niedziela, 9 lutego 2025

Asteriks. Walka wodzów Goscinny, Uderzo




Kolejny tom „Asteriksa” to absolutny klasyk tej serii. Wiadomo, można nie lubić komedii, można nie lubić komiksów europejskich, ale znać wypada, a ten to jeden z tych momentów, które znać wypada i to szczególnie. A jednocześnie to zdecydowanie jeden z najjaśniejszych punktów całego cyklu, który zachwyca na każdym polu.


 



Rzymianie, używając podstępu i starego galijskiego obyczaju, próbują podbić wioskę nieugiętych Galów. Walka wodzów – bo o tej tradycji mowa – zobowiązuje wodza wyzwanego na pojedynek do przyjęcia wyzwania. Ten, który przegra, jest zobowiązany oddać się wraz z całym swoim ludem pod rządy zwycięzcy... Historia galijskiej osady, która dzielnie stawia opór rzymskim najeźdźcom, to obowiązkowa pozycja na półce każdego fana komiksów.


Asteriks” to taka seria, że za każdym razem, gdy czytam kolejne komiksy z niej – nawet jeśli czytam je po raz n-ty - chcę tylko więcej. bo bawi, uczy, przekazuje sporo fajnej wiedzy historycznej dzieciakom – choć pewnie i niejednemu dorosłemu – a tym najstarszym odbiorcom pozwala bawić się odniesieniami, puszczaniem oka i całą gamą żartów mniej lub bardziej zrozumiałych dla dzieci. Jest tu satyra, jest dobra zabawa, jest magia.


 



Ot bez dwóch zdań jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) komiksowych komedii familijnych, które tak samo bawią doskonale każdego.  Do tego wszystko jest znakomicie ilustrowane – prawdziwe mistrzostwo cartoonowych ilustracji, dopracowane, urzekające i uzupełnione o genialny w swej prostocie kolor. I pięknie wydane, jak zresztą zauważa sam wydawca Nowa edycja w twardej oprawie oprócz komiksu zawiera także ponad czterdzieści stron dodatków, w których czytelnik pozna okoliczności powstawania albumu, zobaczy archiwalne materiały i dowie się wielu ciekawostek o bohaterach, autorach i historii. I to doskonale dopełnia i tak już wybitnej całości.

Przygody Supermana: Jon Kent Jordie Bellaire, Clayton Henry, Tom Taylor i inni


Tom Taylor… Nie sądziłem, że zdarzy mu się zrobić komiks tak wtórny, tak nijaki, tak… No cóż, jeśli ktoś dotąd siedział w głową w piasku, żyjąc gdzieś w Bieszczadach bez dostępu do mediów i kontaktu z ludźmi i nie ma pojęcia, co się w kulturze popularnej działo  przez ostatnie cztery dekady, sięgnąć może. Reszta, sami wiecie.



Ktoś morduje superbohaterów z różnych rzeczywistości, więc jeden z takich skazanych na śmierć herosów musi stawić czoła zagrożeniu. Odkąd Dan Slott zrobił swoje „Spiderversum”, gdzie Spidermani z różnych wymiarów łączą siły, by pokonać wroga mordującego Pająki, temat ten jest w komiksach katowany do upadłego. Sam Slott wracał już do niego kilka razy, jeszcze więcej wracano w seriach o Spider-Manie w ogóle (choćby „Spidergeddon” czy „Electroverse”), a to i tak w chwili powstania było jedynie wariacją na temat „Kryzysu na nieskończonych Ziemiach”, który w zasadzie był wariacją na temat alternatywnych rzeczywistości obecnych w superbohaterszczyźnie od roku 1961, kiedy to wyszedł zeszyt „Flash #123”).


Ta sztampa zawitała też i do Supermana, ba, była nawet po polsku w całkiem znośnym albumie „Wielokrotność”. Taylor wziął to wszystko, pomieszał jeszcze z masą komiksów (widać tu pełnymi garściami czerpanie choćby z „JLA: Ziemia 2”), dorzucił coś ze swojego „Injustice” i zaserwował tak, że wyszło nijako. Jeszcze jeden taki sam komiks, kalka kalki, kopia z kopii. Do tego rzecz jest narysowana w bardzo przeciętny, typowy, kolorowy i efekciarski, ale nie efektowny sposób. Efekt, jak na wielki start nowej serii rozczarowuje.

Kaczogród. Atak robotów. Carl Barks

 


Zbliża się koniec wydawania „Kaczogrodu”. Pojawił się właśnie 27 tom serii, czyli do końca pozostały już tylko trzy takie tomiki. Przez siedem lat udało się zapewnić nam tyle część, tyle dobrej zabawy. I to się nie zmienia w nowym tomie.




Niniejszy album zawiera komiksy Carla Barksa z lat 1964–1966. Czytelnik znajdzie tu między innymi siedem długich opowieści liczących dwadzieścia lub więcej stron. Tytułowy „Atak robotów” to rozgrywająca się w Kaczogrodzie historia, w której spokojne życie mieszkańców po raz kolejny przerywają Bracia Be. 

Ten tom to tom pełen przygód, akcji, humoru, dydaktyzmu i świetnych pomysłów. Fajnie wraca do przeszłości Sknerusa, fajnie też serwuje nam masę doskonałej zabawy dla całej rodziny. Nie zapomina przy tym być pomysłowy i po prostu bardzo dobrze zrobiony, także graficznie – bo wszystko może jest i proste, ale jakże pięknie przy tym skuteczne.

Carl Barks genialne robił komiksy, ale i jednocześnie czytelników traktował z szacunkiem dla ich inteligencji. Dzięki temu i dzieci, i dorośli, znajdują tu coś dla siebie i nie dość, że się nie nudzą, to jeszcze autentycznie mogą zachwycić się tym wszystkim. Każda historia jest inna, choć wszystkie łączą postacie bohaterów, czytać można je niezależnie od siebie i przy okazji niezależnie od wszystkich innych tomów. A dla fanatyków jest tu wiele ważnych momentów, jak debiuty niektórych istotnych dla Kaczek postaci. Jest też wreszcie to świetne wydanie w twardej oprawie. Jest magia klasyki dla całej rodziny. I piękno disnejowskich bajek doprowadzone niemal do perfekcji, jakiej brakuje w filmach z tym logo na plakatach. Bierzcie w ciemno, bo warto, a kolejny tom już za trzy miesiące.









Asteriks. Walka wodzów Goscinny, Uderzo

Kolejny tom „Asteriksa” to absolutny klasyk tej serii. Wiadomo, można nie lubić komedii, można nie lubić komiksów europejskich, ale znać wyp...