poniedziałek, 4 stycznia 2016

Longin. Tu byłem Marcin Prokop

/WYDAWNICTWO ZNAK Emotikon/ Longin to dryblas jakich mało. Nie dość, że przewyższa większość osób ze swojego otoczenia wzrostem, to dodatkowo, co rusz pakuje się w najróżniejsze kłopoty. I nie ważne, czy są to Mazury, Paryż, czy kolonie. Jego pomysły, chęć płatania figli, spędza sen z powiek rodzicom. Oczywiście, ofiarą tych żartów, pada najczęściej młodszy brat. Dodatkowo, Longin, żyjący w późnych latach PRLu, obywając się bez komputera, czy komórki, potrafi sprawić, że każdy dzień to nowa przygoda. Nostalgiczna podróż w czasie, przy której spędziłem parę miłych chwil, udało mi się nawet uśmiechnąć. Na końcu książki, mamy słowniczek terminów, które młodszym czytelnikom, mogą sprawić problem.Cóż mogę dodać, polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przyjaciele muzeum McGowan Heather

  „Przyjaciele muzeum” to książka, która zostaje z czytelnikiem na długo po przeczytaniu – nie tyle ze względu na samą fabułę, ile przez spo...