wtorek, 12 listopada 2019

Tancerz Stefan Türschmid






/ Fundacja Lethe / Animi2, Instytut Literatury/


ostałem ostatnio do przeczytania książkę, o której mam wyrazić jakąś obiektywną opinię. Jak wiadomo opinie są różne, jak różne są publikacje wydawane praktycznie każdego dnia. Staram się oceniać to co przeczytam pod kątem tego jak odebrałem daną powieść, czy inny gatunek literacki.
Książka o której pisze to „Tancerz”.

O publikacji możemy przeczytać że:
Nowy Jork, 22 listopada 1954 roku. Umiera Andriej Januariewicz Wyszynski. Niegdyś inkwizytor Stalina, od 1953 roku na „zsyłce” w USA, gdzie pełni funkcję ambasadora Związku Radzieckiego przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Podzielony żelazną kurtyną świat jednoczy się w żałobie nad trumną stalinowskiego oprawcy, wystawioną w asyście warty honorowej w głównym hallu budynku ONZ. Tylko nieliczni znają sekret ostatnich wieczorów Wyszynskiego, spędzonych w towarzystwie dziennikarza Jurija Sizowa i jego młodej asystentki...

Jest to tak zwana alternatywna wersja historii. Bowiem tutaj sprawca musi stawić czoło swoim zbrodniom. Historyczne tło zmieszane z zupełnie wymyślonym. Sizow to dziennikarz, który śledzi – można by rzec losy Wyszynskiego. Potem dowiadujemy się kim naprawdę był dziennikarz. Nie uważam się za znawcę, ale myślę, że i to dzieło można polecić. Skłania czytelnika do przemyśleń o ogromie zbrodni stalinowskich, oraz że często osoby odpowiedzialne za największe okrucieństwo pozostają bezkarne. Na szczęście możemy całkiem sprawnie „wymyślić” co by było gdyby zbrodnia została ukarana, albo tylko wyszła na jaw. Na uwagę zasługuje także indeks osób historycznych, które przewijają się przez tę książkę, oraz całkiem interesujące posłowie.
Książka ta jest wydana w koedycji Instytutu Literatury i wydawnictwa Animi2 oraz, należy ona do Serii Literackiej "Nowego Napisu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...