Przygody "Jonki, Jonka i Kleksa", to kolejna absolutna klasyka rodzimego komiksu. Może nie tak znana, jak dzieła Christy czy Chmiela, ale czy to coś zmienia? Seria wraca znowu na rynek, tym razem z okazji półwiecza istnienia i, jak zawsze, oprócz solidnej dawki znakomitej rozrywki dla miłośników klasyki rodzimego komiksu, oferuje dydaktyzm i ponadczasową magię. No i tym razem dostajemy to w doskonałym, zbiorczym i uzupełnionym o dodatki wydaniu, które robi wrażenie.
Wydanie Jubileuszowe ukazujące się z okazji 50-lecia serii zbiera niechronologicznie w trzech tomach komiksy z przygodami Jonki, Jonka i Kleksa, rozpoczynając od pierwszej czarno-białej jeszcze historii opublikowanej w „Świecie Młodych” w 1974 roku. Część z tych komiksów nie była wznawiana w ostatnich trzydziestu latach. Każdy tom wzbogacają liczne dodatki z Kleksem: plany lekcji, kalendarze, alternatywne plansze, ilustracje, a także teksty pełne wspomnień i ciekawostek.
Wspominałem już na wstępie, że ta seria nie jest tak znana, kojarzona i sztandarowa, jak "Tytus, Romek i A'Tomek", „Kajtek i Koko” (u Christy zresztą autorka uczyła się sztuki rysowania) czy albumy Baranowskiego, ale wciąż to taka sama klasyka, jak wspomniane legendy. I podobna do nich pod wieloma względami, co widać już na pierwszy rzut oka po samej szacie graficznej. Rysunki Szarloty Pawel to typowe cartoonowe ilustracje. Obłe, dość uproszczone, samą kreską, jak i "gęstością" plansz przypominające dokonania ojca Kajka i Kokosza, barwne przy tym i wyraziste. Wpada to w oko i bardzo fajnie się prezentuje.
A fabularnie? Bardzo dobrze jest, tak po prostu. Wiadomo, zawartość jest bardzo prosta, bywa też infantylna, ale ma w sobie magię typową dla komiksów powstałych w czasach PRL-u. Po prostu dobra, rzetelna robota dla młodych ciałem i duchem, wnosząca dekady temu kolor i humor do szarej codzienności, teraz zaś budząca sentyment – bo wiadomo, takie rzeczy, takie wydania, skierowane są przede wszystkim do starszych, sentymentalnych czytelników, najlepiej takich, którzy pół wieku temu wychowali się na dziełach pani Pawel.
W skrócie: warto. Warto dla siebie, dla starych komiksowych wyjadaczy, bo jeśli znają, odkryją na nową w cudownym wydaniu, a jeśli nie znają, nadrobią zaległość, którą nadrobić muszą, bo takiej klasyki wstyd nie znać. I warto dla dzieciaków, bo jednak to ponadczasowa rzecz dla całej rodziny, która wciąż bawi i uczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz