wtorek, 30 grudnia 2025

Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora Bryan Hitch, Mark Waid

 

Waid pisze i już wiadomo, że będzie warto. Jednak to wszystko ilustruje Hitch, a Hitcha trudno nie lubić – za jego realizm, za klimat, za przywiązanie do detali i rzeczywistości i macie kolejny powód, by sięgnąć po ten album. Poza tym to po prostu dobra opowieść o Supermanie, mało oryginalna, nie powiem, bo oparta na znanym i sprawdzonym schemacie, ale nadal bardzo fajna, dzięki dobrej ekipie, która wiedziała, co robi.

 

Lex Luthor umiera i chce, żeby Człowiek ze Stali znalazł lekarstwo na jego szybko postępującą chorobę. Choć nikt nie zatęskniłby za Luthorem, Superman wyruszy na krańce wszechświata, do innych wymiarów i w inne epoki, żeby ocalić swojego wroga. Dlaczego ratuje kogoś, kto zawsze usiłował go zniszczyć? Czy zdoła znaleźć lek?

Mark Waid („Justice League Unlimited”, „Batman i Robin: Rok Pierwszy”) i Bryan Hitch („Authority”, „Hawkman”) ponownie łączą siły, aby opowiedzieć o swoim ulubionym superbohaterze!
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Superman: The Last Days of Lex Luthor” #1–3, galerię alternatywnych okładek oraz szkice Bryana Hitcha i Kevina Nowlana.

 

Pewnie to wiecie, jednak uśmiercanie i ożywianie superbohaterów zaczęło się tak naprawdę w latach 90. XX wieku od „Śmierci Supermana”. Podwaliny pod to podłożył komiks „Śmierć Stacych” już w latach 70., ale dopiero od  śmierci i zmartwychwstania Supermana wszystko zaczęło się na dobre. Przez dekady w zasadzie każdy główny bohater komiksowy umarł i wrócił, niektórzy po kilka razy. Podobnie rzecz miała się z łotrami, bo ci też konali, zajmowali miejsce herosów, powracali zza grobu… A ten komiks to połączenie w zasadzie wszystkiego, co już znamy. Chorujący i umierający Luthor? To działo się mniej więcej w tym samym czasie, co „Śmierć Supermana” – wkrótce po powrocie Superka doszło do opowieści znanej jako „Bitwa o Metropolis / Upadek Metropolis”, gdzie w drugim akcie mamy umierającego Luthora, który wciela w życie swój plan. Ten pomysł pożeniony jest tu z szukaniem lekarstwa dla wroga (a la to, jak Dock Okck w „Sadze klonów”, też wówczas wydanej, szukał leku dla konającego Petera) i paroma innymi rzeczami.

 

Kotlet odgrzewany po raz kolejny? Niby tak, ale jednak naprawdę fajnie się to czyta. Album to podróż Supermana, który ma ratować swojego największego wroga. Podróż ciekawa, pomysłowa, czasem sentymentalna, czasem zaskakująca. Dobrze napisana, pięknie zilustrowana (udział Nowlana, który kiedyś tak znakomicie zilustrował starcie Superka z Alienami tylko podkręca całość) i równie pięknie wydana – twarda oprawa, większy format, pozwalający cieszyć się całością. Dla mnie bomba. I chyba najlepszy Superman, jaki wyszedł w tym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Koszmarne komando David Dastmalchian, Jesús Hervás

  Patrząc na ten komiks, trudno nie odnieść wrażenia, że DC trochę nie ma pomysłu na nowe, więc sięga do tego, co już kiedyś było, ale zbytn...