czwartek, 31 października 2019

Święta siostra Mark Lawrence

Fantasy rządzi się swoimi prawami, jednak pewne elementy są zgodne dla wszystkich powieści z tego gatunku. Przeważnie akcja takiej historii rozgrywa się w jakimś tajemniczym świecie, który przynosi czytelnikom powiew nowości, aby później stać się niemal domem. Oczywiście, wtedy jeśli akcja nas wciągnie. Kolejnym ogniwem jest jakaś tajemnicza siła rządząca takim światem, zwana często magią. Podróże w jakieś niedostępne miejsca, po niezwykle ważny artefakt, to także jeden ze zgodnych komponentów. Jednak nie są to jakieś spisane prawa i może równie dobrze trafić w miejsce zupełnie nie pasujące do naszych wyobrażeń. Wyobraźnia autora wyznacza granice, a ta zazwyczaj jest bezgraniczna.
Ne inaczej jest w przypadku pisarza, który zwie się Mark Lawrence. Po świetnym „cierniowym” cyklu, przyszła pora na siostry – i jest to doprawdy przednia zabawa. A ja mam za sobą już trzeci tom cyklu, a nosi on tytuł „Święta siostra”.

O książce możemy przeczytać że:
Główna bohaterka Nona Grey musi stawić czoła ostatniemu wyzwaniu na jej drodze do stania się pełnoprawną siostrą swojego zakonu. Niestety wisi to na włosku, bo pod drzwi Nony i jej przyjaciółek nieuchronnie przypełza wojna. Od wschodu zaatakowali Scithrowlanie, od zachodu - Durnijczycy. Korytarz robi się coraz węższy, a na wszystkich frontach cesarskie armie są już w odwrocie. Nona jest wprawdzie wspaniałą wojowniczką, ale sama nie da rady powstrzymać wojny. Może pobrać moc potrzebną do obrony bliskich ze statkowych serc, ale ta potęga niszczy każdego, kto się nią posługuje. Nadchodzi ostateczna bitwa, a Nona ma dramatyczny dylemat. Będzie musiała wybierać pomiędzy przyjaciółkami, ponieważ nie jest w stanie uratować wszystkich. Nadchodzi wojna, która złamie wiele serc, pomorduje kochanków i spali każdy tron.

Fantastyczna podróż, która sprawiła mi radość, złamała serce(właśnie) oraz sprawiła, że zapomniałem o świecie zagłębiając się w lekturze. Są tu wszystkie typowe elementy fantasy, które przytoczyłem wyżej, ale i zupełnie nowe, które Lawrence stworzył specjalnie do swojego dzieła.
Także i w tym tomie mamy nawiązanie do tego, że przodkowie mieszkańców tej planety przybyli z kosmosu, a nieliczne pozostałości ich świetności przechowywane są w klasztorach. Bardzo interesująco to wygląda i tylko szkoda, że pisarz tak mało informacji udzielił. Lubię czytać o takich tajemnicach i się domyślać co też skłoniło ludzi do podróży, albo co sprawiło że ich potęga przeminęła praktycznie bez śladu.
Co do bohaterów. Nona z trochę zagubionej dziewczyny wyrosła na prawdziwą wojowniczkę i aż miło się czytało o jej wyczynach. Klasztor Słodkiej Łaski uczynił ją praktycznie niepokonaną.
Jest to niewątpliwie jeden z największych plusów tego cyklu, że nie wspomnę o całym świecie i dynamicznie przedstawionych walkach – których jest tu mnóstwo.
Na autorze spoczywał ciężar takiego zakończenia trylogii, aby wszyscy byli usatysfakcjonowani. Moim zdaniem wyszło mu to znakomicie. Ale jak wiadomo – ilu czytelników, tyle opinii.
Polecam cały cykl. Czekam na kolejne tak interesujące dla mnie publikacje.

taniaksiazka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...