niedziela, 15 września 2024

Superman syn Kal - Ela. Bitwa o Gamorrę Tom Taylor Clayton Henry i inni

 


Finał przygód syna Supermana. I dobrze, bo seria może i spoko, może i całkiem fajnie się ją momentami czytało, ale jednak jakoś zabrakło elementów, które wywołałyby u mnie mocniejsze zaciekawienie czy wciągnięcie. Ot finał superbohaterskiej serii, w której, jak w każdym superhero, wielka stawka, wielkie zagrożenie, a jednak tego nie było za bardzo czuć.


 



O komiksie możemy przeczytać, że:

Jonathan Kent stawił czoło wielu wyzwaniom na drodze do zostania Supermanem, lecz co zrobi, gdy będzie musiał się zmierzyć z wybuchowym zagrożeniem ze strony metaludzkich bomb? Jon i jego chłopak, dziennikarz Jay, muszą rozwikłać tajemnicę „Przebudzenia” i zmierzyć się z ogromnym zagrożeniem, za którym stoi dyktator Henry Bendix. Jeśli zawiodą, superbohaterów ze świata DC czeka zagłada. Zagadkowa bohaterka zwana Śniącą przewiduje koszmarny wynik nadchodzącego starcia... Czy ta przepowiednia pomoże Supermanowi uniknąć straszliwego losu? Wszystkie drogi prowadzą do Gamorry


 



Jak pisałem na wstępie, wydarzenia wielkie, ale emocje już nie. bo wiadomo, nic naprawdę ważnego z tego nie wyniknie, bo może i uniwersum jest stawką, ale to uniwersum stawką jest tak często, że już nikogo ono nie obchodzi. A postacie, na których rzecz powinna się skupić, jednak nie mają takiej głębi, jakiej można by oczekiwać. Co nie zmienia faktu, że akurat ten numer czyta się całkiem szybko i do rzeczy. Po prostu miało to być coś wielkiego, a jest jak wiele innych komiksów tego typu.

I graficznie jakoś tak za barwnie, za kolorowo, z prostą kreską, którą ma dopełnić kolor, ale ten kolor przesadza. Wszystko jakoś tak bije po oczach, wprowadza pewien chaos. Mogło być o wiele lepiej, choć ogół i tak nie wypada gorzej, niż druga seria, tym razem o klasycznym Supermanie. Ale jednak to już nie taka fajna rozrywka, jak wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Amazing Spiderman. Porwana sieć Nick Spencer Mark Bagley

  Kolejny tom Spider-Man a w końcu nieco domyka wątek Kindreda. Nieco, bo po tak otwartym zakończeniu, jak mieliśmy ostatnio, można się było...