Ten album przypomina mi nieco „JLA: Dark” – bardziej film, animację, a nie fajny komiks, którego po polsku chyba już się nie doczekamy. Bo Batman, bo Zatana, bo horror. Williamson jakim pisarzem jest każdy wie, ale tym razem o dziwo mu się udało.
Batman, Superman i Wonder Woman wraz z wplątanym w całą historię Deadmanem walczą z Insomnią i jego Bezsennymi Rycerzami! Kto przetrwa, gdy nasi bohaterowie trafią do krainy koszmarów?
„JLA: Dark” to była tak seria, taka ekipa, gdzie ci mroczniejsi bohaterowie wydawcy – Constantine, Deadman, Zatana itp. – zebrali się i ze złem walczyli. Tak w skrócie i uproszczeniu. Jeśli porównać to do czegoś wydanego po polsku, byłby to zapomniany już nieco, ale wracający niedługo w nowym, pełny, wydaniu „Świt synów nocy”. Jakościowo „Nocnym koszmarom” bliżej jest jednak do „Ghost Rider: Wojna u wrót piekła”, ale i tak daje radę. Bo lubię mrok, lubię horror i Batmana też lubię i fajnie grają te elementy. A że Zatana to postać, która zjednała sobie mają sympatię… Sami wiecie. Reszta to pretekstowa, znajoma fabuła, bo ileż to było historii, w których Wayne w przebraniu stawiał czoła horrorowym rzeczom, to właściwie standard, ale daje radę.

Najlepsze są ilustracje. Bo te to już w ogóle moja bajka. Lubię tych artystów, a tu dobrze im idzie, fajnie to wszystko wygląda i jest klimat, a to najważniejsze. Czyli śmiało, czytajcie, sięgajcie, bo jeśli to są wasze klimaty, znajdziecie tu coś dla siebie. Lepsze to od większości komiksów DC z tej linii wydawniczej. No i na pewno jeden z lepszych komiksów tego scenarzysty.