wtorek, 29 lipca 2025

Mgły z Donlonu Magdalena Kubasiewicz

 



Wracasz do miasta, które znałeś zaledwie chwilę temu. Mgły Donlonu znów cię otaczają. Nie pytają, czy masz ochotę wejść – po prostu znikasz w nich. I właśnie tak działa drugi tom przygód Avy Carey – niepostrzeżenie wciąga cię w świat, z którego nie chcesz wychodzić.

Donlon jest jeszcze bardziej niepokojący niż w pierwszym tomie. Mgła stała się cięższa, bardziej nasycona magią, tajemnicą i… niepokojem. To nie tylko tło, to uczestnik wydarzeń. Nowe zagrożenie przybiera postać jednego z dawnych magów-założycieli miasta, który najwyraźniej nie zamierza spocząć w historii. Chce rządzić – znów.

Tym razem nie chodzi tylko o śledztwo. Chodzi o to, kto ma prawo kształtować przyszłość Donlonu – ci, którzy w nim żyją, czy ci, którzy już raz je sobie podporządkowali.

Ava w tym tomie nie jest już tylko upartą detektyw z talentem do kłopotów. To kobieta, która dźwiga więcej, niż powinna, i która zaczyna dostrzegać granice własnych sił. W jej działaniach jest więcej goryczy, ale też więcej determinacji. Zdarzają się błędy, chwile zwątpienia, ale właśnie to sprawia, że pozostaje bohaterką z krwi i kości.


Magia w „Mgle z Donlonu” przestaje być tylko tłem. Nabiera mocy politycznej. Przedstawienie magicznych punktów mocy miasta jako rdzeni władzy to zabieg sprytny i bardzo aktualny – Kubasiewicz subtelnie pokazuje, jak łatwo manipulować ludźmi, gdy daje się im złudzenie wyboru i obietnicę „lepszego jutra”.

Relacje Avy z pozostałymi bohaterami – Percivalem, Fitzroyem, a nawet Williamem – nabierają cieni. Nie wszystko jest tak jednoznaczne, jak by się chciało. Zaufanie kruszy się powoli, a napięcie między „sojusznikiem” a „zagrożeniem” staje się sercem historii. Świetnie napisane dialogi, dużo niedopowiedzeń – a chemia? Jest. Ale nienachalna. Dorosła.

Prawdą jest, że pierwszy akt tej historii rozwija się wolniej niż można by oczekiwać. Ale to nie słabość – to celowa struktura. Jak mgła, która najpierw snuje się cicho, zanim cię otuli całkowicie.

„Mgły z Donlonu” nie próbują być widowiskowe na siłę. Nie eksplodują fajerwerkami, tylko konsekwentnie zagęszczają atmosferę. To książka mądra, dojrzała i gęsta od emocji. Świat, który autorka buduje, nie krzyczy – on szepcze. Ale zostawia echo. Polecam tym, którzy szukają inteligentnego fantasy z detektywistycznym sznytem, głębokimi emocjami i klimatem, który nie puszcza długo po ostatniej stronie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Superman kontra Lobo Andolfo Mirka Beattie Sarah Seeley Tim

Oj było już starć między nimi sporo. Po polsku też się coś trafiło, chociaż zdecydowanie więcej działo się na rynku amerykańskim. Ale nie o ...