/FABRYKA SŁÓW/
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA (UWAGA Możliwe śladowe ilości spoilerów)
Właśnie skończyłem lekturę książki, która oderwała mnie od rzeczywistości na parę godzin. Były to niezwykle ekscytujące chwile i jestem zadowolony, że miałem tak zwane „oko” i wybrałem tą, a nie inną powieść.
Jest rok 2018. Wspólnota Północnoatlantycka, o ile nie walczy z Chino-Rosjanami, o kolejny obszar, stara się zwalczać własnych obywateli, którzy ściśnięci w nieludzkich warunkach, w ponurych molochach, co jakiś czas się buntują. Właśnie w takiej rzeczywistości żyje Andrew Grayson, który aby wyrwać się z tej beznadziejnej sytuacji, zaciąga się do wojska. Jego marzeniem jest odlot, na jakiś z terraformowanych światów. Ludzkość, po wynalezieniu niezwykle złożonego napędu, skolonizowała tysiące światów, lecz aby znaleźć się wśród szczęśliwców, którzy mają prawo odlecieć z Ziemi, należy być szczęśliwym zwycięzcą w losowaniu. Na naszej planecie praktycznie nie ma terenów zielonych, ponieważ prawie wszystkie zajęte są pod budowę nowych osiedli. Oczywiście, uprzywilejowani bogacze mają wszystko, ale biedacy żyją z dnia na dzień bez żadnych szans na poprawę swojej egzystencji.
Grayson, po kilkumiesięcznym szkoleniu, bierze udział w akcji, która zapadnie mu w jego pamięć już na zawsze. Jedno z blokowisk buntuje się, a jego jednostka zostaje wysłana, aby zażegnać konflikt. Jednak zbuntowani nie dają sobie w kaszę dmuchać i pozornie łatwa akcja zamienia się w jatkę, a Andrew robi coś, co ratuje oddział, ale sprowadza na niego kłopoty. Pomimo to, za sprawą przyjaznej mu pani sierżant, mężczyzna otrzymuję prawo do zmiany miejsca zakwaterowania. Grayson wybiera służbę na frachtowcu, który ma za zadanie dotrzeć do jednego ze skolonizowanych światów. Jednak na miejscu, okazuje się, że ludzkość zyskała nowe doświadczenie. Oto bowiem, spełnił się odwieczny sen. Obca rasa, niepodobna do niczego, co można sobie wyobrazić, zagraża wszystkim zajętym światom. Zaczyna się wojna, w której nie będzie jeńców. Albo wygrana albo ludzie cofną się do stadium jaskiniowców, a w najgorszym przypadku przestaną istnieć…
Pierwszy tom cyklu Frontline po prostu mnie zachwycił. Nie jestem fanem twardego sf, z przeważającymi elementami militarnymi, ale ta powieść mnie uwiodła. Oszałamiające bitwy, supernowoczesne technologie Są tu również bohaterowie, którzy niczym się nie różnią od nas, a także tajemnicza rasa obcych, która pojawia się, co prawda dopiero pod koniec książki, ale daje nadzieję na równie ekscytujący ciąg dalszy.
Kolejny tom w drodze, a będzie on nosił tytuł „Ewakuacja”. Całą tą znakomitą serię zaprezentuje nam Fabryka Słów. Premiera książki 2 września 2016 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz