poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Lista marzeń Lori Nelson-Spielman


 Lori Nelson Spielman w swoim debiucie stawia na lekkość i emocjonalne ciepło, ale niestety – za cenę płaskiej, przewidywalnej fabuły i uproszczonych rozwiązań.

 

Główna bohaterka, po śmierci matki dowiaduje się po śmierci matki, że zamiast dziedziczyć fortunę, musi… zrealizować swoją listę marzeń z dzieciństwa. Ma  rok na spełnienie zadań, które sama kiedyś wymyśliła – jak np. adoptowanie psa, zakochanie się czy zostanie nauczycielką.

Ciekawie? Teoretycznie tak. W praktyce: realizacja pełna uproszczeń i fabularne skróty.

 

Każde kolejne „marzenie” Brett zostaje spełnione jak po sznurku – w idealnym rytmie narracyjnym, jakby książka miała listę emocjonalnych wzruszeń do odhaczenia. Nie ma tu prawdziwej nieprzewidywalności. Wiele momentów wydaje się wciśniętych na siłę: np. nowa miłość pojawia się akurat wtedy, gdy stara zawodzi – i oczywiście jest idealna.

 

Rozwój Brett to podręcznikowa transformacja z zagubionej kobiety do spełnionej nauczycielki z misją. Jednak ten rozwój odbywa się zbyt gładko, bez głębszych kryzysów, bez prawdziwych upadków. Wszystko się „udaje”. Nawet kiedy nie wychodzi, to wychodzi.

 

Partner naszej bohaterki to typowy, samolubny karierowicz  rodem z komedii romantycznej. Nowy obiekt uczuć? Czuły, lojalny, charyzmatyczny i … nudny. Przyjaciele? Więcej funkcji niż osobowości. Nie ma między postaciami prawdziwego napięcia ani dynamiki – a to zabiera historii wiarygodność.

 

Bohaterka podejmuje ogromne decyzje: rzuca pracę, przerywa toksyczne relacje, zmienia styl życie. Odbywa się to jednak bez realnych strat, kosztów czy ryzyka. Brakuje momentów, w których czytelnik naprawdę obawia się, że coś może się nie udać.

 

Narracja jest prosta, momentami wręcz schematyczna. Czyta się ją łatwo – ale to też wada, bo emocje wydają się wyreżyserowane. Czasami jak scenariusz do filmu Hallmarka niż literaturą z minimalną przynajmniej głębią.

 

Sam koncept listy marzeń to jedna z  rzeczy które ratują te książkę. Może ona dać im puls czytelnikom do refleksji, czy ich dziecięce marzenia nadal mają sens? Książka może być inspirująca a nawet terapeutyczna  - ale raczej jako pocieszenie, nie jako literatura wysokiej próby.

 

Czytelnicy szukający autentycznego dramatu, wielowymiarowych postaci i fabularnej głębi poczują się zawiedzeni. Dla osób, które nie mają nic przeciwko przewidywalnym opowieściom z morałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sekrety pralni w Yeonnam-dong Kim Jiyun

  Czy kiedykolwiek czuliście się tak, jakby świat was nie zauważał? Jakbyście przenikali przez życie jak para w pralni – niewidzialni, cisi,...