Waid pisze i już wiadomo, że będzie warto. Jednak to
wszystko ilustruje Hitch, a Hitcha trudno nie lubić – za jego realizm, za
klimat, za przywiązanie do detali i rzeczywistości i macie kolejny powód, by
sięgnąć po ten album. Poza tym to po prostu dobra opowieść o Supermanie, mało
oryginalna, nie powiem, bo oparta na znanym i sprawdzonym schemacie, ale nadal
bardzo fajna, dzięki dobrej ekipie, która wiedziała, co robi.
Lex Luthor umiera i chce, żeby Człowiek ze Stali znalazł
lekarstwo na jego szybko postępującą chorobę. Choć nikt nie zatęskniłby za
Luthorem, Superman wyruszy na krańce wszechświata, do innych wymiarów i w inne
epoki, żeby ocalić swojego wroga. Dlaczego ratuje kogoś, kto zawsze usiłował go
zniszczyć? Czy zdoła znaleźć lek?
Mark Waid („Justice League Unlimited”, „Batman i Robin: Rok Pierwszy”) i Bryan
Hitch („Authority”, „Hawkman”) ponownie łączą siły, aby opowiedzieć o swoim
ulubionym superbohaterze!
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach
„Superman: The Last Days of Lex Luthor” #1–3, galerię alternatywnych okładek
oraz szkice Bryana Hitcha i Kevina Nowlana.
Pewnie to wiecie, jednak uśmiercanie i ożywianie
superbohaterów zaczęło się tak naprawdę w latach 90. XX wieku od „Śmierci
Supermana”. Podwaliny pod to podłożył komiks „Śmierć Stacych” już w latach 70.,
ale dopiero od śmierci i zmartwychwstania
Supermana wszystko zaczęło się na dobre. Przez dekady w zasadzie każdy główny
bohater komiksowy umarł i wrócił, niektórzy po kilka razy. Podobnie rzecz miała
się z łotrami, bo ci też konali, zajmowali miejsce herosów, powracali zza
grobu… A ten komiks to połączenie w zasadzie wszystkiego, co już znamy.
Chorujący i umierający Luthor? To działo się mniej więcej w tym samym czasie,
co „Śmierć Supermana” – wkrótce po powrocie Superka doszło do opowieści znanej
jako „Bitwa o Metropolis / Upadek Metropolis”, gdzie w drugim akcie mamy
umierającego Luthora, który wciela w życie swój plan. Ten pomysł pożeniony jest
tu z szukaniem lekarstwa dla wroga (a la to, jak Dock Okck w „Sadze klonów”,
też wówczas wydanej, szukał leku dla konającego Petera) i paroma innymi
rzeczami.
Kotlet odgrzewany po raz kolejny? Niby tak, ale jednak naprawdę fajnie się to czyta. Album to podróż Supermana, który ma ratować swojego największego wroga. Podróż ciekawa, pomysłowa, czasem sentymentalna, czasem zaskakująca. Dobrze napisana, pięknie zilustrowana (udział Nowlana, który kiedyś tak znakomicie zilustrował starcie Superka z Alienami tylko podkręca całość) i równie pięknie wydana – twarda oprawa, większy format, pozwalający cieszyć się całością. Dla mnie bomba. I chyba najlepszy Superman, jaki wyszedł w tym roku.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz