niedziela, 6 lutego 2022

Neil Gaiman Sandman. Kraina snów


Neil Gaiman to pisarz którego powieści, a szczególnie zbiory opowiadań bardzo lubię i cenię. A raczej doceniam jego niezwykłą wyobraźnię i umiejętność wciągania czytelnika do swoich historii. „Gwiezdny pył”, „Amerykańscy bogowie”, „Koralina” to tylko niektóre z jego powieści, które niezwykle mi się podobały. A zbiory krótkich opowieści? „Rzeczy ulotne”, „Dym i lustra”, czy inne. Autor ten zawsze chodzi ubrany na czarno i jak sam żartuje jego ciemną  stronę natury oddają komiksy, do których również pisze scenariusze. Najsłynniejsza seria to „Sandman”. A ja zaznajomiłem się właśnie z tomem trzecim, który nosi tytuł „Kraina snów”.

O komiksie możemy przeczytać, że:

Trzeci tom jednej z najpopularniejszych i najbardziej uznanych powieści graficznych wszech czasów w nowym wydaniu. „Sandman – Kraina Snów” to cztery wyjątkowe historie: „Kaliope”, „Sen tysiąca kotów”, „Fasada” i najbardziej znana – „Sen nocy letniej”. Ta ostatnia to jedyna opowieść komiksowa nagrodzona World Fantasy Award w kategorii najlepsza krótka opowieść fantastyczna. Dodatkowo tom zawiera także oryginalny scenariusz Neila Gaimana do historii „Kaliope” z uwagami scenarzysty i rysownika. 

Tym razem czytelnik dostaje komiks samodzielny. Cały tom to właściwie niezależna część serii, połączona z nią ale tak by nikt kto nie zna poprzednich tomów, mógł tu zacząć  czytanie. Do tego każdy zeszyt zawarty w tomie to tez oddzielna zamknięta opowieść urban fantasy. Największy minus? To to ze dostajemy dużo dodatków, ale po angielsku a nie każdy odbiorca zna język. Bez nich tom nie wart jest swej ceny bo to tylko ok 100 stron czystego komiksu. Świetnego ale… Rysunki są klasyczne. Realistyczne, dopracowane pełne detali i klimatu. Maja urok jakiego brak obecnym komiksom. I świetnie uzupełniają treść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Avengers. Wejście feniksa. Tom 8 Jason Aaron Dale Keown

 I znowu Aaron pokazał, że nie ma pomysłów, że nie potrafi i że wciąż się  powtarza. Wziął fabułę, która była już tyle razy, że aż nie chce...