Najazd z przeszłości – czyli jak Ziemianie próbowali skolonizować ludzi, którzy nie mieli rządu, a mimo to ogarniali życie
James P. Hogan to gość, który prawdopodobnie pomyślał: „A co, jeśli dzieci wychowane przez roboty w kosmosie stworzą społeczeństwo lepsze niż my wszyscy razem wzięci?” I tak powstał Najazd z przeszłości – książka, która udowadnia, że można mieć pokój na planecie bez policji, podatków i polityków (czyli science fiction w czystej postaci).
O co chodzi?
Ziemia (czyli my) – zrujnowana wojną, rządzona przez wojskowych z ego wielkości Marsa – dowiaduje się, że na odległej planecie Chiron żyje sobie grupa ludzi, którzy zostali „wysłani w kosmos” w postaci zarodków. Wychowali ich roboty, nie znają telewizji śniadaniowej ani przepisów podatkowych i – co najdziwniejsze – dogadują się bez wojen i Facebooka.
Ziemianie, nie mogąc znieść tej hańby, ruszają z „bratnią pomocą” w stylu: Halo, to nasze dzieci, dajcie nam je z powrotem, z podatkami i obowiązkową służbą wojskową! A Chirończycy patrzą, unoszą brew i mówią: Yyy... po co?
Postacie
Na Ziemi – typowy zestaw: generałowie, korporacyjni cwaniacy i szczypta moralnego niepokoju.
Na Chironie – ludzie, którzy nie wiedzą, czym jest przemoc, ale gdyby istniała kosmiczna wersja TEDx, to byliby prelegentami każdego tygodnia.
Dlaczego to zabawne?
Bo wszystko, co na Ziemi wymaga miliardów dolarów, 17 ustaw i trzech protestów społecznych, na Chironie działa... bo ludzie sobie ufają. Tak, wiem, brzmi jak absurd, ale to właśnie czyni tę książkę tak przyjemnie surrealistyczną.
Dla kogo to jest?
Dla fanów klasycznego sci-fi, którzy lubią nieco filozofii w kosmicznym opakowaniu.
Dla tych, którzy lubią myśleć: a co, jeśli...?
I dla każdego, kto chciałby przeczytać historię, w której pokojowo nastawieni hippisi pokonują zbrojną armię... swoją logiką i spokojem.
Podsumowanie?
Jeśli myślisz, że książki sci-fi to tylko lasery i wybuchy – Hogan udowodni Ci, że da się napisać kosmiczną opowieść, w której największą bronią jest zdrowy rozsądek i brak systemu podatkowego.
Ocena końcowa: 9/10 teleportujących się zarodków.
Bonusowy punkt za to, że roboty są lepszymi rodzicami niż politycy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz