. O tym zawsze piszę”.

Jakub Ćwiek, bo o nim właśnie mowa, to twórca ponad dwudziestu książek, w tym tak znane jak „Ciemność płonie”, czy „Kłamca”. Jego powieści zazwyczaj zawierają jakiś element fantastyczny, jednak nie jest to jakiś szczególnie decydujący powód, że sięgam po jego dokonania. Przede wszystkim chodzi mi o samo snucie opowieści, o to czego mogę się dowiedzieć z takiego utworu.

Nie inaczej jest w książce, która jako nowość, zagościła na rynku wydawniczym we wrześniu.
Jest to zbiór opowiadań, które ukazały się pod tytułem”Drobinki nieśmiertelności". Opowieści te są nie jako efektem prac nad inną książką autora, w której mamy do czynienia z felietonami z podróży po USA. W „Drobinkach...” autor zainspirowany jakim wydarzeniem, przedmiotem, widzianą scenę stworzył zbiór ukazujący przekrój przez wszystkie stany Stanów Zjednoczonych.
Opowiadania te są różne. Niektóre smutne, inne zabawne, kolejne raczej ponure. Łączy je krótka forma i to że wszystkie mają do przekazania jakąś opowieść o ludziach i ich nie zawsze prostym życiu. To takie drobinki, które ułożyły się w całkiem interesującą całość.

Byś może się nie znam, ale całkiem to udany zbiór i nie mnie oceniać niektóre negatywne opinie na temat tego zbioru. Czymże byłaby radość z czytania, gdybyśmy wszystko odbierali tak samo? Zresztą możemy to powiedzieć o każdym aspekcie naszego życia. Ja polecam, uważam tę książkę za całkiem udaną lekturę.





środa, 4 października 2017

Punisher Max - Tom 2 Garth Ennis, Leandro Fernandez i inni...


""Punisher MAX tom 2" to zdecydowanie najlepsza rzecz jaką ma do zaoferowania seria Marvel Classic", że zacytuję pewną opinię. Nawet jeśli się z tym nie zgadzam, nie znaczy to, że przeszedłem obojętnie obok tego komiksu. Zważywszy nawet na to, że pierwszy tom odebrałem zdecydowanie jako pewną nowość. A Garth Ennis-to jeśli wierzyć wielbicielom sztuki, jaką są komiksy,  to artysta pierwszej wody. Nie od dzisiaj wiadomo, że takich twórców, których wszyscy znają, mimo pozorów, jest naprawdę nie wielu.  A Ennisa nawet ja kojarzę, a to już jest coś. A jak wypada druga część, w porównaniu z pierwszą?

Tym razem Punisher, będzie musiał zmierzyć się z pewnym gangsterem. Zbir ten, nie dość że sprofanował szczątki jego rodziny i ogłosił to wszem i wobec, to jeszcze postanawia zniszczyć także Franka. Oczywiście Castle, jako zajadły wróg wszelkiej maści rzezimieszków nie da sobie w kaszę dmuchać i rozpoczyna swoją kolejną już wojnę z podchodami. Zachęcam do lektury.

Słowem podsumowania, chciałem zaznaczyć, że mimo tego że fanem nie mogę się nazwać, cała ta opowieść wciągnęła mnie i to mocno. Brutalne sceny, trochę seksu, mnóstwo akcji, czyli jest dobrze. Jednak mam taki zarzut, jak przy części pierwszej. Frank nie zmienia w ogóle wyrazu twarzy. Jak nie przymierzając Cage w swoim najnowszym filmie. Być może twórca się wzorował przy tworzeniu kamiennego oblicza-nie wiem. Albo chciał pokazać, że Punisher nie ma żadnych odczuć towarzyszących podczas swoich eskapad. Traktuje swoje ofiary, jak śmieci, które należy ładnie posprzątać i zapomnieć o nich.

Co do samych planszy, uważam że autor wykonał kawał dobrej roboty. Nawet nie sam scenariusz, ale rysunki są doskonałe. Za to dodatkowa gwiazdka się należy, z całą pewnością. Nie jestem znawcą, ale uważam, że jeżeli ktoś chce zacząć przygodę z dorosłą odmianą komiksu, powinien zacząć od Punishera właśnie.



