sobota, 2 grudnia 2017

Bastion Stephen King



Każdy, kto zna mnie choć trochę, wie że mam wielką słabość do twórczości jaką kreuje Stephen King. Podobnie zresztą jak cenię literaturę postapokaliptyczną, „Bastion” to zatem powieść dla mnie doskonała, bo łącząca wszystko co najlepsze z obu. A przy okazji naprawdę gruba, tak jak najbardziej lubię.

A wszystko zaczyna się kiedy z tajnej bazy wojskowej wydostaje się zabójczy szczep bakterii, na który nie ma lekarstwa. Losy pewnych ludzi łączą się ze sobą niezwykłym zbiegiem okoliczności, a ich nogi prowadzą ich do pewnej miejscowości, gdzie-być może będą mogli przetrwać. Na ich drodze stają jednak źli do szpiku kości ludzie, którzy nie wahają się przed niczym, aby zapobiec ich wędrówce. Czy im się uda? Tradycyjnie zalecam-przekonajcie się sami

Co takiego dobrego ma w sobie „Bastion”, że aż tak mi się podobał? To dobrze napisana książka, emocjonująca, podana z wielkim rozmachem i fascynująca wizją. Bardzo przekonująca, z ciekawymi bohaterami i wydarzeniami, które nie pozwalają się nudzić, choć to, jak to się mówi, cegła. Liczy w końcu ponad tysiąc stron i to wcale nie dużą czcionką.

Jak każde dzieło Kinga, tak i on łączy się też z innymi jego książkami. Wiele wydarzeń znajduje potem swoje odbicie w „Mrocznej Wieży”, a pojawiający się tu Człowiek w czerni to główny zły twórczości tego pisarza. I chociaż wielu narzeka na „Bastion” dla mnie to powieść niemal idealna, wystarczająca na długo, dostarczająca tego, czego oczekuję od literatury i działająca na wyobraźnię. I chociaż nie należy do książek, które możemy określić jako nowość (ukazała się po raz pierwszy niemal 40 lat temu), wciąż pojawiają się jej wznowienia. I dobrze, bo warto by kolejne pokolenia mogły ją poznać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UnOrdinary. Tom 1 Uru-chan

 "Un Ordinary". Powieść graficzna. Taka kolejna próba przeniesienia mangowych schematów na grunt komiksów z innych krajów. Francuz...