Zbrodnia nad urwiskiem Marta Matyszczak


/WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE/

Ostatnimi czasy czytam mnóstwo książek, które noszą szumne miano kryminałów. Nie dość że są to dosyć wtórne historie, a domniemanego zabójcę można odgadnąć po dwóch rozdziałach, to dodatkowo na okładce wypisywane są różne kłamstewka, jaka to cudowna lektura, obok której-jakżeby inaczej trudno przejść obojętnie.
Na szczęście są i takie od których naprawdę trudno się oderwać. Po pierwszej części, która naprawdę wywołuje uśmiech na twarzy, przyszła pora na kolejną porcję przygód detektywa jego psa i zwariowanej dziennikarki.

"Zbrodnia nad urwiskiem" przenosi nas tym razem na pewną zalaną deszczem wyspę. Szymon Solański dostaje zlecenie odnalezienia pewnej dziewczyny, która wybyła na wyspy celem zatrudnienia i nie daje znaków życia. Nasz detektyw wraz z Guciem przybywa na wyspę i od razu zostaje rzucony w wir wydarzeń. Dziewczyna zostaje zamordowana, a dodatkowo Szymon spotyka na wyspie Różę. Uzbrojony w swój intelekt i niezawodną pomoc Gucia, Solański wszczyna śledztwo, mając od razu kilku podejrzanych. Czy będzie to właścicielka motelu, w którym pracowała Kasia, jej córka, a może wiecznie pijana polska "złota rączka"? Na jaw wychodzą coraz to nowe tajemnice, znaczącą pomoc stanowią także listy które dostał od zleceniodawcy. Zachęcam do lektury.

Świetnie się złożyło, że kolejna część tak szybko nastąpiła po pierwszej. Jeśli się polubiło bohaterów, to z niecierpliwością się czeka na kolejną odsłonę. A Gucio ze swoim sarkastycznym podejściem do świata, jest po prostu boski. Sama atmosfera irlandzkiej wyspy również wnosi wiele do powieści Pozostaje mi tylko polecić.

wtorek, 3 października 2017

Warkot Jarosław Rybski


/SQN/

Kryminał to jeden z najpopularniejszych gatunków na rynku. Od zawsze chętnie czytany, liczy już sobie parę setek lat lat. Wystarczy to wspomnieć dzieła Doyle'a, czyli utarczki ze złoczyńcami Holmesa, czy nie mniej słynnego Collinsa, którego powieść"Księzycowy Kamień" uważana jest za wielu, za pierwszy-pełnokrwisty kryminał. I chociaż coraz bardziej staje się wtórny, wciąż autorzy starają się przełamać jego schemat. Choćby tak, jak w tym wypadku, wracając do stylistyki retro.

Cofamy się do lat pięćdziesiątych. W pięknym mieście, jakim jest bez wątpienia Wrocław dochodzi do serii dziwnych i makabrycznych morderstw. Maniakalny zabójce ściele trupami gęsto, a milicja jest w tym przypadku bezradna. Chociaż
mając takich pomocników, zapewne uda jej się wszystko elegancko rozwikłać. Dodatkowo po mieście snuje się tajemnicza sekta, poszukująca pewnego artefaktu, a sprawy te, po pewnym czasie zaczynają się łączyć ze sobą.
Przekonajcie się sami.

Słowem podsumowania autorowi całkiem udanie wyszła ta historia. Intrygująca zagadka, pięknie ukazane miasto, szare czasy początków komunizmu, ciekawi bohaterowie. Czyli mieszanka sprawiająca, że powieść tą czyta się na prawdę dobrze. Mogę tylko polecić.

Pogańskie Imperium. Litewska dominacja w Europie środkowo-wschodniej 1295-1345 Stephen C. Rowell


/NAPOLEON V/

Próba ukazania historii jakiegoś państwa na podstawie zachowanych materiałów, nigdy nie jest ze wszech miar wiarygodna. Szczególnie gdy ma to dotyczyć lat bardzo odległych, co dodatkowo utrudnia interpretację materiałów. Raz że nie wszystkie teksty są w pełni dostępne, czyli są to fragmenty większego dokumentu, a po drugie, w tamtych czasach, czyli około dajmy na to 700 lat temu uwielbiano koloryzować fakty, dodawać nieistniejące zwycięstwa władcom, koloryzować ich dokonania i nie tylko. Na szczęście naukowcy-historycy całkiem zgrabnie umieją oddzielić ziarna od plew. Czego przykładem są całkiem interesujące publikacje na temat dokonań ówczesnych władców, ziem ich podległych, twórczości, a nawet wiemy całkiem sporo o zwykłym życiu zwykłych mieszkańców.

"Pogańskie imperium. Litewska dominacja w Europie Środkowo-Wschodniej 1295-1345" to publikacja próbująca nam wyjaśnić, przybliżyć genezę litewskiej dominacji w tym rejonie i jej wpływ na państwa ościenne. Dużo tu teoretyzowania, co nie zmienia faktu, że pod koniec XIII wieku Litwa zajmowała praktycznie cały obszar wspomnianej Europy Środkowo-Wschodniej. Przy czym-odmiennie od państw sąsiadujących prawie do końca XIV wieku było to państwo pogańskie. Ukazano w tej książce nie tylko kształtowanie się religii w tym regionie, ale również przedstawiono tutaj rolę Litwy-handlową, wyznaniową i podbojową. Wszystko to ze znacznym oporem ze strony sąsiadów, w tym Polski. To jeszcze nie czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jednak jest to jakby zalążek tego wszystkiego, co doprowadziło do powstania tej unii. Zachęcam do lektury..

Podsumowując, autor wykonał kawał dobrej roboty. Snuje całkiem interesującą opowieść o czasach niby odległych, ale jakże nam bliskich. A jeszcze o ziemiach, które odegrają istotną rolę w późniejszej historii Polski i reszty Europy. Kierując się źródłami historycznymi, niemalże z całego świata stworzył ciekawą historię o ludziach, czasach i obyczajach. Tym bardziej polecam.
W publikacji zamieszczono także bibliografię, mapy ekspansji Litwy, oraz genealogiczne drzewa władców i możnych litewskich. 
Polecam, nie tylko historykom, ale i osobom, takim jak ja, których interesują historyczne dokonania naszych przodków, czy sąsiadów.

Toy Wars Andrzej Ziemiański


/FABRYKA SŁÓW/

Andrzeja Ziemiańskiego twórczość znam i lubię. Jakoś mam słabość do jego powieści, a szczególnie do nietypowych bohaterów, którymi zaludnia swoje książki, stawiając przed nimi-wydawałoby się przeszkody nie do pokonania. A jeszcze do tego akcja, humor, trochę fantastyki i mamy wszystko.


Nie inaczej jest w powieści”TOY WARS”.
Była narkomanka i prostytutka, zostaje wrobiona przez swojego przyszywanego ojca w arcyciekawą pracę prywatnego detektywa… Jeśli przez 10 lat utrzyma się w tym zawodzie, odziedziczy bajeczną fortunę. Jednak interesy idą kiepsko i raczej nie zanosi się na jakąś znaczącą zmianę. Do czasu gdy nasza Zabaweczka zostaje wynajęta na pewną szemraną akcję w samym środku kosmosu. Z grupą najemników ma spróbować wyjaśnić, dlaczego prom, który miał wrócić po tysiącu lat, powrócił po dziesięciu i co ewentualnie stało się z jego mieszkańcami. Ale nie wszystko jest takie proste, jak się wydaje, a misja może być bardziej samobójcza, niż można by przypuszczać.
W kolejnej opowieści Toy zostaje najemnikiem w samym sercu Afryki. I znowu przyjdzie jej zmierzyć się z próbami likwidacji jej, oraz jej przyjaciół. Czy i tym razem wszystko przebiegnie bez problemowo?
I kolejna misja. Dziewczyna wraz z dwoma przyjaciółkami zostaje wynajęta przez pewnego księdza do wyjaśnienia zagadki pewnego kościoła. Przy okazji dowiaduje się paru rzeczy o sobie, zostaje jej wszczepiony pewien niezwykły pasożyt, a ona sama będzie musiała wyjaśnić kolejną zagadkę tym razem dziejącą się na granicy snów i jawy. Tyle fabuła.

Doskonała pozycja, na zimne, deszczowe wieczory. Mamy tu bohaterów których możemy polubić, takich, których nie będziemy darzyć estymą, oraz takich, do których będziemy mieć pewne podejrzenia. Wszystko to w wybuchowej mieszance akcji, w której dramat przeplata się z komedią, trup ściele się gęsto, a Toy z godną uwagi gracją, zgrabnie wychodzi z każdej opresji. Zostaje nawet afrykańską księżniczką… Przekonajcie się sami. Polecam, zachęcam do lektury.

Relax - Antologia opowieści rysunkowych. Tom 2 Grzegorz Rosiński, Marek Szyszko i inni...


/EGMONT POLSKA/

„Relax. Magazyn opowieści rysunkowych”, mimo że wydano ledwo parę numerów zyskał status kultowego. Przede wszystkim jest to zasługa twórców, którzy brali udział w tworzeniu tej gazety, wśród nich takie tuzy jak Christa, czy Rosiński, ale dlatego też, że był to pierwszy pełnoprawny magazyn poświęcony komiksowi w Polsce. Nakładem Wydawnictwa Egmont ukazał się już 2 tom zbiorczy komiksów zamieszczanych na łamach tejże gazety.

W tym numerze możemy przekonać się między innymi, co sprawiło że załoga statku kosmicznego uległa znaczącej przemianie. W kilku odcinkach śledzimy śledztwo oraz rozwiązanie, tego nietypowego incydentu. W kolejnym śledzimy czasy trzeciego historycznego władcy Polski, oraz zmagania z najazdem Wikingów. W jeszcze innej spotykamy pewnego chłopaka, który szykanowany w szkole okazuje się być niezwykle utalentowany. Możemy także przekonać się o wspaniałym poczuciu humoru Christy, który przedstawia nam różne typy palacza, oraz prezentuje rodzaje ryb. Tego autora są także dwie zabawne bajki, w tym jedna przedstawiająca nam genezę pojawienia się na Ziemi krasnoludków. W kolejnej pewien harcerz, za pomocą czarodziejskich butów odbywa kilka podróży w czasie. Albo taka, w której wyjaśniamy tajemnicę skarbu pewnego hrabiego. I o wiele więcej.

Podsumowując, doskonałe dzieło, które przywołuje nostalgię, uśmiech i zadumę nad czasami już minionymi. Jednocześnie mamy okazję zapoznać się z dziełami, które bawiły i uczyły i do dzisiaj mają w sobie to coś. A nie o wszystkich dziełach możemy to powiedzieć. Pozostaje mi polecić.

Bosonoga królowa Ildefonso Falcones


Ildefonso Falcones, od czasu swojego debiutu, którym była”Katedra w Barcelonie”, wyrósł-nie tylko w swoim rodzimym kraju na gwiazdę powieści historycznej. Autor zbierając materiały do książki spędził 5 lat szperając w dokumentach, czytając zakurzone woluminy i wprost oddychając atmosferą tamtych lat. Jak na debiut, powieść ta jest niezwykle rozbudowana i podana w taki sposób że nie tylko pasjonaci historycznych utarczek powinni być usatysfakcjonowani, Co nie zmienia faktu, że także wątki obyczajowe zasługują na naszą uwagę, a to duży plus, być może przeważający. A jak to wygląda w jego najnowszym dziele?

Bosonoga królowa”, w Polsce jako nowość ukazała się w 2014 roku. A jest to oparta na kanwie prawdziwych wydarzeń opowieść skupiająca się na pewnej niewolnicy, która po odzyskaniu wolności, snuje się po prowincjach Hiszpanii, w zasadzie, nie wiedząc co zrobić ze sobą i swoją świeżo odzyskaną wolnością. Przez przypadek trafia do rodziny Romów, gdzie od razu znajduje wspólny język, z niepokorną dziewczyną jaką jest Milagros. Ich losy splatają się ze sobą, a pewne wydarzenie będą miały wpływ na ich dalszą egzystencję. Zachęcam do lektury.

Początkowo miałem, tradycyjnie można by rzec kłopot z przebrnięciem przez pierwsze rozdziały. Autor bardzo szczegółowo traktuje swoje opowieści i można dostać oczopląsu wręcz od nagromadzenia faktów. Ale to żaden zarzut. Dodatkowo niezwykle ciekawie przedstawił samych Romów, wraz z ich wierzeniami, przesądami, kulturą. Wszystko okraszone tańcem i śpiewami. 
Także wspomniane przeze mnie prawdziwe wydarzenie, o prześladowaniu Romów, ukazał niezwykle ciekawie. Trudno się oderwać od takiej powieści i uważam, że Falcones, jak mało który autor umie przekonać czytelnika do swojej historii, jednocześnie przekazując dużo faktów, które są po prostu interesujące. Tym bardziej polecam.



Universum DC według Neila Gaimana

Gaiman i superhero. Wydaje się, że nie po drodze, ale czasem coś tam w główny nurcie zrobi. A to, co zrobił, przynajmniej dla DC, zebrano w ...